Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Urodziłam córeczkę i jest mi ciężko

Polecane posty

Gość gość

Witam. Urodziłam córeczkę dwa tygodnie temu i jest mi tak bardzo ciężko że, jak nie ma narzeczonego to ciagle płacze. Mała w nocy spać nie daje w dzień również a jeszcze z psem trzeba wyjść. Pomoc nie ma mi kto bo rodzice daleko a jego rodzice mają wszystko gdzieś a narzeczony w pracy czasem po 3 dni. Dziewczyny jak sobie radzilyscie z tym natłokiem obowiązków? Ja już na prawdę nie wiem co robić dodam że to moje pierwsze dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kup wozek Anex, bedziesz plakac ze szczescia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podrzuc mi :) mam troje ale potuliłabym takie malutkie jeszcze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To normalne,że na początku jest ciężko. Za dwa, trzy miesiące będzie lepiej, maluszkowi unormuje się rytm dnia i ty też wrócisz do formy, teraz przeżywasz huśtawkę nastrojów przez hormony, wszystko się ułoży, zobaczysz. Olej sprzątanie, gotowanie itp., jak możesz to zamawiaj jedzenie do domu, zajmuj się tylko dzieckiem i sobą, łap te chwile kiedy maluch śpi i wtedy też śpij. Głowa do góry, będzie dobrze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No daj spokój nie użalaj się nad sobą .Ja miałam dziecko w przedszkolu urodziłam drugie w zimie mąż za granicą ja sama bo rodziny nie mam .Nigdy nie myślałam oj jak dam rade tylko poprostu żyłam normalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak to bywa na początku. Ja też wiecznie sama, rodziców swoich nie mam a teściwie mieszkają w innym mieście. Trzeba przeżyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To przede wszystkim hormony i zmęczenie i taka świadomość ze wszystko na twojej głowie i nie ma od tego oddechu. To minie. Płacz jest normalny. Jedz proste posiłki i jak dziecko śpi to też się kladz. Organizm musi dojść do siebie. Jak będziesz mieć siłę to coś ogarniesz ale świat się nie zawali jak będzie trochę bałaganu. Poznacie się lepiej i będzie łatwiej :)powodzenia i niech córeczka zdrowo rośnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masz spadek hormonów po porodzie to normalne, to obniżenie nastroju jest częste ja miałam taką depresję, że cały czas płakałam, wyłam' jestem histeryczką i tak mam w szpitalu płakałam przy ludziach minęło i jestem wesoła, dziecko jak zaczyna uśmiechać sie, raczkoać chodzić, mówić to zobaczysz że radość przyjdzie na początku nie ma radości tak jest jest zmęczenie i łzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może macie rację. Kocham ją i to bardzo za nic bym jej nie oddala ale kiedy płacze czuje taka bezradność że aż wyje z płaczu płacze razem z nią. Rodzice faceta obiecali zająć się psem przyjeżdżać dwa razy dziennie podczas nieobecności faceta a dziś gdy do nich zadzwoniłam czy pomogą czy mogą choć chwilę z nią pobyć to ledwo co odpowiedzieli mi że nie mogą bo wypili. Po zakończeniu rozmowy znów siedziałam i płakałam. Wspiera mnie tylko matka ale tylko przez telefon.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz baby bluesa prawdopodobnie i to normalne, przejdzie, nie martw się, ale jak sobie nie radzisz psychicznie szukaj pomocy od terapeuty po farmakoterapie. Serio pisze, sama po drugim dziecku przez pół roku! miałam depresję poporodowa, koszmar, mało co pamiętam z tego czasu. Trzymaj się, będzie dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chciałaś dziecko laluniu, to nie t5o samo co nożyska rozłożyć, pomocy szukasz, a do pieprzenia nie potrzebna ci była pomoc to teraz nie narzekaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:03 zdychaj smieciu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko: Poszukaj kogoś kto wyprowadzałby Ci psa, to będzie duża pomoc. Sa fora i grupy na fb gdzie można poszukać miłośników zwierząt którzy pomagają. Jak opiszesz swoją sytuację to na pewno ktoś się znajdzie. Inna sprawa: Jeśli to nieduży piesek to może jakieś starsze dziecko z sąsiedztwa mogło by Ci czasem pomóc? A co do reszty: Hormony. Przejdzie Ci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i juz sie odezwały męczennice które maja gorzej hehe bohaterki od siedmiu boleści ; Autorko będzie dobrze . Jestes krotko po porodzie i masz prawo czuc sie zagubiona w roli matki . Z czasem będzie lepiej . Ja nie raz ryczałam bo czułam ze macierzyństwo mnie przerasta . Bedzie lepiej . Trzymaj sie ciepło .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, a może mąż by wziął od lekarza zwolnienie na opiekę nad Tobą? Formalnie ma taką możliwość po porodzie. Albo niech weźmie trochę urlopu. Jeśli masz tak ciężko, to poproś go o pomoc. W końcu on też to dziecko robił. No i przede wszystkim niech on wyprowadza psa, kiedy tylko może. Przed pracą może wyjść wcześniej na siku z Azorkiem a po pracy na dłuższe wybieganie. Kiedy nie ma go przez 3 dni poproś kogoś z sąsiadów, żeby za drobną opłatą go wyprowadzał. Ewentualnie poszukaj kogoś na fejsie lub Dogomanii. To duży i kłopotliwy pies czy raczej mała ciapa? Wiem, że z samym dzieckiem wybrać się zimą na spacer to czasem akrobatyka a tu jeszcze pies. Wierzę, że możesz mieć problem. Zakupy też zlecaj mężowi. Jeśli mój nauczył się wybierać zieleniną i mięso, to każdy się nauczy. Niech robi większe zakupy raz na kilka dni, żebyś nie musiała się z wózkiem i psem jeszcze po sklepach bujać. No i odpuść sobie w domu. Nie musi błyszczeć. Jak córcia śpi, nie lataj na mopie tylko też się połóż.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
PS: Nie słuchaj gadania tych, co to Ci mówią, że cały legion dzieci wychowały i wielce dumne, że one dały radę. możesz im odpowiadać, że liczy się jakość a nie ilość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam chorego psa i niebawem noworodek . Juz tu pisałam kiedyś o tym ze to pies mamy . Ona z nami mieszka a jest za granicą i musze z nim siedziec a smrod taki ze aż na rzygi sie zbiera . Jqk się wejdzie do domu na przedpokoju taki smrod ze nic tylko ryczec aż wstyd polozna do domu wziąć . W ogóle kogokolwiek ostatnio była u nas teściowa to aż wstyd mi bylo kawę proponować czy może się nie brzydzi . Kurwa mam dosc . Współczuję ci . Moje dziecko przyjdzie na świat niebawem a ja już mam dosyć i czuje bezradnosc bo każdy niby pomoże a co do czego przyjdzie to człowiek i tak źr wszystkim sam zostaje .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez tak myślałam ze mi ciężko jak urodziłam syna kilkanaście miesięcy pózniej urodziłam drugie dziecko i uważam ze wówczas byłam na wakacjach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój piesek to spokojny czworonog jakas mieszkanka jamnika. Faceta dziś prosiłam o pomoc by chociaż mnie wspierał to stwierdził że jeżeli coś mi nie pasuje to sama mam sobie iść do pracy byle żebym zarobiła tyle co on bo co ja sobie myślałam że ktoś wychowa dziecko za mnie że to moje dziecko i muszę sobie radzić bo on nie może sobie pozwolić na urlop bo za przejechane km ma płacone a nie za wolne. Nigdy tak przykrych słów od bliskiego nie usłyszałam. Mam poprostu ochotę zabrać się stąd i wyjechać do matki żeby sam mógł poczuć jak to jest być samemu ze wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
współczuję faceta,naprawdę. Jesteś świeżo upieczoną mamą, to naturalne, że jest ci ciężko, a pomoc ojca ma być tak samo naturalna jak chodzenie do wc. To jego obowiązek i koniec. Uwierz, że za jakis czas będzie lepiej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam identyczna sytuacje, z tym ze moj facet z racji wykonywanego zawodu nie moze ot tak sobie zrezygnowac z pracy czy wziac wolne...mundurowy...no i od 2 tygodni siedze z dzieckiem sama, pierwszy tydzien po narodzinach byl z nami i bardzo pomagal, a teraz musial wyjechac, wraca dopiero za miesiac a ja mam ochote sie powiesic bo juz nie wyrabiam :( rodzice moi za granica mieszkaja, rodzice mojego faceta nie utrzymuja z nami kontaktui ogolnie sa dziwni, jedynie moja przyjaciolka stara sie wpadac chociaz ze 3 razy w tygodni i mi troche pomoc.....z psem wychodze na szybko jak mala chociaz na chwile usypia, ale to jest doslownie wyjscie na 20 sekund na trawnik przed blok i szybki powrot, nawet butow nie sciagam tylko lece do pokoju zobaczyc czy z mala wszystko OK.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczuję Wam bardzo, dziewczyny! Rodziłam ponad 4 lata temu a wciąż pamiętam, jak ciężkie były pierwsze tygodnie mimo pomocy męża i teściowej. Nie jestem jedną z tym perfekcyjnym mamusiek które jak cyborgi ogarniały same dom, dziecko i jeszcze wyprawiały przyjęcia na 100 osób :O Jedyne czym mogę was pocieszyć to fakt, że z czasem jest lżej, przyjdzie wiosna, zaczną się długie spacery z dzieckiem (i psem) - to jest wspaniały relaks, można poznać inne mamy z wózeczkami, wyjść z tego więzienia, które kiedyś było domem...Trzymajcie się, kobietki, przesyłam wam dużo siły!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak moglas wyjsc na takiego buca??:O Ty dziecko odchowasz, a on sie za pare lat bedzje chwalil, ze,cora tatusia, glupi k***s.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, dwa tygodnie po porodzie każdemu jest ciężko... fakt, bywa w pracy że facet nie może sobie wziąć wolnego- zwłaszcza jeśli nie jesteś formalnie rodziną. I nie ma co tutaj się rzucać że ma prawa jako pracownik, nie wszędzie ma prawa i nie wszędzie jest taka sytuacja że może z nich swobodnie korzystać a szefostwu nie będzie to przeszkadzać. Jak rozumiem, jeździ zawodowo, i trzeba przyznać że to nie jest zawód przy którym można sobie pozwolić na zarwane nocki, niewyspanie i brak koncentracji... Nie usprawiedliwiam tego jak się do ciebie odnosi, bo na pewno powinien inaczej, po prostu czasami ta pomoc męża nie jest taka oczywista i prosta jak u innych. I nie wiem co ma na celu chwalenie się jak to im mąż pomagał- ok, mi też pomagał przy pierwszym bardzo dużo, ale robił wtedy na zlecenia, mógł brać albo nie brać jak się pojawiało nowe i po prostu nie zarabiał siedząc ze mną w domu, przy drugim ledwie zaczął nową pracę i pójście na urlopy oznaczałoby nie przedłużenie umowy, cieszyłam się że rano może starszego odprowadzić do przedszkola, wracał padnięty nie mniej ode mnie, a ja z niemowlęciem na ręku, w połogu, starałam się ogarnąć starszego i chociaż trochę czasu i uwagi mu poświęcić. Momentami miałam ochotę rano zakopać się pod kołdrą, udawać że nic nie widzę i nie słyszę, i nie reagować już na nic. Masz burzę hormonalną, dopiero uczysz się dziecka, kontaktu z nim, a taka sielankowa mamusia która waruje przy łóżeczku i z uśmiechem wpatruje się w dzidziusia, to niestety tylko na reklamach. Masz prawo źle się czuć, masz prawo być rozdrażniona, zniechęcona, mieć obniżony nastrój. Pogadaj choćby z położną która do was przychodzi, jeśli nie masz bliskiej mamy, siostry czy przyjaciółki. Korzystaj z każdej pomocy z której możesz i nie wyrzucaj sobie że jej potrzebujesz. I przede wszystkim spróbuj wyluzować. Wiem że łatwo pisać, a trudniej zrobić, ale naprawdę wszystko co robisz w domu jest absolutnie konieczne? Może za bardzo przejmujesz się porządkami czy gotowaniem, może chcesz pokazać (ja tak miałam) że mimo że w połogu, to masz wszystko pod kontrolą i sobie radzisz? Może dziecko, jeśli nie ma alergii czy super wrażliwej skóry, nie potrzebuje prasowania ubranek, świat się nie zawali od odgrzewanej zupy czy obiadu z pobliskiego baru mlecznego. Dwa tygodnie to tyle co nic... A temat psa omów z narzeczonym konkretnie- piszesz że pies jest jego, on go brał, na własną odpowiedzialność, i nie może zrzucać tego na ciebie bez uzgodnienia. Niech poszuka kogoś do wyprowadzania, nawet za opłatą, w te dni w które nie ma go dłużej w domu. Niech go bierze w trasę, podrzuca rodzicom, odda w dobre ręce- w każdym razie, niech się zajmie tym problemem a nie zrzuca go na ciebie, jesteś świeżo po porodzie, z noworodkiem i masz co robić, niekoniecznie sobie musisz latanie na poranne siku z pieskiem pozwalać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co to za facet co tyle na ciebie zwalil! Wez go zostaw tak samego chociaż na 3 h i to w takiej porze kiedy z psem trzeba wyjść! Ja bym na taka sytuacje sie nie zgodzila! Daleko ci twoi rodzice sa? Czy mama nie może na pare dni przyjechać? Albo jedz ty do niej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masakra chociaż masz grzecznego psiaka mój to ciagle szczeka i wyje ; (

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mama mieszka 300 km ode mnie. Nie może przyjechać bo musi zająć się domem a po za tym mam jeszcze młodsza siostrę która chodzi do podstawówki. Właśnie w domu to mało co robię bo mała potrafi spać tylko przez pół godz albo godzinę i spowrotem muszę się nią zająć śpi zaledwie 4 razy po 3 godz a reszta to takie drzemki. Żebym wiedziała co mnie czeka to w życiu nie zgodziła bym się na dziecko. Wszyscy w koło mieli pomagać a jak przyszło co do czego to każdy się odwrócił i poszedł w swoją stronę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trochę zorganizowania.Moi rodzice i teściowie mieszkają 300 km od nas,ja jak urodzilam nikogo nie znałam,bo przeprowadziliśmy sie tutaj jak byłam w ciąży.Maz od rana do wieczora w pracy,ja na głowie dom,praca( swoja działalność,wiec trzeba było wszystko pilotować pomimo tego ze były osoby które pracowały za mnie) ,noworodek i pies husky którego nie urządza spacer 15 minutowy,tylko chociaż godzinę a najlepiej 1,5-2h. Urodziłam 6 grudnia,wiec zima.I trzeba było ogarnąć wszystko i dałam radę. Teraz za trzy tygodnie mam termin drugiego porodu a nic sie nie zmieniło :) Praca,dom,pies,dziecko które trzeba zawieźć do przedszkola (maz nie może jej wozić,bo pracuje od 7,a przedszkole od 6.45,a przedszkole corki jest na drugim końcu miasta jak jego praca ). Autorko ogarnij sie,nie musisz mieć błysku,ani jeść dwudaniowego obiadu codziennie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podpowiedz co robiłaś z dzieckiem na czas wyjścia z psem? Nie za zimno by takiego maluszka na dwór nosić? A nie mam możliwości z 3 piętra znieść sama wózka tym bardziej że strasznie ciężki jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak co robiłam z dzieckiem,przeciez oczywiste jest,ze nie zostawiłam dziecka samego na 1,5-2h.Bralam ze sobą,biorę nadal.My mamy dom to tyle dobrego ze nie muszę wózka tachac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×