Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Możecie się wyżyć

Polecane posty

Gość gość

Muszę się gdzieś wygadać, bo zwariuję. Choć dobrze wiem, że nazwiecie mnie szmatą, zwłaszcza na tym forum. Mam 22 lata. W związku z moim facetem byłam/jestem? od 5 lat. On starszy o 7 lat. Początkowo wszystko super. Miłość wielka, ślepa. Później wiadomo, życie. Coraz więcej kłótni o bzdury i głupoty. Praktycznie nie było dnia bez jakiegoś focha. Żadno nie chciało ustępować, choć jednak częściej on przepraszał. Chociaż w złości leciały niezłe epitety w moją stronę. Nie to, że się tłumacze. Ja też nie byłam święta. Myślę, że po prostu jestem jeszcze za młoda na tak poważny związek. On był moją pierwszą miłością, pierwszym partnerem seksualnym. Życie trwało, nasz związek pełen kłotni i zrywań. Ale i powrotów, bo wytrzymać już parę dni bez siebie nie potrafiliśmy. Kiedyś myślałam, że to miłość na zawsze. Aż pewnego razu pojawił się ON :/ I to nie byle jaki on. Kuzyn mojego chłopaka. Przyjechał do Polski po parunastu latach mieszkania za granicą. Starszy od mojego o 2 lata, po różnych przejściach życiowych. Typowy cwaniaczek, pewny siebie sk**wiel, ale też czuły i inteligentny facet, przynajmniej tak mi się wydaję. Początkowo intrygował mnie swoim jestestwem. Potem jakieś wspólne imprezy, rozmowy, żarty. Potoczyło się tak, że rok temu po raz pierwszy zaczeliśmy się całować. Miałam wyrzuty sumienia, że zdradziłam chłopaka. Że z jego kuzynem. Że jestem poj**ana. Potem czasem pisaliśmy smsy. Raczej rzadko, bo przy mnie był zawsze chłopak i ten kuzyn nie chciał się narzucać. Po za tym też miał wyrzuty sumienia. Potem kolejne spotkania, przeważnie po alkoholu. Kiedy zostawaliśmy sami nie mogliśmy się powstrzymać. Ciągneło nas do siebie cholernie, choć wiedzieliśmy, że nie robimy nic dobrego. W międzyczasie ciągle myślałam o rozstaniu z chłopakiem, bo nasz związek nie miał sensu, nie chciałam go okłamywać. Ale nie umiałam tego zakończyć raz a dobrze. Potem chłopak znów przyjeżdżał.. no i zostawał na noc. I tak to trwało rok. Czasem smsy, buziaczki, przytulanie z tym kuzynem. Potem znowu cisza przez miesiąc. Mój chłopak i tak się domyślał, że coś miedzy nami jest. Dopytywał się co z nim robiłam. Raz przeczytał smsa od niego. Potem i tak chciałbyć ze mną. Wiem, że on świata poza mną nie widzi. Kocha mnie a ja go zdradziłam. Czasem miałam wyrzuty, czasem jak był dla mnie podły przechodziło mi wszystko i myślałam dobrze mu tak. Sam sobie zasłużył. Tydzień temu znowu byliśmy pokłóceni. Napisał mi w nocy smsa, czy całowałam się z tym jego kuzynem. Nie umiałam mu nic odpisać. Nie odpisałam nic... co również i dla mnie i dla niego oznaczało potwierdzenie. Później tylko napisał aha i nie odzywał się dwa dni. Ale za to odzywał się ten kuzyn. No i w końcu stało się. Poszłam z tamtym do łóżka, a raczej do samochodu :/ Bo przecież musieliśmy się zawsze ukrywać. A i tak jego paru kolegów nas widziało razem i już coś zaczynali gadać. Było mi dobrze. Do czasu aż nie wytrzeźwiałam. Oczywiście kolejny moralniak, załamka totalna jak mogę być taką k**wą, przecież zawsze myślałam, że nie byłabym zdolna do takich rzeczy. A jednak on mną tak zawładną. Ja po prostu oszalałam na jego punkcie. A on raczej bez zobowiązań to traktuje, chce p*****ać, a że mu się podobam i dałam to spoko. Wiem, że ma też inne "koleżanki". Potem odezwał się mój chłopak. Znów chora sytuacja. Niby wie, że się całowałam z tamtym, coś tam jeszcze wspominał, że pewnie nie tylko to... ja nie potrafiłam mu powiedzieć prawdy, ale skłamać też nie. Niby mówił, że chyba nie bedziemy razem, że chciałby mnie nie kochać znów został u mnie na noc. Kuzyn za to od dwóch dni się nie odzywa. Sama już nie wiem, czy dlatego że dostał to czego chciał i nara maleńka, czy dlatego, że wie że mój chłopak znów u mnie był w weekend. Ostatnio też tylko w tygodniu pisał, kiedy był pewny, że jestem sama. Mam taki cholerny mętlik w głowie. Właśnie wróciłam na studia. Nie wiem czy jestem dalej z moim chłopakiem, bo ani ja ani on nie potrafimy tego zakończyć. Jesteśmy od siebie uzależnieni i przyzwyczajeni za bardzo. Nie wiem, czy ten kuzyn się do mnie jeszcze odezwie.... Myślę, że jeśli dziś wieczorem nie. To już pewnie się nie odezwie. Nawet gdybym zakończyła związek, to z tamtym i tak nie umiem sobie go wyobrazić. Co by powiedzieli ludzie, jego rodzina... Z resztą myślę, że on nie chce się wiązać. Nie wiem co dalej ze swoim życiem zrobić. Chce mi się wyć i wyję. Mam za swoje i teraz muszę ponieść konsekwencje. Napisałam to wszystko, ale dalej zastanawiam się czy to dodać... To i tak jest w skrócie i pobieżnie, bo nie da się wszystkich uczuć, sytuacji, rozmów, emocji, przemyśleń opisać... :/ Idę się chyba zabić ( nie zgłaszajcie i tak jestem za cienka na to)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jednak nie jestem az tak zdesperowana w wyzywianiu sie, by chciec to wszystko przeczytac... skroc, to zobaczymy co da sie zrobic :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie da się skrócić, można tylko wydłużać. A zrobić nic już się nie da :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×