Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy Wy również jesteście wyprowadzane z równowagi podczas porannych

Polecane posty

Gość gość

czynności przygotowujących dzieci do szkoły? Ja dziś w nocy dostałam okres i jetem dziś wyjątkowo nerwowa. Ale kiedy widzę na zegarku 7.45 mówię swojemu dziecku pośpiesz się bo już 7.45 a ono mi odpowiada ,,nie" i wychodzi z domu nie zapięte pod szyją, oraz każdego dnia ma żółtego gluta w nosie to mnie jasna krew zalewa i dziś w aucie darłyśmy na siebie ryje tak, że, gdyby to nie był WW (https://www.youtube.com/watch?v=U5P7yWyJISc) to, pewnie do szkoły byśmy nie dojechały bez eskorty specjalnych służb... Moje dziecko nigdy się nie usamodzielni Nigdy też nie będzie się znało na zegarku I nigdy nie wygra żadnych zawodów sportowych bo jest wolne jak żółw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiście w szkole nikt nic nie mówi. W szkole często jest pierwsza. Pierwsza zrobi zadanie i posprząta po sobie, pierwsza zje i wyniesie po sobie... W domu nic nie robi... -Zjada ostatnia, zostawia po sobie chlew, nie sprząta jej pokój przypomina pobojowisko. -Czy to jest normalne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak. Jestem wyprowadzana z równowagi codziennie rano. Zawsze rano mają ochotę się bawić, oglądać bajki, delektować się powoli śniadaniem i robić wszystko, tylko nie myć zęby i ubierać się. Dodatkowo wkurza mnie mój mąż, który winę za póxne wyjeżdżanie z domu zwala na mnie (każde z nas ogarnia jedno dziecko, "moje" zawsze jest szybciej gotowe). Oszaleć idzie. A to dopiero przedszkolaki. No i potem siedzą do 5tej w przedszkolu, bo my musimy 8 godzin w pracy byc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
09.15 Moja jest w klasie 0 -tłumaczę jej że to już nie jest przedszkole tylko szkoła. -Ale ona jest identyczna jak kiedy chodziła do przedszkola -wszystko mamo za mnie zrób. Ja mówię nie to ona też mówi nie i tak się koło nakręca. Czasami jak odpuszczam a czasami ona -ale to nie zmienia faktu że kiedy mówię -zapnij się pod szyją -widze niechęć na jej twarzy-jej się po prostu nie chce tego robić -idę na allegro kupię jej kurtkę o dwa rozmiary za dużą-myślę że to powinno rozwiązać problem zapinania sie pod szyją-wybiorę coś z wysoką stójką. Idę szukać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
codziennie ma żółtego gluta w nosie ? Może to katar chroniczny. Aż dziw że cie rodzina nie beszta i nie wypytuje czym ją leczysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mnie ciekawi czy przy tych problemach autorka i jej podobne zdążają z tym dzieckiem do szkoły na wyznaczony czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje też takie były i często wychodziłyśmy w ostatniej chwili a ja wychodziłam wściekła. Na szczęście z roku na rok jest coraz lepiej :D Teraz są w 2 i 3 klasie i widzę, że stopniowo wzrasta u nich poczucie obowiązku i czasu. Same zaczynają się pilnować, by wyrobić się w czasie. Mnie pomogły wbrew pozorom bajki oglądane dzień w dzień na tym samym kanale, bo póki zegarek był abstrakcją to bajka wyznaczała czas wyjścia z domu :D Wiedziały, że do końca tej bajki trzeba zjeść śniadanie a koniec następnej oznacza zakładanie kurtki i wyjście z domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Eeee tam wg mnie brak świadomości presji czasu jest u dziecka normalny i to pojawia się dopiero z biegiem kolejnych lat. Sama pamiętam taką sytuację że jako dziecko zamyśliłam się w czasie śniadania przed wyjściem do szkoły i jak ojciec na mnie nie huknął to sie rozryczałam. Nie pamiętam ile miałam lat ale to były pierwsze lata podstawówki jakoś tak. Dopiero jakoś tak od może 9 roku życia zaczęłam poważnie traktować te sprawy i sama wstawałam na dzwonienie budzika i sie szykowałam tak aby zdążyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wyznacz po prostu godzine wyjscia z domu - nieprzekraczalna - i powiedz dziecku, ze jezeli nie bedzie gotowe, to samo bedzie w szkole tlumaczyc sie za spoznienie. Jak ma sie usprawiedliwic i nabrac poczucia czasu ktos, komu ten czas stale sie organizuje i pilnuje aby bylo na czas. Po prostu postaw sniadanie na stole, przygotuj ciuchy do ubrania - i wez gazete, wyluzuj, az dziecko bedzie gotowe. Wtedy wychodzicie z domu i idziecie. Tak zrobilem z moim synem w drugiej klasie, gdy bylem z nim w domu podczas choroby zony (kilkutygodniowy pobyt w szpitalu). Tylko dwa razy spoznil sie do szkoly - w pierwszym tygodniu. Potem wszystko funkcjonowalo - bez nerwow i bez krzyku (z definicji nie krzycze tylko rozmawiam), ale sprawnie i punktualnie. Powiedzialem po prostu, ze najpozniej o 7.30 wyjezdzamy z domu samochodem (odleglosc do szkoly ok. 2 km), po tej godzinie idziemy (razem)pieszo. Jasne, ze wychodzac z domu o 7.45 dotarlismy pieszo do szkoly ok. 8.20, a wiec 20 minut po czasie - byl zmeczony szybkim marszem z tornistrem na plecach. Na drugi dzien wyjscie z domu o 7.40 - to samo, w szkole 8.10 (spacerek z tornistrem). W nastepne dni - o dziwo : sniadanie zjedzone o 7.10 (kompletnie), ubrany o 7.25, w samochodzie o 7.30, w szkole 0 7.45. Po co denerwowac sie, jezeli mozna spokojnie cos osiagnac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja nie wiem jak jest z moimi dziecmi rano bo jestem od 6 w pracy, dzwonie tylko żeby się upewnić czy juz wstały, zjadły, umyły sie, o godzinie 7:30-40 są już w szkole. Córka ma 11 lat syn 7.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem czy po prostu dzieci widząc, ze rodzic za nie myśli, nie korzystają z tego. Mój syn jest już nastolatkiem, ale kiedy idziemy do kościoła lub odwożę go na zajęcia sportowe, to zawsze muszę go pilnować, po sto razy powtarzać "pospiesz się", a i tak zawsze jesteśmy spóźnieni. Natomiast od połowy pierwszej klasy wychodzi sam do szkoły i nigdy się nie spóźnił. Teraz do gimnazjum dojeżdża autobusem i tez zawsze zdąży. Poza tym dziecko w zerówce jest jeszcze małe, ma jeszcze czas, aby nauczyć sie punktualności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×