Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Do kobiet, które wyszły za mąż z przyjaźni, a nie wielkiej miłości...

Polecane posty

Gość gość

Czy udało Wam się z czasem naprawdę pokochać męża? Jak wygląda Wasze małżeństwo, czy jesteście szczęśliwe itd?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest to dla mnie bardzo ważne, sama stoję przed takim wyborem. Bardzo proszę o odpowiedzi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co to dla ciebie ta wielka miłość ? Motyle w brzuchu ? A potem rozwód ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesli masz watpliwosci, to nie wychodz za maz. Po co? Zeby narobic sobie problemow i zalowac glupoty? Ja wyszlam za maz mimo watpliwosci a teraz mam fobie malrzenska :P Nie rob glupot :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Fobia małrzeńska - dobre :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@9.45 Nie wiem czy do końca chodzi o motyle, ale po prostu - to się czuje. Kochalam kiedyś kogoś tak "do szaleństwa" i źle to się skończyło. Faceta z którym jestem teraz i o ktorym mowa też kocham - ale bardziej jak przyjaciela. Bez szaleństw. Jest poczucie pewności, bezpieczeństwa. To wspaniały, dbający o mnie facet. Wiem, że on kocha mnie bardzo i jestem dla niego "tą jedyną".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@9.55 A co to jest i czym się przejawia "fobia małżeńska"? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rozstalam sie tuz przed slubem. Zadalam sobie kilka pytan min. Czy chce obok tego czlowieka budzic sie inzasypiac do konca zycia? Czy jego dotyk sprawia mi przyjemnosc? Czy wzbudza pozadanie? No i wyszlo, ze jednak stopa przyjacielska to jest max co mozemy osiagnac. Nie da sie zakochac i pozadac ot tak, w kazdym. Musi byc to cos. Przynajmniej u mnie. Teraz jestem w innym szczesliwym zwiazku i wiem ze to byla najlepsza decyzja w moim zyciu. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No a jak dotyk sprawia przyjemność i ogólnie dreszcze są a facet nie nadaje sie na przyjaciela to jest ok ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@10.04 Dzięki za odpowiedź. Różnica jest chyba taka, że mnie mój facet pociąga fizycznie. Tylko to nie jest uczucie takie jak to, które już przeżyłam. I boję się że mogę kiedyś tęsknić do takiego szalonego zakochania się - bo wiem już jak to jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@10.17 To w ogóle nie wchodzi w grę ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A dlaczego sie rozstałaś z tamtą " wielką miłością" ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@10.24 Bo okazała się łajdakiem i zdrajcą :P historia jakich wiele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja z 10.04. Przeciex skoro bylam w takin zwiazku to chyba logiczne ze przyjazn, szacunek etc musialy byc ALE bez pozadania to nie wypali. Tak samo nie moze byc samo pozadanie bez szacunku etc. Mowimy przeciez o mezu, o kims na cale zycie a nie o kochanku na jedna noc. Kazda z nas pewnie inaczej to odczuwa, ale skoro na tym etapie masz watpliwosci, to chyba sama w glebi duszy znasz odpowiedz ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:03 :) Lękiem przed malrzenstwem :D Trzeba byc naprawde przekonanym, ze chce sie wyjsc za maz, czy za zone, w innym wypadku to bedzie porazka. Potem czlowiek sobie w brode pluje. Jestem za konkubinatem puki co. Moje malrzenstwo z (powiedzmy przyjazni) przetrwalo rok. Potem spotkalam mezczyzne, miedzy nami byla tzw chemia, szesc lat razem, ale na mysl o slubie czulam sie gorzej mialam ochote wiac. Oswiadczal mi sie dwa razy ale w koncu zrozumial ze nic z tego i dlaczego. Wiem, ze zwiazek jak ma byc, to bedzie mimo wszystko, a nie z powodu czegos. Jak ludzie sa za soba, to nic im nie stanie na drodze. Malrzenstwo nie sprawi ze zwiazek bedzie trwalszy. Moj zwiazek z chemia tez nie przetrwal. Checi slubu trzeba byc poprostu pewnym. Wtedy mozna ryzykowac, ale ryzykowac bedac niepewnym to glupota.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No własnie. Mówimy o kimś na całe zycie czy na 3 lata ekscytacji ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@10.33 Ile miałaś lat jak zdecydowałaś się na tamto małżeństwo? I dlaczego właściwie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tez przeżyłam szalona milosc..i wydawało mi się ze będziemy żyć razem aż do śmierci a nawet dluzej:)...tak się jednak nie stalo..potem poznałam kogoś innego...odpowiedzialnego, opiekunczego...kogoś komu można zaufać , kto dotrzyma danego slowa...moje serce nie biło jak szalone na jego widok...ale to była inna milosc..jesteśmy już 11 lat po ślubie i nie zaluje swojej decyzji..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@10.51 :) Macie dzieci? W jakim jesteście teraz wieku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:38 Mialam 25 lat jak wyszlam za maz, teraz mam 33. Nie mialam przekonania co do tego malrzenstwa. Nie posluchalam tej intuicji, watpliwosci. Wzielam slub cywilny, ale zrezygnowalam z koscielnego. Dobre i to na pocieszenie, chociaz specjalnie wierzaca nie jestem. Smialo moge powiedziec, ze biorac slub mialam jakies zacmienie umyslu. Dlatego radze autorce nie rob glupot. Ja zrobilam. Za wazniejszy dla mnie zwiazek uwazam ten drugi, po mezu. Pewnie dlatego, ze bylo tam duzo emocji, zapadl mi w pamiec. Trzeba miec naprawde przekonanie o slusznosci decyzji, zeby brac slub. Wtedy nawet jak cos sie nie uda sprawa wyglada inaczej. Ktos kto wychodzi za maz bez przekonania, juz wie ze robi cos nie tak. Czemu to ma sluzyc? Narobieniu sobie problemow tylko. Drugiej osobie tez. Dlatego wlasnie nawet silne pozytywne emocje jak (motyle) nie skusza mnie na slub, kiedy nie ma przekonania. Najwazniejsze jest w zwiazku, zeby ludziom bylo razem dobrze, zeby sie rozumieli, szanowali no i chemia tez jest wazna. Jednym slowem wazne jest to, co sprawia ze STWIERDZAM, ze CHCE byc z ta osoba. To sie wie. Slub i watpliwosci... to bomba z opuznionym zaplonem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@10.38 Dzięki za odpowiedź :) A czemu Twój późniejszy związek nie wypalił?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez nie wyszlam za maz z milosci i powiem tylko ze juz na weselu plakalam...teraz tkwie w tym juz 12 rok...mamy dwoch synow ale od kilku lat marze o prawdziwej milosci. Moj maz jest starszy 9 lat, czuje sie jakbym byla z ojcem albo starszym bratem. A do slubu doszlo bo zaczynalam sie wahac i gdy sie zorientowal pojawil sie pierwszy syn, zgodzilam sie na slub bo myslalam ze tak byc powinno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:45 Moj drugi zwiazek byl toksyczny. Musialam podjac decyzje o rozstaniu, bo nic dobrego z bycia razem nie wynikalo. Ciezkie rozstanie dla obu stron, ciezkie przezycie. Uczucie bylo, ale nie potrafilismy sie porozumiec. Trudne sprawy :P Tyle szczescia, co i bolu. Trzeba bylo odwolac sie do czegos, co zwie sie rozsadkiem. Chlopak nie ulatwia szukajac ze mna kontaktu. Cierpi sie, ale tak byc musi. Trzeba przeczekac az to minie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@12.15 Brzmi bardzo znajomo... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Konkubinat wcale nie jest lepszy od ślubu, a ślub slubowi nierówny. Cywilny to tylko rejestracja. Kościelny to prawdziwy ślub.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To już jest akurat kwestia względna, zależy od podejścia. A wątek dotyczy ślubu po prostu - jako ważnej decyzji, niezależnie od tego czy chodzi o cywilny czy kościelny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:42 Pod jakim wzgledem znajomo? 13:50 To raczej nie kwestia tego co jest lepsze, co gorsze. To kwestia swiadomego wyboru. Jak ktos ma watpliwosci przed slubem, to po slubie one nie znikna. Autorka mogla by wyjasnic partnerowi, ze nie jest jeszcze gotowa na slub. Z czasem albo by sie watpliwosci pozbyla, albo ucieszyla, ze nie zrobila nic pochopnie. Jedno jest pewne, ze to nie jest dla niej moment na podjecie takiej decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@14.15 Znajomo - bo też to przerabiałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wy tu o pewnosci ze to ten jedyny jak sie chce za mąż wyjść...ale co z tej pewnosci?Ja byłam pewna,zakochana,i co?I tak sie rozsypało,okazało się że zdradził i to 2 razy,kochanka zaszła w ciąże...A taka byłam go pewna.I znaliśmy się długo,i nic nie wskazywało na to że taki jest.5 lat byliśmy przed slubem parą,myslałam ze go znam,a on oprócz tego ze zdradził to niedługo po slubie zmienił swój stosunek do mnie,zaczął narzekac i miec pretensje o wszystko.Teraz slubom mówie nie,jestem 35 letnią szczesliwą singielką:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×