Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

kobietom urodzonym w latach 50 wiele pomagano, a one mają wnuki w d.

Polecane posty

Gość gość
Macie 500+,to sobie radż i zatrudnij opiekunkę,a nie rozkazuj,co kto ma robić z twomi bachorami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i co, ze pomagano? Kazdy jest inny i obecne babcie nic nie musza. Moja mama i tesciowa jakos pomocy nie mialy, a poczatki trudne, na wsi, bez biezacej wody, piorac recznie tetrowe pieluchy, palac w piecach kaflowych. Terazniejsze matki chyba by sie zesraly w takich warunkach, skoro teraz w dobie udogodnien sobie nie radza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
30 lat temu nikt nie kradł mówicie, nie było przestęczości. Taaa... może jeszcze więzień nie było i milicji. To niesamowite jakie brednie człowiek wymyśla w desperacji byleby mieć sztuczny powód do dalszego ataku. Okoliczności życiowe nie zmieniły się aż tak od tamtego czasu. Zmieniła się jedynie mentalność i poglądy na temat opieki nad dzieckiem na bardziej szklarniowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"rodzicom to podcierać d...powinieneś/powinnas za to ze ciebie odchowali a nie za twoje dzieci" xxxxxxxxxx Co ty nie powiesz. Mnie wychowala babcia, odkad skonczylam 2 miesiące.A ja nie mam dzieci po to, zeby mi kiedyś d**e podcieraly. Potem biedne babunie placza, ze wnuczki ich nie chca odwiedzac, bo to taki wielki bol wziac wnuka na weekend. Ale to wyjdzie pozniej, jak bedziecie same jak palec i bedzie placz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wiem czy tak wszystkim z pokolenia lat 50 bylo latwo. na pewno zycie bylo prostsze - bo komuna, brak internetu, tel. komorkowych itp. jak sie wyszlo z pracy o 15:00, to byl spokoj do 7:00 dnia nastepnego, nikt ci doopy nie trul, po godzinach. przedszkola, zlobki byly za grosze, jedzenie w nich rowniez. bylo ich tez wiecej, rzut beretem z domu. wielu mlodych mialo rodzicow na wczesnej emeryturze, szczegolnie ci, ktorych rodzice pracowali w jakichs sluzbach. a teraz lata sie do roboty do 17:00 minimum, trzeba byc w pracy na kazde pierdniecie, przedszkola zlobki i nianki drogie jak cholera, babcie jeszcze pracuja. wiec w pewnym sensie jest trudniej, bo inaczej. czasy sie zmienily i niestety dzieci na tym traca. cale rodziny na tym traca, wlasciwie, bo ludzie nie maja czasu na zycie rodzinne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16:53 dokładnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16:55 z Tobą tez sie zgodze. jest trudniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Stąd też matki rozżalone z pretensjami do matek startują, bo nie wyrabiają, nie wytrzymują obecnego zwiększonego ciśnienia na całodniowe nie spuszczanie dzieciaka z oka i wymyślanie zabaw kreatywnych dorosłego z dzieckiem. Kobiety z lat 50-tych nie musiały się bawić z dzieckiem. Nikt im tego nigdy nie sugerował. Mogły dziecku kupić coś fajnego do zabawy, uszyć sukienkę dla lalki, coś wytłumaczyć do szkoły jak była potrzeba, od święta wyjechać gdzieś dalej, ale nie bawić się z dzieckiem na co dzień. Od tego były zawsze dzieci z sąsiedztwa, rodzeństwo jak ktoś je miał albo dziecko samo się bawiło jeśli akuratnie nikogo nie było w pobliżu. Mi nawet do głowy nigdy nie przyszło jak byłam dzieckiem by iść do mamy by się ze mną bawiła. Była kochającą osobą z dobrym sercem, ale nie wpadłoby mi ani żadnym koleżankom do głowy aby sie z mamą bawić. Dzisiaj dorosły oprócz tego że musi wykonywac dorosłe obowiązki sprowadzany jest do roli towarzysza zabaw dla dziecka. Nic dziwnego że wkrada się frustracja i czuje że ze złości zaraz eksploduje. Zmiana mentalności społeczeństwa nam to zafundowała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakie mundre wszystkie, babcie urodzone w latach 50 jeszcze pracują, a przy swoich dzieciach się narobiły, nie było gotowych słoiczków, soczków, pampersów a i wszystko na kratki było, mięso, wędliny, nawet ser żółty , masło i buty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16.53 Jak często dzisiaj odwiedzasz swoją babcię? Pomagasz jej? Zapraszasz babcię do siebie, opiekujesz się nią? (mam na myśli oczywiście twoją babcię, która cię wychowywała jako dziecko a nie mamę i teściową)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"A ja nie mam dzieci po to, zeby mi kiedyś d**e podcieraly. " Ty lepiej się módl żeby nie było takiej konieczności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:05 zgadzam się z tobą, moi rodzice sie dość w życiu narobili, a ja jestem bardziej leniwa niż moja matka, chociaż dziecka jej nie chce podrzucać, wystarczy że moja bratowa to robi a ma bliźnięta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Nikt by nie chciał żeby zaszła taka konieczność. Za podcieranie tyłka można komuś zapłacić, szczególnie że brak dzieci to z reguły więcej pieniędzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Moja babcia zmarla jak mialam 17 lat, wiec odwiedzam ja na cmentarzu niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko jak nie dajesz rady z wychowywaniem własnych dzieci to nie rób babo, twoje dzieci i twój problem, teraz babcie chcą używać życia, także WREDNE BABY NIE RODZIĆ DZIECI JAK NIE DAJECIE RADY - babcia korzystająca z życia a nie bawiąca wnuki, bo to nie mój problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co za głupoty.Wychowalam3 bez żadnej pomocy.Żadna z babć nigdy nie pilnowała mi dzieci.No może kilka razy w życiu jak miałam jakieś wesele w rodzinie ,. wiekszosc moich znajomych również nie miało żadnych babć do pomocy.Teraz młodzi są bardzo wygodne.Najlepiej żeby babcia była na każde zawołanie.Mam wnuki.Pilnuje sporadycznie w awaryjnych sytuacjach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Akurat ja z podobnego pokolenia, koniec kat 40tych) bylam dzieckiem z kluczem na szyi, jadlam na zmiane albo ohydne obiday w swietlklicy - powiem tylko,ze drugie kladziono w talezr po zupie, jesli zupa nie zjedziona, to plywalo), albo w barze mlecznym, zycie kobiet bylo trudniejsze, prakla kasia na korbke, lodówek nie bylo, dopiero pod koniec lat 60tych, w mieszkaniach ciasnota, od sasiadów pijakow pzrełaziły pluskwa, w pzredszkolach i szkołach wszy. I zadna patologia, oboje rodzice z wyzszym wyksztalceniem, co nie mialo finansowego znaczenia, bo pensje dla wszystkich byly mniej wiecej takie same. babcia byla schorowana po wojnie, wczesnie umarla, i tak mialam dobrze,ze mialam choc jedną, bo nie wszystkie babcie przezyły wojne, a matki - pokolenie wojenne, byly czesto slabe, znerwicowane, czesto z gruzlicą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13.32 pitu pitu ..akurat to za komuny była grypsera gitludzie dzielnice cudów i temu podobne .Były kradzieże gwałty a poprawczaki pełne młodocianych zbirów (plus że nie cackano sie jak dziś ) .Całe dzielnice w miastach były -Wrocław Warszawa rudery syf i bandziory po bramach Aha dzieci też nie były bezpieczne -vide Krolop z Poznania (miał układ z władzą to mu pozwalali... ) kradzieże wymuszenia i pobicia w szkołach też były .Tyle że nie było mediów tylko propaganda która to marginalizowała .Poczytajcie wywiady z Anną Dymną w latach 70 kilka razy mało jej nie zgwałcono w publicznych miejscach -tak bezpiecznie było ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kuźwa, jak d**y dają to nie jest im cięzko a jak narodzą to już cięzko, nie rodzić, spieprzajcie, wasze dzieci wasz problem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie babcie pomagały, ale to tak jak i teraz. Jednak dalej widać wiele babć spacerujących z wnukami, w parkach, na placach zabaw, odbierających z przedszkola... bywało różnie. Moim rodzicom nikt nie pomagał, jedna babcia 500 km dalej, a druga w tym samy mieście, pierwsze lata nawet w tym samy domu, miała nas głęboko w nosie, nigdy nas nigdzie nie zabrała, nie odwiedzała, nie byłaby w stanie powiedzieć nawet ile my mamy lat, aż dziw że imiona pamięta :P Palcem nie kiwnęła. Mimo to rodzice dużo jej teraz pomagają. Teściowa miała mamę daleko, teściów nie miała. A ja? Ja mam mamę w wieku 57 lat, teściową w wieku 54. Moje i rodzeństwa dzieci są malutkie, zanim babcie będą na emeryturze, to już będą w tym wieku że nie trzeba będzie wszędzie odwozić, zaprowadzać i zostaną trochę same. Moja mama pracuje cały tydzień, na zmiany, teściowa również- jest wręcz przepracowana. Moi rodzice kochają wnuki, ale mieszkają na drugim końcu miasta, tata pracuje w delegacjach, mama- jak pisałam, jakakolwiek codzienna pomoc byłaby po prostu niemożliwa ze względu na odległość. Chętnie goszczą wnuki na długie weekendy, święta, albo jak im się zbierze wolnego trochę, ale jak mają jeden dzień w tygodniu kiedy oboje są w domu to sama się tam nie pcham, bo trzeba czasem złapać oddech. Teściowa dosłownie nie ma czasu. Wszyscy pomogą w sytuacjach awaryjnych, typu dziecko chore w domu, męża nie ma a ja potrzebuję do urzędu/lekarza/apteki, ale nie proszę i nie oczekuję niańczenia go całymi dniami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja mama ani chwili nie zostanie z wnukiem, ale jak się urodził, to pierwsza przyleciala z ciekawości i focha strzeliła, że nie chcemy tak szybko odwiedzin po porodzie. Drugi raz tego błędu nie popełnię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oj głupie dziewoje, jestem żywym przykładem matki która wychowała dzieci bez jednego dnia pomocy rodziców.Wprost przeciwnie to n musiałam dzielić obowiązki na dwa domy i opiekować jest starszymi rodzicami. Nie miałam wody w domu,piec na węgiel,kibel na podwórzu i wynajmowane mieszkanie bo mieszkanie w domu asystenta musieliśmy opuścić. W wychowaniu pomagały mi żłobki a pózniej przedszkola.Nie byłam przez 10 lat na żadnej imprezie,poświęciłam swoje najfajniejsze lata dzieciom. Na studiach dorabiałam korkami bo rodzice nie mieli pieniędzy by mi dać tyle by wystarczało,mąż podobnie. Nie narzekam,moja rodzina to mój problem ,z pewnością nie dziadków którzy i tak nie żyją. Teraz moje dzieci a szczególnie jeden chciał i wieszał się ,zawsze mu było mało i jego połowicy również. Kiedy powiedziała DOŚĆ wykorzystywania,odwrócił się i mam ich z głowy. Miał dobre wzory ale przyprowadził do rodziny gnidę,ktora myślała że jak urodzi to bedzie miec do samej matury opiekunkę,a von.......ty pasożycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
współczesne mamusie są niestety wychowane na arcy -roszczeniowe egoistki , tylko daj , pomóż , dorzuć do kredytu , zachowują się jak mimozy ,udzielne księżne , lewe rączki do pracy i wieczne narzekanie , rodzice wychowali i wykształcili często poświęcili najlepsze lata życia na no by dzieci miały lepiej , miały lepszy start w życiu , wykształcenie ... i co ? Żale że matka nie chce wychowywać wnucząt ? Żarty ??? Założyłaś rodzinę , urodziłaś -wykaż się i wychowaj , życie to nie zabawa i wieczna impreza , nie oglądaj się na rodziców-oni zrobili już swoje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Srano nie pomagano:) co wy wiecie,pieluch tylko tetrowe,pranie ich i gotwaniei prasowanie,zupki przecierane przez sitko,pralka czasami ale Frania,mieszkania bez kaloryferów,wilgoć i grzyb,Środki komunikacji to autobus,teraz wozicie tyłki samochodami i tylko rościcie,co i ile ma kto dać i pomóc. Macie jak w niebie i jeszcze wam zle,nie kopulować się i nie będzie problemu!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Nikt by nie chciał żeby zaszła taka konieczność. Za podcieranie tyłka można komuś zapłacić" O ile będziesz mieć możliwość techniczną by swoją własną ręką być w stanie poruszyć i wpłaty dokonać nawet mając odłożoną grubą kase na koncie lub o ile będziesz na tyle świadomość by wypowiedzieć prośbę aby tą czynność wykonał.. no właśnie kto ? Oczywiście możesz sobie taką sytuację odpowiednio wcześniej zabezpieczyć ale czy tak faktycznie zrobisz to już zupełnie inna rzecz. Słowa nie zawsze idą w parze z tym co sie dzieje później. Teoretycznie to można wiele rzeczy ale tylko teoretycznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli rodzic ma sobie zapracować niańczeniem,pomocą fizyczną bądz finansową na swoją starość bo wychowanie,wykształcenie to za mało, to już dzisiaj mówię:) kupuję dwa psy,nie chce dzieci. Ta wiedza z kafeterii uświadomiła mnie że takie dzieci jak wy to balast. Taki sam koniec z nimi jak i bez nich i pozamiatane. Będę mieć przespane noce,spokojne urlopy,zero stresów w wychowaniu ,podcieraniu tyłków i glutów. Moi Rodzice będą mieć spokojną starość,dali mi życie,szkołę i dwie zdrowe ręce,zasługują na to by mieli godziwą starość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mi NIKT nie pomagał w wychowywaniu MOICH dzieci i ja sama również nie będę wychowywać swoich wnuków bo od tego są rodzice

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Stąd też matki rozżalone z pretensjami do matek startują, bo nie wyrabiają, nie wytrzymują obecnego zwiększonego ciśnienia na całodniowe nie spuszczanie dzieciaka z oka i wymyślanie zabaw kreatywnych dorosłego z dzieckiem. Kobiety z lat 50-tych nie musiały się bawić z dzieckiem. Nikt im tego nigdy nie sugerował. Mogły dziecku kupić coś fajnego do zabawy, uszyć sukienkę dla lalki, coś wytłumaczyć do szkoły jak była potrzeba, od święta wyjechać gdzieś dalej, ale nie bawić się z dzieckiem na co dzień. Od tego były zawsze dzieci z sąsiedztwa, rodzeństwo jak ktoś je miał albo dziecko samo się bawiło jeśli akuratnie nikogo nie było w pobliżu. Mi nawet do głowy nigdy nie przyszło jak byłam dzieckiem by iść do mamy by się ze mną bawiła. Była kochającą osobą z dobrym sercem, ale nie wpadłoby mi ani żadnym koleżankom do głowy aby sie z mamą bawić. xx Chyba zalezy od rodziny. Ja swoim, doroslym teraz dzieciom, wlasnie wymyslalam zabawy kreatywne, poswiecalam im wiele czasu, bawilam sięz nimi co dzien, co zaprocentowalo w ich pozniejszym życiu, choc dodam, ze mój powrot do pracy okazal sie niemozliwoscią, poniewaz niezaleznie od kwalifikacji kobieta po 35 roku zycia na przelomie lat 80/90 z marszu byla "na odstrzal"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najlepsza jest moja teściowa, rocznik '55. Niczego od niej nie oczekiwałam, a ta sama wypaliła z chęcią pomocy przy wnuku. Zadeklarowała się że co tydzień z raz-dwa wpadnie na kilka godzin. I co? I po jednym razie wymiękła, mimo że nałet na 20 minut ich obojga z oka nie spuściłam, wszystko robiłyśmy wspólnie, nie musiała sama nic. Miała po prostu pomagać w tym w czym jej się zachce, pogadać ze mną w okresie połogowym gdy byłam skołowana. Tobyła jej propozycja. Najbardziej znamienne jest to, że za każdym razem powtarza mi że je dzieci to jej rodzice wychowali, ona miała niewielki wkład więc "powinna się teraz wykazać". Mówi, że rodzice jej dzieci nawet kąpali i śniadania robili, na wywiadówki oni chodzili! Przeginka... Tak że teściowa twierdzi, ze ona teraz musi się wykazać...Po czym w ogóle się nie wykazuje. Do innego wnuka miała przez 1 jedyny tydzień na wakacjach pojeździć popilować to codziennie się spóżniała mimo że miała wolne (nauczycielka tuż przed emeryturą). Dużo mówi, sama wychodzi z inicjatywą, robi nadzieję, a potem znika. Stawanie w obronie takiej osoby moim zdaniem jest co najmniej śmieszne, a na pewno niestosowne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23:03 "pozniejszym życiu, choc dodam, ze mój powrot do pracy okazal sie niemozliwoscią, poniewaz niezaleznie od kwalifikacji kobieta po 35 roku zycia na przelomie lat 80/90 z marszu byla "na odstrzal"..." no nie do końca, bo moja teściowa, o której piszę powyżej, pracą się nie skalała aż do 33 roku swego życia więc niemal łąpie się w Twoje widełki a jakoś była tą nauczycielką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×