Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Planujemy drugie dziecko a brak mieszkania. Kto ma rację?

Polecane posty

Gość gość

Nie mamy standardowej sytuacji. Mamy dwuletnie dziecko i wspólnie podjęliśmy decyzję, że będziemy się starać o drugie. Nie mamy mieszkania. Od wielu lat pracujemy z mężem robiąc projekty dla dużych firm. I wymaga to przenoszenia się z miejsca na miejsce. Obecnie mamy urlop i przyjechaliśmy do Polski. W następnym miesiącu wracamy do Norwegii. Kontrakty mamy do końca roku. Potem ja mam zapewnioną pracę w innym kraju europejskim. Mąż negocjuje i zapewne znajdzie sobie pracę w tej samej firmie co ja. Mamy pieniądze. Spokojnie wystarczy na dom. Założenie mniejszej firmy w Polsce. I nawet jeżeli nie będzie przynosiła na początku dochodów, kilkuletnie życie z oszczędności. Mój mąż nie chce nawet słyszeć o powrocie. Nie chodzi o finanse. On po prostu lubi takie życie. Mieszkamy rok w jednym miejscu, potem przenosimy się w inne. Żyje mi się dobrze. Najczęściej firmy wynajmują nam dom. Przy pierwszym dziecku miałam do pomocy nianię. Wspomina, że może kiedy dzieci zaczną chodzić do szkoły pomyślimy o jednym miejscu. Ostatnio pokłóciliśmy się, że chciałabym mieć "coś pewnego" i stałego. Źle to odebrał i następnego dnia zrobił mnie współwłaścicielem swojego konta. Mam tylko udać się do banku i zrobić sobie drugą kartę. A mi nie o to chodziło. Dodatkowo większą kwotę ze swojego konta przelał na moje. Niczego ze mną nie konsultując. Wiem, że niektórym moje problemy mogą wydać się głupie, ale cóż chciałam coś mieć. Myślałam nawet, żeby za swoją część kupić dom, ale co mi po nim, jeżeli wiadomo, że będę przy mężu. To nie jest tak, że on robi co chce. Jeszcze przed ślubem mieliśmy taką pracę. I ja też byłam z tego zadowolona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Vafel
PoZdrowienia z Norwegii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Vafel
Oczywiscie tylko kawalek postu sie wyswietlil

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Vafel
Oczywiscie tylko kawalek postu sie wyswietlil

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Vafel
Oczywiscie tylko kawalek postu sie wyswietlil,no to jeszcze raz . Pozdrowienia z Norwegii ,mamy bardzo podobna sytuacje . Do 3 roku zycia corki taka niezaleznosc nam pasowala i nie byla problemem. Teraz dziecko ma 5 lat , zaraz szkola i codziennie widze jak bardzo potrzebuje stalosci, stabilizacji i spokoju w zyciu. Sa pierwsze przykaznie i identifikacja dziecka z miejscem . Ciezko na tym etapie wyrwac dziecko z otoczenia. Za rok wlasnie ze wzgledu na dziecko przeprowadzamy sie ostatni raz...dosyc walizek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej Vafel, Rozumiem, że większość z nas w pewnym okresie życia pragnie stabilizacji. Są jednak rodziny (aktorzy, artyści, niektórzy konsultanci), którzy większość życia są mobilni i dzieciaki jakoś z tym żyją. Najtrudniej będzie dziecku tak ciagle zmieniać szkoły, bo dzieciaki potrafią być okrutne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesli macie możliwość i male dzieci to mozna jezdzic. Dziecko na miejscu pojdzie do zlobka. Pozniej wam bedzie trudniej. Dziecko juz w 1 klasie potrzebuje stablizacji. Widze jak jest u mnie. Korzystajcie wiec poki mozecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×