Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Odrzucone zaręczyny

Polecane posty

Gość gość

Jestem z moim mężczyzną od prawie 6 lat. Ja mam 27 lat a on 28. Poznaliśmy się na imprezie u mojej koleżanki i od razu między nami zaiskrzyło, dosyć szybko zostaliśmy parą. Przez te lata mam wrażenie że nasza więź się umocniła, dojrzała, dotarliśmy się i "nauczyliśmy się" siebie. Ja mam dosyć ciężki charakter, bo jestem uparta i w wielu kwestiach mam niezmienne zdanie (choć zależy o co chodzi, bo jak ktoś mi przedstawi dobitne argumenty w jakiejś kwestii niezwiązanej z "gustem" to jest inaczej), poza tym moje zainteresowania są inne niż jego. A mój jest bardziej spokojny, stonowany, ale też ma dozę męskości, takiej niewymuszonej (nie jest macho na siłę), i ma takie same wartości jak ja, więc w rozrachunku uzupełniamy się. Jest tylko jedno ale... Ja prawie od początku mówiłam mu, że ślub i dzieci to nie dla mnie. Dlaczego? Bo po prostu uważam, że małżeństwo jest tworem bezsensownym, na siłę, a przy tym wydaje się niepotrzebnie pieniądze na ślub (zaznaczam, że nie jestem wierząca, on jest agnostykiem). Dzieci to odrębna kwestia, o której nie będę się tutaj rozpisywała, bo zajęłoby to za dużo miejsca. On się ze mną zgadzał w kwestii dzieci (gdyby było inaczej, nie bylibyśmy pewnie nadal razem), w kwestii małżeństwa miałam wrażenie, że nie był tak stanowczo nastawiony, ale też mówił, że to nie takie ważne. Do czasu, aż mi się nie oświadczył... Pojechaliśmy na wakacje w nasze ulubione miejsce. Nic nie wskazywało na 3 dnia wyciągnął mnie do restauracji, a potem poszliśmy na plażę. No i tam on mnie bierze za rękę, patrzy mi się w oczy i mówi, że jestem dla niego bardzo ważną osobą (biiip, tutaj nastąpiło kilka prywatnych wyznań :)) i on chciałby to przypieczętować przez uczynienie mnie swoją żoną i czy ja się na to zgadzam? A ja stoję tam, w połowie zdezorientowana, w połowie wkurzona, a w kolejnej szczęśliwa, i nie wiem, co mam zrobić. Wszystko krzyczy za NIM, ale nic nie "krzyczy" za tym, by te zaręczyny przyjąć. No za nic no, uparta jestem nadal. No i - uwierzcie - ja mu powiedziałam... (choć miałam ochotę powiedzieć to ostrzej) że ja go bardzo kocham i właśnie dlatego nie potrzebuję kawałka metalu, aby mu to udowadniać. Chwilę później się zorientowałam, jak to zabrzmiało... widziałam, że zrobiło mu się przykro i zawód w jego oczach. Próbowałam załagodzić sytuację, żartując (przecież wiesz, jaka ja jestem), ale on powiedział tylko, że poczuł się, jakby dostał w policzek. Wróciliśmy z tej plaży prawie się do siebie nie odzywając. Rano poruszyłam ten temat, a on powiedział, że jesteśmy tyle czasu ze sobą, że przecież nie musimy na ślub wydawać dużo pieniędzy i czy to nie jest przypadkiem ucieczka od zobowiązań z mojej strony. Ja na to, że byłam z nim zawsze uczciwa i mówiłam mu, że mi na małżeństwie nie zależy i stało się dla mnie standardem mówienie każdemu, kto napomykał o ślubie, że ja nie chcę go brać. On że myślał, że to tylko takie gadki etc. Zachowywał się, jakby mnie nie znał... 2 dni temu wróciliśmy. Coś się zmieniło, wyczuwam w jego zachowaniu lekki chłód, jest też jakby bardziej zamyślony. Nie wiem, co ja mam zrobić, co mu jeszcze powiedzieć. P.S Wiem że połowa uzna to za prowo, kolejny odsetek stwierdzi, że go nie kocham, a kolejny z troską pośle mnie do psychologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najbardziej boję się tego, że on straci do mnie zaufanie przez takie coś bądź coś w tym rodzaju. I nie rozumiem, dlaczego rozumiemy się w tak wielu sprawach, a w tej ma takie dziwne zapatrywania i zupełnie mnie nie rozumie Nie wiem, czy ktoś mu coś nagadał, czy to nie jego matka (jest dosyć konserwatywna i dawno nas wypytywała o ślub, ogólnie mam z nią średnie relacje)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Posadź go i po prostu z nim porozmawiaj. Jak to dla niego ważne to może będziecie musięli się rozstać, ewentualnie możesz odpuścić i się zgodzić (tylko zaznacz, że dzieci nie będzie).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z drugiej strony na swój sposób go rozumiem - patrząc na to, jak kulturowo jest postrzegany ślub, za wyznanie miłości etc. - i to jest na pewno miłe - ale ja tego kompletnie "nie czuję". Dla mnie śluby to sztucznie napędzany trend, trochę kiczowaty nawet. Po co mam krzyczeć całemu światu, że biorę sobie kogoś za męża? ja już go mam! mentalnie, w całości. I mi to wystarcza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
może mu zależy na prawnej stabilności? Skoro nic nie tracisz to właściwie czemu nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli dla Ciebie to bez znaczenia, a dla niego ważne to ja nie widze problemu. Slub w USC to chyba koło 100 zł. Obrączki można kupić za 20 zł. To chyba nie jest oszałmiający koszt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jemu raczej chodziło o jakiś "prawdziwy" ślub, z weselem, a nie na odwal się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To może się zapytaj, a nie teoretyzujesz? Może można zrobić kompromis? Ślub, ale w urzędzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a mieszkacie razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A powiedział, ze nie musicie wydawać na ślub dużo pieniędzy oznacza, że oczekuje weselicha?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie teoretyzuję, bo on o tym mówił. Ciężko będzie o kompromis, bo mi nie chodzi tylko o otoczkę wokół ślubów ogólnie, ale też o same tytuły mąż i żona. No po prostu. Niepotrzebne to. Mam też wrażenie, że ludzie z czasem mniej się o siebie starają, bo przecież "już sie zaklepali". A ja "skapcienia" boję się jak ognia. Oczywiście tak nie musi być w każdym przypadku, ale mi odpowiada taki stan rzeczy jak jest teraz :). Nie widzę żadnych minusów braku małżeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale on oczekuje wesela, bo sam o tym mówił, tylko stwierdził, że nie musi być duże, może być tylko dla rodziny (naprawdę spraszanie wujków i kuzynów, żeby zobaczyli to, co oczywiste, jest tak potrzebne? ;)), więc "nie takie drogie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jasne, że mieszkamy razem. Od 3 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prawnie jest ich bardzo dużo, ale skoro nie chcesz ślubu to najlepiej będzie jak się rozstaniecie. I szczerze mówiąc myślę, że racja jest po jego stronie - ty sprawiasz wrażenie osoby która boi się odpowiedzialności i nie chce być "zaklepana".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiem, że prawnie jest, ale to jest do rozwiązania. Ty sobie jaja robisz? mam się rozstawać z kimś, kogo kocham, bo mam inne poglądy? może ty się rozstań ze swoim facetem, bo w czymś się różnicie. Ja mam nadzieję, że nie okaże się to dla niego różnicą nie do zaakceptowania, skoro przez lata nie było z tym problemów. Żałuję, że po prostu nie porozmawiał ze mną o tym, bo wiem, że odrzucone zaręczyny to jednak pewnie coś gorszego dla niego, skoro się na to nastawił... ale to przestroga dla facetów, nie dajcie się nabierać na takie rzeczy, że każda kobieta z którą długo jesteście powinna przyjąć oświadczyny, a jak nie przyjmie to znaczy że coś nie tak ze związkiem. Bo to bzdura TOTALNA!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jakbym się nie chciała "zaklepać", to nie byłabym z nim, nie wyjeżdżałabym za nim za granicę i nie porzucała swojego dotychczasowego życia. Co to w ogóle za gadanie, tak jakby małżeństwo cokolwiek gwarantowało... rozwodów jest dziś jakoś masa, o zdradach nie wspomnę. mój kuzyn ma 42 lata, od 11 lat partnerkę i ani myślą o ślubie. Żyją sobie szczęśliwie :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na sile nie wychodz za maz. to bez sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Postawił cię w głupiej sytuacji skoro wiedział jakie masz zdanie na temat ślubów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie kochasz go

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ggdyby te "różnice" dotyczyly podejścia do życia i prawnego statusu związku to tak, rozstalibyśmy się bo to takie podstawy które muszą się zgadzać. Więc zastanów się czy twoje "nie bo nie, bo mój kuzyn tak zrobił i ja też chcę" postawa ma sens.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja z nim byłam uczciwa od początku i o tym mu mówiłam. Moje nie nie jest dlatego, "bo kuzyn tak robi", podałam tylko przykład, gdzie nikt nie ma z tym problemu. Czyli widzę, że Twój związek i ten człowiek nie są dla Ciebie tak mocno istotne,jak papierek (na to by wychodziło, skoro gdyby go nie było byłabyś w stanie rozstać się z ukochanym)... no i właśnie o tym mówię. Liczy się coś prawdziwego, a to nawet nie powinno być "legalizowane" jak to się nieładnie mówi, bo wtedy traci to cały urok jak dla mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, odwracasz tak żeby tobie pasowało pod argument. Ja twierdzę tylko, że jeżeli ludzie mają inne potrzeby i oczekiwania względem związku to po prostu nie mogą być razem. Skoro życie na kocią łapę i twoja odmowa go zraniła to najwyraźniej jemu taki związek nie pasuje i nie daje pełni szczęścia. Nie ważne co zarzucisz mnie i innym rozmówcą, to twój partner został zraniony, jest nieszczęśliwy i się od ciebie oddala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Muszę przeprowadzić z nim rozmowę i to co tutaj napisałam, jeszcze raz powiedzieć. Trzymajcie kciuki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko, że to NIE JEST moja wina, bo ja od początku stawiałam sprawę jasno. I nie uważam wciąż, że zmiana mojego zdania nie byłaby dobrym pomysłem, jeśli nadal nie jestem przekonana. Tak się tego nie rozwiązuje, to byłoby sztuczne. A ja bardzo cenię szczerość. Czuje się zraniony, bo tak się to prezentuje stereotypowo - odrzucone oświadczyny oznaczają wg niektórych automatycznie, że "kobieta cię nie chce, nie bardzo kocha" etc. Ale ja myślę, że on doskonale wie, że ja go kocham i zna mnie przecież. Wytrzymał ze mną i moimi "dziwactwami" tyle lat ;). Porozmawiamy jeszcze raz. Mamy silną więź, jeśli ona zostałaby zniszczona przez takie coś, to uważam, że... Nie, takie coś się nie stanie, nie ma na to szans.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mówię, żebyś zmieniała zdanie, ale licz się z tym, że on odejdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Facetom tak nie zależy na ślubie jak kobietom

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wtedy naprawdę zaczęłabym wątpić w ludzi :( ale to się nie stanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
już się oddalił, po prostu weź pod uwagę, że jest taka opcja bo to dla niego ważne. Co wtedy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem co wtedy. Zupełnie nie jestem gotowa na coś takiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i chyba dlatego właśnie tak go potraktowałaś, bo ty już teraz bierzesz go jako pewniaka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×