Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

czy wasze dzieci jedzą w przedszkolu takie rzeczy?

Polecane posty

Gość gość

parówki, kaszanka, frytki, paluszki rybne, budyń, kisiel- z paczki, flaczki, smażone kotlety? Oczywiście nie codziennie, ale czy zdarza się? Wiadomo, że w domu staramy się, żeby dziecko zjadło to co najlepsze, żeby jadło jak najwięcej warzyw, a jak najmniej chemii, ale w przedszkolu raczej nikt nie będzie liczył mięsa w parówce czy mięsa w szynce i przedszkole nie bawi się w kupowanie parówek w lidlu czy pieczeniu mięsa do kanapek zamiast kupnej szynki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Są u nas dziwne wynalazki np. dziś był gulasz rybny?!? Są kulki czekoladowe z mlekiem, sok Kubus, zupa szczawiowa, kanapki z masłem i pietruszką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pracuje jako intendentka w przedszkola i za takie menu jak opisuje autorka zamkneliby mnie do więzienia. Sa tak rygorystyczne wytyczne co do jedzenia dzieci, ze nie macie pojęcia ile to jest myślenia żeby ułożyć dobrze zbilansowany jadłospis na jeden tydzień. I tak tydzień w tydzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie. Mało tego często na kanapki mają pieczeń własnego wyrobu. Przedszkole zwykle państwowe. W żłobku też było super jedzenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, zdazaja sie takie pozycje w menu :) Za mojego przedszkolnego zycia bylo wiecej kaszanki, a mniej szynki :P Zyje i mam sie dobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem gdzie są te rygorystyczne normy... ale miałam okazję oglądać żywienie dzieciw publicznym przedszkolu z własną stołówką. Połowa tych posiłków była po prostu paskudna... Tylko białe pieczywo- dzieci ciemnego czy choćby mieszanego nie widziały tam na oczy. Wędlina zwykle typu polędwica sopocka albo szynka konserwowa. Na obiad np. kluchy śląskie polane sosem pieczarkowym (który na dodatek smakował jakby był z torebki), albo twarde jak podeszwa mięso. Czasami atrakcje typu ryż (biały, oczywiście) z polewą jogurtową, albo łazanki- makaron był wręcz oślizgły, wszystko pływało w tłustym sosie z najtańszą, śmierdzącą kiełbasą w dużej ilości- dzieci siedziały nad tym jakby im się zbierało na wymioty, wygrzebywały makaron. Warzyw w zupach śladowe ilości. Przez miesiąc raz była kasza zamiast ziemniaków. Do mleka tanie, słodkie płatki typu kuleczki czekoladowe albo kółeczka zbożowe, ale to też raz- dwa razy w tygodniu. Mleka do picia nie było, wody też nie- nawet na prośbę dzieci, do obiadu kompot (nie wierzę że nie słodzony), do śniadania i podwieczorku tylko czarna, słodzona do przesady herbata. Nie było gorzkiej, wody jak wspomniałam też nie. W zupach głównie zabielana woda i obślizgły, biały makaron w dużej ilości. Naprawdę, po kilku dniach tam przestałam się dziwić że moje dziecko je niechętnie... Dodam jeszcze że warzywa do śniadania i podwieczorku, jeśli były, to osobno- dzieci dostawały kanapkę z serem żółtym albo szynką, a te które chciały dodatki warzywne miały podnosić rękę. Mało które się zgłaszało. Za to przy zabawie typu święto warzyw, kiedy same robiły sobie kanapki z chrupkiego pieczywa i same dodawały dowolne warzywa, te same maluchy siedziały z górą warzyw i wcinały aż miło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:23 Ustawowo to jest narzucone. Te normy. Poczytaj sobie. Ja nie mogę dzieciom dawać byle czego bo bym poniosła tego konsekwencje. U mojego dziecka w przedszkolu dieta też jest bardzo skrupulatnie dobierana. U mnie o czekoladowych kulkach nie ma mowy. Jak płatki to tylko i wyłącznie zbożowe bez cukru. Żeby dzieci jadly to ze smakiem dodawany jest miód. Nie cukier. Smażone może być podane raz w tygodniu. Kasze wszelkiego rodzaju ryż nie tylko biały. Ciemne pieczywo. Mięso tylko z wysokiej półki. Nie ma mowy o śmieciach. Parówki, które zawierają minimum 82% mięsa. Itd itp...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co dziwnego jest w zupie szczawiowej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś - dokładnie, ustawa weszła w życie chyba ze dwa lata temu, więc nie pieprzcie głupot. z podanych przez autorkę rzeczy jedynie kotlet smażony (schabowy) się zdarza, a poza tym jest mnóstwo kasz, ryżu, pieczeni, pieczywo ciemne lub mieszane, zdarza się np. pasztet z ciecierzycy. może przedszkoli prywatnych te normy nie dotyczą, tego nie wiem, ale w państwowych szkołach i przedszkolach jedzenie jest zdrowe i dobrej jakości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nikt takich rzeczy u nas w przedszkolu nie podaje. Dziś np. mieli tartę z porami, i klopsiki wołowe w sosie z puree z dyni, na deser klementynki. Przedszkole zwykłe, państwowe. Tyle, że nie w Polsce :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przedszkole
Państwowe przedszkole w dużym miescie; Pieczywo w większości razowe, choć i zwykle się zdarzy,ale od tego raczej nikt nie umarł ( mam na myśli oczywiście swoje dziecko które nie ma żadnych alergii czy nietolerancji pokarmowych). Dużo kasz; jaglana,gryczaną,pęczak. Dużo warzyw,owocowe przekąski. Na śniadanie - jeżeli mleko to płatki owsiane lub jaglane, żadnych innych płatków. Wędliny to zwykle jakieś pieczenie wlasnego wyrobu skrojone na kanapkę. Do kanapek zawsze jakiś dodatek ; sałata,pomidor, ogórek, rzodkiewki. Teraz wiadomo o to ciężej więc np ogórek kiszony. Na obiad często warzywa gotowane jako dodatek. Do picia; woda z cytryną, jeżeli kompoty to dosladzane miodem. Ogólnie jestem zadowolona z żywienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ależ ja wierzę że są placówki w których tych norm się przestrzega. Ale widzę też jak wygląda sytuacja w obecnym przedszkolu gdzie jest ten demonizowany wszędzie catering... i niebo, a ziemia. Dzieci mają naprawdę urozmaiconą dietę. A to co było w masowym przedszkolu (połączonym ze szkołą- może to ma znaczenie) było po prostu tragicznie, nie żartuję. Naprawdę produktów pełnoziarnistych dzieci nie widziały na oczy, nawet mleka było tyle co kot napłakał. A potem rodzice się dziwią czemu Kasia i Kubuś nie jedli pomidorówki, to przecież ulubiona zupka... a ta pomidorówka miała po prostu odpychający wygląd i zapach, wodnista, a makarony naprawdę były tam po porstu śliskie, rozgotwane- nie wiem co z nim robili i jak przechowywali, ale dzieciom w gardle stawał. Ba, bywało że na jadłospisie była np. owsianka i kanapki na śniadanie- z tego dzieci widziały tylko kanapki, ani płatków owsianych, ani samego mleka. Dodam że szkoła brała udział w akcji i rozdawała chętnym mleko w małych kartonikach jak dzieci wychodziły do domu- czy to był jakiś problem rozdawać je do śniadania? Bo moje np. nie pije czarnej herbaty wcale, owocową czasami ale nie słodzoną, i tyle dobrze że dzieci mogły swoje bidony z wodą trzymać na sali, bo nawet nie było się czego napić do śniadania. Dziwi mnie właśnie że przepisy przepisami, a po prostu czułm w tych potrawach sosy z proszku i sztuczne przyprawy. Leżałam niedawno w szpitalu, skromnie i to bardzo, ale jednak smacznie i w miarę wartościowo, żadnego mięsa którego się nie da przeżuć w sosie z torebki, żadnych pastewnych, ledwie rozgniecionych, rozgotowanych ziemniaków, pieczywo zawsze ciemne i jasne... więc masowe żywienie nie musi oznaczać jedzenia bezwartościowych paskudztw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś - w Polsce też nikt takich rzeczy nie podaje w przedszkolach tępa kretynko :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skoro było tak jak piszesz, a ty masz te minimum wiedzy, jak powinno wyglądać żywienie dzieci w przedszkolu wg USTAWY to nie rozumiem, dlaczego nie zgłosiłaś tego. Pozwalasz, żeby ktoś oszukiwał kosztem Twojego dziecka? We wszystkich przedszkolach i szkołach, z którymi mam do czynienia (a z racji mojego zawodu trochę tego jest) jedzenie jest bardzo zdrowe - kasze, ryby, pieczone mięsa, warzywa, owoce, do picia niesłodzone cukrem kompoty, itp. Kary za nieprzestrzeganie wytycznych (naprawdę rygorystycznych) są na tyle duże, że raczej żadna placówka nie ryzykuje podając jakiś chłam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ziemniaki mogą być dwa razy w tygodniu. A poniedziałki dieta jest bezmiesna czyli ani mięsa ani ryb (ryba to też mieso). W piątki zawsze ryba. Poniedziałki sa bardzo bogate w warzywa. Na podwieczorki bułeczki słodkie pieczone przez kucharke nie żadne kupne. Owoce wszelkie możliwe. Jogurty naturalne z owocami i płatkami owsianymi. Nie wiem jakim cudem funkcjonują te przedszkola w których normy ktoś ma w nosie bo państwowa placówka to kontrola za kontrolą. Wszystkiego od A do Z. Kilka razy do roku trzeba spowiadac się ze wszystkiego. A to z wydziału oświaty przyjdą a to z kuratorium i tak w koło macieja. Na prawdę trzeba uważać co się robi. Pomijam fakt, ze racja żywieniowa dzienna kosztuje 6,2. I weź się w tym zmiesc i podawaj wartościowe posiłki, to dopiero jest sztuka. Nie możesz kupić margaryny do smarowania. Nie, w przedszkolu podajesz chleb posmarowany masłem z najwyższej półki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ryby tylko morskie żadne pangi i inne świństwa nie wchodzą w grę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja wprawdzie nie znam przedszkola od kuchni, ale jestem przewodniczącą rady rodziców i słyszałam co nie co od dyrekcji i intendentki właśnie, że normy są dość surowe. No i mam niejadka, więc jadłospis czytam. Nie ma jedzenia wymienionego przez autorkę. U nas na śniadanie i podwieczorek jest zamiennie - jajecznica z brokułem/szczypiorkiem, kasza manna, budyń, ryż na mleku, owsianka, kluseczki leniwe, twarożek, do tego kanapki na śniadanie a do podwieczorka przeważnie coś pieczonego - muffinka, rogalik, kawałek ciasta/drożdżówki, ciasteczka owsiane itp. dodatkowo owoce i warzywa codziennie, bo od lat realizują program "zdrowe przedszkole" - sezonowo - 1/2 jabłka i marchew, śliwka, 1/2 banana, kawałek ananasa... na obiad jest zupa i drugie danie domowe, często drób, w piątki bezmięsne najczęściej ryba, ale też naleśnik albo pierogi. U nas kucharki są na prawdę zaangażowane i chyba lubią swoją pracę, bo domowe drożdżówki i ciastka są wyborne. Szkoda tylko, że rodzice ciągle nie zgadzają się na podwyższenie stawki żywieniowej, to bardzo utrudnia rozbudowanie menu i zwiększenie porcji. Mój niejadek i tak nie doje wszystkiego, ale wiem że są dzieci, które zjadłyby więcej a nie ma albo jest chlebek/bułeczka z masłem i miód/dżem na stoliku dla głodomorów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co złego u zupie szczawiowej? Produkty takie jak szczaw, rabarbar, szpinak, botwina, buraki, herbata, czekolada, kawa zawierają kwas szczawiowy. Kwas szczawiowy jest substancją antyodżywczą, utrudniającą przyswajanie między innymi wapnia. Tworzy on wraz z wapniem nieprzyswajalne przez organizm kompleksy. Częsta obecność w diecie wymienionych produktów przy zbyt niskiej podaży wapnia w diecie może spowodować wypłukiwanie wapnia z kości, a także powstanie kamicy nerkowej. Aby temu zapobiec należy zadbać by w diecie znalazła się odpowiednia ilość produktów bogatych w łatwo przyswajalny wapń: mleko i przetwory mleczne (kefir, jogurt, maślanka, zsiadłe mleko, twarożki, sery).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Byłam na stażu w przedszkolu i tak: do picia kompot lub kisiel na rzadko rozdrobniony z wodą, na śniadanie kawa zbożowa, słodka herbata lub rzadko słodkie kakao. Obiady czasem dobre czasem syfiaste typu paluszki rybne. Do kanapek wędliny sklepowe , kilka razy bułki z miodem, ser żółty, pasta jajeczna, pasztet.. kupnem oczywiście. Warzywa do tego w znikomych ilościach. Pieczywo w 70% jasne, w 30% ciemne - ale raczej barwione karmelem a nie naturalne. Często na obiad rosół i na deser galaretka z bananami - sam cukier.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
18:21 i cała reszta Nie wiem coscie się tych paluszków rybnych uczepily. U nas zs podawane paluszki rybne ze świeżych ryb. Po prostu zmiksowane blenderem w delikatnej panierce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziwne jesteście. Do państwowych przedszkoli chodzą w dominującej większości dzieci ze zwykłych rodzin, a nie eko. Myślicie że jeśli podano by im ciemne pieczywo i do tego pieczone mięso, albo zwykłe płatki owsiane to ile tych dzieci by się tym zajadało? 5% może? A reszta? 95% dzieci niezwyczajna jeść takich rzeczy rozgrzebałaby tylko to co na talerzu i do widzenia. W większości polskich domostw jada się jasne pieczywo, kupne wędliny, słodkie płatki na mleku, mrożone pizze, frytki, proste szybkie zwykłe dania. Może z 5% dzieci dostaje razowce z eko pastą kanapkową, muesli bez cukru, a na obiad pieczoną rybę z kuskusem i warzywami na parze. Zejdźcie na ziemię. Dziękuje za uwagę. PS Wasze "wymogi" spełniają jedynie nieliczne z kosztownych prywatnych przedszkoli (profilowanych).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nikt tym szczawiem nie karmi dzieci codziennie, więc nie przesadzaj ze szczawianami itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A i jeszcze jedno: Do przedszkola nie chodziłam, ale chodziłam do przyszkolnej zerówki, gdzie każdy musiał przynosić z domu tzw. drugie śniadanie czyli "kanapki". Kanapki większości dzieci to były jasne bułki albo jasne rogale z dżemem albo żółtym serem. Spora część dzieci miała tylko pączki i słodkie bułki (kupione rano w drodze do szkoły). Do picia była zawsze zwykła czarna herbata z cukrem wykupiona od przyszkolnej stołówki i dostarczana przez kucharki. Nigdy nic innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moja córka ma 1,5 roku i nie mam takiego chopla jak wy. dopóki nie zauważę, że dziecko jest otyłe to może jeść sobie płatki na mleku, czy ryz na mleku, naleśniki, ziemniaki, kanapki z jasnym pieczywem z wedlina sklepowa.. co zlego jest w kluskach ślackich z sosem pieczarkowym? ok jest to danie syte, mączne ale przecież takie danie może być raz na miesiąc albo 2 razy w miesiącu. nie rozumiem tego też z tym cukrem , normalnie macie chopla... moja córka pije tylko wode, ale dlatego, ze jest jeszcze mała i jeżeli będzie chciała niedługo herbate, to niech pije bez przesady... tym czasem moja córa dzień w dzień je mus owocowy, codziennie jej daje i czasem nawet kupuje te najtańsze musy z Kubusia za 2 zł, bo hip i gerber kosztują 4 zl za sztuke. ostatnio moja corka dostala parę pierwszych w zyciu chrupek peppies, niech zje kurcze nic jej nie będzie. rozumiem nietktore rzeczy, bo sama nie używam mąki do zagęszczania ani smietany, wegeta nie istnieje dla mnie jak i kostki rosołowe , torebki i słoiki tez sa fe, sama dla siebie smaze naleśniki zamiast maki pszennej używam kukurydzianej.. chleb staram się jesc zytni, ale buleczki maślane z biedry corce kupuje, , wy przesadzacie i to zdrowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pisałam jako rodzic, który ma niejadka... szczerze, to jestem pod wrażeniem menu przedszkolnego i z ręką na sercu moje dziecko je tam różnorodniej niż na co dzień w domu. Fakt, że w domu staram się sama piec mięsko, unikam gotowych past/pasztetów itp., ale menu przedszkolne mi się podoba. Oczywiście, że może się komuś nie podobać, ale dziecko w przedszkolu je 3 posiłki, więc kolejne 2 można mu w domu dać zdrowe i eko. Z tego co widzę latem dzieci często wracają z pączkiem albo lizakiem już od mamy, więc raczej tych zdrowo karmiących jest niewiele. Sama zresztą pracuję w szkole i jestem na prawdę zaskoczona niespójnością zachowań rodziców. Podpisali masowo petycję pod likwidacją naszego sklepiku a kiedy ten został zamknięty dają dzieciom pieniądze na zakupy w budce nieopodal albo sami o nią zahaczają prowadząc dzieci do szkoły... Rodzice narzekali na pączki i ciastka dawane jako deser po obiedzie, chociaż był to w sumie incydent a na co dzień dzieci w śniadaniówkach noszą słodycze. Obserwowałam pewnego dnia śniadanie i kilka osób miało kanapkę czy serek, przeważają "bułki" i to typu seven days czy inne pakowane z długim terminem ważności, batoniki, chrupki i inne dziwactwa. Myślę, że to rodzice są odpowiedzialni za żywienie dzieci i nie ma co szukać alibi w menu przedszkolnym czy szkolnym tylko zacząć od siebie - czym my dziecko karmimy i jakie nawyki wspieramy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moje dziecko w przedszkolu takich swinstw nie jadło ale inne owszem bo w naszym przedszkolu były dwa sposoby żywienia-catering i kucharki. kucharki to było 9 zl a catering 5 zl stawka dzienna. ja korzystałam z tego co oferowaly kucharki-jak i cała nasza grupa. ale w drugiej grupie rodzice przegłosowali catering bo po co przepłacać? I tak wyglądało przykładowe menu: 1-nasze: śniadanie owsianka z rodzynkami i żurawiną, grahamka z masłem, sałatą, szynka, ogórkiem i rzodkiewka, do picia woda, obiad zupa marchewkowa z ryżem, drugie kopytka, kotlety z udek i surówka z białej i czerwonej kapusty, na deser banan, do picia zielona herbata lub rumianek, podwieczorek jogurt naturalny, owoce, do picia sok owocowo-warzywny -swiexo wyciskany. 2- drugiej grupy-śniadanie kajzerki z pasztetem i herbata, płatki kulki na mleku, zupa zacierkowa, makaron z serem do picia sok karotka, podwieczorek serek bakus. różnica widoczna gołym okiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Dziwne jesteście. Do państwowych przedszkoli chodzą w dominującej większości dzieci ze zwykłych rodzin, a nie eko. Myślicie że jeśli podano by im ciemne pieczywo i do tego pieczone mięso, albo zwykłe płatki owsiane to ile tych dzieci by się tym zajadało? 5% może? A reszta? 95% dzieci niezwyczajna jeść takich rzeczy rozgrzebałaby tylko to co na talerzu i do widzenia. W większości polskich domostw jada się jasne pieczywo, kupne wędliny, słodkie płatki na mleku, mrożone pizze, frytki, proste szybkie zwykłe dania. Może z 5% dzieci dostaje razowce z eko pastą kanapkową, muesli bez cukru, a na obiad pieczoną rybę z kuskusem i warzywami na parze. Zejdźcie na ziemię. Dziękuje za uwagę. PS Wasze "wymogi" spełniają jedynie nieliczne z kosztownych prywatnych przedszkoli (profilowanych). x Dokładnie tak jest. Jedzenie eko jest po prostu nie smaczne, a w dodatku bardzo drogie...Ja jakieś 2 lata temu chciałam się odchudzić i kuzynka poleciła mi przejść na zdrową żywność-chleb razowy, kasze, mięso wołowe, oliwa,zero słodyczy itd. Wydałam jeszcze raz tyle niż na zwykłe zakupy, a nikt tego u mnie nie chciał jeść, ani dzieci, ani mąż. Mnie też szczerze mówiąc średnio smakowało, ja lubię potrawy wyraziste-słone,słodkie,ostre, a nie mdłe, doprawione jedynie ziołami... Jak moje dzieci chodziły do przedszkola, to dostawały normalne jedzenie,kanapki z białego pieczywa z wędliną, serem żółtym, białym itp, kotlety schabowe, pulpety, naleśniki z serem, ryba w panierce też była, nie paluszki rybne, ale jednak. Frytek nie było, kulek czekoladowych też nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kisiel na rzadko rozdrobniony z wodą x co można rozdrabniać w kisielu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie rozumiem dlaczego cię to dziwi? Większość rodziców dzieci w państwowych placówkach to są zwykli prości ludzie. Oni nie patrzą na to co podpisują ani dlaczego, tylko na zachowanie innych i jeśli widzą, że większość podpisuje, to zawsze automatycznie podpisują wszyscy. Oni nie mają na żaden temat własnego zdania. Zresztą nie obchodzą ich takie głupie rzeczy, bo mają ważniejsze problemy. Zakładam, że większość nawet nie pamięta co ani czy w ogóle coś podpisali. Wystarczy że dziecko powie, że obok jest buda i wszyscy z klasy do niej chodzą na przerwie, to rodzic odruchowo będzie chciał żeby jego dziecko nie odstawało i też miało drobne na coś do jedzenia, albo jak dziecko powie że wszyscy przynoszą 7 daysy, chipsy i batony, to większość rodziców będzie je kupować i dawać do plecaka, bo po co dziecko ma być gorsze i potem im wypominać, że ono jedno nie miało. Nikomu nie chce się zagłębiać i zastanawiać czy rzeczywiście tak jest, ani czy dziecko mówi prawdę. Kto ma na to czas? Jeszcze raz powtórzę: zejdźcie proszę na ziemię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Darujcie sobie te wydarzenia jak to było na Waszym stażu w przedszkolu 5 lat temu albo kiedy wasze dzieci chodziły do przedszkola... jakieś półtora roku temu weszła w życie ustawa ściśle regulująca żywienie w szkołach i przedszkolach i od tego czasu wszystko się zmieniło. Na plus oczywiście. Co za różnica jak było kiedyś? A do tych zaskoczonych - owszem, dzieci w przedszkolach wcinaja ciemne pieczywo bo innego po prostu nie dostają. Są na tyle małe,że jeszcze można kształtować ich nawyki żywieniowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×