Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Ja nie chce miec dzieci a maz nalega zeby je miec

Polecane posty

Gość gość
gość dziś Każdy facet chce mieć zdrową normalną kobietę. A nie jakiegoś ułoma. xxx Czy to do mnie, bo napisałam, że w ciąży stałam się osobą niemal niepełnosprawną? Jeśli tak, to wyobraź sobie, że ciąża trwa 9 miesięcy, z czego większość przebiega bez specjalnych niedogodności a te ostatnie 2-3 miesiące to nie tak długo. Na szczęście po porodzie można dojść do poprzedniej formy. Może mój facet jest nienormalny, ale jakoś nie odrzucił mnie w czasie mojej niedyspozycji. Wręcz przeciwnie, pomagał mi w wielu czynnościach, choćby tak banalnych jak zdjęcie spodni albo założenie skarpetek. Był też ze mną przy większej części porodu, dopóki nie wzięli mnie na nagłe cc i jak już pisałam, bardzo dużo siedział przy mnie w szpitalu. Nic z tych rzeczy nie odbiło się negatywnie na naszym życiu seksualnym. Wręcz przeciwnie, wiedząc, że nie zawsze jest okazja, bo czasem maluch późno uśnie albo ząbkuje i marudzi, lepiej wykorzystuje ten nasz czas tylko we dwoje, kiedy akurat nadarza się okazja. Myślę, że gdyby mnie mial za "ułoma", to nie dążyłby do bliskości przy każdej nadarzającej się okazji. Cóż, fajnie kiedy ludzie są młodzi, piękni i zdrowi, ale w życiu różnie bywa. Z czasem się starzejemy, wszyscy bez wyjątku. Uroda też z czasem przemija. Zdrowie może nawalić w każdej chwili bez względu na wiek, pochodzenie, majętność itp. Jeśli któryś z tych powodów byłby pretekstem do rozstania się z partnerem/partnerką, to znaczy, że nie ma i nie było miłości. Może bylo jakieś inne uczucie, ale znacznie płytsze, jeśli nie przetrwało takiej próby. Kiedy jest dobrze, to jest dobrze. Siłę uczucia poznaje się wtedy, gdy jest źle. Mój mąż mnie kocha zdrową, ale również kochał mnie, gdy byłam "ułomem". Widocznie da się. Pewnie są faceci, którzy biorą nogi za pas, gdy kobieta przestanie być w ich mniemaniu pornogwiazdą. Pewnie są tacy, dla których liczy się tylko piękne ciało czy ponadprzeciętna sprawność w sprawach łóżkowych. Pewnie są tacy, którzy w obliczu choroby zostawią swoją "ukochaną" samą z problemem. Pewnie są i tacy, którzy zwieją na wieść o niespodziewanej ciąży. Współczuję kobietom, które trafią w życiu na takich typków i się z nimi zwiążą. Nie można jednak uogólniać i wypowiadać się w imieniu wszystkich. Są wyjątki. I nie piszę już w tej chwili tylko o moim wybranku, bo możesz mi napisać, że jesteśmy młodzi, że życia nie znam itp. Znam takich facetów w różnym wieku, równeiż starszych już, z rodziny czy znajomych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale sie napocilas i chuj z tego masz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś , aniol, nie maz.takich jest moze 0,0000001% i chyba w wyniku jakiejs mutacji genetycznej.gratuluje w kazdym razie, trafil ci sie naprawde rzadki wyjatek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś a mnie ciekawi, co robi autorka, żeby tym staraniom męża sprostać? bo jak to jest jednostronne to cóż, mężowi mocno współczuję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jeszcze dodam ze wiekszosc facetow mowi ze ciaza to nie choroba i nie ma zadnej taryfy ulgowej, podobnie jak dla matki swiezo po porodzie-ma robic wszystko w domu-pranie, sprzatanie, prasowanie bez zadnej pomocy bo "byczy sie na urlopie macierzynskim a ja musze z********ac w pracy".zachce im sie seksu-to nie zwracaja uwagi ze zaszkodzi dziecku, ale oczywiscie wielkie halo jak sie wezmie czekoladke ze sie urodzi uposledzone-zreszta wszystkie wolno i nie wolno w czasie ciazy wymyslili faceci lekarze bo jakos sie to nie trzyma kupy, bo i dzwigac wolno (oczywiscie zakupy,ktoras mowila ze musi nosic pare l wody i maz nie pomoze).a wiele i w dniu porodu przychodzi do dziecka a z zona slowa nie zamieni, nawet nie spyta jak sie czuje-bo w koncu to nie tu tu jestes najwazniejsza-obawiam sie ze mnie to moze kiedys spotkac.nic tylko w czasie wizyty udawac ze sie spi, bo denerwowac sie nie mozna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"ktoras mowila ze musi nosic pare l wody" Tak, była tu taka. Wszystkie ją wyśmiały, bo sory, ale jak ciąża się rozwija normalnie to przeniesienie 5 kg nie jest żadnym wysiłkiem ani cudem. A jak kobieta ma dziecko prawie rok po roku to co, tego pierwszego w ciąży nie powinna dotykać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka, kiedys jak wczesniej pisalam mialam w glowie rodzine i dzieci. Pozniej podczas studiow zajmowalam sie opiekowaniem dzieci jako au pair. Mieszkalam z kiloma rodzinami i zajmowalam sie dziecmi w roznej grupie wiekowej. Po tym stwierdzilam, ze macierzynstwo jest nie dla mnie. Napatrzylam sie jakie problemy dzieci sprawiaja i jakie sa niewdzieczne. Jako opiekunka bylo mi ciezko sie nimi zajmowac, ale tlumaczylam sobie, ze to jest tylko na kilka miesiecy a ich rodzice musza uzerac sie z nimi cale zycie. Sama jestem jedynaczka, wiec byc moze inaczej patrze na ten temat. Tak czy inaczej nie nadaje sie do tego. Jesli chodzi o mojego meza to jego matka jest dla niego najwazniejsza, co zrobic skoro jestem z maminsynkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moja mama tez jest dla mnie najwazniejsza, wiec jesli moj maz kocha swoja bardziej niz mnie, rozumiem, w koncu mama to szczegolna osoba ktorej sie najwiecej zawdziecza i ktora sie najdluzej zna, maz/zona moze zostawic czy zdradzic, mama nigdy, o ile nie jest sie z rodziny patologicznej.natomiast mowienie ze dziecko (ktorego jeszce nie ma i nie wiadomo czy bedzie) bedzie nr 1 a ty daleko w tyle, jest troche raniace.jak w takiej sytuacji miec instynkty macierzynskie?chyba ze sie ma dziecko tylko dla siebie lub jest niepelnosprawne-takimi najbardziej napalony na potomstwo facet nie bedzie sie chcial zajmowac ani nim chwalic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Na te sprawy też nie narzekam ;) Czyżby zazdrość kazała Ci coś mi dogryźć, ale nie bardzo wiesz co? Mimo wszystko, życzę Ci więcej pozytywnych emocji. Ludzie z dobrą energią przyciągają takich samych partnerów. Zmień nastawienie do innych, to i Twoje życie będzie jaśniejsze. x gość dziś Z tym aniołem to nie przesadzajmy, bo jakieś wkurzające wady się w nim znajdzie, ale to prawda, że trafił mi się super facet. Wszelkie wady nadrabia zaletami i w ogólnym rozrachunku wychodzi na duży plus. Mam nadzieję, że synkowi przekazał w genach to , co w nim najlepsze. x gość dziś A kto powiedział, że tylko mój mąż się stara a ja gram roszczeniową księżniczkę. Naprawdę nie musisz mu współczuć. Mamy podobne podejście do związku i podtrzymywania dobrych relacji. Nie raz słyszę, że jestem najlepszą żoną na świecie. Myślę, że gdybym była złą żoną, to bym tego nie słyszała. x gość dziś Autorko, mnie też zawsze irytowały obce dzieci. Denerwowały mnie biegające, krzyczące bachory. Brzydziły mnie ich gile, uślinione ręce czy obesrane tyłki. Wolałam sprzątać psie kupy niż zienić pieluchę obcemu dziecku. W żadnym wypadku nie nadawałabym się na opiekunkę. Za to zawsze marzyłam o swoim dziecku i kiedy w końcu mogliśmy sobie pozwolić na maleństwo, byłam niezmiernie szczęśliwa. Z moim jest inaczej. Nie przeszkadza mi, że dotyka mnie obślinioną rączką, zmienianie pieluch to nic nadzwyczajnego. Może czasem brakuje mi ciszy, ale kocham mojego maluszka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja zawsze myslalam ze kazda normalna kobieta az rwie sie do dzieci jak np kolezanka czy kuzynka przyjdzie ze swoim to wyrywa z rak i by chetnie zajmowala sie nim caly wolny czas-oczywiscie czekajac na swoje lub szukajac reproduktora i zbierajac ubranka, zabawki i urzadzajac pokoj (a propo-jak bylam mala nie znosilam takich cioc, wolalam te co rozmawialy ze mna na powaznie-chocby pytajac jak lala czy misio ma na imie-a nie swirgotaly bez sensu ti ti bobasku i tarmosily lapami).ja tak bardzo nie mam instynktu macierzyskiego ze sie zastanawiam czy aby na pewno jestem kobieta, moze mam jakas wade genetyczna, powaznie mowie, i wygladam jak kobieta ale mam meski genotyp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, to ja Ci teraz napiszę z perspektywy kobiety, która związała się z mężczyzną z dylematem jak Twój. Byliśmy razem 7 lat, nim pojawiło się dziecko. Od zawsze wiedział, że chcę mieć dzieci ale nigdy go do tego nie przymuszałam, nawet podświadomie. Wprost przeciwnie, robiłam wszystko, żeby to była jego autonomiczna decyzja. Zawsze mówił o sobie, że nie jest rodzinny, o innych dzieciach mówił per "pasożytki" albo inne takie, mówił, że w życiu spotkał może dwójkę dzieciaków znajomych, które go nie irytowały. Ale przyszedł czas, kiedy stwierdził, że chce mieć dziecko i jest na nie gotowy. Dodam, że między nami było idealnie, naprawdę fantastycznie, na każdej płaszczyźnie. Ludzie uznawali nas za parę jak z serialu. Urodziła się córka. Okres ciąży był chyba najlepszym w moim życiu, byłam noszona na rękach. Cały okres niemowlęcy - cud miód i orzeszki, mąż brał udział w jej kąpaniu, karmieniu, przewijaniu, chodził dumny na spacery, chwalił się wszystkim jakie cudeńko ma w domu. O mnie dbał tak samo, czułam się jak królowa życia. Obecnie córka ma trzy lata i z różowego, słodkiego, niewymagającego (była bezproblemowym dzieckiem od dnia urodzenia) dzieciaczka, stała się zbuntowanym trzylatkiem, który coraz częściej tupie nogą, ma swoje humory, częściej mówi "nie" i zaczyna odkrywać swój włąsny, autonomiczny, osobisty świat. Jak nigdy, są teraz potrzebne gigantyczne pokłady cierpliwości, wyrozumiałości, wytrwałości i twardego charakteru. I co? I jestem w tym sama. Przyszły problemy, mąż przestał sobie z tym kompletnie radzić. Dodam, że nie mamy dziecka - diabła, a normalną trzylatkę, która zaczęła sobie uskuteczniać okres buntowania się. Ten stan trwa od pół roku, może więcej. Mąż się odsuwa (i bynajmniej nie mam na myśli wychodzenia, uciekania do kumpli itd; chodzi mi o mentalne odsuwanie się od rodziny), całymi godzinami milczy, a na jego twarzy maluje się smutek, zmęczenie, przeładowanie, nieszczęśliwość i niezadowolenie z życia. Oczywiście przenosi się to także na naszą relację. Ostatnio w szczerej, spokojnej rozmowie powiedział mi coś na kształt "mówiłem ci kiedyś, że ja się nie nadaję do zakładania rodziny. Nie lubię dzieci, predzej czy później zaczynają mnie irytować, denerwować. Nie nadaję się i to jest taki moment, kiedy nie miałbym ci za złe, że chcesz mnie zostawić bo widzę siebie, jaki jestem w całej tej sytuacji ale nie umiem tego zmienić, bo jestem w tej kwestii egositą". Serce mi pękło, uwierz mi, autorko. Tym bardziej, że nigdy nie nalegałam, nie byłam krową rozpłodową, która co rusz powtarzała "szybciej, owulacja, teraz, zaraz, muszę mieć dziecko, będziesz świetnym ojcem, no dawaj, szybciej, misiu, co ty na to?!?". Gdyby powiedział "nie chcę mieć dzieci", pogodziłabym się z tym. Przy czym zaznaczam, że on kocha naszą córkę nad życie, w ogień by za nią wskoczył. Ale coraz częściej na nią krzyczy, irytuje się o byle pierdołę, wali drzwiami, szafkami, jest sfrustrowany. Po tym, jak było mi przykro, teraz jestem rozżalona i mam do niego ogromny właśnie żal o to, że zrobił mnie tak w konia. Bo ja dzisiaj czuję i wiem, że z tej mąki chleba nie będzie. I tak trwam, nie wiadomo po co, w tym wszystkim, nie wiem jak długo jeszcze. Chyba czekam na jakiś cud. Autorko - jeśli na 100% jesteś pewna tego, co czujesz - odejdź od męża. Daj mu szansę zbudować to, o czym marzy. Ty też jesteś młoda, ułożysz sobie życie. Poziom frustracji - czy będziecie mieli dziecko czy nie - urośnie wreszcie do takich rozmiarów, że ta bańka pęknie, aż nie będzie co zbierać. Dajcie więc sobie szansę na szczęsliwe życie, skoro będąc razem, to szczęście się wyklucza. Dokonaj słusznego wyboru. Będzie ciężki, to na pewno. I pamiętaj, że jeśli wbrew własnej woli zgodzisz się na dziecko - poza szczęściem Twojego męża, Twoim nieszczęściem i niezadowoleniem, pozostanie jeszcze między Wami niczemu winne maleństwo, które najbardziej będzie ponosiło konsekwencje Waszych wyborów. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do Pani powyzej to bardzo wspolczuje zachowania i podejscia meza. Nie wyobrazam sobie mojej reakcji w takiej sytuacji. Najwazniejsze, ze Twoje dziecko jest zdrowe. Gdy pojdzie do przedszkola bedziecie mieli troche wiecej luzu. Ja podpytywalam meza, kto bedzie wstawal do dziecka gdy bedzie plakac w nocy a on, ze ja... wszystko ja a on tylko bedzie od bawienia sie. Dlatego nie zamierzam zachodzic w ciaze i pozniej zostac z tym sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gosciu, ale moja corka chodzi do przedszkola. To nic nie zmienia. Dzieki, ja sobie tez wspolczuje..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj moj tak samo.wstawac nie bedzie, od tego jest matka, karmienie piersia to psi obowiazek i tego bedzie wymagac, dziecko bedzie rozpuszczal i kupowal mu co chce i pozwalal na wszystko, nawet jesli ja zabronie czy nie spelnie kazdej zachcianki na kazdych zakupach.nie mam ochoty, na szczescie jestem juz stara (35) i chyba nic z tego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
z 20.09 to ja autorka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wzorowa rodzina:maz zarabia kokosy, zona probuje znalezc prace, trudno z tym, wiem ze kiedys pracowala, pewnie odeszla przy pierwszym dziecku.facet od razu zapowiedzial ze b. chce dzieci ale palca nie przylozy do spraw technicznych typu karmienie czy mycie i ani raz nie wstanie bo pracuje a od wstawania jest matka.jak chce-jezdzi na koncerty, chodzi do znajomych, odwiedza przyjaciol a zona siedzi sama w domu z dziecmi.bo przeciez malucha sie nie wezmie na festiwal ani do baru ani na mecz a po porodzie sie zony i dziecka nie wezmie nawet na przyjecie u przyjaciela no bo jak, a samemu przeciez mozna isc ze starszym dzieckiem.pewnie sie tak umawiali i nikomu to nie przeszkadza, ale przykre jakies

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
surogatka - fatima.m@vp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Waszslub kościelny jest nieważny i mąż spokojnie dostanie rozwód koscielny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×