Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość biedulka_taka

Mam z nim problem.

Polecane posty

Gość gość
Nie zrozumialas mnie - nie chodzi o zadna rozmowe, ale o podjecie decyzji - tupiesz obcasem z calych sil. Cwaniaczek zaprawiony w gadki szmatki, owinal cie wokol rekawa. Problem nie rozwiazany, czujesz sie zle - on nie traktuje Cie powaznie, z tego wzgledu, ze w przeszlosci za bardzo sie lamalas, nie bylas konsekwentna, jestes za dobra dla niego, zbyt wyrozumiala. Wlasnie facet ci powiedzial, ze masz przy nim trwac i nic od ciebie nie oczekuje, ale do k... nedzy - Ty od niego oczekujesz czegos innego. Albo to zrozumiesz, albo sie wykonczysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pamietaj o zdrowym egoizmie. Bycie z kims takim jak on, musi cie nauczyc walki o sama siebie - w ten czas zmusisz go takze do walki o was, bo poki co on zyje jak wieczny maly chlopiec, a Ty jestes jego mama od opieki i ta ktora go karci. Tu nie chodzi o rozmowe, chodzi o decyzje, nie o porozumienie, ale o Twoja klarowna postawe - ty z nim nie negocjuj, po prostu postaw go przed faktem zmiany. Przemysl sobie to co pisze na spokojnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, czy wiesz na czym polega konsekwencja? Jeśli powiesz, że spakujesz mu walizki po kolejnym zniknięciu na całą noc, to konsekwencją powinno być spakowanie mu walizek i wystawienie ich za drzwi. Jestem przekonana, że twój facet nie doświadczył jeszcze twojej konsekwencji. Dlatego właśnie "zagadał" temat i uważa, że wszystko jest ok... A ty jesteś skołowana...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
widzę autorko że ty oczekujesz komentarzy w stylu "nie odchodź" "on cię kocha" "przemyśl to" "to artysta więc jest delikatny" jak ktoś tak radzi to jest mądry i życzysz mu jak najlepiej - sorry, ale widzę że kompletnie nie dociera do ciebie że jesteś w czarnej du/pie a jedyne czego chcesz to wypierać jego chamstwo, egoizm i brak uczucia do ciebie - no cóż... tak najłatwiej - ale to niczego nie zmieni ani on się nie zakocha, ani ty za mąż nie wyjdziesz jesteś jego służącą i mamusią - a faceci się mamusiami i ze służącymi nie żenią!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biedulka_taka
Nie jestem typem osoby która na wszystko się zgadza, i często stawiam sprawę jasno, ale rzeczywiście brak mi konsekwencji. Na dzisiaj może sytuacja jest ugadana, ale to nie znaczy, że mu się nie przyglądam i że nie będę podejmowała innych decyzji i inaczej stawiała sprawy. Moim zdaniem co się odwlecze to nie uciecze. Nie mogę w ciągu jednego dnia ustalić wszystkiego, bo nie ustalę nic. Przed nami kilka ważnych decyzji więc będę stawiać na swoim i niczego nie będę robić pod dyktando. Po ostatnich kilku dniach jestem tak zmęczona, że nawet nie wiem co chciałabym mu powiedzieć, a krzyki i płacze za dużo mi nie dadzą, przeprowadziliśmy już jakąś rozmowę i po jego reakcjach widzę, że coś tam chyba mu zależy, możliwe że dobrze to rozegrałam po prostu. Czekałam 8 lat więc kilka miesięcy mnie nie zbawi. Mam zamiar być konsekwentna tym razem i zadbać o siebie. Potrzebuję ja sama kilku chwil na przemyślenie tego czego od niego bezwzględnie oczekuję i wtedy zobaczymy nie tylko co powie ale i czy będzie to respektował. To chyba dobry początek :) Jeśli to nic nie da, nie będę się dłużej męczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wpisałam się w temacie..to racja, ze dociera do Ciebie tylko to, co chcesz usłyszeć. Dlatego następnym razem zapytałam, po co zalozylas temat? Nie umiesz sama ocenić swego życia w związku? Cóż, to Ty z nim żyjesz i masz tkwić obok, jak powiedział Twòj facet. Będąc młodą dziewczyną, miałam rozterki, czy zostać czy odejść, wahalam się...Moja mentorka, znająca sytuację, stwierdziła "za mało w du/pę dostałaś"...Miała rację. Po roku zwiewałam aź się kurzyło. Autorko, zbierasz opinie, czaisz się, pytasz obcych ludzi na forum... Dam Ci radę- zrób, jak uwaźasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biedulka_taka
Nie oczekuję tego żeby mi ktoś powiedział co robić. Nie podejmę decyzji bo ktoś powie tak albo inaczej. Sama się waham, czy odejść czy nie. To chyba logiczne że staram się nie tylko obwiniać jego ale i poszukać też czegoś w sobie, za związek są odpowiedzialne dwie osoby. Szukam pomocy nie tylko tu, chcę też iść do psychologa, jest mi ciężko więc rozmowa z kimś kto przerobił setki takich przypadków na pewno mi pomoże. Jeśli popełniałam gdzieś błędy przy egzekwowaniu swoich oczekiwań i nauczyłam go, to znaczy że poszedł - jak każdy człowiek na łatwiznę. Jeśli w dalszym ciągu nic nie poskutkuje nie będę widziała już żadnej szansy- a do tego czasu poukładam swoje życie tak żeby nie był jego fundamentem a częścią. Część można usunąć- nie sądzę, żeby było to nierozsądne. Skoro mam myśleć o swoim przyszłym życiu, to uważam, że to dobra decyzja. Wiem, że od razu nic się nie zmieni i trzeba na to pracy, ale jeśli zobaczę, ze się stara i chce i cokolwiek idzie tak jak trzeba to będzie już na plus.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biedulka_taka
Dziękuję wszystkim za komentarze, każdy- czy wulgarny czy nie, dał mi jakiś pogląd na sprawę. Dzięki temu mogę patrzeć na to z innej strony. Sprawdzić czy mieliście rację co do któryś jego zachowań. W życiu nie ma co podejmować pochopnych decyzji, szczególnie jeśli nie podejmowało się ich przez ostanie 8 lat. Nie zdradza, nie bije, nic nie zagraża mojemu życiu, jeśli mogę spróbować uratować miłość swojego życia- to warto spróbować. Pozdrawiam wszystkich i życzę Wam, żebyście nigdy nie mieli takich dylematów :) Dam znać na pewno jak mi poszło!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie bije, nie zagraża życiu, nie zdradza (tego akurat nie możesz być pewna) - no to niewielkie masz wymagania! tylko dlaczego utrzymywanie nieroba i płacenie jego długów nazywasz "ratowaniem miłości"??? ja bym to raczej nazwała "kupowaniem miłości"!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"chcę też iść do psychologa" x Po twoich wypowiedziach widać, że jesteś mądrą kobietą, dlatego polecam wizytę u psychologa - w ostatnim czasie ktoś z moich bliskich korzysta z takich porad i jestem pod wrażeniem, jak wizyta potrafi uspokoić głowę i pomóc jasno myśleć. A jeśli chciałabyś jeszcze z kimś pogadać, to zapraszam na forum netkobiety - czytuję tam trochę, bo sama miałam taką potrzebę i widzę, że piszące tam osoby potrafią pomóc. Ratuj miłość swojego życia, jeśli czujesz, że to ona. Nie wyrzucaj jej na śmietnik, jak to ostatnio coraz więcej osób robi, naprawiaj ją!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak sie naprawia kogos kto tego nie chce? Przeciez ten facet mysli tylko o sobie i nie ma zamiaru niczego zmieniac! Wpieprzanie sie w zycie faceta, zmienianie jego planow, sprowdzanie go do roli ciapowatego meza i usilowanie zmieniania go na sile zeby wam pasowal nazywacie walka o milosc???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biedulka_taka
To, że nie zarabia pieniędzy nie znaczy, że jest nierobem- ciężko pracuje na swój sukces od nastu lat, i dopiero zaczyna przynosić to efekty. Można powiedzieć, że zainwestowałam w niego, chciałabym jednak żeby to docenił a nie podchodził do tego jakby mu się należało. Pójdę do psychologa na pewno, mam takie gonitwy myśli i tyle na raz na głowie, że na pewno mi się to przyda- dziękuję za rady! Nie robię z nikogo męża na siłę! Gdyby powiedział, że tego nie chce nie było by problemu- wtedy wiedziałabym, że nie jesteśmy dla siebie. On mówi, że ślub brać chce więc nie widzę tutaj "robienia ciapowatego męża". Nie wiem też co miało by się zmienić po ślubie? Bo nadal nie mam zamiaru go przykuwać w domu do kaloryfera! Podkreślam, że wymagam od niego słowności a nie siedzenia w domu! W życiu nie chodzi o zmienianie zachowań partnera. Podobał mi się taki jaki był- nie podoba mi się tylko to jak mnie traktuje. W związku chodzi o to żeby potrzeby obojgu partnerów były spełniane- żeby wilk był syty i owca cała. Jeśli nie będzie próbował się dogadać ze mną tylko będzie robić co mu się podoba bez jakichkolwiek rozmów- wtedy nie będę już z nim rozmawiać o polepszeniu naszej komunkacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozgryzlam cie - skoro cie nie kocha i nie szanuje to przynajmniej musi ci byc wdzieczny! Jak nie miloscia i szacunkiem to pieniedzmi trzeba gp zatrzymac - "zainwestowalam w niego" "powinien byc mi wdzieczny" zalosna jestes!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko...zadaj sobie pytanie...co zrobi jak osiągnie upragniony sukces?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak to co? Z wdziecznosci za inwestycje autorki zakocha sie, zacznie ja szanowac, calowac po pietach, oswiadczy sie z brylantowym pierscieniem i beda zyli dlugo i szczesliwie. Hahahaha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dam ci radę jako facet. Zacznij go zdradzać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Dam ci radę jako facet. Zacznij go zdradzać." ale dlaczego miałaby go zacząć zdradzać? interesuje mnie odpowiedź tego faceta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Faceci nie znosza zawdzieczac czegokolwiek innym a zwlaszcz kobiecie! Pierwsze co robia po osignieciu sukcesu to daja takij babie poteznego kopa w tylek i odcinaja sie od wspomnien o biedzie i zaleznosci od kobiety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skoro tak, to wystarczy, żeby go po prostu zostawiła (wcześniej, niż on ją zostawi). A nie musi go zdradzać. Dobrze myślę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A kto jek kaze zdradzac? Jakis glupek cos chlapnal a wy sie nakrecacie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:58 nie ciebie pytam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Troche kultury swinio!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biedulka_taka
Nie chodzi o to, że oczekuję od niego pokłonów. Mówiąc, że zainwestowałam w niego, miałam na myśli to, że od czterech lat nie miałam wakacji ( i nie mówię o palmach tylko po prostu o kilku wolnych dniach- nawet weekendów nie mam wolnych) bo mnie na nie nie było stać, nie mogłam kupić sobie nic ponad to czego najpilniej potrzebowałam, nie mogłam zaplanować gdzie będziemy mieszkać ani kiedy ślub a co z dzieckiem- wszystkie rzeczy o których marzy kobieta musiałam odłożyć na później- bo nie można było myśleć o niczym, bo nigdy nic nie wiadomo. Nie oczekuję, że będzie bogaty i będzie mnie utrzymywał, na wstępie zaznaczyłam, że obydwoje się rozwijamy w swoich kierunkach nie jestem typem utrzymanki (co zresztą chyba widać, bo gdybym była to bez problemu znalazłabym sobie jakiegoś gościa z jachtem w Dubaju), jest mi ciężko, bo to ja mam stałą pracę i brak mi czasu na rozwijanie swojej raczkującej firmy. Oczekuję od niego ludzkiego wsparcia, i zainteresowania problemami, których nie miałabym gdybym z nim nie była. Wtedy kiedy potrzebuję wsparcia bo sobie nie rdzę, oczekuję wsparcia skoro poświęciłam dla niego aż tyle, a nie umycia rąk od problemów! Więc tak, zainwestowałam w niego swój czas, pieniądze i życiowe plany- nie widzę nic złego w tym, że liczę na to że karta się odwróci. Nie zatrzymuję go pieniędzmi inna pewnie miałaby ich więcej, nie płacę za wszystko mówiłam, że dzielimy się po połowie. Jesteśmy już po zaręczynach i mam już swój brylantowy pierścień więc nie rozumiem po co te złośliwości. Nie zależy mi na tym, żeby "zostawić go zanim on mnie zostawi". Zależy mi na tym, żeby nie rezygnować z czegoś nad czym być może trzeba i można pracować. Jeśli okaże się draniem, to będzie mi źle i przykro, ale czy będę miała sobie coś do zarzucenia? Nie sądzę, wyjdę z tego mądrzejsza. Co zrobi jak osiągnie sukces? Będzie nadal pracował, żeby to podtrzymać- to wiem na pewno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak sobie wmawiaj - w sumie nic innego ci nie pozostalo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zaraz podbiję arcyciekawy temat o narcyzach. Przeczytaj go całego Autorko. Baardzo pouczająca lektura. Jestem przekonana, ze przyda Ci się więcej psychologicznej wiedzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A po co? Ona i tak wie lepiej! Misio jest geniuszem, odniesie sukces i wtedy bedzie wreszcie kochal i szanowal bo zrozumie ile zawdziecza swojej sponsorce - i tyle!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biedulka_taka
Nie chodzi o to, że ja myślę, że kiedy on odniesie sukces będzie super. Szacunek nie przychodzi z pieniędzmi. Sytuacje, które opisałam zdarzają się sporadycznie, ale zbyt często żeby je ignorować dlatego sprawdzam opinię innych ludzi. Tego, że jest dobry w tym co robi nie mogę mu odmówić- po to pożyczyłam mu kasę żeby coś z tego było, gdyby był słaby nie zrobiłabym tego. Czasem jest tak że żeby móc zarabiać trzeba najpierw zainwestować- pomogłam mu bo tak się robi w związkach prawda? Czekam na linka do tego tematu o narcyzach, chętnie przeczytam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znałam taką, która kochała, zarabiala świetnie, i nie stać ją było na ciuchy z ciucharni, kilka dużych kredytów wziętych na rozkręcenie firmy, kariery swojego faceta. Wysysał z niej wszystko jak pijawka , łaskawie pozwalając się kochać. Faceta nie ma, kredyty zostały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biedulka_taka
Hej, to znowu ja :) Minął miesiąc i... aż nie mogę w to uwierzyć ale wszystko się zmieniło- nie sądziłam, że można zmienić tyle rzeczy na raz i to w tak krótkim czasie, ale przyparty do muru chyba coś zrozumiał. Nadal jestem podejrzliwa trochę ale jeśli mam być szczera to nie mam problemów z niesłownością, ze sprzątaniem i całą resztą, którą wcześniej opisywałam. Nagle się o mnie martwi, interesuje się i inaczej nawet jakoś patrzy! Możliwe, że dobrze to rozegrałam, a możliwe, że zorientował się, że to ostatni dzwonek- jestem aż oszołomiona!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×