Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Dlaczego ludzie w pracy nie integruja sie tak jak w szkole, na studiach?

Polecane posty

Gość gość

nie przyjaznia sie, nie imprezuja razem, nie robia ognisk? mowie o pracy biurowej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo mają swoje rodziny i swoich znajomych, często poza pracą nie mają nic wspólnego. Ja do pracy idę pracować, a nie się socjalizować. Bardzo lubię swoich współpracowników, ale to nie są moi znajomi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Konkurencja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
żadna konkurencja, po prostu są zawsze duże różnice między pracownikami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Znajomy to osoba, którą znasz, a jeżeli kogoś "bardzo lubisz", to masz ochotę spędzać z nim czas. Bredzisz jak potłuczony. Logiczne, że dorośli ludzie mają mniej wolnego czasu od smarkaterii, ale to tylko od ludzi zależy, jakie kontakty ich połączą. Gdy nie macie wspólnych problemów, to trudniej jest nawiązać dobry kontakt. W niektórych zwodach od dobrej współpracy zależy wypłata wszystkich i tam ludzie są z zasady bardziej zżyci ze sobą (lub wręcz przeciwnie :P ).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w PRLu sie integrowali socjalizowali itd... panowała wszechobecna życzliwość i chęć wzajemnej pomocy, które zdechły razem z minioną epoką

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
faktycznie, użyłam złego słowa...to nie są moi koledzy/kolezanki, tylko właśnie tacy znajomi z pracy. Lubię ich, ale nie mam ochoty z nimi nigdzie wychodzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Wykończył je Solidarność :P.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś w PRLu sie integrowali socjalizowali itd... panowała wszechobecna życzliwość i chęć wzajemnej pomocy, które zdechły razem z minioną epoką xx integrowali sie, bo bylo znacznie mniej rozrywek, internetu, podrozy, do lokali sie chodzilo bardzo malo - wiec co mieli robic? Zuczliwych było tyle samo, tyle,ze czasu teraz mniej, za duzo sie dzieje. A ze w szkole byla wieksza integracja - im czlowiek mlodszy, tym ma mniej znaojomych, bo nie zdazy ich poznac. Im pozniej, tym wiekszy wybor znajomych , wieksza konkurencja, bo mozna pozostac pzry tych lepszych ,do tego dochodzi czesto nowa rodzina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze jest jeden aspekt. W szkole nieraz niewypadało nie iść na wagary bo wszyscy idą, nie pójść do kina, chociaż film nie interesował skoro kolezani idą. Nie wypadało odmówić alkoholu, bo co koledzy powiedzą. Dorosły, tzn dojrzały dorosły ma w d... opinie innych, sam sobie wybiera znajomych, jest bardziej krytyczny nauczony wieloletnim doświadczeniem. A dalej jest jak już ktoś napisał, wlasna rodzina, dzieci, a jak ktoś jest sam, to i tak po pracy zakupy, gotowanie, sprzątanie, użeranie się z fachowcami, szkolenia, kursy angielskiego, remont, latanie po urzędach i czas leci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś ...integrowali sie, bo bylo znacznie mniej rozrywek, internetu, podrozy, do lokali sie chodzilo bardzo malo - wiec co mieli robic? Zuczliwych było tyle samo, tyle,ze czasu teraz mniej, za duzo sie dzieje... x Kolejna inteligentna inaczej :P. x W PRL-u miałaś tyle samo koncertów, co dziś i często wchodziłaś na nie ZA DARMO. Imprez było nawet więcej. Kin było kilkanaście razy więcej i w każdej mieścinie miałaś do kina dostęp. Internet nie istniał, więc trudno porównywać. Ludzie podróżowali dużo częściej niż dziś. Nawet ostatni robol mógł co tydzień pojechać na zakładową wycieczkę i raz do roku na wczasy. Płacił za to grosze, bo dofinansowanie szło z zakładu. Studenci spędzali wakacje za śmieszne pieniądze, albo korzystali z dofinansowania młodzieżowych organizacji. Koleżanka zwiedziła w ten sposób całe Indie. Ludzie nie chodzili do lokali ? To chyba na innym świecie żyłaś. Moi rodzice regularnie chadzali do kawiarni, a czasem chodziliśmy w niedzielę na obiad do restauracji. Ojciec kilka razy w tygodniu spotykał się z kolegami na piwie. I nie były to żadne mordownie. Wypili po kuflu i rozchodzili się do domów. Ostatnio sam zaproszony byłem do baru, do którego kiedyś chadzał ojciec. Było kilka razy niej gości, niż za czasów ojca. x Życzliwość rodziła się ze wspólnego spędzania czasu. Dzisiaj ludzie nie mają czasu na nic i w każdym widzą przez to wroga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kiedys tez ludzie pracowali dluzej w jednej pracy, nawet cale zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś I nie musieli tak bardzo się nawzajem podsrywać, by tą pracę zachować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może było mniej aktywnosci?ktoś tu pisało o dancing ach i zakładowych wycieczkach. Teraz jest o wiele więcej, wyjazdy zagraniczne, narty, sauny, fitnessy itd. Poza tym zauważcie, że kiedyś ludzie mniej się przenosili. Latami mieszkali w tym samym mieście. A teraz wyjeżdżają albo na wyspy, czasem nawet zmieniają kontynent. Z mojej podstawówki, jak tak kiedyś liczyłam, 92 rocznik ukończenia, to może 10 osób zostało w mieście a 15 wyjechało. Z liceum też dużo wyjechało albo na studia, albo po i już nie wróciło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W szkole czy ma studiach też jest różnie, ale jednak podobieństwa są większe miedzy ludźmi, wiek, zainteresowania. W pracy ludzie spotykają się z różnych światów, mają różne zainteresowania, wiek, większość ma rodziny i to z nimi po pracy spedza czas. Ja akurat lubię kilka koleżanek z pracy, ale pogadamy w pracy i wystarczy. A mąż pracuje z kobietami 50+, więc tym bardziej nie ma wspólnych spraw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś ...Może było mniej aktywnosci?ktoś tu pisało o dancing ach i zakładowych wycieczkach. Teraz jest o wiele więcej, wyjazdy zagraniczne, narty, sauny, fitnessy itd... x Wybacz, ale spośród znanych mi osób zdecydowana mniejszość wyjeżdża za granicę (na wakacje), na narty lub korzysta z saun i finessów (tak po prawdzie sam nie mam pojęcia, gdzie jest najbliższa sauna). Natomiast w czasach PRL-u pakowali takich ludzi do zakładowego autokaru i wywozili na grzyby, nad jezioro, albo do teatru. Z moich obserwacji wynika, że dużo mniej pracowników stać obecnie na dwutygodniowe wczasy rodzinne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teraz to tylko urzędników wożą obowiązkowo do kina na "Smoleńsk" :P.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja do pracy chodzę aby pracować i dostawać za to kasę, a nie w celach towarzyskich. Nie ma czegoś takiego jak przyjaźń w miejscu pracy. Powiedzmy sobie szczerze - współpracownicy to ludzie fałszywi, a kapitalistyczny szef nastawiony na jak największe zyski jest miły dopóki zarabiasz dla jego firmy pieniądze. Osoba, która w takich warunkach szuka okazji do zawiązywania "przyjaźni" jest naiwna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:36tomoiakurat jeżdżą. I to zarówno samotni, jak i osoby z dziećmi. Bułgaria, teneryfa, Włochy. Słowacja, zależy od ochoty. Też wychowałem się za komuny i w życiu nie byliśmy na wczasach zakładowych, a na dancingu rodzice byli może że 2 razy i to chyba był sylwester. Mam 39 lat chodzę na piątek, angielski, rok temu na zumbe, basen, robię druga podyplomowke. Rozmawiałam iedys z mamą, to ona w wieku 39 lat miała już 3 dzieci i jej zycie to była praca dom. Zadnich aktywności mówiła, że nie było. Inaczej się żyło. To by miało sens. Pamiętam, że jak miałama może 15 lat u nas w mieście powstawały pierwsze szkoły językowe. A teraz pełno tego i dla 7 l. Dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś [13:22 racja, podpisuję się pod tymi słowami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Nie masz dzieci, rodziny, więc nie masz obowiązków :). Jestem dychę starszy i wierzę, że w stanie wojennym i po nim drastycznie zmalała liczba zakładowych imprez, a to były właśnie lata Twojego dzieciństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja spędzam w pracy tyle czasu, ze jak mam wolne to juz nie chcę tych ludzi widzieć, mimo tego, że ich lubię, bo chcę od tego odpocząć psychicznie. Nie mam tez ochoty pójść z taką koleżanką gdzieś i zeby ona mi gadała przez połowę czasu o sprawach służbowych, bo ile można. Poza tym kiedyś praca nie była czymś o co trzeba walczyć, po prostu była i tyle, a teraz musisz uważać na to co robisz. Impreza integracyjna, to nie jest rozrywka, tylko obowiązek, może poprawić twoją pozycję albo wręcz przeciwnie. Praca, to nie szkoła, ludzie chcą awansować, mieć więcej pieniędzy, trudno, żebyś w towarzystwie takich osób był sobą i odsłonił się całkowicie. Spróbuj np szefowej działu powiedzieć, że masz tę pracę ogólnie w d.. i bimbasz sobie jak się tylko da.. Pamiętam faceta, który na bankiecie spił się, zachowywał jak kretyn, kleił się do kobiet, pozwalał sobie na zbyt swobodne komentarze. Po tym wieczorze był juz w zasadzie skreślony. W PRL wybryki pijanego Zdzicha na grzybobrani pewnie nikogo nie gorszyły, ani nie miały wpływu na jego "karierę"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Przepraszam AKTYWISTO/KO :D, ale jakiej płci w końcu jesteś :P ? x ...Też wychowałem się za komuny... ... Rozmawiałam iedys z mamą... x Czyżby kolejny PiS-owski troll chwalący dobrą zmianę :P ? x ...Mam 39 lat... x To w 1981 miałeś/aś 4 latka. Trudno więc, byś pamiętał/a czasy PRL-u. Życie płodowe też wspominasz :P ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem rocznik 80. Na wczasach zakladowych z rodzcami byłam raz. Poza tym rodzice praktycznie nigdzie nie jeździli. Zaczęli dopiero na "starość". teraz dwa razy w roku jeżdżą za granicę. Moi dziadkowie, to owszem rzeczywiście jeździli, ale po prosty w góry czy nad morze od czasu do czasu, moze w Bułgarii byli ze dwa razy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
PRL skończył się praktycznie w 1980-tym. Potem już była tylko demolka państwa przez S. W PRL-u żyli więc twoi dziadkowie, a nie rodzice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:51 O rany, to jak ktoś nie ma dzieci to już nie ma obowiązków i wszystko się samo robi. No nie mam dzieci. Mogłam się domyślić, że mi ktoś zaraz dokopie, ze nie mam wobec tego obowiqzkow,no nie mam i raczej nie będę, bo wg lekarza byłby to cud, to co się mam zabić? A obowiazki? Sama pracuje, sama gotuje, sama jeżdżę do mechanika,bo chłopa też nie mam, nawet sama musiałam się zawieźć do szpitala i sama wrócić. Tak. Bo bez dzietnii to leżą brzuchem do góry. Acha, za granicę to właśnie w zeszłym roku pojechaly moje koleżanki z mężami i dziećmi. Ja nigdzie w 2016 nie byłam, bo miałam problemy finansowe i niestety siła wyższa, wyjazdy zeszły na dalszy plan. Moim zdaniem jak ktoś się chce spotykać to się spotka. Większy problem jak pisalami widzę w tym, że dużo ludzi albo zmienia misto zamieszkania albo kraj. Wtedy siła rzeczy relacje się rozluznają. A w pracy to różnie, jak jest ktoś odbierając na podobnych falach,to dobrze. Poza tym reszta to po prostu znajomi z pracy. O różnych poglądach, charakterach, z różnymi doświadczeniami i w różnym wieku.A jak już dojdzie do tego konkurencja, to zapomnij o przyjazniach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:00 I po co ta agresja? Nie możesz spokojnie jak człowiek porozmawiać? Piszę z tabletu i słownik przekreca końcówki i nie zawsze zauważe błąd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem z rocznika 87 i jakoś nie zauważyłam, że ludzie się integrują. Może w zerówce na siłę próbowano nas integrować, jakieś pikniki rodzinne organizowano, ale nic z tego nie wyszło. Teraz jest rywalizacja w szkole, na uczelni, pracy, wszędzie. Na obozy, zimowiska, czy letnie szkoły językowe nie jeździło się z osobami z klasy, tylko z przypadkowymi osobami, których rodziców było stać, żeby za to zapłacić. Znajomości nie przetrwały. W szkole tworzyły się grupki osób, które trzymały się razem, ale też mało kto z kim utrzymuje kontakt, spotkanie klasowe wszyscy olali. Tylko ci, którzy mają fb wiedzą co się z kim dzieje. Na studiach też pojedyńcze osoby chodziły sobie razem na piwo, czy organizowały jakieś wypady w góry, nikt na siłę nie szukał przyjaciół. W pracy nawet nie ma czasu ze sobą rozmawiać, oczywiście rywalizujemy, bo lepsi zarabiają więcej i tak to się wlecze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Nikt cię nie kopie z powodu braku męża i dzieci. To chyba ty nie rozumiesz, że mając rodzinę, spędza się czas w jej gronie, a będąc osobą samotną szuka się "zabija się" czas podróżami, ćwiczeniami itp. Inaczej też gospodarujesz kasą mając na utrzymaniu tylko siebie, a inaczej finansując też swoje dzieci. Możesz gdybać o swoich znajomych, ale OFICJALNE statystyki mówią jednoznacznie, że w PRL jeździło corocznie na wczasy i korzystało z wszelkiej maści kolonii/obozów ponad dwa razy więcej ludzi niż obecnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja np oddzielam sfere prywatna od sfery zawodowej. Unikam glebszych znajomosci czy zbytniej poufalosci w pracy. W pracy jest tylko profesjonalizm i robota do wykonania. Poza tym dobrze jest urozmaicac i miec przyjaciol spoza pracy, z roznych srodowisk. To pomaga unikac zaszufladkowania w jednej branzy. Ja sobie nie wyobrazam pracowac, spotykac sie, przyjaznic i jezdzic na wakacje z tymi samymi ludzmi. Wiem, ze w pewnym momencie rozmowa zeszlaby na temat pracy, plotek itp. A tego niecierpie. Kolejny powod to wlasnie plotki. Nigdy nie wiesz czy ktos cie nie wydupcy. Przyjaciel to ktos komu powierzasz sekret, a co jesli wygada w pracy? Za duze ryzyko. Podobnie podchodze do romansikow w pracy. Za duze ryzyko i mozliwe straty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×