Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mama frania

problem z nastoletnim synem prosze doradzcie

Polecane posty

Gość mama frania

Witam,mój syn ma 16,5 roku ,rocznikowo już 17,chodzi do 1 klasy LO,chociaż słowo "chodzi" nie bardzo tutaj pasuje,tak więc on BYWA. Końcem gimnazjum tż tak było ale nie tak nasilone. Podkreślam tutaj że syn nie ma absolutnie żadnych problemów z kolegami,jest lubiany i świetnie odnalazł sie w nowej szkole. Podam przykład jego bywania w szkole od tego poniedziałku: poniedziałek-nie poszedł wtorek- poszedł,w ciągu dnia 2 spóznienia środa- poszedł na 4-tą lekcje czwartek - poszedł na 2-gą lekcje I tak jest własciwie od początku roku szkolnego. Na półrocze ma jedną lufe i 3 nieklasyfikowania(efekt bywania) nie ma telefonu bo w ciągu 2 lat załatwił 3 smartfony i wiecej mu nie kupimy,niech sobie uskłada . Kurtkę zimową za którą zapłaciłam 400 zł spalił na ognisku tak że nadaje się do kosza(wpadła mi mamo),kupiłam na ciuchach taka zwykła nie wiejską ,ale i nie jakąś super modną-nie będzie chodził (wiocha),dziś -11 u mnie ,poszedł w wiatrówce i bluzie ,czapki nie ubierze ,szalik fe,buty zimowe? wolne żarty,adaśki za kostkę . Wygląda jak dziecko z patologi nie ubrany jak nalezy,dla mnie to wstyd. Wracając do szkoły- obuwia nie przebiera,na lekcjach w miare spokojny bo nauczyciele tacy że sobie nie pozwolą. Nigdy nie wie co było zadane,kiedy klasówka,do kiedy ma poprawić ocene i czego wgl na tę poprawę się ma nauczyc. Zlewka totalna. Do tego ostatnio chce chodzić na imprezy do 1-2 w nocy,i to do klubów ( tak są takie od 16 r.ż),raz pozwoliliśmy do 12 to wrócił o 2,dostał karę, potem znów zaufaliśmy,pozwoliliśmy na kolejne wyjście tym razem do 23,wrócił nawet o 22 ale co z tego jak podpity! miał zabranego kompa na 2 tyg. Mąż powiedział że stłukłby go po pysku za to picie ale syn ma problemy neurologiczne wiec odpada. Syn jest jedynakiem,nie sądze byśmy go jakoś strasznie rozpieszczali,gdzieś popełnilismy pewno bład....j pracuje w domu więc zawsze służe mu pomocą z nauką,jesli by chciał opłacimy korepetycje,staram się z nim dużo rozmawić,przebywać,angażuje go w domowe obowiązki typu "ty obierz ziemniaki a ja opanieruje kotlety", "ty idziesz z psem a ja odkurzam" Mąż pracuje w rozjazdach,w domu jest na ogół w weekendy,czasami ma wolne w środku tygodnia. Nie wiem juz jak do niego dotrzeć,pomóżcie prosze. napiszcie jakie wy dostawaliscie kary ,czy pomogły,jak karzecie swoje dzieci? Ja niestety nie miałam przykładu,u mnie w rodzinnym domu panowała zasada że dzieci i ryby głosu nie mają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jedynak i wszystko jasne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no właśnie trzeba było se strzelić jeszcze chociaż jedno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W kurtce zacznie chodzić jak zmarznie mu dupa. Jak nie choruje to niech robi co chce. Jak zacznie chorować to ma mieć nakaz chodzenia w zimowych ciuchach i egzekwować ostro. Zabrać wszystkie pieniądze i przyjemności. Przykręcić wszystkie kurki. Cały czas z nim rozmawiaj, powiedz, że nie możesz się z nim dogadać ale cały czas próbuj się dogadywać. Może zaskoczy. Dopiero gdy pojawią się efekty w nauce zaczniecie odpuszczać rygor. Efekty mają być stałe. Musicie doprowadzić go do matury. Niech się zastanowi, jeżeli liceum i matura to na jego głowę i możliwości zbyt wiele, to od nowego roku szkolnego pójdzie do zawodówki - niech zdobędzie dobry zawód, np. elektryk. Musi się podporządkować bo jest na waszym utrzymaniu - to też mu trzeba do głowy kłaść. Jak pójdzie na swoje - może robić co zechce. Jeśli nie chce się podporządkować i ma już teraz pomysł na życie to niech idzie na swoje - ale to oznacza wyprowadzkę i zakręcone wszystkie kurki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
17 last - to juz nic nie zrobisz, zmarnowaliście dzieciaka nie wierzę, że olewanie szkoły zaczęlo się nagle i w ostatnim roku, od samego początku było reagować, jak był jeszcze mały, a nie pobłażanie i wszystko pod nos teraz to juz po ptokach ewentualnie można jeszcze zastosować terapię szokową, czyli odcięcie od wszystkiego aż do czasu ZNACZNEJ poprawy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jest po ptokach. Owszem, będzie gorzej niż z małym dzieckiem, w myśl zasady małe dziecko - mały kłopot, duże dziecko - duży kłopot. Trzeba zawalczyć, to jest ich syn i to jedynak a nie jakiś głupi chuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bierz przykład z pedagogów z liceum syna. Co oni takiego robią, "że sobie nie pozwolą" a młodzież musi być "w marę spokojna"? Te dzieciaki bym ich tam żywcem zjadły, oni muszą tacy być. Rób tak samo. A może syn ma coś z głową? Co to za problemy neurologiczne ? Może on zwyczajnie nie kuma tego wszystkiego co się w około niego dzieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On sam się zmarnował, rodzice tutaj nic nie sa winni. On dobrze wie, że WAM zależy, więc sobie pogrywa. Myśli, że dla was się uczy i ubiera. Olejcie go , dopa mu zmarznie, to zacznie się ubierać. Uświadomcie mu jakie konsekwencje przyniesie mu jego olewactwo nauki, ubierania. Bądzcie twardzi i tak kiedyś powie, że to wszystko przez was i byliście toksyczni. Jest szansa, że się opamięta, ale mała. Poślijcie go do psychiatry i psychologa, to jedyne co możecie zrobić dla niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rodzice są m.in po to aby wskazać drogę, w odpowiednim momencie, jeśli trzeba chwycić za łeb i siłą skierować na właściwe tory. Jak nie ma głowy to nauki to niech przynajmniej zdobędzie dobry zawód. Łatwiej się szarpać z sześciolatkiem niż z siedemnastolatkiem - to fakt, ale jeszcze nie jest za późno. Takie wyrośnięte dzieci nie zdają sobie sprawy z konsekwencji swoich nieudacznych decyzji. Ktoś mądrzejszy musi zdecydować za nich. Jeśli nie daje rady po dobroci, to trudno trzeba zastosować rozwiania przymusowe. Moje koleżanka dziś byłaby dokładnie NIKIM, gdyby jej ojciec w odpowiednim momencie nie chwycił jej za pirza nie przymusił do ukończenia zawodówki i zdobycia zawodu. Dziś ma fach w ręku i może robić to co lubi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do autorki mialam TAK SAMO.Nic nie dawaly grozby,prosby rozmowy.Skonczyl 18 lat,poznal dziewczyne w tym roku bedzie zdawal mature.Sam sie musial ogarnac i zrozumiec.Kary nie dzialaly rowniez.Sam doszedl do tego,ze szkole musi skonczyc.Od 18 r zycia pracuje,teraz ma 19.Pracuje i sie uczy.Jeszcze dwa lata temu w zyciu bym nie pomyslala ze sie ogarnie.Meza mam spokojnego aniola,mowil nic nie zrobisz dopoki sam z siebie nie pojmie ze to nie tedy droga.Zadzialalo.Ale zesmy caly czas SPOKOJNIE,RZECZOWO,CIAGLE krotko tlumaczyli,ze mature i LO warto miec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"mature i LO warto miec".....Warto, jeśli to tylko jest w zasięgu jego możliwości umysłowych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aha i duzo dala tez zmiana szkoly i przeprowadzka,ale nie przez syna do innego miasta..Syn sam chcial sie wyprowadzic i cieszyl sie na przeprowadzke,moze tutaj i zmiana szkoly,srodowiska i nauczycieli pomogla.Z dziennego lo trafil do lo dla doroslych i jednoczesnie podjal rok temu we wrzesniu prace od razu po skonczeniu 18.Zmiane szkoly sugerowalo kilku nauczycieli i pedagogow.Przeprowadzka do innego miasta wypadla przypadkowo ale tak sie wszystko szczesliwie zgralo,ze wyszedl z tego.No i koledzy poszli w odstawke gdy zesmy sie wyprowadzili i podjal prace,oraz poznal ludzi ktorzy tez pracuja i sie ucza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ja wiedzialam ze w mojego mozliwosciach jest gimnazjum przeszedl ksiazkowo,nie dostal sie do tego lo co chcial i popadl tam w konflikt z pania z matematyki.U mnie to byl taki problem,nie chcial chodzic do tej szkoly do tego ta nauczycielka-zmiana srodowiska,szkoly,praca daly taki wlasnie rezultat.No i spokoj meza i moj mimo ze przeplakalam niejedna noc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko moze na poczatku warto przemyslec zmiane szkoly.Moze syn nie wszystko Ci mowi.Siadzcie i pogadajcie na spokojnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oz zwyczajnie was ma gdzieś, smutne ale prawdziwe i nie zdaje sobie sprawy, że robi sobie źle a nie wam. Na takich portalach jak np ten, już nauczył się, że starzy są wszystkiemu winni, a młodym się należy, bo sa młodzi. Nie dajcie się, trochę dystansu, spokój i niech sobie nagrzebie. Jest młody, może musi dostać nauczkę, czasami to pomaga opamiętać się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama frania
ma guza mózgu na szczeście nie jest złosliw,konsultowałam to zachowanie z neurologiem i psychiatrą,rozmawiałam też ze szkolnym pedagogiem który polecił terape w poradni pschologiczno pedagogicznej,zapisałam syna i jest tak jak ze szkołą -on ie chodzi na terapie,on bywa na terapi,umówił sie z terapeuta a 10 spotkań,był narazie na czterech,traktuje te terapie na zasadzie byleby odbębnić,jak pytam co ta na terapi,czy fajny terapeuta,czy mu pomagaja te spotkania to odpowiada że gosciu to jakiś przychlast i on nie wie co do niego mówi bo i tak go nie słucha a chodzi tam tylko dlatego żeby mu kompa nie zabrać. czasami faktycznie myslę żeby olac totalnie,niech dzieje sie co chce,prosby ,grozby,tłumaczenia,nagrody,pochwały-wszystko o kant tyłka :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest klasyka gatunku - ten moment, kiedy koledzy są ważniejsi od rodziców. Niech sobie będą bo z tego się wyrasta. Rodzice też muszą się pogodzić z tym, że ich dziecko/jedynak kiedyś zerwie pępowinę. Ale szkołę musi skończyć. To jest bezdyskusyjne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No mysmy wlasnie z mezem "olali" w tym sensie ze postawilismy krzyzyk na ta szkole,tych nauczycieli i to srodowisko.U mnie to zadzialalo,ale u mnie bylo to polaczone z wyprowadzka,ktora syn popieral.Tak jakby chcial sie sam z czegos wyrwac.Od razu po przyjezdzie do innego miasta i zmiany szkoly zaczelo byc lepiej.A jak juz poszedl do pracy i sie zakochal to w ogole jest dobrze.Ale trafil w srodowisko ktore tez sie uczy i tez pracuje i czerpie z tego satysfakcje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale ten rok miedzy lat 17,a 18 to jakbym czytala siebie Autorko-dokladnie u mnie bylo jak napisalam IDENTYCZNIE.DO TEGO DODAM ZE SYN TEZ JEST PO CZTERECH CIEZKICH OPERACJACH.Zatem jakbym siebie czytala.Serdecznie Cie pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To prowokacja, nie odpowiadajcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co on tak nikogo nie słucha ? Rodziców nie, nauczycieli nie, lekarza nie. Może on ma problem ze zrozumieniem, ze skupieniem uwagi, z zapamiętywaniem ? Przecież nawet wroga warto wysłuchać i śledzić jego ruchy, chociażby po to aby zebrać przeciwko niemu argumenty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hmm...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ewa33 - jak zwykle komentarz pouczający i wszechwiedzący :P Lepiej się czujesz, kobieto, jak komuś dowalisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama frania
nie słucha,on jest "dorosły" i sam wie co dla niego dobre! Nie wiem może to dlatego ze mój mąz jest taki spokojny,ciepły ,łagodny,powiedziałabym nawet że jest troche ..pod pantoflem.. ma jeden autorytet- brat jego kolegi z bloku,facet 28 lat,własna firma,praca w SW,siłownia,zdrowy tryb życia,dużo sportu,syn mówi że chciałby być taki jak on (wiele pracy ten chłopak włozył w to co ma)ale przecież nie poprosze nota bene obcego goscia żeby mi pomógł ogarnąć małolata. Zastanawiam sie czy nie iść na rozmowe do pedagoga w tej szkole (poprzednio radziłam sie w 3 gim) i wyznać co się dzieje,nie wiem... narazie przestałam usrawiedliwiać nieobecnośc,ostatnio było zebranie i powiedziałam normalnie wychowawcy że nie usprawiedliwiam i ma wpisane wagary,też nie wiem czy dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez rozmawialam z wychowawca,tez nie usprawiedliwialam,w tamtym naszym lo byl taki statut ze jak ma jakas godzin bodajze powyzej 100 nieusprawiedliwionych to wylatuje,syna zabralam wczesniej.Ja bym do tego goscia 28 lat sie przeszla i pogadala,pedagog nam nie pomogla,jedynie co pomogla to radzila zmienic szkole,ale w tej chwili nie wiem czy nie na zasadzie"pozbyc sie problemu" meza tez mam takiego jak ty,wiem ze teraz w to nie uwierzysz Autorko,ale zobaczysz bedzie dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gadacie od rzeczy Ja w 1 liceum miałam poprawkę z matmy, w 2 trzy egzaminy klasyfikacyjne - powinnam zostać wyrzucona ze szkoły, ale mi poszli na rękę. Zdalam je i w klasie maturalnej już nie miałam żadnych problemów w 2 klasie miałam ostry kryzys, chodziłam na samotne wagary, jeżdżąc autobusami do samego końca i rysując Nie miałam w nikim wsparcia, mama umiała tylko się wydzierać, co zresztą robi do dziś. Mieliśmy też akcję z tym że były dlugi i mamunia dopiero się zorientowała co zrobiła, na szczęście do przejęcia komorniczego nie doszło Aktualnie studiuję i pracuję, myślę, mam kilka pasji, myślę co chciałabym robić w życiu, bo jeszcze swojej ścieżki zawodowej nie odnalazłam do końca. Ale nie zmarnowałam się jak to wszyscy o synu autorki mówią Autorko, może to właśnie dojrzewanie u niego, pogadaj z nim poważnie a nie tylko stosuj system kar. A może jednak warto powiedzieć nie tyle temu bratu kolegi, co samemu koledze o sprawie i on coś spróbuje zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Post wyzej swietny.Autorko zobaczysz bedzie dobrze mowie Ci to nie martw sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zachowywałam się podobnie do Twojego syna w jego wieku. Identyczna sytuacja, nie wiem co mną kierowało, także byłam lubiana, spokojna z natury, dyrektor i pedagog nawet walczyli o mnie, mama tyle łez wylała. Nie zdałam, jakoś mnie to nie obeszło, w końcu też wyrzucono mnie z LO, tutaj też to nie wywarło na mnie początkowo wrażenia. Zostałam bez szkoły, bez przyjaciół, po pewnym czasie wpadłam w depresję bo zdałam sobie sprawę że tak życie młodego człowieka nie powinno wyglądać, doszło do mnie jak wielkie błędy popełniałam. Ludzie wokół mnie jakoś się realizowali, a ja nic. Do tego ciągła wegetacja, brak pieniędzy no bo skąd. Zero przyjemności z życia. Postanowiłam coś z tym zrobić, sama zwróciłam się o pomoc do rodziców którzy już wcześniej uznali ze nic ze mnie nie będzie. I ukończyłam szkołę, zdałam maturę, teraz studiuje prawo i rodzina jest ze mnie dumna. Myślę że on do pewnego czasu musi sam obudzić się z tego letargu, ja byłam też głucha na prośby czy groźby rodziców, nauczycieli, dyrektora. Dopiero kiedy byłam w swoim odczuciu na samym dnie ocknęłam się. Tak olanie totalne na wszystko. Dodam też że ja także leczę się neurologicznie jak Twój syn (epilepsja), poradź się też może neurologa bo może jego choroba wywiera wpływ na jego zachowanie. Może też psycholog. A być może przeżywa fascynacje alkoholem, narkotykami, nowymi kolegami? Często przychodzi pod wpływem alkoholu? Ja ze swojego doświadczenia wiem że rodzice zbyt późno zauważają że ich dziecko może być uzależnione. Nastolatki doskonale potrafią się kryć. To też może być przyczyną. Jeśli nie będzie reagować na Wasze prośby, zastosowane metody to po jakimś czasie dajcie sobie spokój, wiem że to może być trudne ale to on sam musi chcieć, być może też stoczyć się na "dno".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rozmowa razem z ojcem we trójkę - gdzie są problemy i co z nimi zrobić. niech młody zaproponuje jakieś rozwiązania i co będzie jeśli się nie wywiąże. Jest w liceum, maturę ma zdać. Przygotujcie się z mężem do tej rozmowy, wypunktujcie sobie wszytko, ustalcie wspólne stanowisko, rozmowa bez krzyków, oskarżeń, rzeczowa. To z jednej strony prawie dorosły, z drugiej dzieciak. Nie wiem, czy muszę o tym wspominać :) bo to banały ale prawdziwe: szacunek i poczucie bezpieczeństwa. Postawcie sprawę uczciwie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I dodam że niestety zmiana środowiska nie działa w ogóle lub tylko na chwilę. Znam wielu zdesperowanych rodziców którzy za wszelką cenę pragną pomóc swoim dzieciom. Znam też osoby takie jak Twój syn, ja sama taka byłam. I prawda jest taka że to on musi sam chcieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×