Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Wstydze się gotować facetowi

Polecane posty

Gość gość

Wiem ze to absurdalne ale czy któraś miala podobnie? NIE jestem super mistrzem ale takie zwykłe zupy i dania potrafię zrobić a raczej musiałam się nauczyć aby gotować chorej babci . Mieszkam z facetem i jestem w ciąży . No i wiadome ze chciałabym coś ugotować. Tylko, ze u niego w domu gotuje się inaczej no po prostu inny smak . Dziś zrobiłam zupę i boję się po prostu ze nie będzie mu smakowac . On mi tego nie powie ale boję się że będzie zalowal ze nie je w domu albo uzna ze się nie nadaje takie mam myśli głupie . czy wy też mialyscie takie obawy ? Tylko proszę kulturalnie i nie najezdzajcie na mnie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie stresuj sie. Gotuj po swojemu, moze akurat mu zasmakuje a jesli nie to przeciez nic takiego. Z czasem wypracujecie sobie dania, ktore smakuja i jemu i Tobie. Nie boj sie gotowac, rob tak jak uwazasz i zobacz jaki bedzie tego efekt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylka sie nie wstydzila wypiac a gotowac sie wstydzi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sorry mnie by to śmieszyło. To niech sobie sam gotuje tak jak w domu. Ja nieraz zwalam na męża gotowanie i wiem że on też będzie po swojemu to robił i po swojemu będzie mu to wychodziło, takie leczo, fasolka po bretońsku czy gulasz z jego ręki to wychodzi mu zupełnie inaczej niż klasycznie w gastronomii sie to robi ale nic nie chce mi sie komentować nawet, bo jak naucze sie robić lepsze to wtedy sie moge wymądrzać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeczytaj sobie ksiazke "Mezczyzni kochaja zolzy"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trochę nie kumasz. Na początku nie o to chodzi, by smakowało, ale by zrobić. Później przychodzi taki dzień, że facet powie "za mało wyrazisty smak", ziemniaki rozgotowane". A Ty jak w Masterszefie czy Topszefie bierzesz na klatę i starasz się poprawić. Tak się uczymy gotować. Ja do tej pory mężowi czasami, po pięciu latach związku podam coś, co mnie bardzo smakuje a on najdelikatniej potrafi zasugeruje, ze to danie dla niemowlaka. Ot życie ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
*jak potrafi*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zyw go tylko piz.ą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie miałam tak. Raz gotował on, raz ja i uczyliśmy się swoich smaków. Chociaż jego gotowania to trochę jak praca na polu minowym. Nigdy nie wiesz, czy przeżyjesz ;P Teraz się nauczył że ja jem bardzo pikantne potrawy i też się nauczył :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"""""""gość dziś Trochę nie kumasz. Na początku nie o to chodzi, by smakowało, ale by zrobić. Później przychodzi taki dzień, że facet powie "za mało wyrazisty smak", ziemniaki rozgotowane". A Ty jak w Masterszefie czy Topszefie bierzesz na klatę i starasz się poprawić. Tak się uczymy gotować. Ja do tej pory mężowi czasami, po pięciu latach związku podam coś, co mnie bardzo smakuje a on najdelikatniej potrafi zasugeruje, ze to danie dla niemowlaka. Ot życie oczko.gif""""" A masz jakies życie, zainteresowania poza dogadzaniem mężusiowi? Bo aż przykro się ciebie czyta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez tak mialam na poczatku :-P identycznie czulam. Gotuj z czasem przejdzie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No niby tak, ale on po mojej zupie ostatnio miał taką biegunkę, że ta rzadka kupa się z sedesu na podłogę wylewała :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój mąż czasem coś mi powie w sprawie mojego gotowania, ale ja też nie omieszkam się mu coś powiedzieć, bo facet też powinien przynajmniej czasem sie starać coś ugotować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie martw się :) ja zazwyczaj na koniec gotowania proszę męża, żeby spróbował. Doprawiamy do momentu, żeby powiedział "mmnmm pycha"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też tak miałam, zaraz po ślubie gdy te pierwsze obiadki trzebabylo gotować ;-) uwierz, to juz dawno mi przeszło. Myślę ze teraz lepiej gotuję niż kiedyś, chodź i kiedys chyba tak źle nie było. Ale sters był ogromny. Boże ja pamiętam jak się denerwowałam. Za każdym razem miałobyć ''pyszne'' . Cóż niektóre dania moze i tak ale nie wszystkie. Dziś chce mi się z tego śmiać. Przejmowalam się czy mu będzie samkowac, będzie to będzie a jak nie będzie to niech sobie lepiej ugotuje i się moze bardziej wykaze. Teraz tak myślę . Ludzie gotuja różnie co nie znaczy ze niedobrze bo każdy ma inny smak. I nie przejmuje się takimi sprawami, głowa do góry i powodzenia !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak mi dziewczyna jajecznice albo zupkę chińską zrobi to jestem prze szczęśliwy, nie liczy się smak czy rodzaj potrawy tylko to, że jest przy mnie i razem cieszymy się z jajecznicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. WIEDZIAŁAM że ktoś napisze ze nogi rozkładać umiałam . Żałosne jak wszędzie ten tekst niektóre wciskają Tak umiałam i co z tego? Uważam ze to mniejsza filozofia niż gotowanie i co w związku z tym ? Po prostu mam obawy ale zjadł wiec chyba nie jest źle :) dziękuję za te zyczliwe odpowiedzi .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja w ogóle gotować nie umiem więc robi to mój teść :D to dopiero kicha ! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×