Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Odszedł za Tęczowy mostek.

Polecane posty

Gość gość

Mój pies odszedł 2 dni temu. Odszedł normalnie, po prostu cicho zasnął, sam w budzie na podwórku, nie było mnie przy nim, choroba zatrzymała mnie w łóżku, nikt nie wiedział, że odejdzie w tamtą noc. Rok temu zginął jego właściciel, a mój tata, został z dziadkami, którzy się nim mieli opiekować, lecz nowy pies był ważniejszy, ja byłam za niego odpowiedzialna. Nie mieszkałam tam gdzie on, nie mogłam być z nim zawsze na miejscu, choć starałam się go odwiedzać jak najczęściej, wydawało mi się, że był ze mną szczęśliwy, lecz przecież nigdy nie dowiem się jak było. Pamiętam jak rok temu leżałam na leżaku, a on jeszcze w pełni sił obok mnie, mimo tego, że miał wtedy 9 lat gonił ptaki na podwórku, robił to z niesamowitą gracją, był owczarkiem niemieckim, lecz był niesamowicie delikatny. Dla mnie pokonał wiele barier, nauczył się przechodzić przez tory nie przez przejazd, skakać z małych lecz dla niego wielkich wysokości, dał się wykąpać, choć bał się wody, zaufał mi. Ja starałam się robić dla niego wszystko co w mojej mocy, nikt nie chciał mu pomóc, kiedy zachorował, mówili, że nie mają możliwości, a ja robiłam co w mojej mocy, żeby miał jak najlepiej. Dbałam o niego jak tylko mogłam, niestety nie mogłam go zabrać do siebie. Nastały czasy, kiedy z trudnością wstawał, chciałam wierzyć, że da dalej radę, już organizowałam pomoc, sama, bo na nikogo innego nie mogłam liczyć. Ostatni spacer odbyliśmy ok 2 tyg temu, miałam potrzebę powiedzieć mu, że jak nie będzie już dawał rady niech da mi znak, pomogę mu. Był to bardzo krótki spacer, zwykle przechodził przynajmniej 3km, teraz ledwo 500m, bałam się o niego. Nie wiedziałam jak mało czasu mu zostało, okazało się zbyt mało. Przeżył 10 lat, mam nadzieję, że go nie skrzywdziłam, że był ze mną szczęśliwy. Był wielkim psem. Nie wiem, czy wiedział, że jego właściciel odszedł na zawsze, nikt mu tego nigdy nie powiedział, każdy cierpiał, był pogrążony w swoim smutku, wiem, że też cierpiał, bo kochał go tak samo jak my, potem zachowywał się inaczej jakby wiedział, że brakuję mi taty, jakby chciał mi go zastąpić, był taki opiekuńczy. Nie dałam rady, miałam go pod opieką, pomoc powinna być wcześniej, ale nikt nie słucha 15 letniego dziecka, które traktuję swojego psa jak członka rodziny, to ja zawaliłam. Przepraszam Chester.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:( wiem co czujesz, mi odszedł kotek, miał 9 miesięcy, karmiłam go sondą... teraz mam papugę, która jest chora, wypadają jej pióra i niedługo będzie całkiem łysa, to jest nieuleczalne i zabija w ciągu 2-3 lat :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie czuję już nic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×