Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Kto miał kiepsko a teraz ma lepiej wątek ku pokrzepieniu serc

Polecane posty

Gość gość

Zacznę od siebie - wychowałam się w starej kamienicy bez wody, bez łazienki, ogrzewanie węglowe (stare piece). Mieszkanie wielkie ale od lat nieremontowane, ogólnie czyste tylko wszystkie sprzęty stare, podostawane od ludzi albo odziedziczone po babci. Rodzice mieli nas dwoje, pracował tylko ojciec. Mieliśmy zawsze co jeść, zawsze podręczniki do szkoły kupione itp. ale z ciuchami już gorzej było, zawsze liczyliśmy na łaskę rodziny i znajomych. Ja zdecydowałam, że zrobię wszystko, aby nie mieć takiego dylematu czy kupić dziecku ubrania czy książki do szkoły, dlatego pracowałam od 16 roku życia, udało mi się skończyć studia, pracuję w zawodzie. Mąż ma podobne podejście, dorobiliśmy się bez niczyjej pomocy małego ale własnego mieszkania, córka ma wszystko co potrzeba, w planach mamy kupno domu. Tak więc nie można się poddawać tylko działać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u mnie bylo podobnie. tylko mama nie pracowała,nie nauczyła mnie prawidłowej postawy - dopiero rozumiem,jak ważny jest samorozwój. mam dyplom uniwersytecki, mam dwoje dzieci, pracowałam 3 lata a mam 30...całe życie słyszałam,że do niczego sie nie nadaje,teraz maz mnie wiecznie tez porownuje,chyba rzeczywiscie jestem do niczego. juz mnie nic nie cieszy. nie wiem po co tak życ, chyba tylko dla dzieci. milego dnia laski

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale to miał być wątek ku pokrzepieniu... :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masz rację, przepraszam, przed wszystkimi udaję że jestem dzielna i szczęśliwa. może komuś poza autorką się udało i się tu wypowie. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez mialam pod gorke jako dziecko.Ojciec mnie zostawil ,wychowywala mnie babcia od 6roku do 12stego ,ktora znecala sie nade mna psychicznie i fizycznie do tej pory jak o niej pomysle to mam ciarki,mama o niczym nie wiedziala ,bo balam sie jej powiedziec ,tak sie balam babci.Nie wychodzilam sama na dwor ,nie pozwalala mi na kolezanki, kazala mi sie uczyc calymi dniami ,nie mialam prawie zabawek,czesto glodna ,potrafilam nie miec jedzenia przez pol dnia(choc pieniedzy na jedzenia nie brakowalo) itd itp ,wtedy czulam sie niekochana ,niepotrzeba,nic niewarta.Mialam despotyzm i rygor przez te lata dziecinstwa co mieszkalam z babcia.Choc ciesze sie ,ze nie bylam porzucona w domu dziecka,chodzilam czysta i zadbana nie urodzilam sie w czasie wojny i bylam zdrowa ,bo wiem ,ze maja ludzie gorzej na tym swiecie.Wyszlam zamaz w 20 lat teraz jestem po 30tce i mam wspanialego meza i dzieci dobry standart zycia i wszystko o czym moglabym marzyc dziekuje Bogu za kazdy dzien .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Od zawsze kłótnie rodziców zawsze mało pieniedzy mimo dobrych prac. Potem okaząło sie żę ojciec ma kochanke i z nią dziecko. Mama została sama. Na szczęście ojcu dowalili duze alimenty-po 800 na dzieci ja 17lat brat 14. Poszłam do warszawy na studia. Musiałam za to wyzyć. Mama dołożyła 400 na pokój. Ja za 800 musiałam płacic prad wode jedzenie ksiazki bilety ubrania i inne. Poznałam męza wzielismy slub poszłam do pracy- odpadł mamie obowiazek utrzymywania skonczyłam budownictwo (mąż też teraz kierownik budowy urodziłam córeczke mam swój własny 120metrowy dom:) z naprawde małym kredytem na wykonczenie. Moja córka ma wszystko ubrania dobre buty dobre jedzenie chodzimy do galerii jezdzi na wycieczki chodzi do dobrego przedszkola. To wszystko ma o co ja zawsze sie bałam-dzieci czują że coś jest nie tak. Dodam do tego tematu że mame kocham ponad wszystko. Do ojca czuje obojętność. Z dniem ślubu od razu przestał płacić a w sadzie starał sie wykazać jak najmniejsze nasze potrzeby(a niby nas zapraszał do siebie co tydzień blabla bla) i powiedział że już ma czyste konto wobec mnie. Mama poznała super faceta a jego to okropna raszpla a dziecko poprostu nieznośne okropne bezczelne z aspergerem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Fajnie poczytać historie ze szczęśliwym zakończeniem :) Ja nie napiszę o sobie tylko o mojej bliskiej koleżance-sąsiadce. Całe jej dzieciństwo to było pasmo alkoholowych libacji rodziców, bicie, wrzaski, nierzadko chodziła głodna (sąsiedzi dawali jej kanapki, obiad), w szkole szło jej słabo bo wiadomo, nerwy, stresy w domu przekładały się na naukę, prawdopodobnie była też molestowana, pamiętam sytuację jak wybiegła nago na śnieg zimą :( Wtedy nikt nie wtrącał się w życie rodziny, nie zgłaszał tego policji, to były inne czasy. W każdym razie dziewczyna mimo ciężkich warunków skończyła szkołę, poszła do technikum, poznała fajnego chłopaka który bardzo ją wspierał, tak samo jak jego rodzice - zamożni ludzie z własnym biznesem. Skończyli oboje szkołę policealną (w międzyczasie zmarł ojciec dziewczyny co było wielką ulgą dla wszystkich, miał poza chorobą alkoholową schizofrenię i guza mózgu i robił się niebezpieczny dla otoczenia), wzięli piękny ślub, wyjechali do UK i dziś żyją jak w bajce, mają własną firmę, stać ich na wszystko. Koleżanka czeka tylko na swoje największe marzenie - dziecko, ale prawdopodobnie z powodu przejść w dzieciństwie ma z tym problem. Trzymam kciuki za nią żeby się udało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko dlaczego twoja mama nie pracowała? Pytam bo nie raz slysze opowiania kolezanek ze w domu czegos tam brakowalo a pracowal tylko ojciec. Zawsze zastanawiam sie dlaczego w takiej syt matki nie poszly do pracy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nas było czwórkę. Stary dom na wsi, do najbliższego miasta 40 kilometrów, mało ziemi do uprawy. Ojciec alkoholik był też często agresywny, mama ciężko chora. Jak już coś urosło na tej ziemi to ojciec sprzedal i przepil. Bieda była straszna. Chodziliśmy glodni jako dzieci. Kiedyś tydzień nie byłam w szkole bo buty mi się rozpadły, a nie było pieniędzy na klej typu super glue. Szkolę średnią skończyłam dzięki obcym ludziom, którzy pozwolili mi mieszkać na stancji za darmo. Na jedzenie dalej nie miałam pieniędzy. Cztery lata liceum to ciągły głód. Byłam dobrą uczennicą ale wiedziałam że nie pójdę na studia, bo za co? Po szkole pól roku szukam pracy. Znalazłam w handlu. Opłacenie stancji i jedzenie pochłaniało całą marną wypłatę. Poznałam mojego obecnego męża. Też miał niewiele ale razem bylo lżej. Zmarła moja mama. Wzięliśmy ślub rok po jej śmierci. Zmarł mój ojciec. Zaczęliśmy się starać o dziecko. Udało się po sześciu latach walki i wielkich kosztach. By mieć pieniądze na leczenie oboje dorabialiśmy na zlecenie. W między czasie zmieniliśmy też prace. Mamy własne mieszkanie., dwa auta. Dziecko jest zdrowe my też Planujemy otworzyć własny biznes. Moje rodzeństwo też dobrze sobie radzi. I tylko moje marzenia o skończeniu studiów zostało do spełnienia. Może kiedyś się uda. Teraz najważniejsza jest moja rodzina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13.08---tu autorka. Wiesz co, nie wiem w sumie czemu mama nie poszła do pracy, nie mówię jak byliśmy z bratem mali, ale jak już poszliśmy do szkoły to śmiało mogła iść, szczególnie że z pracą nie było wtedy wielkiego problemu. Chyba po prostu było jej tak wygodnie, zajmowała się tylko domem, nie musiała robić nic w biegu, miała czas na wszystko - dla nas też, ale z perspektywy czasu lepiej, żeby jednak mniej czasu poświęcała nam a więcej dołożeniu kasy do domowego budżetu, takie jest moje zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13.24---powodzenia!!! Na pewno skończysz studia, sama widzisz, że można w życiu wiele osiągnąć mimo przeciwności!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ogólnie widzę pewną prawidłowość w tych historiach - dużo wysiłku włożonego w edukację, a potem zaczyna się układać, gdy spotka się na swojej drodze dobrego, opiekuńczego mężczyznę, z którym można już wspólnie budować przyszłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj ojciec byl alkoholikiem od małego ciągle awantury matka sie z nim rozwiodła jak miałam 11 lat wychowala nas babcia bo matka z tego wszystkiego wyzywala sie na mnie i siostrze bila nas darła sie nigdy nie wiedziałam co jej odbij*****am się miałam nawet chęć uciec z domu ale jakos wytrzymałam do 15lat później przeprowadziłam się do babci bo w innym miescie chodziłam do szkoły akurat od babci bylo blisko to dziadek ciągle siedzial nademna i kazał sie uczyć miałam zakaz wychodzenia z domu po 19musialam sie tylko uczyć. Miałam iść na studia i mieszkać tam dalej ale nie wytrzymałam terroru i sie wyniosłam. Tak naprawde wzięłam chłopaka żeby uciec od tej rodziny i z nim mieszkałam ale nie bylam szczęśliwa lepsze bylo to niż ciągle bicie i zakazy. Później mnie zdradził wiec podjelam decyzje ze nie dam sobą pomiatać wynajęłam stancje z pomocą koleżanki, znalazłam wspaniałego faceta i teraz z nim mieszkam dzidzia w drodze i jestem najszczęśliwsza na świecie. Ot taka historia ze szczęśliwym zakonczeniem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nas była 4 i sama musiałam zarobić na szkole - w wakacje było zbieranie owoców a w w roku szkolnym opieka nad dziećmi i korki. Jak poszłam na studia to nikt nie pytał jak przeżyje skąd kasa na mieszkanie czy książki. Dostalam stypendium i skończyłam studia za granicą. Tam znów studia i praca. Po powrocie kolejne studia i praca. Dzięki edukacji mam świetną pracę i mogłam w 5 lat za gotówkę kupić mieszkanie w dużym mieście. Teraz kończymy dom, mamy 2 dzieci. Maja prywatne szkoły, zajęcia rozwojowe, super warunki i obawiam się że brakuje im lekcji życia! Są mniej zasadne niż ja w ich wieku! Naszym głównym dylematem wiec więc jest znalezienie zotegonsrodka w ich wychowaniu. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja się teraz nie dziwię, że na kafe tyle jadu, złośliwości,( żeby nie powiedzieć ostrzej) skoro wiele z Was miało takie trudne dzieciństwo i nie poznało odpowiednich wzorców. A wychowanie jednak bardzo kształtuje nasze życie, nawet jeśli chcemy się odciąć od przeszłości. Mam taką koleżankę. Wychowana w trudnym domu, ojciec alkoholik, matka nie pracowała tylko dorabiała jako sprzątaczka. Dzieciom oczywiście wszystkiego brakowało, w szkole się z niej śmiano że nie ma nowych ciuchów. Dziewczyna dorosła, dostała się na studia prawnicze. Po studiach wyszła za mąż, urodziła dwoje dzieci, ma świetną pracę i wybudowany dom. Wszystko niby super, ale wychodzą z niej cechy z jej przeszłości. Postawiła sobie za punkt honoru żeby jej dzieciom nic nie brakowało. Rozpieszcza je aż do porzygu, wychowuje oczywiście bezstresowo. Doszło nawet do tego, że kazała synowi, który chodzi do przedszkola oddawać mocniej kolegom, gdy któryś go uderzy, zamiast uczyć go rozwiązywania kondliktów, a ta go jeszcze uczy przemocy i rozwiązywania problemów siłą. Jest strasznie roszczeniowa jeśli chodzi o przedszkole i szkołę. Wymaga, żeby przedszkolanki i nauczycielki zajmowały się tylko jej dziećmi. Nie daj boże żeby któreś się uderzyło, albo pokłóciło z rówieśnikiem. A z dzieci wychodzi teraz bezstresowe wychowanie. Myślą, że są pępkami świata i wszystko im się należy. Do tego gania ich codziennie na zajęcia dodatkowe, dzieci mają od poniedziałku do piątku zajęcia. Nie ma szans żeby puściła je do jakiegoś kolegi, a nawet nie puszcza ich na dwór żeby się pobawiły z innymi dziećmi. Za to każde ma tableta, tv w pokoju bez ograniczeń, laptopa. Dom oczywiście na błysk. Psa czy kota dzieciom nie kupi bo brudno. Z teściami jest oczywiście w konflikcie. Nic nie można jej przetłumaczyć, uważa teściową za wroga nr 1, a kobieta ma wiele racji. Ona się zaparła i niby wie lepiej, a wychodzi tak, że cierpią na tym dzieci i mąż. Także tak to wygląda. Uważam, że to jak wyglądało nasze dzieciństwk ogromnie na nas wpływa. Na szczęście ma normalnego męża, który hamuje jej zapędy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14.01----eeee, wredota na kafe to może być równie dobrze przejaw frustracji seksualnej, zazdrości czy właśnie beztsresowego wychowania a niekoniecznie trudnego dzieciństwa :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja myślę, że jak ktoś słyszał całe dzieciństwo że sie nie nadaje do niczego, albo był ciągle krytykowany to i teraz jest taką właśnie osobą i wylewa swoją krytykę i jad na innych. Na kafe to widać idealnie. Znam też osobiście takie osoby Poza tym jakby był od małego był nauczony szanować innych, to by mu nawet do głowy nie przyszło żeby kogoś chamsko traktować zupełnie bez powodu, a tu na kafe to standard. Anonimowość anonimowością, ale jak ktoś ma po kolei w głowie od małego to potrafi wypowiedzieć się na poziomie i jeśli nie ma nic do dodania w temacie to po prostu milczy, a nie obraża i wyzywa różnymi epitetami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14.52 Jestem właśnie taką osobą krytykowaną przez rodziców alkoholików. Wiele razy słyszałam, że nie nadaje się do niczego. Ciężko było wytłumaczyć sobie, że tak nie jest. Na szczęście udało sie. Daleko jest mi do obrażania wyzywania innych bo wiem jak to boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja byłam pryszczatą, "przytytą" nastolatką z masą kompleksów, zahukaną, latami nie układało mi się w miłości, ciągle albo coś nie grało albo byłam sama. Trądzik miałam bite 5 lat i nie chciał odpuścić. Paskudny, różowawy, a wcześniej ropny. Od 4 lat jestem w związku z mężczyzną mojego życia, nie wyobrażamy sobie życia bez siebie, schudłam, trądziku nie mam bo leczyłam sie silnymi lekami i wreszcie się uporałam. Krzywe zęby wyprostowali mi rodzice z pomocą ortodonty. Nawet nie chcę myśleć co by było, gdybym nie przeszła tej metamorfozy. Na pewno nie miałabym dzisiaj nadal nikogo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15.10 ja też miałam trądzik i masę kompleksów, matka nie widziała problemu w tym, że mam problemy z cerą, na szczęście ciotka zadziałała, zabrała mnie do dermatologa i kosmetyczki, obkupiła lekami i odpowiednimi kosmetykami do pielęgnacji. Moja mama w ogóle nie pomyślała, że przez trądzik mogę mieć problem, ona nigdy nie miała problemów ze skórą i nie zwracała uwagi na moje. Ale i tak z kompleksów wyleczyłam się dość późno, z pierwszym chłopakiem umówiłam się już po maturze, w poważny związek weszłam mając 28 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14.52 zaprzeczasz sama sobie ,bo wlasnie to ty wylewasz brud na osoby piszace na tym watku i to ty osadzasz kogos kogo nie znasz.Pani 14.01 nie wiem czy to ta sama osoba ,ale jej sie tez to tyczy obrabiasz dziewczynie tylek ,bo co ma czysto w domu ???albo dzieci chodza na dodatkowe zajecia a dzieci sa zadbane i finansowo i intelektualnie.Oj joj i jeszcze meza ma fajnego a ty co zazdroscisz i swoja frustracje i jad wylewasz .Zrobila ci cos ta dziewczyna?Co za hipokryzja u siebie w ogrodku gowna nie widzisz ale u sasiada nawet pylek brudu zobaczysz.A w rzeczywistosc***ewnie tej dziewczynie do piet nie dorastasz i dlatego taka znerwicowana jestes.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jeszcze ja z 15:10. I dodam, że kiedyś teściowa mnie nie znosiła jak zresztą innych synowych (zazdrośc o synów, to samotna matka, zaborcza była) a teraz mnie dobrze traktuje, jest dla mnie miła i dobra. Da się. Może coś zrozumiała...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćlaura
Ja co przeszlam to przeszlam,bylo zle,zawsze pragnelam miec rodzine i mam meza,ktorymnie kocha i dziecko,ktore nas koha i my je kochamy,takie prozaiczne,jednakze piekne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak ktoś miał rodzica z chorobą alkoholową potrzebna jest terapia dda by wyrobić sobie zdrowe wzorce zachowań i budować zdrowe relacje z ludźmi, bez tego przeszłość dopadnie każdego choćby nie wiem jak bardzo obudował się domem, pieniędzmi i opiekuńczym mężem taka osoba jeśli w porę nic nie zrobi swoim chorym zachowaniem może zburzyć wszystko zwłaszcza gdy nie będzie szanować bliskich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wychowałam się w pięknym dużym domu. Moi rodzice mieli szklarnie. Pieniędzy nie brakowało ale było mnóstwo pracy. Charowalismy z siostra, przed szkoła ipo szkole, a w wakacje od rana do nocy. Rodzice mieli chore ambicje i zawsze liczylo sie zeby zaimponować ludziom, miec wszystko najlepsze, równiez dzieci. Stawiali poprzeczkę bardzo wysoko. nie moglismy miec koleżanek bo to strata czasu. Miałyśmy sie uczyć, pracować w szklarniach, sprzatac , gotowac i chodzić do kościoła. Zawsze byliśmy za slabi, za głupi. Ja do tego nie jestem za ładna i matka sie z tego wysmiewala od dziecka. Wynioslam z domu rodzinnego nienawiść i obrzydzenie do własnej osoby. W wieku 16 lat podcialam sobie żyły bo chciałam umrzeć. Matka skwitowala ze narobilam jej wstydu. Wypisala mnie ze szpitala i wyrzucila skierowanie do psychiatry. Od tej pory traktowla mnie jeszcze gorzej. Ale w niedziele pierwsza ławkę grzała w kościele. Teraz mam 30 lat. Mam wspaniałego męża, który był wg rodziców za słaba partia. Mieszkamy w małym domku, a ja mimo ze skonczylam dwa kierunki studiów to pracuje w sklepie. Tak długo mi wmawiali ze sie do niczego nie nadaje ze uwierzylam i nieodwazylam sie nawet próbować czegos wiecej. Balam sie presji, odczuwalam ja cale życie. Moja psychika jest zbyt zszargana aby piąć sie po szczeblach kariery. Jestem szczęśliwa jako zwykly szary człowiek. Rodzice sie wstydzą mnie. a mi tak jest dobrze. Moje rodzeństwo gorzej wyszlo. Brat mial problemy psychiczne, zamordowal człowieka i siedzi. Siostra jest alkoholiczka, a moi rodzice mimo to dalej zgrywają wielkich panów. Tacy dobrzy ludzie a takie dzieci nieudane.... Matka obczepia sie zlotem i paraduje jak dama. A ja niedziele w trampkach. Toż to hanba, bo co ludzie powiedzą!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23.14 Ty kobieto to chyba miałaś jeszcze gorzej niż ja. Moja historia ti ta z 13.24 Bardzo Ci współczuje. Moja mama była dla nas dobra choć słaba i schorowana zawsze nam powtarzała, że zasługujemy na coś dobrego. Dobrze że choć Tobie się udało w życiu. Pewnie jest Ci ciężko, że rodzeństwo cierpi. My się trzymamy razem i wspieramy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja za 23.14. Jest mi teraz lepiej i cieszę się z tego co mam. Wstyd się przyznać.. Ale ja kiedys zazdroscilam biednym dzieciom, ze nikt od nich niczego nie wymaga, ze niemusza nikomu imponować. Moje dzieciństwo bylo bogate pod względem finansowym, ale nic po za tym. Rodzice starali mi sie zaszczepić nienawiść do biedniejszych, ze to nieudacznicy i lenie, ale ja widziałam często w biednych rodziannach cos czego nigdy niemialam : Radość, milosc, beztroske. Teraz kocham i jestem kochana, ale moje dzieciństwo okaleczylo mnie pod względem emocjonalnym. Dlugo niechcilm miec dzieci, zaszlam w ciąże tylko dla męża. Moj synek ma juz roczek, a ja codziennie wlcze ze sobą i swoimi lękami. Nikt mi nie pokazał jak to byc dobra matka. A z rodzeństwem niemam za dobrego kontaktu.. Rodzice podzegali nas do rywalizacji...porownywali.. Tak latami budwanych barier nie da się zbuzyc. Łączy nas wspólna trauma ale nie umiemy tego przetrawić wspólnie. Brat do konca zycia nie wyjdzie z więzienia.. Zabil ... Zmarnowal życie rodzinie zabitej sobie... A mój matka rozpowiedziala po rodzinie ze byl adptowany.. Kłamie... A ludzie jej wspolczuja bo zlitowala sie nad sierota z patologii ale genów nie oszuka. Mogłabym tym wszystkim książkę napisać...moze kiedys tak zrobię... Ale mimo tego wszystkiego, zyje mi sie lepiej, prosto, skromnie i szczesliwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pięknie piszesz i życzę ci miłości rodzinnej i tego, byś odnalazła spokój w sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz napisanie książki to dobra forma terapii. Ja widzę w sobie cechy Dda. Bardzo długo bałam się ludzi. Walczę z tym do tej pory i widzę, że wiele osiągnęłam. Moje rodzeństwo to moje zrozumienie i wsparcie. Mój mąż i synek to mój siła i ogromna miłość. Nawet nie podejrzewałam siebie o takie pokłady miłości ale to chyba dxiwki temu, że tak długo o synka walczyliśmy. Gdyby przyszło łatwo to bym nie doceniała. Fajny temat ktoś założył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×