Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Wasze odczucia po porodzie?

Polecane posty

Gość gość
Powiem tak....tez dxiwilam się czemu te baby tak krzyczą ze jakieś nienormalne ze bez godnosci itp..... kiedy nadszedł poród tez sobie dzielnie rodziłam trochę jeczalam w skurcz ach a2jak dali oksytocyne. ..... wylam krzyczalam, mialam wszystko gdzieś. ....najgorszy ból życia a jestem odporna na ból bo przezylam złamanie otwarte kośc***iszczelowej. I nie pisnęlam. A podczas porodu krzyczalam jak opetana, czolgalam po podlodze i mdlalam z bólu. Na szczęście zrobili cc. Synus 4500 .drugi porod zalatwilam cesarke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorka: Do SłowanskaLala – współczuję. Rozumiem teraz twoje słowa, ale nie chcę cc. Jeśli chodzi o szpital, do którego się kieruję, również przez bardzo długi czas nie chciałam do niego iść i rodzić- przez opinie osób trzecich, często z pogłosek a nie bezpośrednio od tych osób co zostały rzekomo skrzywdzone. Ale zaczęłam tam chodzić do szkoły rodzenia, poznałam personel… mieliśmy też możliwość obejrzenia sal, akurat żadna nie rodziła. No i ostatnio ten fałszywy alarm- położne były miłe, gadatliwe. Nawet jak się z nerwów popłakałam, to pogłaskała mnie po głowie i powiedziała, że dam radę, że nie mam się czym przejmować :D (usłyszałam inną rodzącą w sali obok, pisałam na samym początku). Położne naprawdę były super. Był lekarz, którego nie znałam, on zachowywał się trochę dziwnie i „olewczo”. Nie był miły. Ale też nie powiedział nic złego. Nie wiem ilu tam lekarzy pracuje, na razie naliczyłam czworo. Położnych to chyba z 8 jest w sumie. Większość poznałam. Do gość 19:50 – ciekawe czy ta nospa i apap wywołały szybszy poród :D Do gość 20:21 – też boję się luźniej pochwy, albo co gorsza, wypadania organów. Słyszałam też o sytuacjach gdzie duże dziecko spowodowało spore pęknięcia pochwy i tylko plastyka pochwy jest w stanie pomóc. Ale trzymam się tego, że jednak ćwiczyłam mięśnie kegla, dużo seksu uprawiałam :D więc liczę na to, że mam silne mięśnie i po porodzie wrócę do siebie. No i planuję zakup kulek gejszy, żeby sobie usprawnić pochwę jeszcze przed pierwszym stosunkiem z mężem. Ale jak coś pójdzie nie tak, to przy kolejnej ciąży (o ile w ogole będzie jakaś) wezmę cc. Do gość 21:06 – w moim szpitalu jest znieczulenie, tylko że nie chcę się na nie decydować. O pewnych konsekwencjach dowiedziałam się na szkole rodzenia, dlatego wolałabym uniknąć. Ale oczywiście biorę pod uwagę to, że mogę okropnie cierpieć i nie dam rady bez znieczulenia – wtedy o nie poproszę. Wiesz, problem w tym, że nie wiem co mnie czeka :D ja to widzę tak, że mam delikatne skurcze, ogarniam się do szpitala, wody mi odchodzą, jadę do szpitala a tam mi mówią, że już 8 cm rozwarcia, pyk pyk i dzidziuś na świecie :D ale może też być tak, że wody odejdą, a skurczy brak, a do szpitala trzeba jechać już jak wody odejdą… i tyle godzin w szpitalu… i szarpanie się z bólami… duży dzidziuś, brak rozwarcia, brak skurczy partych… wiesz, totalna wręcz agonia… mam nadzieję, że nie będzie źle, że nie będę rodzić 24 godzin, że bóle nie będą takie okropne... eh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja na poród bez znieczulenia w życiu bym się nie zgodziła ja od razu krzyczałam że chce znieczulenie. Bol okropny tak się darlam że chyba cały szpital mnie słyszał. Na twoim miejscu to bym nie czytała czy boli czy nie i nie oglądała porodow w necie ja szłam na porodowke z niewiedza nie bałam się bo nie wiedziałam czego się spodziewać i czego bać. Także polecam iść na żywioł mniej boli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też byłam odważna az do momentu gdy znalazłam się na sali porodowej. To jakis koszmar te łóżka piłki i nie wiadomo co jeszcze. Gdy podlaczyli mi kroplowke to myślałam że umrę ze strachu chciałam jak najszybciej uciec do domu. Leżała parę godzin pod kroplowke i na szczescie nic ani jednego skurczu hihi. Na drugi dzień cc i to było super. Szybko, lekko i przyjemnie. Dziś nie wyobrażam sobie innego porodu niż cc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale sie biedna autorko naczytalas... Uwazam ze niepotrzebnie zalozylas ten temat:) Ale sprobuje Cie pocieszyc. Nie taki diabel straszny, ja przed porodem tez staralam sie nastawiac pozytywnie, cala noc przed porodem mialam skurcze przepowaiadajace, potem takie lekkie regularne, bardziej sie balam ze to falszywy alarm niz ze porod:) bo bylam juz w szpitalu na patologii, a nie chcialam tam za dlugo lezec. Jak wreszcie sie rozkrecilo o 15 i lekarz powiedzial ze rodze to faktycznie sie poplakalam ze strachu, a wtedy lekarz (ogolnie to cham straszny) powiedzial cos co mi pomoglo: teraz juz nie ma co plakac, ma pani teraz urodzic zdrowe dziecko. Wzielam sie w garsc, poczlapalam na porodowke, pomierzyli mnie, dali papierki do wypelnienia, wtedy zeczely sie takie bole ze pamietam ze myslalam sobie: 'o k... jak to boli'. Wczesniej nie bylam przekonana do zzo, ale jak sie rozkrecilo to od razu zawolalam - oczywiscie nie dostalam bo byla jedna anastezjolog, zajeta. Do wszystkiego podeszlam raczej z humorem, do lewatywy, do poprutej koszuli porodowej... Rodzilam 5,5h caly czas na lezaco pod ktg i chyba mi to odpowiadalo bo pamietam ze jak polozna kazala mi wstawac to myslalam ze ja pogryze. A jeszcze polozna mialam chyba stazystke i najpierw mnie poklula niemilosiernie zakladajac kroplowke (z glukoza), przy nacieciu nie trafila w skurcz wiec poczulam bardzo dokladnie, bol niesamowity ale bez traumy. Maz mnie bardzo wspieral, bez niego bym nie chciala rodzic chociaz mialam polozna na wylacznosc. Musialam pozwolic im podlaczyc oksytocyne bo mialam zielone wody i sama wiedzialam ze musze sie streszczac. Wszyscy byli na szczescie mili i przyjemni. Po oxy sie zaczal hardcore, pamietam ze jeczalam ze nie dam rady, na zmiane z rodzaca zza sciany:) ona konczyla a ja zaczynalam:) najgorzej wspominam wstawianie sie syna do kanalu, bo polozna bronila mi przec przez kilka partych, ogolnie ja np czulam jakby mi mialo d..e rozerwac. Jak mlody wyszedl to maz sie poplakal, ja poczulam tak ogromna ulge ze nawet chyba do mnie nie dotarlo ze to moje dziecko wyszlo wlasnie... Potem lozysko, szycie, ponoc peklam od szyjki ale chyba powierzchownie. W tym czasie maz nosil i przytulal malego. Mi go dali od razu jak wyszedl ale nie bardzo wiedzialam co z nim zrobić, pamietam ze byl caly zielony i darl sie strasznie:) i pamietam jak pielegniarka z takim wielkim usmiechem czytala dane z tej opaski szpitalnej dziecka, kazala potwierdzic czy sie zgadza, do dzis mnie to wspomnienie bardzo wzrusza. Na nogi wstalam po jakichs 3 godzinach, na drugi dzien siadalam na tylku w miare normalnie bo mnie ladnie zszyli, z pierwszym wyproznianiem tez nie bylo problemu, obeszlo sie bez syropku:) a tez sie nasluchalam opowiesci z krypty o pierwszej kupie. Juz na drugi dzien w sumie moglabym znowu rodzic. Grunt to sie nie nastawiac na nic. Ani na to ze urodzisz w godzine bez bolu bo sie najprawdopodoniej bardzo zdziwisz, ani ze bedzie masakra i trauma na cale zycie bo nie musi byc. Ile kobiet tyle doswiadczen, kazda boli co innego i inaczej. Musisz pojsc, sluchac poloznej i urodzic zdrowe dziecko i na tym sie skup. Ja za jakies 5 miesiecy znowu rodze i juz sie nie moge doczekac, mam nadzieje ze przytomniej przywitam moje drugie dziecko bo juz nie przezyje takiego szoku jak za pierwszym razem:) no i mam nadzieje ze tez bede milo wspominac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SlowianskaLala
Nie chcialam cie nastraszyc ;) powiem ci ze porod mialam ciezki dlugi i bolesny. Ale wiedzialam ze bedzie bolec. I nawet byloby ok gdyby nie peesonel a zwlaszcza polozna ktora spowodowala ze az mam lzy w oczach jal sobie przypomne jak mnie traktowala:( Gdybym wiedziala zalatwilabym sobie swoja polozna zwlaszcza ze koszt to gdzies kolo 600zl a wiec nie tak duzo zwazywszy ze wiesz za co placisz. Strasznie w tej polsce jest. Wiedzialam ze porod to nie pobyt w spa ale takiego hardcoru sie nie spodziewalam. Duzo zdrowia i szczesliwego zakonczenia :) bedzie dobrze moze to ja mialam pecha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Biedna, ja tez przez pare tygodni przed porodem tylko o tym myslalam jak uslyszalam babke jak sie wydziera... wypytywalam kolezanek i kazda mowila , ze boli. Faktycznie ;) Bol nie do opisania!!! ale dzieciatko pozniej wszystko wynagradza, warto bylo !!! Chociaz jestem 3 mies po porodzie (20godz naturalnie na koniec CC) To poki co nie wyobrazam sobie ze moglabym w przyszlosci urodzic znowu.. chyba sie juz na to nie zdecyduje nigdy ;d Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko postu,daj znać jak urodzisz.Napiszesz czy było tak źle :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak tam autorko postu,urodziłaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorka postu: wreszcie się zmobilizowałam i piszę :) Tak, urodziłam! :) w dzień planowanego terminu porodu :) położna mówiła że u nich w szpitalu to jedno na sto urodzeń się zdarza że w terminie :) Postaram się krótko opisać: pierwsze bóle poczułam już o 4 rano. Takie nawet delikatne i częste (co 3-4 minuty) więc wierzyłam, że większość skurczy przespałam i mam już co najmniej 6 cm rozwarcia :D ale ja naiwna :P Najpierw pojechałam do mojej położnej środowiskowej z mężem, na 8 rano. Chciałam się na 100% upewnić że to już ten czas, bo nie chciałam drugi raz przyjechać z fałszywym alarmem. Położna tylko dotknęła w czasie skurczu mojego brzucha i powiedziała, że mam jechać, nie ma co do ktg podłączać :) No to do szpitala prosto. Tam się okazało, że tak, urodzę dziś, ale że dopiero 2 cm rozwarcia. Oczywiście z wrażenia i z tego że to JUŻ też się popłakałam ;D położna, która mnie wspierała w szpitalu śmiała się ze mnie i tylko pocieszała, trochę kłamiąc, że już najgorsze mam za sobą :D haha Położyli mnie do sali rodzinnej, był przy mnie mąż. Godzina 9.00. Chciałam urodzić do 13.00 do obiadu. No ale się nie udało, chociaż poród początkowo szybko postępował. O 13.00 miałam już 9 cm i odeszły mi wtedy wody. Niby z górki, ale mordowałam się jeszcze do 18... Mały nie chciał wejść w kanał rodny. W ogóle, jak się okazało, to ja nie umiałam przeć! Tzn strasznie się bałam pchać "na kupę" jak to uczyli nas na szkole rodzenia, ale jak skurcze zaczęły boleć, jak ja się darłam, masakra... to już wtedy było mi wszystko jedno i pchałam na tą "kupę". Dobrze, że rano mój organizm się oczyścił. To spowodowało, że no... tylko kilka "bobków" puściłam :D Niestety podłączyli mi cewnik, bo bały się panie, że to blokuje zejście dziecka. Niby chodziłam siku, ale widać, nie udawało mi się opróżnić do końca pęcherza. Za 10 minut 18-ta urodziłam mojego synka :D nacięli mi krocze, ale nie czułam bólu, tylko czułam że tną. Asystowały aż trzy położne i pani doktor! Obstawę miałam jak nikt inny chyba :D Z opieki okołoporodowej byłam bardzo zadowolona. Panie ogarnięte, wspierały, nie denerwowały się, kiedy się darłam. Kiedy położyli mi małego, mąż się popłakał, mnie zaczęli zszywać, brzuch momentalnie oklapł, mały oczywiście dostał 10 na 10, 4,05 kg i 58 cm. Podczas z szywania zapytałam, czy z moim kroczem jest wszystko ok. No i na szczęście samo nic nie popękało, tylko to jedno nacięcie, które elegancko zostało zszyte :) Minęło już 11 dni od tamtego momentu, czasem mi głupio jak myślę jak się darłam. Szczególnie w momencie, kiedy mały już zszedł tzn główka była na wylocie i trzeba było poczekać na skurcz, myślałam, że mi biodra rozerwie, aż krzyknęłam "wyjmijcie TO ze mnie!" - byłam przerażona. Wolałabym żeby wyszedł od razu cały, a nie stanął w połowie. No ale już kolejny skurcz i wyszedł :) Taki tłuściutki mięciutki synuś :D Jak ja się czuję? No cóż, nadal mam uczucie jakby mi ktoś kopa w krocze zasadził :D no i mocno krwawiłam, miałam anemię, biorę żelazo. Nadal mam zawroty głowy. Szwy już zdjęte w piątym dniu po porodzie. Boli mnie też cewka - domyślam się, że po cewnikowaniu. No i niestety hemoroidy. No i miałam niestety mocne zaparcie po porodzie, ale jak już się udało, to teraz nie mam takich mocnych zaparć. Na hemoroidy biorę czopki procto glyvenol, a na zaparcia co drugi dzień piję taki kisielek LaxiMama. No i dieta lekkostrawna przy karmieniu. A dzidziuś? Najpiękniejszy na świecie :D ale leniuszek - nie miał odruchu ssania. A jak się nauczył, to okazało się, że mam płaskie sutki i nie ma za co złapać :( próbowałam takimi nakładkami, ale bidulek się tylko męczył i płakał, niedojadał. W szpitalu dostawał trochę sztucznego. Teraz w domu ściągam pokarm i pije z butelki, ale uzupełniam też trochę Enfamilem. Miał problem z kupką, ale jak już się udało załatwić po 5 dniach od wyjścia ze szpitala, to jakby puszkę pandorę otworzył - teraz to i dwa razy dziennie potrafi :) I jestem już okropnie zmęczona, ale jakoś daję radę :) w dzień czasami odsypiam. No i ta dieta... wczoraj zjadłam 4 delicje (w odstępach, nie na raz) no i już mały miał dziś problem z kupką. Muszę uważać naprawdę, na to co jem. Aha, no i wczoraj stanęłam na wagę: w ciągu 10 dni od porodu straciłam 11 kg :D brzuch jeszcze jest, ale nieduży, z dnia na dzień się kurczy, widać. Już weszłam nawet w swoje stare spodnie, ale ciasnawo w pasie więc jeszcze poczekam z ich zakładaniem aż skóra na brzuchu się obkurczy. Ale się rozpisałam :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A wiec tak, co kobieta to porod. Nie kazdy porod jest taki sam. Zalezy to od wielkosci dziecka ( urodzic 4.5kg a 2kg to jednak roznica), predyspozycji genetycznych itd itp.ja moge powiedziec o sobie. Rodzilam 3.7kg (duze dziecko ale sa i wieksze), porod wywolany(podobno takie bardziej bola). Bolalo jak cholera. Krzyczalam i jeczalam razem z inna dziewczyna ktora rodzila obok w sali. W momencie skurczu nie moglam mowic nawet z bolu. Bol ogromny,nie ma co sie oszukiwac. Tez przed porodem myslalam ze niektore przesadzaja albo maja niski prog bolu alr jednak to nie to,po prostu boli i tyle. No ale jakos to sie przezyje. Ja przed potodem nie czytalam opowiesci jnnych bo bym sue zfolowala totalnie. Przezyjesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co za chisteryczki masakra nie słuchaj tych chisteryczek rodziłam 2 razy a ostatni poród 8 miesięcy temu i nie było tak strasznie wiadomo , boli ale uwierz mi to da się wytrzymać powodzenia rzycze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Patrycja89a
Też na dniach mam rodzić... Boje się tego bólu, ale wciąz mam nadzieje, że się jakoś ułoży, że porób bedzie krótki, że o bólu szybko zapomne. A jak wyglada gojenie sie krocza po porodzie? Kupilam juz sobie emulsje mucoavagin, ale pewnie bede musiala minium miesiac liczyc na regeneracje, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie się zagoiło błyskawicznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rodziłam w sierpniu i wyglądało to tak: Na wizycie w 38 tyg dostałam wytyczną, że gdyby nic się nie za działo to w termin jadę do szpitala na obserwacje. Oczywiście trochę się modlilam o to, żeby poszło szybciej, bo już miałam dosyć ciąży, w dodatku upały doskwieraly. Niestety nic się nie działo do poniedziałku, a we wtorek miałam jechać do szpitala. W poniedziałek zaczęłam dostawać lekkich boli, trochę bardziej dokuczajacych nie okres, ale nieregularne, krótkie. We wtorek zgodnie z wytyczną pojechałam do szpitala, dalej miałam lekkie, nieregularne, krótkie skurcze. Zrobili mi ktg, powiedzieli ze na razie jestem do obserwacji, jak nic nie zacznie się z tego tworzyć to wychodzę na drugi dzień. No i nie wyszłam. W środę od godziny 4 zaczęłam mieć mocne, regularne skurcze, co prawda krótkie, ale intensywne. Powiedziałam co się dzieje, ale nie sialam paniki, wzięli mnie na ktg, no ale to jeszcze o niczym niby nie świadczyło. Na obchodzie powiedziałam co się dzieje, oczywiście bóle narastaly na siłę, były częstsze i dłuższe. O 10 znowu zostałam podpięta pod ktg i zbadana, rozwarcia jeszcze nie było, ale zaczynało się coś tworzyć, po badaniu ktg, położna powiedziała że może coś dzisiaj z tego być. Byłam do godziny 19 badana co jakiś czas i przygotowywana do porodu bo już wszyscy wiedzieli że rodze. O godzinie 19 położna mnie zbadala i miałam 5 cm rozwarcie, przy skurczach co 2 min trwające 60s. Zapytała czy chce kroplówkę, zgodziłam się bo chciałam żeby się już skończyło, tym bardziej gdy już miałam łzy w oczach z bólu a tu dopiero 5 cm. Zrobiła mi jeszcze ktg i powiedziała żebym poszła pod ciepły prysznic i zrobiła siku, bo po kroplówce będę musiała być pod ktg cały czas. Idąc do swojej sali żeby wziąść prysznic złapał mnie silny skurcz który zgiał mnie w pół, musiałam iść pod rękę. Pod prysznicem zdążyłam się rozebrać, puścić ciepła wodę, wyleciał mi czop i zaczęłam mieć bóle parte, położna przyszła, kazała mi się szybko ubrać i iść na porodowke. Szłam na nią pod dwie ręce. Położyłam się, zbadala mnie i wyszła na chwilę, po czym wróciła z bardziej doświadczona która oznajmiła "masz rację mamy 9.5 cm". Byłam w szoku, bo nie całe 20 min wcześniej miałam tylko 5. Potem wszystko działo się błyskawicznie. Po 30 minutach mój maluch był na moim brzuchu. Krocze miałam nacinane, niestety nie poczekalni na szczyt skurczu i zabolało. Szycie - dziwne uczucie po prostu. Powiedziałam że drugiego dziecka nie chce, boli bardzo, wcale o bólu nie zapomniałam, po prostu cieszyłam się że to zrobiłam, już koniec i moje szczęście jest ze mną, ale poród porodem, to trwa kilka godzin i po wszystkim, ale połóg jest tak upierdliwy że głównie z tego względu nie chce na razie drugiego dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja mialam planowane cc i w zyciu bym nie chciala urodzic sn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez nie zapomniałam bólu z porodu i nigdy nie zapomnę, myślałam że mi flaki rozsadza i tak poród zakończył się cesarką, do dziś żałuje, że nie zdecydowałam się na płatne planowane cc, mimo, że w ciąży intuicja podpowiadała mi aby tak właśnie zrobić, jeśli kiedyś zdecyduje się na drugie dziecko to tylko przez cc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 5 dni do porodu

Czesc wam wszystkim mamusiom... Mam do was jedno pytanie.... Jestem szczesliwym ojcem pierwszego dziecka ktore jest w 40 tygodniu i 3 dniu a do porodu zostalo 5 dni i byly skurcze we wtorek co 12 minut i na drugi dzien ustapily wiecie co to za akcje moga byc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hmm
Dnia 5.01.2017 o 11:41, Gość gość napisał:

Tak, poród boli. Też myślałam, że te co tak krzyczą przesadzają...po porodzie kilka dni bolało mnie gardło. Ale ten czas kiedy krzyczysz jest krótki, bo to przy partych, ale wypychanie dziecka trwa krótko ok 20 -30 minut, dla mnie gorszy był początek kiedy miałam skurcze a rozwarcie nie chciało ruszyć (poród wywoływany) i "masaż" szyjki (to było najgorsze ale pomogło). Ale mimo że rodziłam bez znieczulenia ponad 4 kg dziecko poród uważam...za piękne doświadczenie. Jeszcze będąc w połogu mogłabym rodzić znów za taką nagrodę jak dziecko...:)

No widzisz a ja z kolei pierwsze dziecko rodzilam krotko bo 3,5 godz trwal poród ale parcia bylo 70 minut. Dziecko 4 kg. Bez znieczulenia z oksytocyna. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hhkms
2 godziny temu, Gość 5 dni do porodu napisał:

Czesc wam wszystkim mamusiom... Mam do was jedno pytanie.... Jestem szczesliwym ojcem pierwszego dziecka ktore jest w 40 tygodniu i 3 dniu a do porodu zostalo 5 dni i byly skurcze we wtorek co 12 minut i na drugi dzien ustapily wiecie co to za akcje moga byc

Skurcze przepowiadajace. Nie powodują rozwarcia, pojawiaja sie nawet 2 tyg przed porodem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×