Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Uczycie dzieci, żeby w porze obiadu nie przyprowadzało kolegów i koleżanek?

Polecane posty

Gość gość

Moja córka ma 10 lat i zaraz po szkole puszczam ją na plac zabaw za blok, gdzie z reguły spotyka koleżanki, a że ciepło nie jest, to przyprowadza mi je do domu. Staram się by zjadła obiad zaraz po powrocie ze szkoły i wtedy puszczam ją na podwórko, ale po 1 je obiad w szkole i nie jest od razu głodna, a po 2 my wszyscy razem jemy o 16, kiedy wraca mąż z pracy. Mam w domu jeszcze 6 miesięczną córeczkę, a jeśli chodzi o jedzenie, to staram się gotować na styk. Dzisiaj np zrobiłam pulpety w sosie koperkowym z ziemniakami i surówką, córka przyprowadziła mi z placu zabaw 2 koleżanki i miałam naprawdę problem by to podzielić, a nie jestem nauczona, żeby odsyłać dzieci do drugiego pokoju, żeby czekały aż moja zje. Mówię córce, żeby przychodziła do domu sama, a potem ewentualnie wróciła na chwilę do koleżanek na plac zabaw, ale ona twierdzi, że mam im nie dawać obiadu, bo nie po to przychodzą...ta nie po to przychodzą, a zawsze chętnie zjadają. Jak rozwiązać ten problem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie dawaj albo daj im jakas przekaske

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśliby się to zdarzało codziennie to bym zwróciła córce uwagę, jeśli raz na jakiś czas ( raz na tydzień lub rzadziej) to nie. Ja nigdy na styk nie gotuję bo zawsze albo ktoś chce dokładkę, albo potem mąż zjada resztki na kolację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Albo powiedz kategorycznie córce ze nie ma przeprowadzać koleżanek na obiad. Albo ugotuj troszkę więcej. Nie oszukujmy się 10latki jedzą mało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak u syna są goście w porze obiadu to robię im jakieś przekąski (kanapki czy coś na szybko), a syn obiad zjada później.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O tej porze jak corka wraca z podworka juz robi sie ciemno, wiec umow sie z corka, ze wraca o konkretnej porze sama i zeby nie przyprowadzala juz kolezanek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdzie ty mieszkasz? Nie widzę u siebie tak małych dzieci szwędających się między blokami, zwłaszcza o tej porze roku i w takich godzinach. Żal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zjadacie obiad zanim corka wroci z podworka. Ona zjada obiad jak kolezanki wyjada. To jest w koncu drugi obiad w tym samym dniu. Nic sie nie stanie jesli go nie zje wcale. Dla wszystkich dzieci mozesz miec pod reka jakies zdrowe przekaski: marchewki, jablka, itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie prowadzę domu otwartego. Mam kontrolę nad tym kto i kiedy przychodzi. Nie otwieram niezapowiedzianym gościom. Dla córki jest więc oczywiste że jeśli chce kogoś zaprosić, to musi uprzedzić i wtedy razem się zastanawiamy czy i kiedy możemy przyjąć gościa. Co za tym idzie - pora nieodpowiednia, na przykład obiady gdy nie częstujemy, odpada. Wy musicie popracować nad wzajemnym szacunkiem, asertywnością w gronie rodziny i wobec obcych, nad priorytetami i komunikacją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja, wyżej... Przypominam sobie że gdy w moim domu rodzinnym zdarzała się sytuacja że jest obiad i ktoś nagle wpada a obiadem nie daje się poczęstować lub nie możemy podzielić, to czekało się aż gość pójdzie. Jadło się zimne danie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja corka 14 lat, zjada obiad w szkole a obiadokolacje ok 18tej. Zalezy do ktorej pracuje. Jesli zdarza sie sytuacja ze jest u niej jedna kolezanka to czestuje bo zawsze mam ciut wiecej. Jezeli jest u niej wiecej osob to zjada jak wyjda......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To chyba oczywiste, że jest pora jedzenia i pora zabawy, i jedno z drugim się wyklucza? Dziwne, że nie potraficie tego zorganizować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pamiętam jak w 1 klasie podstawowki zawsze przyprowadzałam koleżankę do domu po szkole, mama zwracała mi uwagę abym nie przyprowadzała kolezanki na obiad, to ja wymysliłam plan, aby po powrocie ze szkoły czekała chwilę na klatce i zaraz zapukała do drzwi, żeby niby razem nie wracałyśmy:)oczywiscie wtajemniczając we wszystko kolezanke. co do Twojego problemu autorko myślę że poprostu kategorycznie oznajmic corce że ma nie przyprowadzac Wam na obiad i koniec, ma już 10 lat i powinna kumac problem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na szczęście zasadniczo w porze obiadu bywałam w pracy, więc uniknęłam problemu, ale dziecko miało zapowiedziane - gości w porze obiadowej nie przyjmujemy ani sami nie siedzimy u kogoś. Po pierwsze - ja nie pozwalam na taki spontan, ze mi dzieciak przyprowadza bez uprzedzenia kolegów, i nie chodzi o obiad, ale własne plany, niekoniecznie mam ochotę na gości. Najpierw ma spytać czy może. Po drugie - podobnie jak ty mam wyliczone porcje i nie zamierzam pozbawiać się obiadu, bo Kasia/Tosia akurat wpadły. Jeśli przyszłyby z podwórka tuż przed obiadem - powiedziałabym że zapraszam np. za pół godziny i tyle. Jeśli by się zasiedziały do obiadu - to odesłałabym je po prostu do domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja gotuję na styk, więc po prostu wołam córkę na obiad ale samą. Nie raz mi się zdarzyło, że do stołu dosiadała się też koleżanka ale wtedy grzecznie ją wypraszałam, że my teraz będziemy jeść obiad, a ona może zaczekać w pokoju lub iść do swojego domu na swój obiad. Raczej nie było z tym problemu i po prostu koleżanka odchodziła od stołu, i szła do pokoju córki. Raz tylko już przy stole usłyszałam od córki, że koleżanka jej się żaliła na ucho, że jest głodna i też by chciała zjeść, ale wtedy po prostu odesłałam dziewczynkę do domu na obiad i wytłumaczyłam, że każdy ma swój obiad w swoim domu, i że nie stać nas na karmienie wszystkich koleżanek, które przychodzą, a przecież nie mogę jedną nakarmić, a innej nie dać. Wiem, chamskie, ale dla mnie akurat to duży problem zrobić więcej, bo o ile ziemniaki czy surówkę podzielę, to kotleta już nie, a zawsze robię dla każdego po jednym. I żeby nie było: każde z nas się na jada, nikt głodny nie chodzi, nikt nie podjada. Po prostu u mnie jedzenia się nie marnuje: kupuję dokładnie tyle ile zjemy i NIC nie wywalamy. Aha i córka ma też powiedziane, by nie jadła obiadów u innych tylko w domu. Dzieci się zawsze dostosują, najwięcej problemów z tym karmieniem koleżanek/robieniem więcej/itp. mają rodzice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Serio? Moi rodzice prowadzili dom otwarty, zawsze ktoś wpadał i jadł obiad albo ja jadłam u koleżanek. Nie wyobrażam sobie nie poczęstować kolegi syna obiadem lub czekać, aż gość sobie pójdzie. U nas była zasada, że o 23 goście muszą wyjść, ale to jak już byliśmy starsi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale rzeczywiście - teraz tak myślę, że nasi biedniejsi znajomi byli tak nauczeni, że nie zapraszali, ale też nie zostawali na obiad u innych. Wtedy oczywiście nie zdawałam sobie sprawy, że są ubożsi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jejku gościu, który wyprasza koleżanki... ja myślałam, że jestem surowa, ale nie wyobrażam sobie odesłać głodnych dzieci. Moja córka jak była młodsza to często miała koleżankę albo kolegę w porze obiadu i jedli z nami. Z kolei teraz ma już 14 lat i sama wybrnęła z sytuacji - zawsze przy dłuższych wizytach znajomych coś szykuje do pokoju a obiadu albo nie je, albo je później sama. Mam jeszcze malucha, nie przyprowadza koleżanek, ale jak podrośnie to na pewno poczęstuję tym co będę miała. Moja starsza też często wychodzi i nigdy głodna nie wraca. Są mamy, że obiad podadzą, inne kanapki zrobią, ale głodna po dłuższym pobycie u koleżanek nigdy nie wróciła. A powiedzieć dziecku, że nie stać mnie na karmienie koleżanek to już przesada ;-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A pochwalcie się zarobkami, tzn te osoby co ich nie stać żeby poczestowac obce dzieci choćby kanapka... Jestem ciekawa, bo tu podobno kazda bogata, ja naleze do biednych, ale nigdy nie było az tak zle zebym nie pogła zrobić gosciowi choćby kanapki, nawet jeśli obiad miałabym wyliczony ... Dzieci nie uczyłam nieprzychodzenia w porze obiadowej, bo jak dla mnie nie ma takiego pojęcia. Tzn my jedliśmy np. zawsze po 18, a inni o 12 nawet potrafią

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja z 21:31 zarabiam średnio, mąż trochę więcej, ale bez szału. Żyjemy na średnim poziomie. Uczona byłam jednak gościnności i kiedy zachodziłam do babci np. to zawsze od progu było szykowanie stołu, na zasadzie "czym chata bogata". Tak samo było u moich rodziców, u teściów, u rodziny dalszej męża... U nas też ktokolwiek przychodzi to od razu jest pytanie o jedzenie "kawę czy herbatkę; zjesz coś?". Te same pytania zadaje swoim znajomym moja nastolatka i nie wyobrażam sobie inaczej. Czasem latem się wkurzałam jak mi wypijali kilka litrów soku albo jak wycisną kilka kg pomarańczy, ale to też nie ze względu na pieniądze, tylko nie lubię ciągać siatek. Nie stawiam na stół kawioru i nie kupuję rarytasów dla kolegów córki, ale tym co w domu mam częstuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do tej co wyprasza kolezanki- wspolczuje dzieciom takich wzorcow. Przesada troche tak sie sepic. Rozumiem nie zapraszac, ale kazac komus odejśc od stołu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masakra. Przede wszystkim mieszkam w duzym miescie i na zadnym placu zabaw nie widze dzieci samych po drugie nie miec talerza zupy wiecej? Odliczone pulpety? Masakra chamstwo zalosne szkoda mojego stukania palcami w litery dla takiego dna jak autorka. Wstyd...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masakra z tym wypraszaniem dzieci... Pisalam duzo wczesniej jako mama 14nastolatki.... Ludzie jak mozna takim niegoscinnym byc??? Jak juz nawet nie ma sie obiadu a kupa dzieciarni w pokoju to mozna pokroi cpaczki jak sie akurat ma plus jakies ciacha na czarna godzine schowane i mlodziez zadowolona i komplementy do corki jaka ma fajna mame.... Niby nic a az tyle....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×