Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Stonka11

Fatalna miłość... kocham żonatego

Polecane posty

Poznaliśmy się prawie rok temu. Ja byłam wtedy w związku, on do dziś ma żonę. Szybko zwrocił moją uwagę. Może nie szaleńczo przystojny, ale bardzo intrygujący, zabawny, zorganizowany, zaradny... Przeciwieństwo mojego ówczesnego partner. Po pół roku znajomości, cos mnie tchnęło i wyznałam mu że się nim interesuję, stwierdzilam, że nic nie tracę, a mogę jedynie zyskać. Tak to wszystko się zaczęło. Potajemne spotkania po pracy, szalone pocałunki i dlugie rozmowy. W pracy wpatrywanie się w oczy i wzajemna fascynacja. Moj związek się rozpadł... i chwała mu za to, że odrobinę mi w tym pomogł... Moj facet (niestety tak go postrzegam) ma dwuletnie dziecko i żonę, ktora niedlugo urodzi mu drugiego syna. A ja? Czuję się fatalnie. Nigdy niczego mi nie obiecywał, a ja tego od niego nie wymagałam. Wiem, że jest za nich odpowiedzialny i nie chce ich zostawić, a raczej nie może. Spotkamy się co prawda niedługo, ale jest najbliżysz ideału męzczyzny ktorego szukam. Jesteśmy jeszcze młodzi krotko przed 30-stką i mamy przed soba całe życie. Żadne z nas nie ma odwagi przyznać się przed samym sobą, że spotkalismy się kilka lat za późno i że to nie tylko chemia i chwilowe zauroczenie. Od kiedy pojawilam się w jego życiu między nim a żona zaczęło sie psuc i mam z tego powodu z jednej strony wyrzuty sumienia a z drugiej podswiadomnie sie cieszę. Nie mówię mu o tym, ale tęsknię za nim na codzień, boli mnie, że rano nie wypijemy razem kawy, a wieczorem nie przytula mnie na dobranoc. W duszy krzycze i mam żal do niego, że przy mnie nie zasypia i się nie budzi, że jego żona żali mi się na to jak się miedzy nimi psuje i czy jestem im w stanie jakos pomoc czy mogę z nim pogadac, bo przeciez jestem jego najlepszą kolezanka z pracy. A ja tkwie w tej toksycznej relacji i oszukuje samą siebie, że to jakoś minie, że rozjedziemy sie, bo nie da sie tak zyć w nieskonczoność...Chciałabym puścić go wolno, ale nie potrafię, to silniejsze ode mnie, on też nie odpuszcza i robi co może, żeby spędzic ze mna chociaz trochę czasu. Seksu między nami nie było, bo oboje boimy sie tego kroku... Niejednokrotnie odpychaliśmy się od siebie, nie mogąc przestać, a kiedy zamyknęłam za nim drzwi zalewałam się łzami... Rozumiemy się bez słów, wystarczy nam jedno ukradkowe spojrzenie, musnięcie dłoni... A teraz pozostaje mi tylko żal, bo on własnie pisze do mnie z kanapy w swoim salonie, że żonka poszła spać a on szalenie za mna teskni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
idiota nie sypia z zona buahaha panie swic nad jego tusza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×