Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Z jaką księżniczką na sali leżałam

Polecane posty

Gość gość

Lezałam z ksiezniczka tydzien na patologii ciazy. przywiezli ja bo tak jak mnie skracała sie jej szyjka. - sniadanie przywoziła jej jakas firma cateringowa, bo ona syfu szpitalnego jesc nie bedzie. np jajka na twardo nie zje bo ją na sam zapach jej sie robi niedobrze i tak ma od dziecka według nie. ok - obiad sobie zamawiała z restauracji z dowozem np jakies tajskie zacie - kolacje przywoził mąż (sałatki - sami robił) - przywoził jej tez suszoną marchwekę z chili w plasterkach, którą sam robił - oglądała serialne na laptopie na jakims netefliksie, za który sie płaci, bo w tv nic ciekawego nie ma - nie dało sie z nia za duzo pogadac, bo albo cos czytała, albo serial, alebo cos na incernecie robiła, jak chciałam zagadac o na wspolnej to mi powiedziała, ze ona babskich seriali nie lubi - soku sie nie napije, musi byc rozcieczony z woda, bo za słodki jest sam - oczywiscie szpitalna herbata tez gardziła i miała swoja w dziwnych smakach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I c***j ci do tego, jej sprawa. Mnie też wk*****ała baba z którą leżałam w szpitalu, bo ciągle paplała, gęba jej się nie zamykała, o męzu, o dzieciach, o wrednej teściowej, no masakra, a co mnie to obchodzi??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie rozumiem w czym problem? Że kogoś stać na rzeczy lepsze niż Ciebie czy o co chodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Normalna dziewczyna która nie chce wpieprzać byle czego jak świnia jest od razu księżniczką ? Ja w szpitalu też nie rozmawiałam z pacjentami i wolałam być sama na sali. O czym mam rozmawiać z innymi pacjentami? Wysłuchiwać żali ? Błagam Cię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja się nie uważam za ksiezniczke autorko a tez nie jadlam szpitalnego jedzenia ani one zbilansowane ani zdrowe ani odpowiednie dla kobiety w ciąży. zazdrościsz jej albo to marne prowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Super pomysł!!! niedługo musze iść do szpitala i martwiłam się co będzie jak nikt z rodziny nie będzie mógł mi przywieść obiadu - tak się przecież może zdarzyć. Przecież mogę sobie zamówić z restauracji :) UFFF super sobie to wymyśliła ta dziewczyna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak JA też jestem księżniczką, bo sniadania, obiady i kolacje przywoził mi mąż lub córka, szpitalna, śmierdząca mortadela mi nie smakowała nie mówiąc już o śmierdzącym, rozgotowanym kurczakiem. Herbatę też miałam swoją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ojej, i co autorko, w glowie sie nie miesci nie? Dziwne smaki, normalne jedzenie, seriale w internetach 'netefliksach' i jeszcze nie miala z Toba o czym gadac. Hehe. Trzeba bylo zajac sie soba, ale nie obserwowac i plotkowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To według ciebie księzniczka? Żarcie w szpitalach jest okropne, to sobie dziewczyna zamawiała, jakby mnie było stać tez bym tak zrobiła.W tv oglądasz to co reszta pacjentek bo przecież trzeba się dostosować, to sobie dziewczyna na laptopie ogląda to co lubi a nie to co ogląda reszta sali, a gadać może z obcymi osobami nie lubi, też taka jestem, można mnie nawet uznać za nie miłą osobę , a ja po prostu nie lubię od razu zwierzać się obcym muszę najpierw kogoś dobrze poznać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Większość ludzi narzeka na szpitalne żarcie, nie widzę w tym nic dziwnego. Swoją drogą, nie wiedziałam, że do szpitala można zamawiać żarcie z restauracji, niezły pomysł :-) Nie widzę w tym nic księżniczkowatego, lepiej zjeść coś smacznego niż nie zjeść nic. Tylko właśnie przez takie jak Ty chyba bym się krępowała zamawiać, bo zaraz inne baby oczy by wybałuszały. A że mąż przygotowywał dla niej jedzenie to chyba najnormalniejsza rzecz na świecie. Ale Ty pewnie z tych, co to mąż sam nic nie umie ugotować. W tym, że siedziała na necie i płacila za filmy też nie widzę nic dziwnego. Czymś się chyba trzeba zająć żeby czas zleciał w szpitalu. Kupne soki to sam cukier, wiadomo to już od dawna. Herbata szpitalna to lura, pewnie też z cukrem. Ja np. nie słodzę i też bym nie wypiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie rowerzystka w dodatku! Jak ona tak moze, nie robic tak jak kazdy, miec wlasny gust i wydawac kase na swoje potrzeby, do psychiatryka z nia, a nie do szpitala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciekawa teraz jestem, ile ludzi uwaza mnie za dziwadlo, bo wole zielona herbate od jedynie slusznej czarnej :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mi też mąż przywoził jedzonko, dzięki temu miałam pyszne domowe obiadki, takie jak lubię, a nie pozbawiony smaku kurczak z ryżem i ćwiartką marchewki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No niby księżniczka ale zgodziłabym sie z nią w trzech rzeczach: - serial "Na wspólnej" jest beznadziejny, ogólnie te polskie babskie seriale to chyba tylko jeszcze ludzie po wsiach oglądają, ale nudne to jak flaki z olejem - sok nierozcieńczony faktycznie jest cholernie słodki no chyba że komuś na zdrowiu nie zależy - herbata czarna jest strasznie niezdrowa, uwielbiałam pić do 35 roku dopóki mnie żyły nie zaczęły mi się robić dosłownie jaja z żyłami, jakieś silne kłucia, cuda niewidy, skapowałam że to od tego, odstawiłam i przeszło, teraz już pije tylko herbaty bez teiny, ale ostatnio leżałam 3 dni w szpitalu i tam herbate czarną ładowali w pacjentów dzień w dzień, jakbym tak miała dłużej poleżeć to by mnie truli pięknie. Chociaż z tym tajskim żarciem to już przekombinowała panna. Mąż jej cóż pozazdrościć sprytu że takiego sługe uniżonego znalazła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś a ja w ogóle nie lubie herbaty i wuj ;) za to pije hektolitry kawy i wody mineralnej. Jak myślicie szpitalna kucharka podałaby mi na śniadanie kawę do łóżka czy zaopatrzyć się w termos? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja pijam tylko zieloną herbatę i co, też bym nie ruszyła szpitalnej czarnuchy, ble.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To z tym serialami miała rację... Najlepsze sa ostatnio sprzątaczki i idealna niania na TTV - nie wiem jaki debil się nie zorientuje, ze te sprzątaczki czy nianie to aktorki, telewizja uważa ludzi za kretynów... Ja miałam raz ciekawe zdarzenie, leżałam w ciązy na podtrzymaniu, i dziecko się zaraziło w domu ospa, odwiedzał mnie maż, a nie był szczepiony, ja tez, wiec stwierdzili, ze na pewno zachoruję, dali mnie na doł na taki inny oddział, do izolatki. W niej były dwa łózka, ja zajmowałam tylko jedno, czasem bywało, ze kogos dali na chwile np. kilka godzin, az się zwolniło łózko na górze. a potem mi dali Cygankę- tzn widać było po cerze i rysach twarzy, ale po polsku mówiła b dobrze, nawet fajna był w niej dziewczyna, b wesoła, cały czas gadała... Nie mowiłam jej nic ze jestem prawdopodobnie zarazona, lezała już ze mna na stałe. W jej przypadku stwierdzili widać, ze nie trzeba się przejmować. Moim zdaniem to chore, choć cyganów z reguły nie lubie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i widzisz autorko tematu? Tu same księżniczki są... nie ma zwykłych normalnych kobiet...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak łatwo jest oceniać kogoś tylko dlatego, że ma kasę na to aby sobie płacić za to czy tamto. Wiesz jak ja bym miała duuużo kasy to też bym zamówiła sobie katering bo to żarcie w szpitalu jest okropne. Ostatnio bywałam dzień w dzień przez 2 tygodnie u mojej mamy w szpitalu...i dieta dla cukrzyka wyglądała beznadziejnie - może raz trafiła się dobra ryba na parze i łyzka ziemniaków. A tak to np stary biały ser - kwaśno gorzki, biały chleb...biały chleb...rzadko ciemny. Ziemniaki przeważnie zlezałe tak jakby odgrzewane. Rosół to kleik z rozgotowanym na miazge makaronem i mętny. Wiesz... łatwo jest oceniać i jak tobie szpitalne jedzenie smakuje to zajadaj...ja sama zawoziłam mamie jakieś sałatki własnej roboty, bo połowe jedzenia szpitalnego nadawało sie do kosza bo było np nieświerze. A w szpitalu co robić... jedynie laptop, spanie, kibelek... nic więcej. A ty oceniasz mam wrażenie tą dziewczyne tylko dlatego bo nie miała chęci się z tobą zaprzyjaźnic...i chyba dobrze, bo po co się przyjaźnic z kimś kto ocenia człowieka tylko po tym że ma więcej kasy, lepiej je czy oglada tv za kase...poza tym rzuciłaś temat na wspólnej..wiesz serio to kiepski serial, dla starych bab i tlyko dlatego że jej się nie podobało już ją oceniłaś. Nie znasz dziewczyny prywatnie...nie każdy musi mieć chęć się z tobą skumać... - bo i po co jak nawet taką pierdołe opisujesz w necie. Tylko dlatego ze ktos jest inny niż ty...jakim prawem oceniasz kogos tylko dlatego bo ma odmienne zdanie od ciebie i odmienne nawyki lub wieksze mozliwosci. dziewczyna ci nic nie zrobiła tak naprawde...poza tym ja dawno temu sie łwasnie w szpitalu raz skumałam z taką dziewczyną, okazała się beznadzienja...prawie mnie zamęczyła gadaniną...nie miałam chwili spokoju...a mogłam siedziec cicho.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ojej autorko gdybyś napisała, że to na położnictwie to pomyślałbym, ze o mnie piszesz ;-) Też nie oglądam tv, wolę neta.Płacę za filmy (netflix, iplex, hbo go) , bo nie popieram piractwa. Szpitalnego jedzenia nie jadłam, bo wolę co innego. Śniadania i obiady przywoziła mi firma cateringowa, kolację mąż (tak potrafi gotować). Czy to usługiwanie? Nie, to wsparcie tak po prostu. I też nie lubiłam rozmawiać z dziewczynami z sali. No bo o czym mam rozmawiać z obcą mi osobą. Jakaś grzecznościowa wymiana zdań i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Leżałam daleko od domu, nikt nie mógł dojeżdzać i przywozić mi obiadów. Nie wpadłam na to, że mogę zamawiać jedzenie z restauracji. Na szczęścia na miejscu mieszkała moja chrzestna, która mi przywoziła pyszne domowe obiady, szynkę, ser itp. na kanapkę ;) Jedzenie szpitalne to syf. Zupa przez tydzien ten sam bełt, tylko w poniedziałek jarzynowa z jarzynami, we wtorek dorzucili do niej ryż, w środę kaszę, w czwartek śmietanę, w piątek ziemniaki, w sobotę kasze mannę. W niedziele wypas dla odmiany rosół na kostkach :D Mięso też to samo, tylko sosy się zmieniały :O Porzygać się szło na tym szmelcu. Więźniowie chyba mają zdrowsze żarcie niż w szpitalu chorym podają :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No,m ja tez z taka lezalam,byla na poczatku ciazy z zapaleniem pecherza. Jedzenie z zewnatrz to wg.mnie norma,moj maz.tez mi dowozil ze pol lodowki na.patologii zostawilam jak poszlam rodzic,coz.glodny po pracy robil zakupy i mierzyl moj apetyt swoja miara,ciekawe kto mnie tak zjechal jak ty ;) ale wracajac do mojej ksiezniczki:dyskutowala z lekarzami do kiedy moze cwiczyc brzuszki bo musi miec plaski brzuch i nie moze przestac.kazali jej juz przestac ale ona nie zgadzala sie,ze i tak bedzie robic. Jedyny temat jaki z nia szlo pogadac to byla cesarka na zyczenie,bo ona rodzic sn na pewno nie bedzie bo ja jej chlopak rzuci przez rozklapioche. Caly czas miala obawy ze jej facet pokocha bardziej dziecko niz ja. Na laptopie ogladala ale seriale typu klan i na wspolnej. Najpierw sie wydzierala na polozne i z nimi klocila a potem nosila im czekoladki zeby byly dla niej mile. W koncu wypisala sie na wlasne zyczenie bo by jej trening przepadl,to nic ze lekarze zalecali by zostala jednak. Tak swoja droga to sie.zastanawiam czy urodzila w koncu i jak psychicznie to zniosla ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziwne to wszystko ale jak rodziłam dziecko to nie pamiętam żebym narzekała na jedzenie szpitalne chociaż cudów tam nie było. Może dlatego że nie cierpiałam jakoś specjalnie fizycznie. Z kolei 3 lata później leżałam kilka dni w szpitalu po operacji i wtedy już bardzo źle się czułam, cierpiałam, bolało mnie tak że chciałam po ścianach chodzić ze złości, z kolei jak mi dawali mocniejsze przeciwbólowe to targało mnie na wymioty i tak na zmianę. No generalnie męczyłam się tam fizycznie tak że nie byłam w stanie normalnie funkcjonować. Jednocześnie jeszcze nigdy tak nie cierpiałam z powodu jedzenia szpitalnego. No głupio to brzmi. Nie potrafię tego wytłumaczyć. Wydaje się to faktycznie głupie ale po 3 dniach już patrzeć na to jedzenie nie mogłam mimo że wiedziałam że ci pracownicy ze szpitala się przecież starają na ile mogą, mają ograniczone środki na żywienie pacjentów więc muszą kombinować i muszą to robić dla pacjentów z całego oddziału, że wykonują swoją prace jak tylko mogą ale jednak na 3 dzień nawet chleb mnie drażnił mimo że na co dzień jestem miłośniczką chleba wręcz nadmierną, ale tam nawet zwykły codzienny chleb mi nie wchodził. Pierwszy i drugi dzień jeszcze na to nie zwracałam takiej uwagi ale jak sie zaczynał trzeci dzień i mi podano chleb to już czułam jakąś niechęć, a już na czwarty jak znów zobaczyłam chleb to moja reakcja zaskoczyła ale odechciało mi się już żyć. Wiecznie ten sam chleb nie za twardy ale też nigdy świeży. Taki etap jak sie ma w chlebaku na drugi lub trzeci dzień leżenia chleba, a to tylko głupi chleb. No generalnie chodzi o to że on nigdy nie był taki po prostu świeży, dzisiejszy. W domu zawsze sobie dbam o to by był on świeży i żeby sie przyjemnie jasło. Pomidory do tego chleba też jakieś dziwne, jakby zimą w sklepie napotkane, mimo że był to przełom lipca i sierpnia gdzie w sklepach pomidory czerwoniuteńkie są i soczyste. Ziemniaki do obiadu zawsze ich troche przydużo i rzeczywiście jakby przeleżałe jak ktoś wyżej napisał. Talerze w białe stylem PRLowskie powodujące dodatkowe mdłości. Ja wiem że z zewnątrz to brzmi śmiesznie jakby ktoś wybrzydzał, ale nie potrafiłam na 3-4 dzień wyprzeć z podświadomości że jednak jedzenie tego do człowiek na co dzień jest przywykły ma ogromny wpływ na jego chęć do życia i ja już czułam że łapie depresje. Nie dość człowiek cierpi, nie jest zdrowy, ten szpital taki bezosobowy, łazienki takie publiczne, zbity do jednej kupy z innymi ludźmi obcymi do których co tu dużo gadać niby każdy stara sie być miły ale w takiej ograniczonej przestrzeni wzajemnego współżycia trzeba mocno spinać poślady żeby jeden drugiego w duchu nie wpieniał. Każdy bowiem ma inne zwyczaje. A tu jeszcze to żarcie z którego musiałam to powiedzieć sobie w duchu jasno nie pomagało wracać do zdrowia a wpędzało w depresje. Na szczęście alleluja piąty dzień to był powrót do domu i o niebiosa świezy chleb, o niebiosa normalne pomidory, o niebosa wreszcie jakiś rosół, płyny do picia wg optymalne dla swoich potrzeb, nagle aż chce sie żyć i nawet bóle pooperacyjne są bardziej do zniesienia i nawet człowiek sie do tego zdrowienia bardziej spieszy, ale tam w tym szpitalu uwierzcie mi zdałam sobie sprawę że to jest horror umierać w szpitalu jeśli ktoś ma to nieszczęście bo są ludzie którzy tam przebywają całymi miesiącami, poznałam takich. Nie wiem. Nie potrafiłam sobie wyobrazić tego koszmaru jeśli ktoś fizycznie fegetuje czuje sie koszmarnie i wiecznie tylko igła jego towarzyszem codziennym od której sie zrosty na d***e robią albo nie ma gdzie wenflonu wbić a tu jeszcze to mdławe jedzenie, a człowiek sobie nie pójdzie do sklepu, a rodzina ? Chwała rodzinie jeśli się ją ma i jeszcze zachodzącą regularnie, chętną do pomocy, ale są tacy co nie mają i oni znajdują sie w okropnym położeniu. Ja leżałam wtedy właśnie bez rodziny mimo że technicznie ją mam, ale wtedy leżałam bez rodziny. Było bardzo ciężko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak dla mnie to było z nią wszystko w porządku a z tobą...niekoniecznie. CHYBA BYM PADŁA jakbym miała leżeć na patologii z takim wścibskim ,chcącym ze mną paplać o ''Na wspólnej '' ;-0 babskiem. niedawno leżałam na ginekologii i na swoje szczęście byłam w pokoju zupełnie sama,w dodatku na końcu korytarza. salowa raz zapomniała przynieść mi obiad. Nie płakałam z tego powodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a i najczęściej smakowało szpitalne jedzenie, dam wam prosta recepte, nie jezdzcie nic poza nim, jest tego tak malutko, ze jak będziecie b głodne0 wiadomo, głód to najlepszy kucharz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Leżałaś z normalną dziewczyną, która ceni sobie jakość i dobre rzeczy. Ciebie na nic z tego nie stać i dlatego tryskasz jadem? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:11 Trzeba ogólnie być zdrowym by w ogóle apetyt mieć Ja byłam w tak nienormalnym stanie fizycznie że po zupie padałam na łóżko bo juz miałam dosc. Samo siedzenie w pionie było wysiłkiem. Obiad jadałam na raty bo w ogóle głodu nie czułam. Od samego patrzenia czułam sie pełna. A nikt mi jedzenia nie przynosił. Leżałam w dalekim mieście. Rodzina przyjechała tylko mnie odebrac Ponure to wszystko było

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a już leczyła się za pieniądze podatników a nie prywatnie, ja pieprzę, i państwowy lekarz zaglądał jej do psity a nie prywatny,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. w koncu jest jedna osoba, która sie ze mnązgadza. Lekarza oczywiscie ksiezniczka tez miała swojego, bo firma jej opłaca prywatne ubezpieczenie. oczywiscie taki lekarz według ksiezniczki jest lepszy bo mozna zapisac sie przez neta. ale do szpitala to juz panstwowego poszła hehehe a o na wspolnej zagadałam bo akurat leciało i lubie je ogladac i co. znalazly sie snobki. ja jadłam szpitalne jedzenie i umarłam od tego a wszystkie kreca nosem. co złego jest w jajku na twardo z chlebem na sniadanie do tego były plastry pomidora, ale dla niej jajka były fuj. i dobrze, przynajmnij mi swoja porcję oddawała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też jadłam szpitalne jedzenie, bo nie miałam wyjścia. Ale nie będę pisać, że to super sprawa, albo że się oblizywałam. Jakby mnie było stać to by mi codziennie restauracja dowoziła obiady tak jak tej "księżniczce". Autorko żal ci d**e ściska, że ktoś żyje na lepszym poziomie niż ty. I że ma kasę na porządne jedzenie podczas gdy ty się cieszysz z dodatkowej porcji jajka... :/ żenująca jest twoja wypowiedź i twoje podejście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×