Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość junik

fatalni dziadkowie

Polecane posty

Gość junik
Widzę, że temat się rozkręcił :-) Napisałam odetchnąć, ponieważ łatwiej byłoby nam ze świadomością, że dziecko jest czasami np: na pizzy z dziadkami niż z obcą Panią cały czas. Prezenty nas nie wzruszają ponieważ sami dużo zarabiamy. Stać mnie i na lego za 1000 zł. Prezenty to nie jest priorytet. Bardzo mnie boli że mają więź ale prezentową. Przynoszą i po 10 minutach uciekają, żeby broń boże tylko dziecko nie chciało z nimi składać statku kosmicznego czy innej budowli. Syn jest na takim etapie, że zabawki cieszą go, ale bardziej cieszy go wspólnie spędzony czas. Rozumiałam ich jak był malutki, ale na chwilę obecną sam je, sam się ubierze, jest już dużo bardziej rozważny. Rozumiem, że ktoś nie lubi dzieci, ale 3 razy w roku to żadne poświęcenie. Często bierzemy koc, jedzenie, jedziemy gdzieś na piknik i to są chwile bezcenne. Rodzice nie rozumieją o co mi chodzi, uważają, że dają drogie prezenty a my jesteśmy niewdzięczni. Zresztą co ja od nich wymagam, mama uważała, że jak 15 latka ma na sobie 1500 zł to powinna być szczęśliwa, a tak nigdy nie było. W naszej małej rodzinie postawiliśmy na ciepło i zrozumienie. Do szczęścia brakuje nam dobrego kontaktu wnuk - dziadki. Częściowo jestem pogodzona, że to się nie zmieni nigdy. Zaznaczam, że nie chodzi tutaj o opiekę nad dzieckiem czy tzw. niańczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość junik
Relacje w rodzinie to nie jest obowiązek. Obowiązek to ja mam w pracy. Wiem co muszę i wiem co powinnam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Napisałam odetchnąć, ponieważ łatwiej byłoby nam ze świadomością, że dziecko jest czasami np: na pizzy z dziadkami niż z obcą Panią cały czas. Prezenty nas nie wzruszają ponieważ sami dużo zarabiamy. Stać mnie i na lego za 1000 zł. Prezenty to nie jest priorytet. Bardzo mnie boli że mają więź ale prezentową. Przynoszą i po 10 minutach uciekają, żeby broń boże tylko dziecko nie chciało z nimi składać statku kosmicznego czy innej budowli. Syn jest na takim etapie, że zabawki cieszą go, ale bardziej cieszy go wspólnie spędzony czas. Rozumiałam ich jak był malutki, ale na chwilę obecną sam je, sam się ubierze, jest już dużo bardziej rozważny. Rozumiem, że ktoś nie lubi dzieci, ale 3 razy w roku to żadne poświęcenie. Często bierzemy koc, jedzenie, jedziemy gdzieś na piknik i to są chwile bezcenne. Rodzice nie rozumieją o co mi chodzi, uważają, że dają drogie prezenty a my jesteśmy niewdzięczni. Zresztą co ja od nich wymagam, mama uważała, że jak 15 latka ma na sobie 1500 zł to powinna być szczęśliwa, a tak nigdy nie było. W naszej małej rodzinie postawiliśmy na ciepło i zrozumienie. Do szczęścia brakuje nam dobrego kontaktu wnuk - dziadki. Częściowo jestem pogodzona, że to się nie zmieni nigdy. Zaznaczam, że nie chodzi tutaj o opiekę nad dzieckiem czy tzw. niańczenie. Na wiosnę była wycieczka integracyjna w przedszkolu Babcia/dziadek + dziecko. Jak się moi rodzice dowiedzieli że to do gospodarstwa agrot. na ognisko, zabawy itd. to odmówili, bo oni w takie miejsca nie jeżdżą. Nie pomyśleli, że to również wyjazd dla dziecka. Tego dnia wzięliśmy urlop i zostaliśmy z synkiem w domu. Było nam bardzo przykro, jedna babcia o 1 kuli pojechała, a dla moich rodziców za mała atrakcja. Synkowi nic nie powiedzieliśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość junik
Napisałam odetchnąć, ponieważ łatwiej byłoby nam ze świadomością, że dziecko jest czasami np: na pizzy z dziadkami niż z obcą Panią cały czas. Prezenty nas nie wzruszają ponieważ sami dużo zarabiamy. Stać mnie i na lego za 1000 zł. Prezenty to nie jest priorytet. Bardzo mnie boli że mają więź ale prezentową. Przynoszą i po 10 minutach uciekają, żeby broń boże tylko dziecko nie chciało z nimi składać statku kosmicznego czy innej budowli. Syn jest na takim etapie, że zabawki cieszą go, ale bardziej cieszy go wspólnie spędzony czas. Rozumiałam ich jak był malutki, ale na chwilę obecną sam je, sam się ubierze, jest już dużo bardziej rozważny. Rozumiem, że ktoś nie lubi dzieci, ale 3 razy w roku to żadne poświęcenie. Często bierzemy koc, jedzenie, jedziemy gdzieś na piknik i to są chwile bezcenne. Rodzice nie rozumieją o co mi chodzi, uważają, że dają drogie prezenty a my jesteśmy niewdzięczni. Zresztą co ja od nich wymagam, mama uważała, że jak 15 latka ma na sobie 1500 zł to powinna być szczęśliwa, a tak nigdy nie było. W naszej małej rodzinie postawiliśmy na ciepło i zrozumienie. Do szczęścia brakuje nam dobrego kontaktu wnuk - dziadki. Częściowo jestem pogodzona, że to się nie zmieni nigdy. Zaznaczam, że nie chodzi tutaj o opiekę nad dzieckiem czy tzw. niańczenie. Na wiosnę była wycieczka integracyjna w przedszkolu Babcia/dziadek + dziecko. Jak się moi rodzice dowiedzieli że to do gospodarstwa agrot. na ognisko, zabawy itd. to odmówili, bo oni w takie miejsca nie jeżdżą. Nie pomyśleli, że to również wyjazd dla dziecka. Tego dnia wzięliśmy urlop i zostaliśmy z synkiem w domu. Było nam bardzo przykro, jedna babcia o 1 kuli pojechała, a dla moich rodziców za mała atrakcja. Synkowi nic nie powiedzieliśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×