Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Żona dzieci, praca, brak sił

Polecane posty

Gość gość

Witam wszystkich. Moze na poczatku cos o sobie, z gory przeprosze za brak polskich znakow ( wieloletnie przyzwyczajenie i ciezko mi sie odzwyczaic) Ja po 30, trojka dzieci, zona firma i poprostu juz brak sił Oboje z zona pracujemy w naszej firmie, dzieci saw trakcie naszej pracy w placowkach, zlobek, przedszkole, szkola. Niestety coraz ciezej jest mi sie dogadac z zona, i powiem szczerze ze nie mam juz sil. Tak w woli wyjasnienia, zeby nikt mnie znie zaszufladkowal odrazu jako "typowego faceta, nierozumiejacego kobiet wychowujacych dzieci". Tak oczywiscie dziecmi zajmuje sie glownie zona, mieszkaniem tez. Natomiast, pomagam ile moge, nie wracam z pracy i nie siadam z piwkiem przed telewizorem i nie twierdze ze musze odpoczac po pracy, staram sie pomagac na ile umiem. Zostaje z dziecmi, kiedy zona chce isc na zakupy, na silownie, czy inne tego typu sprawy ( fakt ze zadko, ale wyganiam ja ile moge, niestety ciezko jest ja namowic zeby wyszla gdzies wieczorem z kolezankami itp, choc nalegam ciagle i nie widze w tym problemu) Do rzeczy, mamy trojke dzieci w odstepach ok 2 lata, najstarsze ok7. Zdaje sobie sprawe i wiem ile jest pracy przy dziecku i moja zona nigdy nie uslyszala ode mnie tekstow w stylu "dlaczego nie nie ma obiadu, przeciez caly dzien siedzisz w domu", wrecz odwrotnie, zawsze twierdzilem ze wole zjesc kanapki, czy cos zamowic, a wole zeby ona odpoczela, w skrocie chce miec wypoczeta zone, kiedy jest to mozliwe. Kazde z dzieci po ok 7-8 miesiacach trafialo do zlobka, a ona wracala do pracy, do nas do firmy. Zatrudniamy pomoc domowa, ktora 2razy w tyg wpada, posprzatac, zrobic pranie, poprasowac. Ale jak sie pewnie domyslacie, dalej nie jest lekko, forma, dzieci, brak czasu na cokolwiek. Wracajac do problemu, mam juz dosc ciaglego zmeczenia zony, mimo mojego podejscia, kombinowania z kazdej strony jak jej ulzyc, bywaja okresy ze jest dobrze, ma dobry humor, jestesmy w stanie pogadac itp, ale mija kilka dni i nie jestem w stanie nic jej powiedziec, bo zaraz sie zlosci, oczywiscie nie widzac tego ze ze siedenruje i twierdzac ze ma dobry humor. Jak to w zyciu bywa, czasem trzeba zwrocic uwage na cos, np umawiamy sie ze za duzo krzyczymy na dzieci, bvo wiemy, widzimy to sami, ja staram sie do tego dostosowac, pojawia sie jakas sytuacja ze powiedzmy ja krzycze, ona mi zwraca uwage, ja przypominam sobie co sobie obiecywalismy i odpuszczam, a odwrotnie, ja zwracam uwage, ona sie denerwuje ze przeciez nie ma wyjscia bo to, bo tamto i wcale nie przesadza, ze ja wymyslam. Nie mowie juz o relacjach lozkowych, ktore umieraja. I znow, ja doskonale rozumiem matki mlodych dzieci, rozumiem zmeczenie, ale z biegiem czasu nic sie nie poprawia a ja coraz bardziej trace cierpliwosc. Czasem zaczynam to porownywac do tego, ze poprostu dzieci jej przeszkadzaja, a sa tylko dziecmi i mysle ze powinnismy to rozumiec, ale sytuacje sie eskaluja, a zwrocic uwage nie moge, bo zaczyna sie boczenie typu( tak, nic nie jestem warta, nic nie moge itp) Nie wiem jak uzyskac wiecej sily, bo czuje ze trace zone, ze poprostu nie daje rady sobie poradzic. Zdaje sobie sprawe ze zycie mamy mocno intensywne, ale wydaje mi sie, ze w zwiazku liczy sie kompromis, a nie jedynie odpiuszczanie jednej strony. Nie chce sie wybielac, bo napewno nie robie wszystkiego co bym mogl, ale staram sie ile sie da, ile umiem i wydaje mi sie, ze jestem traktowany niesprawiedliwie, bo zmeczeni jestesmy oboje, a nie tylko ona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pokaż jej to co tu napisałeś i komentarze kobiet , które jak myślę i ja również myślę- jesteś spoko facet. Duzo dajesz z siebie . Problem tkwi w jej braku radości życiem? A przecież ma wszystko: kochającego męża, dom, zdrowe dzieci i pomoc :) Powinna Się nad sobą zastanowić... Nie wstydzić się jej tego pokazać 3 mam kciuki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś facetem to powinieneś wiedzieć że kobiety są słabsze. Co z tego że pomagasz, przecież to jest oczywiste i żaden wyczyn. Ty i twoje oczekiwania że będzie uśmiechnięta kiedy ty chcesz i jak chcesz. Przestań biadolić i rób dalej swoje. Samo życie, nie jest łatwo. Nie dość że jej daje w kość to jeszcze swoje żale dokładasz. Czas dorosnąć bo co ty biedaku zrobisz i jak dotrwasz do dorosłości dzieci. Miękniesz koleś. A będzie jeszcze trudniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Arecki446
cienki bolek jesteś,albo masz upierdliwe. Ja pomagałem żonie w wychowaniu czwórki dzieci w czasach gdy pieluchy się prało, suszyło i prasowało. Żame nie korzystało ze żłobków,przedszkoli. Ja pracowałem,żona z dziećmi,pranie,sprzątanie, gotowanie, karmienie, zaprowadzić, przyprowadzić ze szkoły, często przychodnia, nierzadko szpital. Dawała radę. Też pomagałem jej jak mogłem. Też te pieluchy prałem, kaszki gotowałem. Było ciężkó, ale nigdy bym się nie zdecydowali na publiczny płacz że brak nam sił. Jakiś cienki bolek jesteś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Panowie, albo niedoczytaliscie, albo brakuje wam zrozumienia. Ja nie pisze ze nie daje rady z sytuacja, bo daje, tylko przestaje dawac rade z zona, bo mimo moich wysilkow aby jej pomoc, ciagle nie mam wrazenie ze wszystko jest za malo. Brak mi zrozumienia u zony, nie sil na wychowywanie dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×