Denerwują mnie ludzie którzy uważają że są ładni...a są przeciętniakami

ta nadmierna pewność siebie, przekonanie o swojej wyjątkowości...rodzina, znajomi im chyba od małego powtarzali że sa piekni, super, zdolni a potem chodzą takie potwory jak moja znajoma ktora mowiąc wprost ma końską paszcze, fakt umie sie umalowac, ubrać tez wylansowana jak najlepsza blogerka ale brak urody robi swoje, do tego wredny charakter, gardzi biednymi i ze wsi... inny znajomy kolega to samo, bogaci rodzice zrobili z niego jakies g****o, typowy grubasek w ciuchach od ralpha laurena, tylko modelki mu w głowie

Ale denerwuje Cię ich pewność siebie czy to,że gardzą ludźmi ze wsi.Bo to też jest kolosalna różnica.

Mnie denerwują przeciętniaczki które nie lubią swoich ładnych i pewnych siebie koleżanek. To się nazywa zazdrość i poczucie niższości.

Haha jestes tak samo zakompleksiona i zawistna , jeśli nie bardziej od tych koleżanek , które sa takie zleee :D:D

Ludzie inaczej cie traktują jak jestes umalowana, zrobiona. Jak idę bez makijażu to mam same zaczepki glupokowate, kobiety na mnie patrzą albo głupio i z wyższością albo zawistnie, stare dziady po 50stce mnie zaczepiają !! Jak jestem zadbana , mam makijaż itp. to każdy jest grzeczny, kolesie tylko sie spojrzą , ale nie śmią nic skomentować, laski sie patrzą , ale sa cicho. Widza, ze dbam o siebie , wiec mam tez język w gębie , mogę byc agresywna jeśli trzeba . Jak sie zrobię to mam większa pewność siebie , ludzie to zwierzątka instynktowne i to wyczuwają .

Skala urody to kwestia gustu. Ja dla jednych byłem przeciętniakiem, inne uznały mnie za pięknego, inne za normalnego.

Ja mam podobnie, jak jestem umalowania, z***biście ubrana jak do kosciola to ludzie zupełnie inaczej mnie traktują, z szacunkiem, zawsze na Pani, są raczej uprzejmi...a jak sie ubiore zwyczajnie lub na sportowo bez makijażu to ogólna pogarda, zwłaszcza ze strony innych kobiet, zdarzało się nawet że mowili mi na Ty, a już dawno dzieckiem nie jestem. To jak wyglądasz równa się to jak cie odbierają inni. Inaczej bedziesz traktowała faceta w garniturze a inaczej tego samego faceta w luźnych skejtowych jeansach i czapce z daszkiem.