Moim marzeniem zawsze było zostac ''kurą domową''

I nie rozumiem dlaczego dzis ''prawdziwa kobieta'' ma byc silna i niezalezna, w pracy najlepiej zostac kierowniczką,miec pier.dyliard zainteresowan, a faceta miec raczej tylko do zaspokajania swoich potrzeb. Pracuje tak jak kazdy, 8 godzin 5 dni w tygodniu i nie jest to biedra. Teorytycznie powinnam byc szczesliwa, a spoleczenstwo traktuje mnie powaznie. Z chcecia rzucialbym to w cholere, zadbala w koncu o dom, urodzila mojemu facetowi 2jke dzieci, po prostu spelnila swoje marzenie, nie kazda kobieta rodzi się prezesową, dlaczego ludziom tak cięzko o pojąć?