Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jak wspominacie swój pierwszy poród?

Polecane posty

Gość gość

Właśnie tak siedzę i wzięło mnie na wspominanie chwil z porodówki. Może to dziwnie zabrzmi ale to były najpiękniejsze chwile w moim zyciu. W Waszym też? A może wspominacie go tragicznie? Jaki miałyście personel? Polecacie szpital,w którym rodziłyscie? Długo to trwało? To moze ja zacznę... Termin miałam na 10 czerwca 2016. Całą ciążę wymiotowałam,spałam,wymiotowałam,spałam i tak w kółko. A 9 czerwca wstałam rano bez żadnego bólu głowy,bez wymiotów,pierwszy raz moglam normalnie umyć zęby(sam zapach pasty powodował wymioty). Zaczęłam sprzątać,robić obiad jak nigdy od 9 miesięcy. Około 13 mały zaczął tak szaleć w brzuchu że myślałam że coś mnie trafi. Tlukł się dosłownie jakby wychodził przez powloki brzuszne. Po tych jego szaleństwach poczułam jak rozchodzi mi się miednica ale nic z tego sobie nie robiłam. Stwierdziłam że boli mnie wszystko po tym jak synek szalał. O 14 wrócił mąż z pracy. Powiedziałam mu że te bóle się tak jakby nasilają. Nic więcej się nie działo. Jeszcze okolo 16 poszłam do sklepu. Po drodze skurcze łapały ale myslałam ze to jeszcze nie to ( tydzien wczesniej z takimi objawami pojechalam do szpitala -przepowiadające). Stwierdziłam ze nie ma szans ze urodze... Wróciłam do domu. Skurcze przeszły. Poszłam sie wykąpać. Wyszłam z wanny około 20 i mówie do męża " jedziemy " . Złapały mnie takie masakryczne źe myslalam ze nie wstane z podłogi ( zupelnie takie same jak na okres przed ciążą). W szpitalu bylismy o 21. W szpitalu uslyszalam " Pani nie rodzi ale musimy przyjąć bo termin na jutro ". Leżałam sobie pod ktg. Zero rozwarcia. Wyslalam męża do domu bo nie bylo sensu żeby siedział skoro jeszcze nie rodze. O polnocy odeszly mi wody. Polozna byla w szoku bo zero skurczy i rozwarcia. Lezalam tak do 4 i sie zaczęły skurcze. Zero rozwarcia nadal. Uslyszalam " Skarbie, jeszcze sobie tu poleżysz,chcesz znieczulenie?" . Zbadała mnie okolo pol godziny pozniej. Jej tekst bezcenny " Boże. Jedziemy na porodowke ,juz glowke widac" . I tak o 4.35 mój syn byl na świecie. Wlasnie wtedy przyturlali sie ze znieczuleniem. Szybko poszlo. Mila polozna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szczesciara :) tez sobie takiego życzę hehe :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja wspominam tak traumatycznie, że nigdy więcej nie zajdę w ciąże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a teraz czekamy na tego psychicznie chorego zboka od 'meza przy porodach i badaniu cipki". na bank sie pojawi! ten debil nigdy nie przepusci takiego tematu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mąż jest zawsze przy każdym badaniu ginekologicznym cipki i wspierał porody. Intymność to ja i mąż a nie ja i ginekolog. Nie jestem zacofana i nie wstydzę się męża. Podczas badań i zabiegów to mąż jest moim świadkiem i zabezpiecza przedtakim badaniem jak u tej pacjentki. .Badanie u ginekologa: Lekarz rozpiął rozporek - poranny.pl.... Dwa tygodnie po terminie rano się kochaliśmy a wieczorem zaczęły się skurcze. Udaliśmy się do szpitala mąż był przy mnie cały czas i jeszcze kilka godzin po porodzie. Wsparcie męża powoduje to że jesteś spokojna przy porodzie dziecko nie ma ADHD! Kilka godzin porodu nie było złe bo mąż przy skurczach masował plecy. Przy porodzie przecinał pepowinę i zaraz karmiłam bo to najlepszy środek dla dziecka siara i lepiej odkleja się łożysko i nie ma skrobanki przez urwane na siłę łożyska.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hehe. Ja też urodziłam synka 10 czerwca 2016 o 4.35. Co za zbieg okoliczności. Termin miałam na 10 czerwca. Pojechałam do szpitala o 2.30. Zanim mnie przyjęli i zbadali było po 3. Rozwarcie na 5 cm. O 4.35 synek wypłynął z wodami. Poród wspominam bardzo dobrze,miły i pomocny personel. Jak miałabym urodzić drugie dziecko to tylko w tym szpitalu,na który wszyscy tak narzekają :) .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Fatalnie. Pretensje położnej, OGROOOOOOOOOOOOOMNY ból przy nacięciu, nienawiść do swojego dziecka, tydzień po porodzie wyjęty z życiorysu z powodu bólu w miejscu szwów, po porodzie położne łaskę wielką robiły, żeby pomóc w czymkolwiek, ból obkurczającej się macicy to dla położnych powód do drwin z pacjentki i długo by jeszcze opowiadać. Chodzę do psychologa z związku z wyżej wymienionym koszmarnym wydarzeniem, a wszystko dlatego, że fatalnie trafiłam z opieką położnych i w ogóle ze szpitalem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja również dobrze wspiminam poród. Też jestem czerwcową mamą. Poród trwał szybko z tym że znieczulenie nie zadziałało ( mi trzeba na prawdę końską dawkę dać xd ) i nacięcie krocza cholernie piekło ale do zniesienia. Położna była bardzo mila,lekarz prowadzący(ordynator) to wspaniały człowiek. Bardzo mi pomogli. Po porodzie personel bardzo miły,przychodzili i pytali czy w czymś pomóc. Przynosili posilki na sale. Super :) Połóg znosilam tragicznie,szwy ciągnęły malabrycznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pierwszy wspominam bardzo dobrze,duuużo lepiej niż drugi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie kazda wspomina tak milo porod . ja nie mialam wcale tak lekkiego ,polozne byly niemile ja wyłam z bólu , 12h na porodowce , nikt mi nie proponowal znieczulenia a blagalam juz potem o nie .ale nic to nie dalo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosialek3
wow jaka szczesciara, szybka akcja :D moj porod byl dosc dlugi, 10 godzin w bolach, nacinanie mimo, ze nie chcialam ( dobrze, ze w razie wu spakowalam emulsje z mucoavaginu zeby to wszystko szybko zregenerowac), bylam wykonczona, ale na szczescie mały zdrowy jak ryba :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo dobrze, nastawiłam się na "rzeźnię". Wzięłam zzo, dostałam oksytocynę na wywołanie. Po 6 godz. było po wszystkim. Bolało, ale nie jakoś strasznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×