Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość Moniabd

Rozwód po roku

Polecane posty

Gość Moniabd

Witam, Mam 23 lata, rok temu we wrześniu wzięłam ślub, a dziś myślę o rozwodzie. Mój mąż ma 24 lata i naprawdę jest świetnym facetem. Jesteśmy ze sobą łącznie 5 lat. W zieliśmy ślub z własnej, nieprzymusowej woli, aczkolwiek główną motywacją była sytuacja finansowa, dzięki temu dostawaliśmy stypendium na uczelni. Po prostu myśleliśmy że będziemy ze sobą do końca życia i co za różnica czy teraz czy za 5 lat. Ślub był skromny - cywilny - obiad w restauracji. Jednakże od samego początku bolało mnie jak mąż mi się oświadczył (w kuchni dał mi pierścionek, tak o po prostu bez niczego powiedział tylko, że chciał oświadczyć się nad morzem, ale jakoś tak wyszło, więc daje teraz). Po ślubie niby wszystko było w porządku, ale zaczęliśmy się od siebie oddalać. Dziś nasze rozmowy to tylko hasła "jadłeś coś, zrób to" itp. Mam wrażenie, że nie mamy o czym rozmawiać, zwyczajnie mamy całkowicie inne podejście do życia. Ja chcę podróżować, dla mnie liczy się to co przeżyję, a dla męża to co ma. Ja mu zawsze ustępowałam (np, nie pojechaliśmy na moje wymarzone wakacje, a kupiliśmy nowy samochód). Dodam że oboje pracujemy, a ja zarabiam więcej, co on też ma mi za złe. Ustępowałam mu prawię w każdej sytuacji, w pewnym momencie praktycznie zerwałam kontakty ze znajomymi, bo mąż miał mi za złe, że wychodzę. Dziś mam już tego dość. Mam wrażenie że on mnie ogranicza, że on jest powodem dla którego rezygnuję z życia, z marzeń. Poszłabym o krok dalej, ja już go nie kocham, mam do niego tyle żalu. Pierwsza rocznica była okropna, nie dostałam nawet kwiatka (mąż rzadko kupuje mi prezenty, walentynki, dzień kobiet, urodziny - nie są wyjątkami). Uznałam, że nie zależy mu na mnie i na naszym małżeństwie, że nawet w dniu pierwszej rocznicy ślubu nie zasługuję na głupi bukiet kwiatów. Porozmawiałam z nim o moich uczuciach, obiecał że się zmieni, ale teraz czuję się osaczona. Chodzi za mną dosłownie krok w krok, zadaje pytania o której kończę prace, zajęcia, czy z kimś wychodzę, co chcę zrobić. Zaczyna proponować jakieś wyjazdy, wypady, wyjścia... Dalej sama nie mogę zdecydować o sobie. Zwyczajnie nie chcę z nim nic robić. Za szybko podjeliśmy decyzję o ślubie, powinniśmy poczekać. Dziś mam pretensje tylko do siebie, że nie byłam asertywna, ale w tej decyzji będę musiała. Dziewczyny wiem, że możecie mieć różne zdanie na ten temat. Rozwodzić się czy nie, ale tak naprawdę nie mam się komu wygadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×