Seplenienie do dziecka.

Czy u Was też ciocie, babcie i dziadkowie seplenią mówiąc do dziecka? Mam na myśli zwroty typu cieś pać (chcesz spać), chodź ajci (chodź na spacer) cio tam maś? itp. No i jeszcze zimno to ziuziu, a piesek to siesiek. Jak to dziecko ma się nauczyć poprawnie mówić? Wydaje mi się, że córka jest mocno zdezorientowana, kiedy ciotki zaczynają tak do niej mówić i nie wie o co im chodzi. A może ja przesadzam?

Też tak mówili, ale zwracałam uwagę i po czasie przestali. Na studiach miałam logopedię i wcale nie przesadzasz - takie "ciumcianie" to pierwszy krok do złej wymowy. Dziecko powinno słyszweć poprawnie wyartykuowane dźwięki od początku, najgorzej jak się wszyscy przyzwyczają tak mówić i tak zostanie... Inna sprawa, że to jest zwyczajnie denerwujące.

Moja teściowa to mówi po śląsku a moje dziecko nic z tego nie rozumie.

Dorośli mają tendencje do zdrabniania, zmieniania słów i seplenienia gdy mówią do dzieci. Najprawdopodobniej spowodowane jest to tym, że tak samo do nich mówili kiedyś ich rodzice, dziadkowie. Oczywiście takie mówienie do dzieci opóźnia rozwój mowy, ale nie tylko. Dziecko od razu zwraca uwagę na to, że dziadkowie zwracają się jedynie do niego w taki sposób. Do innych członków rodziny mówią normalnie. Dziecko od razu wyczuwa, że coś jest nie tak, że jest ono inne od reszty, że nie należy ono do świata dorosłych, nie ma do niego dostępu. Można się domyślić, że osoby z Pani otoczenia, które zwracają się w ten sposób do dziecka myślą, że wtedy nawiążą z nim lepszy kontakt, że "zniżą" się do jego poziomu i wtedy będzie łatwiej im się z nim dogadać. Powinna Pani powiedzieć, że przynosi to zupełnie inne efekty i może przynieść jedynie krzywdę.