Każda, która w dzisiejszych czasach, w XXI w godzi się na życie hare

dziffki i koorfy, jedną z klęp tańczących jak im jeden łoś na fujarze zagra, doskonale wiedząc o istnieniu wszystkich pozostałych, jest gorzej niż tępą kretynką. Jest śmieciem, całkowitym zerem. Jeszcze dzieci rodzą jednemu wszystkie. Porażka to słowo nie oddające rozmiaru skretynienia tego chlewu.

Nie masz racji. Wszystko zależy od położenia geograficznego oraz od zasobów naturalnych, zasobów ludzkich, organizacji lokalnej społeczności, kultury, moralności i zapotrzebowania na to wszystko. W Europie monogamia jest bardzo wskazana, ale nie w każdym rejonie świata jest tak samo. Zawsze lepiej, gdy na jednego mężczyznę przypada jedna kobieta i na odwrót, ale nie zawsze jest to fizycznie możliwe i dobre w zastanych warunkach bytowych. http://www.kobieta.pl/artykul/nepal-gdy-kobieta-ma-wielu-mezow Regiony świata, w których poligamia wiąże się z przemocą oraz z wyzyskiem, są z kolei osobnym problemem, którego nie powinno się ignorować.