Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Lepiej sie przemeczyc, czy lepiej odejsc?

Polecane posty

Gość gość

Czesc, prosze doradzcie mi co robic, bo sama nie potrafie zdecydowac :-( Nie bede sie rozpisywac, napisze po krotce o co chodzi. Od pol roku pracuje w korporacji, ktora uchodzi za dobra i rozwojowa dla mlodych ludzi. Jest to moja pierwsza "powazniejsza" praca w tak duzej firmie. Dodam ze mam juz swoje lata (dobijam 30tki) i pracowalam juz w wielu miejscach, w ostatnim przez 4 lata niestety wlasciciele musieli zamknac biznes. Pisze to po to zebyscie nie mysleli, ze jestem jakas rozwydrzona smarkula ktora nie wie co to praca. Wszystko byloby niby ok, gdyby nie to ze powoli wykanczam sie tam psychicznie. Juz w pierwszym tygodniu pracy wracalam zalamana do domu, codziennie ryczalam, chcialam sie zwolnic. Przechodzilam terror. Tak jest do tej pory, z czasem moze troche nauczylam sie panowac nad emocjami i stresem, jednak kazdego dnia odechciewa mi sie zyc jak mam tam pojechac. Ta praca powoli odbiera mi radosc zycia, przeslania to co najwazniejsze, mam tyle obowiazkow, ze przestalam juz myslec o sobie, swoim zyciu prywatnym bo caly czas mysli zajmuja mi sprawy z pracy (mam taki charakter ze we wszystko sie bardzo emocjonalnie angazuje i oddaje sie cala zeby cos zrobic najlepiej jak to mozliwe), oddalam sie coraz bardziej od bliskich ludzi, mowia mi ze sie o mnie martwia bo znikam, nie ma mnie, nie da sie ze mna pogadac itd, ale ja wracam tak wykonczona z tej pracy, moj mozg jest tak wyeksploatowany ze nie mam juz nawet sily na zwykla rozmowe z kims, na zadne myslenie, dramat... Wiem juz na pewno ze nie chce tak pracowac, nie wiem na ile moglabym sie jeszcze przyzwyczaic do takiego funkcjonowania, ale czy warto sie przyzwyczajac do czegos takiego? Z drugiej strony niby dobrze sobie radze w tej pracy, przelozeni sa ze mnie zadowoleni, koledzy mowia mi ze super ogarniam, ze nie powinnam sie zniechecac bo ta praca daje wiele mozliwosci rozwoju itd, ze kazdy tu tak ma ze jest ciezko ale z czasem czlowiek sie dystansuje. Ja nie zdystansowalam sie jednak przez pol roku. Nie skarze sie tez, nie olewam, nie wykrecam chorobami i nie chodze na L4 bo taka nie jestem, dopoki sie czyms zajmuje chce to robic dobrze tak zeby nikt nie mial mi nic do zarzucenia i zebym sama byla z siebie zadowolona. Z zewnatrz wygladam dlatego na wzorowego pracownika a inni mysla ze skoro tak sie staram i daje sobie swietnie rade to znaczy ze musi mi sie ta praca podobac. Niestety prawda jest inna, bo chociaz w pracy daje z siebie wszystko to po powrocie do domu nie jestem w stanie juz nic zrobic. Wracam tez do domu coraz pozniej, bo dokladaja mi coraz wiecej obowiazkow i nie jestem w stanie wyrobic sie w godzinach pracy. Albo czasem zabieram prace do domu. A oni nawet nie placa za nadgodziny, nie ma odbiorow w postaci wolnych dni, robi sie to wszystko za free... Nie chce tak funkcjonowac, jestem za wrazliwa na takie korporacyjne srodowiska, wiem ze odejde z tej pracy bo czuje ze mnie coraz bardziej wyniszcza ale tu mam problem. Pol roku pracy w jednym miejscu to chyba malo... Czy powinnam sie przemeczyc drugie tyle i dotrwac do roku i wtedy odejsc? Jesli bede miec przepracowany rok to i szanse na znalezenie innej lepszej pracy wzrosna, bo co to jest pol roku? Czy moze rzucic to juz teraz i nie tracic czasu i nie ryzykowac ze wpadne w jakas nerwice albo depresje? Juz teraz objawia mi sie ten stres fizycznie, scisk w zoladku to juz norma, codziennie biore krople zoladkowe... Boje sie ze jesli zostane to bedzie ze mna coraz gorzej... Ale moze jednak demonizuje i nie byloby tak zle? Co byscie zrobili na moim miejscu??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam jeszcze ze nie mam rodziny, zadnych powazniejszych zobowiazan w postaci kredytu nad glowa zebym musiala pracowac ze strachu o kase, mieszkam jeszcze z rodzicami i tak naprawde moge zrobic co chce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nikt nie pomoze ? :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
opisałas to tak, jak opisuje ktoś smak cukru lizanego przez szybę... Rozumiem, że to korpo to Macdonalds :) Jak ktoś może podjąć dyskusję nie wiedząc o co chodzi, nawet psycholog spytałby się czym się zajmujesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakie ma znaczenie to czym sie zajmuje? Nie o tym jest mowa co robie w tej pracy, ale o tym jak ta praca na mnie wplywa. Chyba wiekszosc ludzi wie jak wyglada praca w korporacji, a przynajmniej ma jakies skojarzenia na ten temat. Moim pytaniem bylo, czy warto przemeczyc sie w pracy, ktora wyniszcza, jeszcze drugie tyle co do tej pory, po to tylko zeby lepiej to wygladalo na cv.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×