Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Zauważyłyście że jak z dzieckiem jest cokolwiek nie tak to zawsze sie matke obwi

Polecane posty

Gość gość

obwinia ? Np. dziecko jest niejadkiem. Przy każdym posiłki mam problem. W każdą niedzielę jadę do rodziny na obiad którzy widzą doskonale co sie dzieje. Siadam przy stole z bratem i szwagierką ale tego dnia szwagierka ma gorszy dzień i tym razem nie wytrzymała. Na kolejny widok że dziecko wcale nie chce jeść obiadu, nagle atak ze strony szwagierki i brat mój jej akompaniował, nagle burza mózgów co robie źle, obwinianie mnie na sposoby jakie tylko mogą przyjść do głowy. Cytuje teksty "a bo pewnie ma za mało ruchu", "pewnie mu dajesz słodycze (podczas gdy w praktyce wygląda to tak że cała rodzina oprócz mnie próbuje dziecku wciskać słodycze albo przekąski słodzone, a jak niezbyt to aprobuje to sie patrzą na mnie jakbym skazywała dziecko na post ścisły i była jakąś nudziarą), " a może ty mu dajesz za dużo jedzenia ?" (zeszłam nawet do 3 posiłków dziennie, nie pomogło), "powinnaś mu dawać actimel" :O Następny przykład. Dziecko ma nieustający katar a wizyty u lekarzy nic nie zmieniają, żadne leki, syropy, krople, spraye, żadne nebulizatory nic nie zmieniały. Wygadałam sie z tego koleżance, zwierzyłam się że doszło do tego że boję się już nawet stosować kolejne krople, syropy bo przy każdym z tych leków na ulotce napisane że czas stosowania ograniczony że nie można długotrwale stosować bo to może doprowadza do jeszcze większych komplikacji i chyba na razie zrobie sobie przerwę od leków, bo uważam że to nie ma sensu, żaliłam sie koleżance w sumie bo chciałam sie tylko wygadać, a ona tak jakby nie słyszała tego że nic nie pomaga, natomiast zamiast tego od tamtej pory zaczęła mnie traktować jak kogoś kogo trzeba bardziej kontrolować. Przy kazdej następnej rozmowie wypytała o zdrowie dziecka ale z taką nutą ataku w głosie, a nie troską i wpychane rady które już przerabiałam "czym go leczysz ?" "a stosujesz nebulizator", "używaj syropu tego i tego, mojemu dziecku pomógł", "jak jeden lekarz nie pomógł to zmień lekarza" Byłam u kilku i zawsze ten sam schemat ale nie wiem czy to do niej dotarło. Odebrałam między wierszami przekaz. Dziecko nie ma prawa przewlekle chorować i koniec! Po prostu ręce mi już opadły i przestałam się jej już nawet przyznawać że moje dziecko dalej ma katar. Ostatecznie i tak okazało się dopiero u okulisty w czasie badania oczu że jest jakaś alergia i dziecko czeka na dalsze badania w poradni alergologicznej ale lekarka mi wyraźnie powiedziała że badania mogą niczego nie wykazać, co mnie też dobija bo nie wiem już jak mu pomóc. Jeden syrop na alergie już miało dziecko podawane we wakacje i nic nie pomógł. Kolejny przykład. Dziecko od dwóch miesięcy ma wokół ust wysypkę. Nie mam pomysłu od czego to może być, ale zauwazyłam że dziecko ciągle oblizuje usta i okolice skóry wokół ust. Uznałam że to od oblizywania. Smaruje mu co wieczór i rano skórę z wysypką różnymi wazelinami, olejkami, zeby to złagodzić. Po przespanej nocy jest jakby lepiej, wypryski są o wiele bledsze, bo w czasie snu nie oblizuje, a po przedszkolu i wieczorem jest znowu gorzej. Mówie ciągle dziecku że nie wolno oblizywać. Ono kiwa głową i mówi że już nie będzie ale łapie je na tym że dalej to robi tylko nieświadomie. Mówiłam mężowi kilka razy że jest taki problem i że nie wiem już co mam z tym robić. Tez to zauważył tak sam od siebie kiedyś, wyrażał swoje zaniepokojenie, coś tam gadał, ostatecznie wyglądało na to że mąż jest zorientowany że jest taki problem. Dziś mąż odebrał dziecko z przedszkola, bo chciał dziecko zawiesć do babci i nagle w telefonie do mnie straszna afera, bo dziecko ma wysypke wokół ust, że to wygląda strasznie! I do mnie ton głosu z pretensją jakby to wszystko było moja wina, jakby to był skutek jakiegoś mojego zaniedbania. Sam pewnie nie miałby ani nie ma zielonego pojęcia jak to rozwiązać i go tak naprawdę nie obchodzi, bo on dziecka wieczorami nie kąpie, nie pielęgnuje, on nie zna sie na takich rzeczach, ale ode mnie wymaga, ode mnie oczekuje że ja jako matka mam z****** obowiązek to wiedzieć, że ja jako matka mam coś zrobić aby tej wysypki nie było. Tylko żeby to było k***a mać takie proste. Czuję się jak na jakimś wiecznym pręgierzu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, nie zauważyłam. W moim otoczeniu nikt nie odważa się na takie insynuacje. Wiedzą, że ja bym na to nie pozwoliła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzisiejsze czasy sa bardzo brutalne dla matek. A w role oskarżyciela każdy chętnie wchodzi. Za wszystko zaraz obwinia sie matkę lub z łatwością zarzuca jej zaniedbanie i to bardzo złe ze strony oskarżycieli bo celują w najczulszy punkt gdyż wiadomo ze każda mama chce dla dziecka jak najlepiej. Nie wiem co Ci poradzić autorko. Chyba tylko olewać takie zdania, bo ty znasz swoje dziecko najlepiej i najlepiej wiesz co dla niego dobre. Ale widzę ze Cie to zabolalo i wcale sie nie dziwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twoje dziecko jest niejadkiem bo dajesz mu obrzydliwe żarcie. Katar ma bo pewnie zimno masz w domu :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do mnie też czasem rodzina rzucała tekstami jakbym ja wyłącznie była za dziecko odpowiedzialna. Szybko nauczyłam się olewać wszelkie porady odnośnie leczenia, wychowania i pielęgnacji, sami mojego synka nie ogarniali w ogóle, nie potrafili ustawić do pionu, a ich metody leczenia nigdy jeszcze nie dały lepszego rezultatu niż moje (mówię o innych dzieciach). Sama z kolei w życiu się nie wtrącam do cudzych dzieci... Wiem że to z troski, że chcą dobrze, i jakaś straszliwa krzywda mi sie nie dzieje od samego gadania. Ucinam, nie tłumaczę się, najwyżej z uśmiechem dziękuję za dobrą radę. Pilnuję jedynie żeby przy małym nie komentowali, bo jest zdezorientowany jak słyszy że coś robię źle albo powinnam inaczej. Ale już raczej nikt przy nim nie wyskakuje z takimi tekstami, znając moją reakcję. Męża na szczęście mam normalnego i tak samo się czuje odpowiedzialny za dziecko jak ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sorry prostuje pierwszy przykład nie szwagierka mnie zaatakowała tylko bratowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale jeśli chodzi o to że za dziecko jest mama odpowiedzialna- owszem, to się rzuca w oczy. Chociaż muszę uczciwie przyznać że teściowa jednak jak ma jakieś uwagi to w stronę męża, i to jemu sugeruje że coś może (lub my oboje możemy) zrobić, do mnie czasami też, ale taktownie, jemu potrafi robić wyrzuty. Poza tym jakby dziecko było półsierotą... Nie mówię już o powszechnych tekstach typu "mama cię nie nauczyła?" albo "mama ci tak pozwala?", ale generalnie mąż jeśli się gdzieś pojawiał z dzieckiem- na zajęciach dla maluchów, u pediatry czy innych lekarzy bo trochę tego zaliczyliśmy, na zajęciach u terapeuty- wszędzie wzbudzał zdziwienie i pytanie czemu żona nie mogła przyjść, albo gdzie żona. Zalecenia miał na karteczkach zapisywane żeby mi przekazał. Ba, nawet w aptece pani mu pisała na tabletkach np. że mają być w lodówce- ja nawet ustnej informacji nie miałam, mogłam sobie doczytać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skąd ja to znam autorko! Moja corka miała w pt temperaturę podwyższoną a w sobotę byliśmy na urodzinach u mojego taty i było troche rodziny-matka (moja) stwierdziła ze to od tego ze za lekko ubieram bo rece ma zimne! Nie dlatego ze corka chodzi do żłobka i połowa jest wlasnie chora. Nie skomentowałam jej zachowania bo jesli chce cos mi zarzucić to moze nie w pełnym towarzystwie wszyskich z rodziny i nie tak absurdalnego jak dobór ubrania mojego dziecka. Szkoda ze jak ja byłam mniejsza to zapalenie pecherza miałam ciagle bo tak "o mnie dbała" :/ do wymądrzania sie pierwsza. Tak jest z wieloma rzeczami ze atakuje sie matkę-czemu moje dziecko pije wode-odwieczne pytanie.... przeciez sa soki np. Kubusie albo co innego i to powinna pic. Czemu nie daje słodyczy. Dlaczego nie podaje antybiotyków. Etc. Ogolnie słowa pochwały nie usłyszałam nigdy, raczej same ataki. Tak, według nich dziecko ma tylko matkę i wszystko to jej wina... Tyle ze ja to jednym uchem wpuszczam drugim wypuszczam i tobie autorko rowniez radzę to samo ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale to sa pierdoy, mozna nie sluchac, mozna uciac takie spekulacje. Moja kumpela to dopiero miala do sluchania. Na skutek zaniedban lekarzy ma 4-letnie dziecko, ktore nie chodzi, nie mowi, jest bardzo opoznione emocjonalnie. To jej tesciowa pocisnela, ze to kumpeli wina, ze rodzila w tym szpitalu, ze mogla jechac do innego. To dziecko byloby drowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×