Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

"Ludzkie" zachowania (nie tylko Waszych) zwierząt, które bardzo Was poruszyły...

Polecane posty

Gość gość

Jedna z takich przykrych i łamiących serce sytuacji miała miejsce, bodajże, dwa lata temu. Moja kotka była wtedy w ciąży. Ostatniego dnia maja wybrała się na spacer, który "przedłużył się" jej do następnego dnia, 1 czerwca, i godzin przedpołudniowych. Martwiłam się o nią, bo poród miał odbywać się lada dzień. Byłam w domu, gdy wyjrzałam przez okno, a moja kotka coś przyniosła w pyszczku. Myślę sobie: "Dobrze, że wróciła". Wyszłam, by ją nakarmić, patrzę, a ona trzyma w pyszczku... malutkie, niestety nieżywe, kocię. Ona, już bez oznak porodu, delikatnie zaniosła go na miejsce (do swojego domku), po czym-znów gdzieś poszła. Byłam bardzo smutna, ale i ciekawa, gdzie znów się wybrała, więc poczekałam na nią. Wróciła po kilku minutach z drugim biedactwem, również martwym. Sytuacja powtórzyła się jeszcze jeden raz. Wyszło na to, że urodziła w samotności, kilka kilometrów od domu. Dlatego nie wróciła na noc. Kiedy już cała trójka znalazła się w domku, ona-i tego widoku nie zapomnę do końca zycia; do dziś chce mi się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dopisz zakończenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To analogicznie do tej sytuacji. Moja kotka urodziła młode nie wiem czy jedno czy więcej oraz nie wiem czy było martwe i je zezarla w całości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciąg dalszy tego tematu
płakać na samo wspomnienie-usiadła obok nich i każdego próbowała "obudzić" swoim "całowaniem" i "mówieniem". Patrzyła na nich z taką troską, miłością, bólem i czułością. Jej każde miauknięcie, jęk, wywoływał u mnie ogromny smutek. W końcu, kiedy ona położyła się koło nich, w pozycji do karmienia, i zaczęła "całować" każdego z tych biedactw, rozpłakałam się. Ona, jakby widząc moją rozpacz... "powiedziała" coś do mnie. Pogłaskałam ją i maluszki (czego nigdy wcześniej nie robiłam z żadnym innym martwym zwierzęciem), powiedziałam: "Wszystko będzie dobrze" i wybiegłam na zewnątrz, nie mogąc dojść do siebie po tym, co zobaczyłam. Nawet, gdy kocięta zostały już pochowane, ona nadal je "nawoływała", przeraźliwie smutno jęcząc. Nie chciała nic jeść. Przeszukiwała każdy zakamarek, by je odnaleźć i być z nimi. A gdy odpoczywała-tępo wpatrywała się w ziemię. Zero reakcji na nasze pocieszania. Doszła do siebie po jakichś dwu dniach. Nigdy tego widoku nie zapomnę. Nikt mi nie wmówi, że zwierzęta są głupie i nic nie czują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna Amelia ææ
A kto Ci probowal wmawiac , ze zwierzeta nie czuja ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciąg dalszy tego tematu
Dodam jeszcze, że maluszki były "nienaruszone"; nie miały oznak krwi lub ran. Były całkiem duże. Nie wiem, czy moja kotka urodziła je martwe (ma już swoje lata, a nie wiem, czy wiek matki wpływa na rozwój "noworodka"-zwierzęcia), czy, może, były chore (mimo, iż wyglądały na zdrowe i silne). A może zabił je chłód podłoża, w którym ona się znajdowała wtedy. Cokolwiek to było-nigdy tego nie zapomnę. A przypomina mi się to za każdym razem, gdy widzę w TV reklamę pewnej karmy do kotów, gdzie dumna mama niesie w pyszczku jedno ze swoich maluchów. Zawsze, gdy ją widzę, mam łzy w oczach. I zastanawia mnie jeszcze jedno: jestem bardzo ciekawa, co ona chciała mi "powiedzieć", wpatrując się we mnie i widząc moje łzy. Może, żebym odeszła i dała jej się spokojnie pożegnać z dziećmi? A może-błagała mnie o pomoc w ich "obudzeniu"? Często nad tym myślę, nad tym całym językiem zwierząt. To szalenie mądre i odczuwające istoty. A czy Wy spotkaliście się z innymi/podobnymi "ludzkimi" zachowaniami Waszych pupili? Podzielcie się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój kotek który zdechł umieral mi na kolanach. Umieral przeze mnie ale chyba mi wybaczyl skoro wybral mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kiedy mam okres i boli mnie brzuch, moja kotka mnie pociesza, mruczy i robi za termofor

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mój kot zachowuje się jakbym była jego mamą - śpi na mojej głowie, sprawdza gdzie jestem jak się budzi, nadstawia się do całowania. Jak byłam chora to przychodził i lizał mnie po twarzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miałam paskudny wypadek, i zostałam unieruchomiona w gipsie na 3 mce. Mąż rano pomagał mi z toaletą, podawal sniadanie i wyjezdzal na caly dzien do pracy. Któregoś dnia wyjechał o świcie, śniadanie zostawił na stole, kawę w termosie. Budzę się, kule stoją oparte przy łóżku. Otwieram oczy, obok mnie w łóżku leży nasza suka, łeb na poduszce, wyciągnięta wzdluz.. Na gipsie, rozłozony plackiem- nasz kot. Nasze zwierzęta mnie ..pilnowały. Tak na codzień, suka po kilka razy lizała mi palce nogi (polamanej), a kot wczepiał się pazurami w gips i tak mnie "leczył".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciąg dalszy tego tematu
21:59, to nie tak, że ktoś próbował mi osobiście wmawiać, że zwierzęta nie czują. Po prostu, bardzo często się słyszy (szczególnie na wsiach, gdzie bywa "przezwierzęcenie" ) że zwierzęta to takie "nic", że nie można ich stawiać nad ludźmi, i tak dalej. Są osoby, pisząc wprost, które twierdzą, że to istoty zbędne i głupie. Bezrozumne i nie dające pożytku, a tylko przynoszące straty w postaci wyrzucania pieniędzy na ich utrzymanie. O to chodziło mi w tej swojej wypowiedzi. Oczywiście, ja tak nie uważam. Bardzo kocham zwierzęta i każde traktuję z szacunkiem i miłością. A jako, że jestem "kociarą", to ten widok mojej kotki i jej dzieci zrobił na mnie aż takie wrażenie. Dziękuję za Wasze wypowiedzi. Jak widać, zwierzęta są kochane, mądre i współczujące. < 3

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moze za pozno wyszly z worka bialegi moze za twardy byl. Moze ona chciala ci je pokazac. Wiedziala ze nie zyja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój jamnik jak jeszcze był szczeniakiem nauczył się chyba przez naśladownictwo, zeby głaskać domowników my go głaskaliśmy a jak bylismy na jego wysokości to on podnośił lapkę i głaskał nas nią po glowie . Do tego pies śpi na naszym pokoju, a my z męzem gdy wstajemy dajemy sobie buziaka pies to zauważył my sie witamy po chwili pies wskakuje na lozko merda ogonem i tez nas wita. Do tego ma swoja ukochaną zabawkę pluszowego jeża i z tym jezem zawsze spi, jak zostawi go w innym pokoju to przynosi go sobie do spania, jeża nie szarpie jak inne zabawki tylko nosi ze soba i liże jak matka szczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oglądałem film przyrodniczy o Australii i pokazywali parę papug które łączą sie na cale zycie. Gdy samiec wylatywał z gniazda by zapewnic rodzinie byt na srednim papuzim poziomie samica przyjmowala innych samcow z okolicy i oddawała sie za jedzenie. Inny przykład to samce muszki owocówki które upijaly sie regularnie sfermentowanym sokiem, zdołowane brakiem powodzenia u płci przeciwnej. Dziwne zachowanie pijanych muszek i ich bełkotliwe bzykanie zniechecało do nich samice U samców wywolywalo to jeszcze wieksza depresje i chęć do picia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciekawy, dający do myślenia i wzruszający temat. Warto go podnieść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj kot sika mi do kubka zupelnie jak moi koledzy z pracy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój pies jest wielkim łakomczuchem, najchętniej jadłby non stop, gdyby tylko mógł. Trzy lata temu na wakacjach "zakochał" się w bezpańskiej suczce, której oddawał swoje śniadania. Chodził po nią i przyprowadzał ją do miski. Zdumiewa mnie to do dziś, bo on naprawdę uwielbia jeść, a tu takie poświęcenie dla swej wybranki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×