Koleżanka z pracy, która miała mnie wdrażać zaczęła mnie nienawidzić i olewać

Na początku była sielanka, dobrze się rozumiałyśmy, tłumaczyła mi wszystko - wdrażała, bo jestem nową osobą. Problemy zaczęły się, gdy zaczęła odkrywać moje powodzenie u mężczyzn. Nie przyszpuczałam, że to ją zirytuje - ma swoje mężczyznę. Zaczęła mnie lekceważyć. Owszem jestem singielką, nie wyszedł mi związek... Gdy do naszego biura doszło 2 nowych facetów, z czego jeden okazał się być jej dawnym znajomym pogorszyło się jeszcze. Co prawda tych dwóch facetów jest dla mnie miłych ( i teraz to z nimi współpracuję) oni pracowali wcześniej w równoległym biurze, w innym mieście, jednak przykro mi, że koleżanka się odwróciła, nie zglosilam tego szefowi, ale ona zaniedbała wdrażanie mnie. Zajeła się podrywaniem tych 2 facetow, odrywaniem ich uwagi ode mnie + obgadywaniem mnie... I jeszcze kulminacja - mieliśmy firmową imprezę i jej chłopak po nią przyjechał. Ja akurat wtedy wyszłam na papierosa i natknęłam się na niego, zagadał mnie jak impreza, że co za przypadek, że akurat ja z nią pracuję itp. itd. ona jak to zobaczyła po prostu była czerwona z wściekłości! przybiegła zbulwersowana i pociagnela chłopaka do auta,a do mnie "NARA , zobaczymy się w poniedziałek !" I teraz boję się jutra...Nic jej nie zrobiłam...