Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mam dość mieszkania na wsi

Polecane posty

Gość gość

Mieszkamy na wsi 10 km od miasta i mam dość. Mimo że mieszkamy w bloku i mieszkanie jest ok, sąsiedztwo też to mam dość jeżdżenia z każdą pierdołą do miasta. Ta monotonia mnie tu wkurza. Mąż pracuje w mieście ale w takich godzinach że nic nie załatwi bo wszystko zamknięte. Chcę sprzedać nasze mieszkanie i dobrać kredyt i iść do miasta, zwłaszcza że tam zaczynam od października studia podyplomowe i pracę. Ale maż nie chce nawet o tym słyszeć. Uważa że mamy tu super bo są 2 sklepy, poczta i szkoła ale ja się tu duszę :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co w twoim życiu zmieni miasto? A swoją drogą mieszkanie w bloku na wsi to najgorszy scenariusz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mieszkam w mieście wojewódxkim, około 10 km do centrum i sobie chwalę, bo jest cisza, spokój. Poza tym co to jest 10 km? Dla mnie to nic, 15 min autem jak korków nie ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na wsi w bloku? na wsi to tylko w domu. nie dziwie się ze cie przytłacza. ja mieszkam na wsi i bym się w zyciu nie zamienila

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmamazewsi
Autorko doskonale Cię rozumiem. Mam to samo tylko, że ja mieszkam w domu. Wybudowaliśmy dom po ślubie mimo, że ja nigdy nie chciałam wracać na wieś. Nie wiem co mnie podkusiło. Mąż w siódmym niebie a ja mam dość. Mieszkamy tu dwa lata a ja wciąż myślę o tym żeby wrócić do miasta tylko mój mąż nie chce o tym słyszeć. :/ Do miasta 120 tys mam 20 km. W sumie nie dużo ale jednak nie zawsze już chce mi się tyle jechać. Tyle w tyym dobrego, że przynajmniej nasza wieś nie jest taką totalną dziurą. Mamy przedszkole (przynajmniej wiem że dziecko się dostanie), szkołe podst, gimnazjum, kościół, punkt apteczny, kilka sklepików, mały sklep samoobsługowy więc w zasadzie wszystko mogę kupić na miejscu ale jednak brakuje mi miasta. :( Dom miał być spełnieniem naszych marzeń i chyba sama chciałam w to wierzyć, że polubię wieś ale to chyba już nigdy nie nastąpi. Mam nadzieję, że jak wrócę do pracy po macierzyńskim to trochę odżyje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie narzekaj, na pewno nie jest tak źle. Ja mieszkam wprawdzie w granicach miasta, ale jets to ostatnia dzielnica (parę lat temu była to wieś, przyłączyli). Cisza, spokój, ptaki śpiewają, koguty pieją. A do centrum 10 km autem 2-pasmówką. Są sklepy różne, fryzjer, knajpa fajna, szkoły, przedszkole, place zabaw. Mieszkałam kiedyś w centru miasta w bloku i nigdy wiecej. Fakt, było wszedzie blisko, ale nic tylko betonowo-asfaltowa pustynia i obsikane przez zuli rachityczne drzewka pod blokiem:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym chyba z 10 lat szybciej umarła,jakby mi przyszło na wsi mieszkac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćlaluna
Ja wole mieszkac na wsi,mam fajnych przyjaciol,robimy sobie czesto ogniskowe spotkania,czesto z mezem chodzimy na spacery,robimy romantyczne kolacje pod gwiazdami,swierszcze pieknie graja,a gwiazdy cudownie swieca,w miescie tego nie ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sklepy otwarte do 20 tej, jak skończą mi się tabletki przeciwbólowe a boli mnie głowa o 21.00 a np zapomnę kupić to muszę jechać do miasta gdzie w mieście bym np zeszła do sklepiku np zabka do 24 otwarta, jak coś się skończy czy zabraknie trzeba jechać do miasta. To samo np do dentysty umówię się na 12 tą a do fryzjera na 16 tą bo inaczej mnie nie przyjmie to musze wracać do domu i jechac znów a tak bym poszła do domu i tam poczekała. Poza tym wyjdę i kupię co mi się chce a u nas jest w sklepie ograniczony wybór, ceny z kosmosu. Fakt że jest szkoła przedszkole, podstawówka, gimnazjum i klub malucha z świetlica dla malutkich dzieci, ale poki co narazie to mnie nie dotyczy. Autorka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rozumiem.autorke. Moi rodzice wybudowali dom na wsi (8km od miasta).pomieszkalam.z nimi rok i wróciłam do miasta. Dobrze sie czuje w miescie gdzie wszystko oswietlone i nawet wieczorem .moge wyjsc na dlugi spacer. Pelno ludzi , sklepow , basen , male zoo. Na wsi jest dla mnie za cicho i nudno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie narzekaj!!!!! moi tesciowie mieszkaja obok lesniczówki(pracownik lesny na emeryturze) totalne zad***e. borowiki rosną za plotem i na podworku:D:D:D:O i co? 10km do miasteczka 6tysiecy a 30km do miasta 25tysiecy. do wojewodzkiego jest okolo 80. ale oni sobie chwala i uwazaja ze to najlepsze miejsce na ziemi. chyba dla nich. bo jak sie te grzyby skoncza to wies zamiera i koniec. od listopada do marca ciemno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak ktoś tego nie lubi to nawet cisza, spokój i własne podwórko go nie przekona. Ja to wszystko mam a nie jestem tu szczęśliwa. Wolałabym miasto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chybabym zwariowała! Autorko - współczuję ci i rozumiem. My mieszkamy w dużym mieście, ale na wakacje wyjeżdżamy na dwa tygodnie do domku na wsi pośród lasów. Po dwóch dniach tam spędzonych dostaję świra!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mieszkam na mazurach, w mieście 40 tysięcy i sobie chwale. Mam wszystko pod nosem, ewentualnie teatr, aqua park, zoo, koncerty, lekarze specjaliści (ciągle do Olsztyna). Poza tym mam trochę wsi w mieście, bo mam działkę nad jeziorem, obok plaże, do alejek wokół jezior, rzek mam 10 minut spacerkiem. Są parki, dużo zieleni, spokoju. Nie narzekam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na wsi mentalność ludzi jest inna. Beznadzieja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wsi nienawidzę. Ta nuda, komary, osy, pełno robaków i ta cisza aż dzwoni w uszach. Jest tak nudno, że aż można się porzygac. W zime piździ jak na syberi, a w lato upał jak w afryce. Zawsze, gdy jezdzilam do koleżanek na wieś to czulam się jak mucha w smole. Nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Do tego spierdzielanie przed psami, pszczołami i szerszeniami. Niestety ja boje się tego cholerstwa panicznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z ta mentalnością masz racje. Dzieciaki latają brudne, z tlustymi włosami, młode dziewczyny dają wszędzie, szczególnie w kukurydzy. Dno totalne. Dojrzała kobieta ma obowiązek służyć panu, jak wróci z pola brudny, dać mu jesc, herbatki i poscielic łóżko, by brudas się położył. W ogóle ludzie ze wsi nie dbają o siebie. Mowie tu o przeciętnych rodzinach. Zauwazylam, ze jak cos jest modne, na wsi pojawia się to 3 lata później. Kurestwo, brud, smród i ubóstwo. Do tego brak kultury.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zawsze chciałam nie ulegać stereotypom etc ale zbyt wiele razy przekonałam się, że dla osób pochodzących z terenów podmiejskich istnieje tylko świat wartości materialnych. Za 5 złotych gotowi są wsadzić przysłowiowe widły między oczy. I dlaczego są tak boleśnie fałszywi i nielojalni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O puszczalstwie większości kobiet pochodzenia wiejskiego nie wspomnę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do tej z 19,43 Na wsi brudasy a u Ciebie w mieście czyscioszki? czuć to zwłaszcza latem w komunikacji miejskiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Komunikacji wiejskiej nie ma to nie poczujesz smrodu potu, kwaśnego mleka i tłustych włosów jak taka wiesniara Ci trzepnie przed nosem. Chyba, że PKS, albo dożynynki czy impreza w remizie. Zdarzają się brudasy i w mieście, ale tam raczej ludzie dbają o siebie, chyba, że jakiś żul wsiadzie do autobusu to smród rzeczywiście, ale na wsi? Pod każdym sklepem jest siedzisko dla takiego elementu. Potem właściciele muszą nieprzytomnego, oszczanego na taczce zawieźć do domu. Wiem, bo mam rodzinę na wsi, wiec widze co się dzieje. Zacofanie totalne, brak morałów, kultury i kurestwo przede wszystkim kurestwo to ich najmocniejsza strona. Wala się na każdym kroku, czy to panna, w związku, żonata czy matka. Fałsz, zakłamanie i puszczalstwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przecież, ze wsi do miasta nie tak daleko. Rozwija się sieć dróg asfaltowych, auta są coraz bardziej powszechne, telefony też stają się powszechne... Za 10 lat każdy będzie mieć w domu telefon, w perspektywie 15 lat czas oczekiwania na odbiór nowego Polskiego Fiata będzie wynosić ok 3 lat....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem na jakie wy wsi jeździcie, że kojarzy wam się z takim k**stwem :D A w mieście to co się dzieje??? Wystarczy pójść na pierwsze lepsze balety albo do galerii żeby zobaczyć co się w toaletach dzieje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też bym nie była szczęśliwa na wsi. Nie mam tam nikogo z rodziny i dla mnie to obcy świat. Mieszkam na spokojnym zielonym osiedlu. Wszystko mam blisko i chodzę piechotą z moim dzieckiem. Do dużego centrum handlowego 20 min na nogach z dzieckiem (autem 5), a tam Tesco 24h na dobe. Tak samo apteki i... piekarnia czynna cała dobę. Mam blisko bardzo duży park. Mam ciszę i spokój i fajnych sąsiadów. Nie czuje się "sama" czy niepewnie gdy mąż musi pracować w nocy.. A na wsi? Po prostu bym się bała bo tam wszyscy wszystko wiedzą..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja koleżanka wyprowadziła sie z miasteczka na wieś. Jej mąż jest kierowcą, więc praktycznie nie ma go w domu. Kobiecina sama dwójkę dziec***akuje w auto i zawozi do przedszkola, potem sama jedzie do pracy, po pracy odbiera dzieciaki - które siedzą w tym przedszkolu do końca. Mogłaby zatrudnić nianię, ale kto jej na to zad***e przyjedzie. Owszem, kiedy spotykamy się u niej latem, jest fajnie - dzieciaki biegają swobodnie po podwórku. Zimą jest zimno w domu, bo gaz drogi, więc koleżanka oszczędza. Kiedy spotykamy się w mieście, koleżanka nie pije, bo musi wracać autem do domu. Taksówki nie zamówi, bo szkoda jej pieniędzy (kredyt). Dzieci nie chodzą na zajęcia dodatkowe - znajoma nie widzi potrzeby, nie jeżdżą na wakacje - nie ma kasy i potrzeby. Co kto lubi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla mnie wieś to masakra. Młodzi ludzie kupują te domki na wsi, ale za ileś lat bedą problemy ze sprzedaniem takich domków. Kiedyś się zestarzeją, dzieci wyruszą do miast i co wtedy z domkiem na wsi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na wsi w bloku hahaha tez bym sie pochlastala szarym mydłem :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie, na wsi dom to sobie można rozważać. Ale blok? x Mieszkam w dużym mieście wojewódzkim, nie w centrum, ale 10-15min od centrum (tyle samo komunikacją miejską co samochodem, bo komunikacja jest osobno, a nie na jezdni). Mieszkam w tej samej dzielnicy od kilku lat tyle, że bloki zmieniałam - można znaleźć i miejsca bardziej zaciszne, przy małych uliczkach i parkach, ale też i bardziej na widoku. Aktualnie w promieniu 5min piechotą mam rybny, 2 mięsne, żabkę, 2 apteki, 2 garmażeryjne fotografa, kosmetyczny, jakieś wielobranżowe pocztę, spory szpital, przychodnię rodzinną, laboratorium (w szpitalu też zresztą), kilka banków, żabkę, biedronkę, mini stragan, 2 kioski. W promieniu 10 minut mam 2 markety, lidl, całe centrum handlowe, w promieniu 15-20min jeszcze 2 sklepy dochodzą. Stacja paliw jest blisko (a właściwie w sumie 4 stacje są bo dwie przy supermarketach, plus 2 standardowe). 2 meblowe są też blisko. Do tego bodajże 1 przedszkole, 1 zespół szkół, 1 podstawówka, 1 gimnazjum. 2 przystanki dalej jeszcze jest chyba podstawówka i liceum. I tam też jest takie miesjce gdzie jest po kilka sklepów, apteka pasmanterie, straganik. tak, to wszystko wiele lat funkcjonuje i jest ok. Między 5 a 15 min dojeżdzasz do 3 uniwersytetów ( nei wszystkie wydziały bo są rozrzucone, ale no do większości raczej dojedziesz max w ciągu 25min). Praca w centrum to też kwestia 20min jak dojeżdzam (gorzej jak na drugim końcu miasta - ale wtedy prosta sprawa: przenosiny na kolejne osiedle) x Więc jak myślę, ze mam mieszkac w dokładnie takim samym mieszkaniu, ale na zadupiu to chyba bym zwariowała. Może jestem wygodnicka, ale podoba mi się to wszystko i w tej dzielnicy chciałabym zostać bo naprawde wyważenie w postaci lekkiego bycia na uboczu (nie ma klubów żadnych itd) ale równoczesnie dostęp do wszystkiego co się chce to się rzadko osiąga. W centrum jak mieszkałam to jednak wiele większy ruch był.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To chyba w klubie nie bylaś. W galerii nikogo nie widziałam, żadnych nie stosownych zachowań. Kluby w mieście ujda, choć nie ukrywam, ze jest to miejsce dla ludzi raczej malo inteligentnych. Byłam ostatnio w dużym klubie na wiosce. Jak tylko otworzylismy samochód to każdy zrobił się niemal zielony. Taki smród, że szok. Pierwszy raz tam byłam i ostatni. I z tej jednej nocy opisze kilka sytuacji. Trzy bójki, setki naćpanych osób, dziewczynę robiaca loda w samochodzie. Dziewczynę, która rzygała na siebie i swoje włosy (chłopak ja trzymał, żeby się nie przewróciła) i chłopaka, który wyszedł tyłem z samochodu, ręce miał na tylnim siedzeniu. Wypiał się i zaczął wiercic nogami, buty wywalil pod samochód, spodnie i bokserski także. Myslelismy, że jest nacpany, pomylili mu się z własnym lozkiem i kladzie się spać, ale w środku była dziewczyna bez spodni. Wszędzie pełno cpunow, dillerow, k******a i brak klasy. W klubie w mieście widziałam tylko raz parę wyzywajaca ochroniarzy. Morał jest prosty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona31lllat
Przeprowadziłem się 3 lata temu na taką wiochę i strasznie żałuję, nijak nie mogę się przyzwyczaić. To typowa Wieś rolnicza, wszędzie wokół pola, latem obornik na drodze, wszędzie brudne śmierdzące chłopy na traktorach albo menele pod sklepem. Ludzie tu nie mówią sobie dzień dobry tylko wydaje jakieś okrzyki do siebie, masakra.... Jak ktoś idzie za kimś ulicą to gwizda na niego no szczyt chamstwa. Sklep to lokalne pierdołowo, zawsze stoi w środku kilka Bab w chustkach i kapciach i plotkuja z ekspedientka, jak wchodzę do sklepu to od razu cisza. Każdy się każdym interesuje, przylaza na cudze podwórka na ławki i płoty, pilnują i której kto wychodzi i wraca do domu. Dzieci są mało rozgarniete i zaniedbane, nie mówią dzień dobry śmiecą na przystanku i bluznia na każdym kroku. Czy ktoś jeszcze mieszka w takim miejscu? Ja wiem jedno-kiedyś stąd ucieknę, nie ma innej opcji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×