Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

pytanie dla tesciow z ktorymi mieszakaja ich dorosłe dzieci z rodzinami

Polecane posty

Gość gość

mam pytanie dlaczego z wami mieszkają ?czy jest to spowodowane tym ze nie stać ich na nic swojego czy może dom duzy i jest miejsce wiec po co maja się pchac w kredyty.Czy byliście za tym żeby mieszkac razem czy po prostu sytuacja się tak ulozyła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u nas zawsze zesmy się nastawiali ,ze ktores z dzieci zostanie w domu ,taka mielismy nadzieje.I tak tez się stało ,młodzi maja osobna góre ,zyjemy osobno.Synowa czasami zawoła na kawe,obiad czasami przychodzą do nas .Gdy urodziły się wnuki powiedziałam ,ze jeśli będą potrzebowac pomocy, żeby zostać z dziecmi to jestem na dole -staram się nie wtracac i nie udzielać złotych rad.Nie wyobrażam sobie zebysmy z mezem byli sami w całym domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
żadnego wspólnego domu. Żebym ja jako teściowa miała pójść na stancję to nigdy w życiu nie zamieszkam razem ze swoimi dziećmi i ich współmałżonkami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do gość dziś - to po ile wy macie lat, że siedzicie w domu,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
syn mieszka z nami ale tylko na działce. kupiliśmy działkę 3tys mkw i pobudowalismy dom, ale nieduży bo nie chcieliśmy aby syn z nami mieszkał. jak był kawalerem to miał nasze stare mieszkanie, a jak się planował zenic to sprzedał mieszkanie i postawił dom. nasze działki są odgrodzone, posiadają odrębne wjazdy, szamba, skrzynki elektryczne. syn zeniac się miał 24 lata, kończył studia dzienne na uniwersytecie. nie miałby możliwości żeby się budować. żyjemy w pełni niezależnie. są dni, a nawet tygodnie ze się nie widzimy. my mamy z mężem swoje życie, znajomych. młodzi mają swoich. raz na dwa tygodnie albo oni do nas wpadają na kawę/ obiad albo my do nich. dzwonimy do siebie średnio co 2-3 dni, w sumie to najczęściej dzwoni synowa. mamy bardzo dobre relacje, bo żyjemy w 100% osobno bez żadnych zależności. obecnie wnuczka ma 6 miesięcy, jak synowa potrzebuje gdzieś iść to ja zawsze z małą zostaje. czasami w piątki nam ja podrzucaja i idą gdzies na kolację a po małą przychodzą w sobotę koło południa-tak średnio raz na 2-3tygodnie gdzieś wychodzą. W wychowanie wnuczki się nie wtracamy. stosujemy się do ich zasad. mija 5lat i dobrze nam się żyje. dzieci nie musiały się o nic martwić na start i widać ze sa szczęśliwi. synowa planuje iść na wychowawczy, jak mała zacznie przedszkole to wróci do pracy a po roku planują drugie dziecko. i stać ich będzie na taki model rodziny bo muszą dbać jedynie o bieżące wydatki. my mieliśmy tylko syna bo chcieliśmy mu zapewnić start.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
18:46 my mamy tak samo. Synowi postawilismy dom stan surowy .po slubie rodzice synowej pomogli i mlodzi juz mieszkaja na swoim. Ja chodze do wnuczki codziennie,bo synowa konczy studia. Gotuje im obiad, ogarne troche dom i wszyscy szczesliwi. Do mnie nie przychodza ,bo ja mieszkam z tesciowa a ona nienawidzi zadnego czlowieka na swiecie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do gość dziś -....... "Ja chodze do wnuczki codziennie,bo synowa konczy studia. Gotuje im obiad, ogarne troche dom i wszyscy szczesliwi." ....... - na pewno ja nie byłabym szczęśliwa będąc darmową kucharką, niańką, sprzątaczka i to codzienne, ja pieprzę, tak się dać zniewolić i nie mieć czasu dla siebie. Ja np. lubię zwiedzać na razie kraj, bo na tyle mnie stać, to ciekawi kiedy bym to robiła jak bym była parobkiem własnych dzieci. Wolałabym ich nie mieć, być bezdzietną jak ich darmowym codziennym parobkiem. Owszem raz na na tydzień-dwa, to jeszcze ale na litość boską nie codziennie i całymi dniami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale niemota synowa, nie dosyć że niewykształcona to próżniak i brudas bo nie gotuje, sprzata, a tyłek też jej podcierasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boże jak ja to czytam o tym ze syn mógł sprzedać mieszkanie rodziców i na ich działce się pobudowac i wogole to ja myślę ze ja moich teściów powinnam wymazać z życia.... Czy naprawdę są tacy ludzie którzy pomagają synom synowym Może i moi kiedyś zmadrzeja tylko niewiem czy cuda się zdarzaja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam córkę i syna. Z córką żyjemy razem i z jej mężem ( nie jest chyba szczesliwy) ale nic mnie to nie interesuje i ich dziećmi. Kupiliśmy im dom. Wnuczka jest naszą ulubienicą, gotuje dla wszystkich, sprzatam u mojej córki, jak nie ma czasu, bo ona pracuje . Wyjeżdzamy na wakacje , spedzamy wspolnie czas. natomiast syn ma żone, nie podoba nam się ona , bo preferuje inny styl życia. My lubimy żyć razem w rodzinie, a ona mojego syna od nas odciągnęła , mam o to do niej żal , moja córka i mąż również. Uważam, że rodzina jest najważniejsza i syn powinien z nami utrzymywać regularny kontakt . Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a dlaczego miałam nie pomóc swojemu jedynemu dziecku? już jak się budowalismy gdy syn miał 6 lat to z myślą o tym ze na starość zostaniemy sami w tym domu a syn będzie ewentualnie mieszkał na działce obok-po to kupiliśmy taka dużą. syn kiedyś odxiedziczy po nas wszystko-ale póki co każda rodzina żyje swoim życiem i to chyba recepta na sukces-żeby się nie zatracić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja oczywiście też pracuje z męzem zawodowo . Pozdrawiam (to do postu wyżej)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ależ ja świetnie rozumiem gościa który kupił działkę z myślą o jedynym synu. Ja mam jednego narazie za 8 miesięcy drugie mam nadzieję a co dalej.. . I myślę o tym jak to będzie . Szczerze podziwiam. Szkoda ze moi teście tacy niesa. Oni 2 domy i mieszkanie wsadza sobie do trumny a jedynego wnuka bo z drugiej strony na pewno wnuków nie bedzie widuja 2 razy w roku mieszkając 14 km od niego.. Więc mam nadzieję ze mnie kiedyś będzie stać na taki gest by zapewnić dzieciom start

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no ja bym nikogo nie zmuszala. i ten tekst ze nie obchodzi Cię czy zięć jest szczęśliwy? Mnie obchodzi czy mój syn jest szczęśliwy i wiem ze jeśli jego żona która kocha i szanuje by nie była szczęśliwa to i on by nie był, bo są rodzina. ja im nie sprzątam, nie gotuję, a wnuczka zajmujemy się jak pisałam od czasu do czasu. dzięki temu wszyscy są szczęśliwi. synowa wie ze może liczyć na pomoc a jednocześnie wie, że nikt się w ich życie nie wtrąca. i jeszcze wspólne wczasy??? O nie, na wakacje to ja sobie jeżdżę W MOJE UKOCHANE MIEJSCA. ja lubię morze, a syn od zawsze był "gorski" więc my z mężem najczęściej jeździmy do Włoch, na ogół na Sardynie lub ostatnio znów częściej na Sycylię do moich ukochanych Syrakuz...a syn i synowa wola Bieszczady. i niby jak mielibyśmy wspólnie spędzać urlop? każdy ma prawo żyć tak jak jemu jest dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nasz rodzina zawsze trzymała się razem, wspolne wyjazdy i wspolne spedzanie czasu. Moja synowa niestety wszystko zepsuła. Cóż mnie mój zięć obchodzi? dostaje od nas tyle ,że powinien być zadowolony, płacimy im za wyjazdy na narty , kupujemy co chcą . mam przecież prawo odwiedzać moją córkę i moją wnuczkę, kiedy chcę, ja z mężem im ten dom kupiliśmy . Nie uważam żebym tym krzywdziła moje dzieci, bo nikt ich nie kocha tak jak ja, żon czy mężów może być wiele, a matka i ojciec jeden! Na razie próbujemy przekonać do naszego stylu życia synową, ale niestety jest oporna, syn na pewno chciałby z nami jezdzić na wspólne wyprawy, ale no niestety, na drodze stoi synowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
brak słów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21:40 Mądra kobieta z ciebie tez chciałabym mieć taką teściowa. O to właśnie chodzi ze gdy jednemu w związku jest źle to i drugi tez nie jest szczęśliwy. ... robisz na złość synowej to i synowi i niestety wnukom tez

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdybym miała duży dom, to bym na starość go sprzedała i kupiła osobne mieszkania dla siebie i dzieci. Utrzymywanie starej chałupy jest idiotyczne i kosztowne, a na kupie mieszkać nie zamierzam, bo to zawsze jest kłopot. Nie kupiłabym też nigdy działki za płotem - bo to jest uwiązanie dziecka - sprzedać mu nie wypada, nawet gdyby chciało mieszkać gdzie indziej. A mało kto ma ochotę wiecznie być pod okiem teściów (nawet jeśli są fajni) Każdy ma swoje życie i swoje upodobania, nawet z własną córką się różnimy, po co mamy sobie psuć nerwy i relacje? z powodzeniem stosuję metodę "mniej wiesz, lepiej śpisz" :P jak trzeba zawsze pomogę, ale wcale nie chcę wiedzieć dokładnie o wszystkim, bo mi ta wiedza do niczego potrzebna nie jest. Nie wyobrażam sobie takiego układu, jak tu opisuje matka powyżej (mam nadzieję, że to troll), że wszystko razem, wszędzie razem i jeszcze ma pretensję do synowej, że ma ich powyżej uszu. Dla mnie taki układ jest nie do przyjęcia, dusiłabym się jakby mi ktoś ciągle na głowie siedział.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś e tam sprzedać nie wypada... kiedyś było inne myślenie i inne czasy, faktycznie ludzie uważali, że syn czy córka się nei ruszy poza granice powiatu i kołkiem wrośnie tam, gdzie się wychowywał jak dziad, pradziad i praszczur. A to nie te czasy i nie ci ludzie. Otworem stoi nie tylko kraj ale i cały świat, gdzie żyje się lepiej, prościej, wygodniej i do tego na swoim - więc czemu ktoś miałby się gnieździć z rodzicami w mniejszej czy większej pipdówie? Jestem z pokolenia obecnych 30-latków. Prawie wszyscy moi znajomi mieszkają albo za granicą (większość) albo jeśli w Polsce to na jej drugim końcu. Te wielkie domy, które nasi rodzice pobudowali stoją w połowie puste, zasiedlane jedynie czasem w okresie świąt. Działki "dla dzieci" juz dawno zostały wydzierżawione czy sprzedane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wczoraj oj babo, do mnie bys nie przychodziła zatruwać życia codziennie. też mieszkalam obok teściowej i pogoniłam ją , bo przyłaziła mi codziennie do córki od razu zaczęła nachodzenie mnie jak wróciłam ze szpitala z dzieckiem. a zanim urodziłam to przynosiła mi obiady dla męża, wariatka, ja gotowałam swój a ona przynosila swój, tez to ukrucilam. człowiek nie mógł zyc swoim zżyciem, bo tesciowa musiala wszystko wiedzieć, i widzieć, jak goście u nas byli to przylatywala z bigosem. az w końcu się wyprowadziłam, a ona placze biedna, ze wnuczki już wcale nie widzi. także z tym "każdy jest szczęśliwy" nie przesadzaj, może masz nieśmiałą synową, i boi się odezwac, ze ma dość cie serdecznie. a nie wierze, ze chętnie cie wita codzien, nawet najlepszej przyjaciolki miałabym dość i chciałabym choć jeden dzień w tyg jej nie ogladac, a co dopiero tesciowa haha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co do pytania autorki to powiem Ci tak te starsze pokolenia 65+ były tak wychowane ze ktoś zawsze zostawał w domu i dla nich to naturalne ze będą z nimi mieszkać młodzi. Problem zaczyna się wtedy gdy okazuje się ze młodzi chcą żyć po swojemu - jedna teściowa to zrozumie ze czasy się zmieniły i nie ma żalu ale większość ma pretensje zaczyna się jazda ze synowa beznadziejna ze to czy tamto..... Co do pomysłu żeby dom sprzedać i kupić mieszkania c to tez ciężko bo te domy stare nie są tyle warte żeby wystarczyło np na dwa mieszkania i do tego jak jest jakaś zapadła dziura to i chętnych do kupna nie ma.Czesto jest tak ze rodziców nie stać na utrzymanie domu dzieciom szkoda rodziców no i sentyment do domu rodzinnego wkładają kupę kasy w remont i później zaczyna się. .....rodzice czują się pewnie ze młodzi się nie wyprowadza jak tyle zainwestowali i czują ze maja ich w garści. .....to trochę tak jak w reklamie banku ze koleś chodził w debilem sweterku od mamy bo oprócz sweterku pożyczył od niej kasę. .... .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u nas dzieci poszły na swoje syn się wybudował ,córka kupiła mieszkanie w bloku -nasz dom jest zapisany na nich i po naszej śmierci sobie go sprzedają i podziela kasa ....ja nie wyobrażam sobie mieszkac z dziecmi i ich rodzinami ,kocham wnuki nad zycie ,ale lubi cisze i spokoj a wiadomo jak z dziecmi ,a później z nastolatkami ...pewno były kłótnie itp...a tak mamy fajna atmosferę wszyscy się odwiedzamy w granicach rozsądku i jest super

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1:25 przeciez napisalam ze synowa wychodzi z domu bo jedzie na uczelnie .wiec ja zostaje z wnuczka. Jak siedze w domu z dzieckiem to z nudow ugotuje im obiad bo oni nie maja czasu. A ty pogonilas swoja tesciowa ??? Fajnie. Nie rozumiesz ze ludzie moga zyc ze soba w zgodzie ,bo ty musialas sie wyprowadzic a masz sie czym chwAlic naprawde.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas syn z synowa sami podjęli decyzje ze budują się obok. mogli sprzedać działkę tak jak sprzedali mieszkanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj Ja się nie dziwię, ze synowa chce mieć z wami jak najmniej kontaktu, skoro macie takie podejście. I to nie jej wina, tylko wasza i waszego podejścia, ze się nie widujecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widzę , że jestem tu krytykowana . Ale mój zięć to delikatnie mówiąc niedorajda. Zmienia prace co chwile , nic mu się jeszcze w życiu nie udało , a nasza córka od dziecięcych lat nauczona jest tego , że często wyjezdzalisny za granicę na wojaże. Gdyby byli tylko na swoim utrzymaniu to ich wyjazdy byłyby zacznie rzadsze. Nie wyjeżdżamy na wspólne wakacje w lato , ale na wyjazdy weekendowe itp ja się nie musze podobać każdemu , nie wiem co ma do mnie synowa , być może jesteśmy ze sobą zbyt zzyci i ona tego nie rozumie , ale krzywdy nikomu nie robimy .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O boze kobieto ... Nie pograzaj sie juz. Brak mi slow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Temat powinien brzmieć: "Pytanie DO RODZICÓW....., a nie dla teściów - co to za dziwactwo językowe? Normalnie aż oczy bolą jak się czyta te wasze wypociny. Widać, że niczego nie czytacie. Żeby jednego zdania poprawnie nie sklecić po polsku? wstyd :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Wasz problem jest taki, że chcielibyście żyć ze swoimi dziećmi tak samo jak wtedy gdy były małe i spędzać z nimi dużo czasu. Ale one założyły już własne rodziny i powinny żyć przede wszystkim swoim życiem w swoich nowych rodzinach. Mądry rodzic wie, że to naturalny etap i relacje z dorosłymi dziećmi się zmieniają. Zastanów się jak piszesz o swoim zięciu czy synowej. Tak naprawdę oni Cię w ogóle nie obchodzą, liczą się tylko Twoje dzieci, a oni są traktowani jak obcy. To się da wyczuć. I to wypominanie między wierszami, co oni nie dostają od was. Na ich miejscu dawno bym tym rzuciła i wolała żyć skromnie a po swojemu. Na pewnym etapie życia, trzeba trochę poluzować relacje z rodzicami, aby móc mieć swoja rodzinę, zdrowa rodzinę. A nie gniazdo w gnieździe. Rodzice, którzy tego nie rozumieją robią krzywdę swoim dzieciom i ich małżeństwu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To powiedz jak ja mam lubić mają synowa , jak trzyma się od nas z daleka ? Ja uważam , że w naszym stylu życia nie ma nic złego . Córka i wnuczka są szczęśliwe , zawsze im pomagamy z mężem . Odwozimy do szkoły , przywozimy. Robie obiady i zanosze im . Zabieramy dzieci na wycieczki , spędzamy czas aktywnie . Chyba zięć powinien być wdzięczny temu , nie sądzicie ? Sam nie umie zarobić na odpowiednie utrzymanie rodziny , a nie pozwolę zyby córka i wnuczka nie mogły pozwolić sobie na częste wyjazdy , czy wygodne życie . Bogu dzięki , że z mężem mamy siłę i pieniadze żeby pomagać naszym dzieciom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×