Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Potrzebuję planu: mąż do zmiany

Polecane posty

oczywiście ,ze masz prawo . Ale co innego prawo a co innego egzekwowanie go za wszelką cenę . pewna jestem ,że przeprowadziłaś z mężem 1000 rozmów i jak piszesz poprawa jest ale na chwilę. Może powinnaś przestać mówić a zacząć robić ? obniżyć standardy , zaniedbać niektóre rzeczy ale zadbać o siebie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zmiana - spakować męża - walizkę lub worek na śmieci wystawić za drzwi - zmienić zamek w drzwiach - napisać listę skarg i zażaleń - podać pana o alimenty - nie dzwonić , nie kontaktować się dopóki nie przysięgnie cudownej zmiany :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" gość dziś A jeżeli On wpadłby na taki pomysł jak Ty? że przykładowo wyprowadzi się, ponieważ stwierdziłby, że daje za dużo pieniedzy," On nie daje na mnie pieniędzy.... "że czuje się ciagle przemeczony, bo ciezko pracuje" Jakby był taki przemęczony, to nie siedziałby 5h przed kompem realizując zadania, jakie przed sobą postawił (to jest de facto jego odpoczynek). " i za duzo sie od niego wymaga i chce miec chwile spokoju" Tak, tu by się zgadzało... " i ta wyprowadzką Ciebie zmieni, bo jak wroci z powrotem to juz nic nie bedziesz od niego wymagac i ucieszysz sie na jego widok? Pomysl co byloby gdyby on wpadł na taki pomysl jak Ciebie zmienic? Czy by Ci sie podobało?" To jest ta ocena, której nie umiem zrobić. Nie wiem tak naprawdę, jak zareaguje. Czy to nie pogrąży do reszty resztek uczucia, które on ma do mnie. "Moze wiec po prostu niech zostanie jak jest. Rozumiesz co mam na mysli? " Rozumiem, ale nie wiem, czy ja tak chcę. Nie wiem, czy chcę wybrać znane zło zamiast nieznanego. Poza tym, ja go nie chcę kopnąć w dupę, tylko chcę coś naprawić, znów czuć się kochana, zauważana, być partnerką do rozmowy, nie tylko samobieżną macicą z funkcją gotowania/sprzątanie/prania/itp. Rozumiesz? Nie chcę żyć w pozornym komforcie. To nie życie. To wegetacja. Nie w tej formie. Tak naprawdę, to ja chcę zawalczyć, ale nie wiem jak. Po prostu nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
podejrzewam ,ze przysiągłby w momencie zobaczenia walizy / worka pod drzwiami :D ale jak pisze autorka z trwaniem w zmianach jest w prblem :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiem Ci tak całkiem szczerze, że moim zdaniem to już nie wygląda na miłość. Ale po prostu to przerażenie: c ja teraz zrobię z trojka dzieci zwycięża i chcesz to ratowac. Cóż, nie dziwię się. Ale może wlasnie dlatego odsunal sie, bo pomyślał: znowu bede musial tyrać jeszcze wiecej, jeszcze ciezej, znowu bedzie wiecej wydatkow, ja juz nie mam sily, i zamyka sie tzn siada przed tv i udaje, ze nie ma problemu, wychodzi na zakupy i znika na 2 godziny bo szuka odskoczni...albo wychodzi do kogoś kto jest odskocznia? W kazdym razie robi cokolwiek by przestac myslec o pietrzacych sie problemach. Powiem szczerze nie wyglada to na milosc, bo kochajacy sie ludzie sobie pomagaja, a nie olewaja sie wzajemnie czy probuja wyprowadzac albo uciekac w sensie na zakupy i w ogole byle uciec od drugiej osoby i problemow, wiec moim zdaniem nie jest to juz milosc. Tego juz nie ma. Za to jest strach co bedzie jak on odejdzie? A on moze mysli: co bedzie jak ja odejde i zostawie trojke dzieci? No i po prostu musicie siasc i porozmawiac co dalej, tylko szczerze. Powiedz, ze czujesz sie za bardzo obciazana tym, spytaj czy jeszcze cie kocha. Jesli powie ze nie to trudno. Ale bedziesz wiedziec. I wtedy zdecydujecie czy trwacie razem z ukladzie czy po prostu kazdy idzie w swoja strone. A moze tylko chwilowo sie odsunal? Moze nie jest jeszcze tak źle. Musicie porozmawiac , wyłozyc jasno i wyraznie w czym jest problem , co czujecie i podjac decyzje wtedy. Nie rob niczego pochopnie. Na spokojnie podyskutujacie i wyjasnijcie sobie wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
allium dziś Zadbanie o siebie z niemowlakiem będzie trudniejsze.... Będę musiała odłożyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale czy Ty to rozumiesz, ze jak uczucia nie ma to nie ma? że nie da sie komus wmowic ze kocha? Jak wygasło to wygasło. Zostaje wtedy kwestia czy zyjecie w ukladzie czy nie. Nie da sie w kims wzbudzic uczuc, ktorych nie ma po prostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Brak uczuc nie oznacza, że nie mozna dalej zyc razem, tylko po prostu po przyjacielsku...w sensie Ty masz swoje zycie, On swoje, ale pod wspolnym dachem jesli Ci to odpowiada. Przypomnij sobie jak spotkalas wczesniej osobe, ktora przykladowo wyznala Ci uczucia, a Ty jej nie chcialas i to bylo irytujace ze ona chce zebys ja kochala, skoro nic nie czujesz...Nie da sie po prostu zmusic kogos do uczuc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pisałam o zadbaniu o siebie w ciąży bo to zdaje się jest teraz twoją największą bolączką i rozczarowaniem jeśli chodzi o męża

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Nie wiem, czy przerażenie. Nie mam problemów finansowych, po odejściu męża też bym nie miała (w najgorszym wypadku rodzina mi pomoże). Dużo większym problemem byłaby świadomość, że moje dzieci będą wychowywać się bez ojca, albo świadomość jakiejś życiowej przegranej. Czy mąż jest jakoś przygnieciony dziećmi/kolejnym dzieckiem? Hmmm... 3 chciał bardziej on niż ja. Do żadnego dziecka w nocy nie wstawał. Zastanawiam się też, jakie obowiązki on ma oprócz wyrzucania kosza na śmieci (btw. fajną mama miała reakcję na widok 2 pełnych koszy...). On naprawdę, jedyne co robi to kładzie dzieci spać. Czasem się pobawi (jak ma ochotę), a generalnie to kupił im tablet (żeby nie zajmowały jego komputera), puszcza bajki i robi co chce na komputerze. Obawiam się, że ja go jeszcze jakoś kocham (nie, to naprawdę nie jest przerażenie czy strach, że nas zostawi, teraz to chyba nawet coś przeciwnego - ulżyłoby mi w pewien sposób), ale on zaobrączkował i uważa, że nie trzeba się starać, a każde jego staranie powinnam witać pokłonami i zachwytem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Chcesz mi powiedzieć, że on mnie już po prostu nie kocha.. Może i tak jest, ale wiem (jeszcze niedawno mi to mówił), że on dobrze się czuje, jak jestem gdzieś w pobliżu. Że tęskni jak wyjeżdża (pytanie, za mną czy obiadem....). Tylko, że to nie jest to, co mi pasuje. Ja potrzebuję rozmowy, interakcji. Próbuję mu zafundować to, co on robi mi (olewam go), ale może odpowiedzią jest co innego. Smutne jest to, że ja mu mówię, że moja miłość słabnie bez podlewania. Ale najsmutniejsze jest to, że jego czyny wskazują, że nie jest jak było. Np. (nie spadnijcie z krzesła) w tym roku on z 1 synem chce pojechać na wigilię do mamusi. Ja mam pójść z 2 do mojej mamy (nie chcę podróżować w 9 miesiącu ponad 100 km). Jak tu nie zwątpić?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na Twoim miejscu bym go olała. Jeśli stać mnie finansowo i ma mi kto pomóc oraz nie musze tego wszystkiego znosić, to po prostu wyniosłabym się na stałe do rodziców właśnie, którzy otoczyliby i mnie i dzieci miłością. Kompletnie bym go zignorowała, skoro nie docenia mnie, ani wysiłków i nie zajmuje się mną w ciąży to bye. Dobrze wiesz, że ludzie się nie zmieniają, prawda? Może tylko udają innych na chwilkę. Tak więc zapewne nic się nie zmieni, po wyprowadzce on może nawet poczuc ulgę i nie chcieć wracać. Zastanów się więc co wolisz? Zmarnować całe zycie z facetem, który nie docenia Cię wcale i żyć uludą? Czy zmienić swoje życie na lepsze? Chyba, że tak tylko mówisz, że finansowo Cię stac i ma ci kto pomóc. W takim przypadku jeśli nie ma Ci kto pomóc, a Ty jesteś w ciąży po prostu udaj że wszystko jest dobrze i nie ma problemu. Martw się o siebie i o przyszłe dziecko, nie zawracaj sobie głowy nim, skup sie tylko na sobie, siedz cicho i po prostu udawaj ze nie ma problemu. Toba musi miec kto sie zaopiekować. To jest najwazniejsze, bys nie została sama bez niczyjej pomocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
allium dziś to zabrzmi fatalnie, ale czasem w złości myślę sobie, że może fajnie, jakbym trafiła do szpitala. Może to by mu uświadomiło, gdzie jest problem. Ale mi nawet to głupie serce nie daje wystarczająco, żeby na obserwację mnie położyć... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale co to znaczy ,że " on chce " ? widzisz głupotę takiego rozwiązania więc mówisz twardo " nie " i koniec . Twój maż wyraźnie unika sytuacji które wymagają od niego zaangażowania . Być może nie zdaje sobie sprawy z tego ,ze unikanie zobowiązań owocuje brakiem więzi i teraz mu to nie przeszkadza ale kiedyś zacznie - to pewne .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podam Ci przykład z zycia kolezanka wszystko robila dla swojego meza przez 15 lat. Robila mu kanapki, obiadek, zawsze wysprzatane, dbala o siebie, inicjowala. Az po 15 latach poczula sie tym wszystkim zmeczona, kiedy okazalo sie , ze on woli wychodzic coraz czesciej do lokali z kolegami zamiast z nia. Zastanawiala sie co ona robi zle, przeciez ma wszystko? Moze to smieszne, ale nawet do pracy chodzil bez kanapek, poniewaz nie umial sobie ich zrobic sam! Zawsze dbala o to by bylo pelno w lodówce, wspominala , ze chcialaby miec dziecko, a on w tym czasie jesli cos kupowal to tylko dla siebie! Oczywiscie jak juz sie irytowala i mowila czy Ty mnie jeszze kochasz to odpowiadal, ze tak kocha i ze chce bardzo byc dalej i tak w kolko to samo od lat. Kiedys zdenerwowala sie i powiedziala, ze musi sie wyprowadzic na jakis czas, on ja zarzymywal, mowil, ze ja kocha i w kolko ja tylko urabial. Po 15 latach ona juz powiedziala, ze czuje ze ma zerowa wartosc, ze jest tylko praczka, gotowaczka, nie ma dzieci, bo liczyl sie tylko on i tylko jego szczescie, a facet w tym czasie hulal w lokalach, stroil sie i zapewnial ze beda mieli dzieci oraz ze ja badzo kocha. Az miarka sie przebrala zaczela po cishu spotykac z kim innym, nastepnie wyprowadzila sie i zamieszkala ze swoim kochankiem, a on oczywiscie chcial jej powrotu, bo kto zrobi mu kanapki? I po tym wszystkim powiedziala, ze nie zaluje tej decyzji bo teraz jest szczesliwa i czuje czym jest milosc. Nadal jest z tym facetem i wreszcie czuje, ze zyje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dlatego ty bądź mądrzejsza i nie pozwalaj na sytuacjie kiedy mąż może unikać swoich zobowiązań jako mąż i ojciec . Nie pozwalaj na stwarzanie komfortu dla męża twoim kosztem .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A skad wiesz czy gdybys trafila do szpitala to by sie nie wykrecil, ze nie ma czasu bo musi byc w pracy i ma cos pilnego? Po prostu porozmawiajcie ze soba szczerze. Przedstaw swoj punkt widzenia, on swoj i zdecydujcie co dalej. Byle na spokojnie. Nie pod wplywem emocji i nie pochopnie. Omowcie wszystko i podejmijcie decyzje co dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Jak pisałam, w najgorszym wypadku mogę wylądować na garnuszku u rodziców. Są bogaci, to nie problem, ale nawet we własnym zakresie powinnam dać sobie radę. Mam stałe przychody jakieś 1200 zł. Jeśli nie zniosą 500+ to do tego 1500 (zakładam, że dziecko się urodzi całe i zdrowe). Za 2.700 już da się żyć bez oglądania na alimenty nawet. Nie mam kredytów, wysokich opłat za mieszkanie. W razie czego mam niewielkie oszczędności (na kilka miesięcy oszczędnego życia starczy). Podział majątku powinien przynieść mi min. 150.000. Tak sobie głośno myślę. Tylko widzisz, to nie jest taka kalkulacja na zimno. Tu mi nie starczasz, tu mi nie dajesz, to cię zostawiam i idę swoją drogą. Mimo wszystko go kocham, tylko nie umiem na nim wymóc. Może się nie dobraliśmy, może on grał, może (na co stawiam) spoczął na laurach. Naprawdę na wyjazdach (z dala od tego pieprzonego komputera) jest super. Tylko w domu on nie poświęca nam czasu. I o to właśnie idzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyno, źle się do tego zabierasz. Po pierwsze - sama pracowałaś na tę sytuację latami. Po drugie - twoja wyprowadzka z własnego mieszkania to głupi pomysł, bo takie rzeczy się robi jak się chce odejść, a ty po prostu usiłujesz coś ugrać, a nie zakończyć ten związek. Po trzecie - chcesz skutecznie zadziałać - to umów was do terapeuty rodzinnego, tylko tam będziecie w stanie rozmawiać w taki sposób, żeby jedno drugie usłyszało. Założę się, że w domu wygląda to tak, że ty zaczynasz narzekać, on się wkurza i odwraca na pięcie i tyle z konstruktywnej dyskusji. Nie podoba mi się podejście moje-twoje. On odkłada swoją kasę, ty utrzymujesz rodzinę. Pora na zmiany. Ustal kwotę, którą ma ci przelewać, albo którą będziesz pobierała z jego konta, jeśli ta wizja mu się nie podoba - to znak, że on wspólnej przyszłości nie planuje. Pracujecie oboje, piszesz, że finansowo sobie poradzisz i bez niego - to czemu nie wynajmiesz kogoś do pomocy w ogarnianiu domu, tylko sama jedziesz na szmacie w końcówce ciąży? skoro on się nie wywiązuje ze swoich obowiązków - niech płaci za sprzątaczkę, widać, że wydawanie własnej kasy go boli, więc to odczuje i może się zastanowi. Powiem tyle - bez terapii małżeńskiej NIC się nie uda. Warto wydać na nią trochę kasy, i mieć szansę na uratowanie rodziny, sama tego nie wywalczysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
allium dziś może to jest właśnie mój problem. Wiem, że jeśli powiem "nie" to on się będzie dąsał, że go "zmusiłam". Dla mnie jest to na tyle uwłaczające, że zakładam, że on wie, co robi, wie, że mnie to boli (słynne kobiece "domyśl się" ;) ) i ja tą megierą nie będę. Plan miałam taki, że wyprowadzę się do sylwestra. Jeśli mu nie przeszkadza samotność w wiligię, to sylwester to też nie problem, prawda? Taki zwyczajny dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sluchaj, jak chcesz. Ale przecież mozesz chyba dzisiaj przy niedzieli siąść z nim i spokojnie porozmawiać zamiast z nami, że problem jest w tym i w tym i w tym, co zamierza z tym zrobić, ponieważ Ty dluzej tak nie możesz. I co zrobiłby gdybys trafila nagle do szpitala, ze jestes przemeczona, czy w ogole sie tym przejmie, czy kompletnie t zignoruje i wyjdzie na zakupy? A wlasnie, tak a propos przy niedzieli gdzie on w ogole jest i czemu nie z Toba? spedza ten czas z kimś innym? o co chodzi, ze teraz nie rozmawiacie? I jesli facet powie, ok, postaram sie poswiecac wiecej czasu, gdybys trafila do szpitala to oczywiscie byloby mi przykro, doloze wszelkich staran aby bylo lepiej to cos jeszcze czuje. Ale jesli tylko na słowach sie skonczy to bedzie jak u mojej kolezanki ktora od 15 lat robila za sluzaca. I to nie jest dobre byc wykorzystywana przez wlasnego meza. Nie mozna kogos wykorzystywac ani siebie pozwolic wykorzystywac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wchodź w role jego matki bo nią nie jesteś . Dorosły chłop się dąsa bo świat nie chce się nagiąć do jego woli ? niech się dąsa . dlaczego chcesz poświęcać siebie i swój spokój ? bo mąż się obrazi ? niech sie obraża a to pokaże tylko jak jest niedojrzały i infantylny . Ty taka być nie musisz .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I dopiero po rozwodzie do faceta doatrło ze byl beznadziejnym mezem, ale ze wszelkich sil staral sie mowic jak to on kocha i dobrze ze sie rozwiodła, bo teraz jest szczesliwa, a do niego wreszcie dotarło ze ma to na co zapracowal i teraz sam musi robic kanapki i sobie polepszyl. Nie obudzil sie w pore, przerwala te toksyczna relacje w ktorej byla wykorzystywana, a teraz ma kochajacego faceta i planuja slub oraz dziecko. w tym przypadku jej sie oplacił rozwód, bo teraz ma lepiej. A w Twojej sytuacji trudno powiedziec. Nie znam was, wiec trudno mi doradzac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Musisz sama sie zastanowić i podjąć wlasaciwą decyzje. Nikt tu z forum nie odpowie co jest dla Ciebie najlepsze, sama wiesz najlepiej. I pamiętaj, ze zycie jest tylko jedno i od Ciebie zalezy jak je spędzisz. I czy bedziesz zadowolona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Biorę pod uwagę taką alternatywę, ale z 3ką dzieci nie nastawiam się na znalezienie nowego faceta, tylko raczej życie w pojedynkę. allium dziś "Nie pozwalaj" to łatwo powiedzieć. Naprawdę byłam mądrzejsza, póki nie trafiłam na mojego męża. Potrafi mnie tak zbić z tropu... Podam Ci przykład. Powiem, nie chcę, żebyśmy wigilię spędzali oddzielnie. A on (zakładając, że mu zależy, w innym wypadku będzie się dąsał i mi to wypominał) na to: NIE. I powiedz, co oprócz spacyfikowania go gazem pieprzowym. uśpienia i przywiązania go do krzesła mogę zrobić? Proszę o konstruktywną odpowiedź. Bo ja w takich chwilach głupieję. Mogę mu podać wiele argumentów, a on się zaprze. I co dalej? Inny przykład. Trzeba posprzątać przed świętami. A wcale nie trzeba, kto tak powiedział. I tak wyjeżdżamy! gość dziś Ale od czego się ma wykręcać? Od swoich dzieci (o te to pewnie odwiezie od razu do mamusi)? Niee. Nie w tym rzecz. Chciałabym, żeby zobaczył, że to nie są przelewki gdy jego ciężarna kobieta w 8 miesiącu myje okna. gość dziś Co do tej sprzątaczki to po prostu nie mogę się przemóc, żeby pozwolić komuś obcemu grzebać w moich rzeczach. No mam tak, no. To już moje nie pierwsze podejście. co do kasy. On uważa, że za dużo wydaję np. na jedzenie. Z tym, że ja nie kupuję najtańszych bułek, śmieciowej wędliny, puszek i słodyczy, tylko pieczywo na zakwasie, w miarę ekologiczne (albo ekologiczne, choć tanie) warzywa i owoce. Dbam o różnorodność, pierwiastki śladowe, witaminy itp. Więc żeby się nie kłócić to wydaję ze swojego. Co najwyżej objedzie mnie, że znowu za dużo nakupiłam (a potem i tak to wszystko zje). Pozytywem jest to, że troszkę mu się gust zmienia. Ju zwidzę, że najtańsze nie jest najlepsze, że dobre jakościowo produkty smakują lepiej, ale i tak między nami jest przepaść. Też mi się nie podoba fakt, że on oszczędza, a ja nawet nie wiem dokładnie ile tego jest. Nie mamy pełnomocnictw do swoich kont (to się mojej rodzinie w głowie nie mieści). A jak mi się kiedyś zdarzyło wziąć wychowawczy i byłam bez większej gotówki to mi wydzielał po 20 zł. Tak, to też jest problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Chciałam pogadać z mamą, ale chata wolna, więc siedzę i pisze czekając, aż wrócą. Po prostu wyszłam z domu. allium, pod kątem dąsania to jest na poziomie mojego starszego syna. Jego musi być na wierzchu, choćby w jego oczach. gość dziś Piękna historia, prawie jak Stowarzyszenie pierwszych żon. Jak pisałam, nie liczę na happy end przy boku faceta. Nie wyobrażam sobie teraz jakiemuś zaufać, a może właśnie zaufać sobie co do osądu i tego, czy dokonam właściwego wyboru, czy nie wpadnę z deszczu pod rynnę. No i kto mnie weźmie z 3ką obcych dzieci? Bezdzietna rozwódka to zupełnie coś innego. gość dziś Wiem, ale co 2 (może i więcej) głowy to nie 1.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobra, dzięki za odpowiedzi. Śmieszne, ale przez to, że nie rozmawiamy całkiem prawdopodobna jest wersja, że on ma takie same żale (tylko nie wylewa ich jak ja na kafe) i odbiera moje zachowanie jako skandaliczne z powodu, którego nie widzę/nie rozumiem/nawet się nie domyślam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zmiana - spakować męża - walizkę lub worek na śmieci wystawić za drzwi - zmienić zamek w drzwiach - napisać listę skarg i zażaleń - podać pana o alimenty - nie dzwonić , nie kontaktować się dopóki nie przysięgnie cudownej zmiany :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś To nie dla mnie rozwiązanie. A szkoda, bo tak fajnie, wręcz filmowo to brzmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×