Czy mieliście taką sytuację w pracy? Chodzi o urlopy planowane.

Do końca roku mamy wykorzystać dwa tygodnie urlopu planowanego. Większość już to zrobiła. Zostały dwie osoby. Jedna się określiła, druga mówi, że jeszcze nie zdecydowała kiedy pójdzie. Znam ją i wiem na 100%, że nie ma zamiaru iść na ten urlop i ma nadzieję, że kierownik się nie zorientuje. Jest na to szansa, bo od jakiegoś czasu są różne zawirowania w firmie. Gdy trzeba było podać kiedy kto idzie na urlop kierownik zastrzegł, że mają być to konkretnie dwa tygodnie i jego nie interesuje, że ktoś aż tyle nie potrzebuje i chce wykorzystać mniej dni wolnych. Teraz sporo osób się wścieka (w tym ja), ale jednocześnie wśród nas brakuje kogoś kto poszedłby do kierownika z tym problemem, bo zawsze różne sprawy załatwialiśmy we własnym gronie. Tym razem nad sytuacją może zapanować tylko kierownictwo. Może wydawać się to komuś śmieszne, bo jesteśmy dorosłymi ludźmi, ale nie ma tu zwyczaju kablowania na innych i jest nam po prostu niezręcznie. Co Wy byście zrobili?

A co to za problem isc na urlop

Skoro macie urlop do wykorzystania to trzeba wykorzystac. Jesli liczycie na ekwiwalent to niestety, ale to tylko, gdy szef nie zezwala na urlop, ze wzgledu na np nawal pracy i woli wyplacic pieniadze. A tak nie rozumiem w ogole pytania.

Ja tez nie kumam?? Jessdu 2 tyg urlopu a mamy kiniec roku na wakacjje nie jezdzisz???

Poza tym co wam szkodzi pojsc na urlop np w grudniu? Plus swieta to wypoczniecie porzadnie.

Wiem o co ci chodzi. Urlop można by wykorzystać gdyby naprawdę był potrzebny, a wy musieliście zrobić to w ciągu 14 dni, mimo że nie każdy tak chciał. W sumie normalka, ale albo wszyscy albo podpieprzyć koleżankę.