Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość igaaaaaaaaaaaaaaa

jestem chorobliwie zazdrosna o męża. On już nie ma sił..... Jak ratować?

Polecane posty

Gość igaaaaaaaaaaaaaaa

Mój mąż jest bardzo atrakcyjnym ekstrawertykiem, jest duszą towarzystwa i zawsze dobrze się dogadywał z kobietami, z moimi koleżankami ale nigdy nic strasznego się nie stało, nie zdradził mnie... natomiast ja z czasem zaczęłam się wkręcać, że skoro wszystkie go tak lubią to może mnie zdradzać... teraz jestem na terapii i wiem że sama sobie to wkręciłam. Potem zaczęłam go kontrolować, przeglądać jego komputer jak się kąpał lub spał. Znalazłam maila służbowego, jak napisał do swoich koleżanek witam czy wszystkie zgorszenia celne zostały zakończone? Potem zaraz kolejny mail, że miało być zgłoszenia celne ale pisał z telefonu i i słownik mu zmienił wyraz. Dziewczyny odpisywały i żarty z tego wyszły... Coś sobie wtedy ubzdurałam, zrobiłam mu awanturę. Potem chyba zachorowałam z zazdrości... kontrolowałam go, zabraniałam wychodzić, kiedyś został dłużej w pracy i przyjechałam sprawdzić czy jest jego auto pod firmą, ja mam świadomość że niszczę mu życie. Byliśmy razem na terapii, było lepiej przez kilka miesięcy ale na weselu u znajomych tańczył z koleżanką, próbowałam się kontrolować, potem tańczył z inną i wtedy wybuchłam panicznym płaczem, zrobiłam scenę przy jego rodzinie, pojechaliśmy z wesela... ostatnio był tym wszystkim bardzo przybity i wczoraj wrócił dużo później z pracy. Płakałam w domu, snując scenariusze, zapytałam gdzie był i powiedział że był w kościele i prosił Boga, że jeśli jest to niech mu jakoś pomoże bo on nie wytrzyma tego dłużej... zaczęłam pytać czy na pewno w kościele a w którym kościele, może jednak nie, on usiadł na podłodze i rozpłakał się... płakał z 20 minut i powiedział, że nie da rady, dwa lata walczy o ten związek, ciągle wracamy do punktu wyjścia, najpierw jedna terapia, potem druga, ciągle nic, że on nie da rady, zaczął się pakować, wpadłam w panikę, zaczęłam się zachodzić z płaczu, krzyczałam żeby mnie nie opuszczał, przestał się pakować i zaczął w końcu zaczęłam się trząść więc przestał się pakować i zaczął mnie uspokajać... cała się trzęsłam, poszliśmy do łazienki, wsadził mnie pod prysznic, mył mi włosy, mył mnie gąbką a ja płakałam ciągle... zrobił mi herbatę i położył się obok, przytuliłam się nie protestował. Potem jak wstałam do toalety to siedział w kuchni ale bałam się pytać. Nie wrócił do domu z pracy, napisał że jest u kolegi. Boję się... to chyba koniec. Pomóżcie mi jeśli możecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No niestety wygląda mi to na koniec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego masz niską samoocenę? Jakie masz zalety? wymień je....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość igaaaaaaaaaaaaaaaaaa
kłóciliśmy się jeszcze o dziecko, ja nalegałam na dziecko a on powiedział że sobie nie wybraża wychowania dziecka w codziennych awanturach, że dziecko to odpowiedzialność i że najpierw my musimy wyjść na prostą więc miałam wkrętę że może ma kogoś i nie chce mieć dziecka, też go o to gnębiłam... obrażałam się jak kupował prezerwatywy, nie chciałam z nim współżyć dopóki nie ściągnie, wiem że zniszczyłam nam życie, chyba jestem chora po prostu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość igaaaaaaaaaaaaaaaaaa
przerabiałam samoocenę u psychologa, mój mąż też się starał podnieść mi ją... ale teraz widzę tylko swoją chorobę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesli terapia Ci nie pomogła, to my tutaj tym bardziej Ci nie pomożemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to on cie wpędził w nerwicę,po co paplał z twoimi koleżaneczkami jak c**a jakaś,kolegów ma od tego ,ma co chciał dusza towarzystwa do bab ,mój jest oddany nie prowokuje mnie niczym i ma jak w raju spokojnie i zmysłowo,a jak jakiś próbował wzbudzać zazdrość to ja sama kończyłam bo nie lubie tego,kazdy plotkarek damski dostal kosza i nie zaluje ,mam takiego jakiego chciałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zainteresuj się innym tylko to cie wyleczy a nie terapie,potem on wroci albo nie,ale tobie będzie już to bardziej obojetne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale co z tego że przerabiałaś, widocznie nie zrobiłaś tego do końca. Możesz odpowiedzieć? Pamiętaj, że gruntem jest to, byś NAPRAWDĘ chciała zdrowieć i STARAŁA SIĘ codziennie pracować nad samooceną. Inaczej nawet 100 psychoterapeutów nie pomoże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym nie wytrzymał z taką kobietą, przeciez tak nie da się życ. Sorry za szczerość, ja bym cie zostawił

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz cudownego i dojrzalego faceta. Byc moze jednak zrozumial, ze nieczmienisz sie nigdy i naprawde ma dosyc :( ja o swojego tez zazdrosna czasem mu glupie teksty puszczam, np. Jak pisze, ze zostaje dluzej w robocie to ja mu na to, zeby mu kolacje zrobila.. :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zycie z tobą to musi byc koszmar. Nikt by tego nie wytrzymał. Skoro terapie nie pomogły, to chyba lepiej nie niszczyć mu zycia. Jest mądry jesli widzi, ze biedne dzieci mieliby traumę z taka matka i kłótniami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niech facet zostawi wariatke

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
poddaj się,zrezygnuj z walki,uspokoisz się i on wroci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×