Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gośćwww

Straszna samotnośc we dwoje starszych osób

Polecane posty

Gość gośćwww

Mam 60 lat. Za wcześnie, aby umrzeć, za późno na radykalne zmiany. Brak przyjaciół, znajomych, rodzina oddaliła się, dzieci mieszkają daleko i żyją swoim życiem, a za drzwiami mąż, z którym nic już mnie nie łączy. Zbyt wielka przepaść, aby próbować to posklejać. Bolesna samotność pcha się drzwiami i oknami. Pozostał tylko mały pokoik, gdzie jest komputer i kilka książek. W gardle aż ściska, że wszystko przeminęło. Został tylko ból, samotność i poduszka zroszona łzami. Drogie panie, czy któraś przeżywa taki koszmar jak ja? jak sobie z tym radzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przezywasz taki koszmar bo zyjesz z czlowiekiem z ktorym nic cie nie laczy , czemu do tego dopuscilas ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, wiem że to moja wina. Nie miałam odwagi, aby wcześniej coś z tym zrobić. Problemy nawarstwiały się latami, a ja liczyłam chyba na cud. Cud nie wydarzył się, a samotność zastukała szybciej niż się tego spodziewałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćwww
Czasem czytam to forum i paradoksalnie radzę młodym kobietom, które mają problemy w związkach, aby odeszły i nie liczyły na poprawę partnerów w nieskończoność. Mądry Polak po szkodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to kiepsko sobie to urządZiłaś. Mam kuzynke w Twoim wieku i teraz dopiero wie ze zyje.Chodzi z mężem sobie na różne wystepy,kino,różne imprezy regionalne,degustacje,zwiedzaja sobie,na spokojnie,autkiem sobie jeżdżą.Ona dodatkowo chodzi na Uniwesytet trzeciego wieku,po wykładach z towarzystwem ida na piwko,pizze,albo spacer.Moze wyjdz do ludzi,otwórz sie na nich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Miałam podobne wyobrażenie o starości jak Twoja kuzynka. Uważałam, że to będzie piękny okres dla nas dwojga, kiedy dzieci pójdą na swoje, a my znajdziemy w końcu czas dla siebie, na spełnienie marzeń. Tak bardzo rozbiegliśmy się z mężem w życiu, że nie ma już czego sklejać. Smutne to, kiedy za ścianą widzę zgorzkniałego, zaniedbanego do granic możliwości faceta, który stał mi się obcą osobą. Nigdy nie było między nami dialogu. O UTW też myslałam, ale jakoś nie poszłam się zapisać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nieprawda, że jest za późno na zmiany. Póki żyjesz i jesteś na tyle zdrowa, że możesz decydować samodzielnie o sobie za późno nie jest. Myślisz, że młodej kobiecie, która ma małe dzieci i kredyt mieszkaniowy łatwiej odejść od męża? Myślisz, że 35-letniej pannie łatwiej poznać partnera? Na pewno nie. Przede wszystkim postaraj się o życzliwych ludzi wokół siebie: przyjaciół, koleżanki - osoby, z którymi możesz spędzać czas. Z mężem prawie nic cię nie łączy - tym lepiej, nie będzie stawiał przeszkód kiedy pójdziesz gdzieś albo pojedziesz na wycieczkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćwww
Tak sobie myślę i szukam jednego głównego powodu (a było ich wiele), dlaczego tak oddaliliśmy się z mężem. Mogą to być tzw. "ciche dni" z uwielbieniem praktykowane przez męża podczas naszego długoletniego związku. Potrafił za byle bzdet obrazić się i nie rozmawiać ze mną nawet 3 miesiące. Tak byłam karana przez wszystkie lata naszego pozycia. Brak dialogu, brak kompromisu i w końcu oddalenie nie do pokonania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a dlaczego szukasz usprawiedliwieni dla siebie w mężu? To TY z nim byłaś mimo, że ci nie pasowało. To TY nie odeszłaś i nadal nie odchodzisz. Jesteś po prostu klasyczną cierpiętnicą, której zawsze pod górkę, zawsze coś przeszkadza, żeby zająć się swoim życiem! 80 to nie za późno, żeby odejść od człowieka, który jest nam obcy. Moja chrzestan w wieku 72 wychodziła 5 raz za mąż. I nigdy przez myśl jej nie przeszło, zeby zostawić człowieka który ją unieszczęśliwiał niezależnie od wieku. A ty jesteś zgorzkniała na własne życzenie i nadal z lubością taplasz się we własnej goryczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćwww
gość dziś Z pewnością takiej osobie, jaką opisujesz, też nie jest łatwo, ale jej atutem jest młodość i ten czas, który jest jeszcze przed nią. Tak wiele jeszcze może się jej przydarzyć, życie jest pasmem niespodzianek, tych dobrych też. Nie mam przyjaciółki, może tylko dwie koleżanki, z ktorymi nie poruszam swoich problemów, aby nie wypłoszyć. Nikt nie lubi do towarzystwa użalający się nad sobą ludzi. Teraz rozmyslam jak dotrzeć do ludzi i jest problem. Wszyscy się rozpierzchli gdzieś, powyjeżdżali, są zajęci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Masz rację. Sama dziś mogę określić siebie jako cierpiętnicę i tchórza. To jak to widzisz gościu? mam opuścić dom, bo mąz tego nie zrobi? Mam pójść na tułaczkę? wynająć gdzieś pokój i szukać pracy w moim wieku? Pytam tu na forum raczej o to, jak sobie z tym poradzić, aby nie zatracić się w samotności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Właśnie o to chodzi że jeszcze możesz mieć przyjaciółkę, bliską osobę, może nawet drugiego męża. Każdy ma inne przeszkody do pokonania - ty nie jesteś już młoda, ale za to masz np. więcej doświadczenia, stabilizację, czas dla drugiej osoby. Nie musisz od razu podejmować jakichś radykalnych kroków, wystarczy, że zadzwonisz do dawno nie widzianej kuzynki, zapiszesz się na zajęcia sportowe itp. Tak naprawdę dokładnie to samo co powinna zrobić samotna 20 czy 30 latka. Szukaj dobrych ludzi wokół siebie - zdziwisz się ilu jest w czasach internetu samotnych, którzy łakną towarzystwa i chętnie spędziliby czas z kimś takim jak ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak; normalnie rozwieść się, podzielić majątek i zacząć wreszcie żyć. Jesteś w wieku emerytalnym lub przedemerytalnym przecież. No chyba, że ty z tych co się w życiu pracą nieskalały i składek zero. To wtedy masz problem rzeczywiście. Kobieto, masz 60 lat, statystycznie przed sobą jeszcze niemal 30!!! naprawdę chcesz, tyle lat przeżyć w sposób w jaki żyjesz?! Życie jest tylko jedno i do tego tak strasznie krótkie. Naprawdę Ci go nie szkoda? A jeśli już nie chcesz zmieniać status quo to weźże zrób coś, żeby z domu wychodzić. Jak mieszkasz w większym mieście to masz tyle możliwości... Mama mojej koleżanki (też po 60) żyje z mężem podobnie jak Ty, ale ona czerpie z życia, robi kurs florystyki, garncarstwa, jeździ na UTW, na język chodzi. I to wszystko mieszkając na wsi, 30 km od miasta! Jak się chce to można zrobić bardzo wiele. Najgorsze co można, i co robisz, to siedzieć, nic nie robić i się nad sobą użalasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie chce zniechęcać autorkę do radykalnej zmiany życia ale ja osobiście też nie potrafiłabym przyzwyczaić się do kogoś nowego zaakceptować jego nawyki to nie jest wcale łatwe tylko młodzi potrafią się łatwo dostosować dopasować .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćwww
Dziękuję za rady, nawet te ostre. Faktycznie, obecnie nie pracuję, ale pracowałam wiele lat i w lipcu otrzymam emeryturę. Nie w finansach tu problem, jestem zabezpieczona. Mieszkam w niewielkim mieście, niewiele tu możliwości rozwojowych. Wiem, że problem tkwi we mnie. W ostatnim czasie zakleszczyłam się w w samotności w czterech ścianach domu i trudno mi to teraz zmienić. Przez 4 lata leczyłam depresję, z której powoli wychodzę. Samej ze sobą wydawało się być mi najlepiej, a teraz zostałam z ręką w nocniku. Dużo ksiązek czytam, jednak książka nie zastąpi kontaktu z ludźmi. Brakuje mi człowieka obok siebie, do rozmowy, do podzielenia się smutkiem i radością. Mężczyznom już dziękuję, stracilam wszelkie zaufanie i wiarę w dobry związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćwww
gość dziś To prawda, młodym jest dużo łatwiej postawić na jedną kartę i próbować zaczynać od nowa. Starsi zawsze będą mieć obawy, a jeszcze ci zranieni tym bardziej boją się zaufać, obawiają się zmian, boją się rewolucjonizować swoje zycie. A poza tym wszyscy znamy realia polskie, jak trudno zaczynać od nowa. Nowe zycie, nowy dom, nowe przyzwyczajenia, to czasem przerasta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiem Ci tak i sama sobie to powtarzaj codzienie: dziś jest pierwszy dzień reszty mojego życia. Tylko od Ciebie zależy jak ono będzie wyglądać. Jestem od Ciebie nieco młodszy, ale latami tkwiłem w związku bez przyszłości, nie dającym satysfakcji, ktory mnie unieszkodliwiał. Kilka lat zajęło mi by podjąć i zralizować decyzję o odejściu. Też sobie to powtarzałem, aż wreszcie... wynająłem mieszkanie, spakowałem 14 lat życia i się wyniosłem. Z tamtej miłości leczyłem się 4 lata, rozpadł się przez to mój kolejny związek. Ale... wiem, że było to najlepsze co mogłem zrobić i dziś zrobiłbym to ponownie bez wahania. Mam ponad 40 lat, dziwne poczucie, że zostało mi niewiele czasu. Ale tym bardziej chcę wykorzystać ten czas. Gdybyś się dowiedziała że został Ci miesiąc czy rok życia co byś zrobiła? Siedziałabyś z mężem czy żyła pełnią życia? Reszty życia! A przecież nie znamy dnia kiedy nadejdzie koniec. Może być właśnie tak że zostało nam niewiele czasu. Trzeba go wykorzystać jak najlepiej. Nawet jeśli poniesiesz porażkę, to będzie to Twoja porażka, ale nigdy nie powiesz że nie spróbowałaś. Oglądałaś "Boską Florence"? Mogą mówić, że nie umiałam śpiewać, ale nikt nie powie, że nie śpiewałam! Sparafrazuj to na życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W Polsce ale i na świecie kobiety żyją średnio kilkanaście lat dłużej niż mężczyźni i samotność może spotkać niestety każdą to strasznie ale prawdziwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćwww
gość dziś Bardzo, bardzo pokrzepiająca wypowiedź, do tego poparta własnym doświadczeniem. Najbardziej trafiło do mnie pierwsze zdanie, które od jutra na pewno zacznę stosować oraz ostatnie dotyczące filmu. Nie oglądałam tego filmu, ale obejrzę, obiecuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do 17:22 przepraszam, nie chciałam żeby tak to zabrzmiało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam dzisiaj chandrę gigant może dlatego nie powinnam się wypowiadać w temacie w którym autorkę należało by podtrzymać na duchu a nie dołować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Nic się nie stało. Nie przyjęłam tych słów jako dołujące, ale jako szczere do bólu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:32 dzięki, ciesze się że ciebie nie uraziłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
powtarzaj to sobie codziennie rano jak się obudzisz! Dziś jest pierwszy dzień reszty mojego życia To brzmi i jest banałem, ale w banałach jest prawda. Najczystsza Można być zgorzkniałą 20-latką i szczęśliwą, choć samotną 60, 70, czy 80-latką. To wszystko siedzi w naszej głowie. I dlatego nie mogę pojąć czytając tu wypowiedzi dwudziesto kilku czy trzydziesto kilkulatek, że nie odejdę, dokąd pójdę itp. A potem ludzie kończą żyjąc obok siebie, nierzadko nienawidząc i obwiniając nawzajem o zmarnowane życia... Po co... To nasze życie jest tak straszliwie krótkie i tak bardzo szybko ucieka. Ale człowiek będąc młody tego nie dostrzega, a kiedy się ocknie to tyle lat przeleciało przez palce. Na darmo. Zobacz sobie teledysk; na yt wpisz Avicii I could be the one może też Ci da do myślenia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia: młodzi mają albo chcą mieć dzieci pod opieką, mają problemy finansowe, do emerytury czas długi, nieustabilizowaną sytuację mieszkaniową. Ty masz ten komfort, że przynajmniej nic nie musisz: nie masz parcia na małżeństwo i dzieci, bo to załatwione, emeryturka blisko - możesz dorabiać lub nie, ale nie musisz już raczej martwić się o to czy szef przedłuży ci umowę. Dzieci dorosłe, samodzielne - nie musisz martwić się o nie, a to duży komfort.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćwww
gość dziś Troszkę czasu zajęło mi dwukrotne obejrzenie teledysku. Mocny, bombowy. Też tak chcę, no może oprócz końcówki;) A chcieć, to podobno móc. Od dziś powtarzam jak mantrę "Dziś jest pierwszy dzień reszty mojego życia". Mam nadzieję, że wmówię sobie zmiany na dobre. Biorąc pod uwagę moje doświadczenie, ja również nie rozumiem młodych osób, które męczą się w związkach i nadal w nich tkwią. Należy iść za ciosem, później jest tylko gorzej, coraz więcej wątpliwości i lęków aż dochodzi się do ściany, tak jak w moim wypadku. Tysiące pytań roi się w głowie, dlaczego nie odeszłam wcześniej, czemu pozwoliłam sobie na życie w tak toksycznym, w związku, który odebrał mi resztki godności, a doprowadził do tak straszliwej samotności. Nie ma gorszej rzeczy na świecie niż stanąć na skraju życia i ocenić je jako stracone, zaprzepaszczone. A mogło być inaczej. Mozna było spróbować zawalczyć o siebie, o swoje JA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moze nie wyszlo ci z mezem , ale jak mozna nie miec w tym wieku przyjaciól? znajomych? przeciez przez tyle lat powinno sie ich duzo nazbierac. Jestem starsza od ciebie , a zycie wciaz ciekawe, dzieci wyjechały , wciaz mi brakuje czasu,wciaz jest cos do zrobienia. I znajomych wciaz przybywa. I maz i ja mamy swoje zainteresowania, swoje sprawy. Dzieci daleko - przeciez naturalne, że maja wlasne zycie, ale sa telefony, internet. Jesli zawaliłas temat znajomych, to przeciez mozna to nadrobic, jest działaność spoleczna, sa rozne organizacje, kursy , wycieczki itd- wejdz w internet i zobacz, co sie dzieje w twojej okolicy i troche dalej. Ze znajomymi i pzrzyjaciólmi nikt sie nie rodzi, kazdy sam zdobywa. Wyjdz do ludzi, a jesli z jakichs powodów nie mozesz, to wejsc na fora spolecznosciowe, znajdz starych i nowych znajomych np na fb, pogadaj. A ksiazek moze byc wiecej, niz kilka - sa biblioteki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Droga autorko. Rozumiem Cie bardzo dobrze. Sama nie raz myśle o swojej jesieni zycia i na sama myśl ogarnia mnie smutek i przygnębienie. Ale myśle ze jest na to sposób. "Byc komuś potrzebnym" oraz "cos czemu sie poświęimy". Dlatego tak ważne jest zeby znalezc w życiu pasje i pielęgnować ja, robic to co sprawia nam pzyjennosc, dzieki czemu czujemy sie w czymś dobrzy. Druga sprawa to bycie potrzebnym. Jesli nie mężowi to na pewno sa ludzie którzy cie potrzebują. Moja mama chodzi do klubu seniora. Wymieniają sie książkami, urządzają ogniska, spotkania przy ciasteczku i kawie. Nawiązała tam wspaniałe znajomosci. Moze jakaś praca charytatywna? Moja sąsiadka z kolei chodzi sortować ubrania dla ubogich. Inna znajoma zaadoptowala psy i temu sie poświęca, z kolei inna pomaga w kościele w organizacji spotkań, czasem piecze ciasta lub szykuje dekoracje. Dla każdego bedzie to cos innego. Odradzam tu jakies radykalne zmiany, jak ktos powyżej. Łatwo pisać 30 latce- rozwiedz sie, zmień prace itp. Myśle ze nie tedy droga. Myśle ze maz cie kocha, ale po tak wielu latach wdarła sie rutyna albo on ma problem w wyrażaniu uczuć. Nie wiem jak jest, w każdym razie życzę wszystkiego co najlepsze kochana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do 18:01 ale jak mi się wydaje autorce chodzi o kogoś bliskiego kogoś kto daje poczucie bezpieczeństwa, owszem koleżanka jest potrzebna można się jej wygadać, fajną książkę przeczytać ale ani książka ani koleżanka nie zastąpi relacji jakie ma się z mężczyzną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćwww
Tak, przyznaję Wam rację, że to ja zawaliłam na całej linii, tak ze znajomymi jak i z zadbaniem o swoje sprawy. Zamknęłam się we własnej skorupie, a teraz to już dłuższy proces, aby to nadrobić. Do tego nie jestem konsekwentna, wciąz postanawiam, że coś zaczynam robić dla siebie i w efekcie pozostaje tylko na postanowieniach. Gdzieś tam jednak w głowie tkwi tęsknota za innym zyciem, ale wykonawstwo legło w gruzach. Być może to efekt depresji, którą przeszlam. Nigdy nie zaniedbałam obowiązków domowych, nie zaniedbałam swego wyglądu (to ważna dla mnie sfera), zaniedbałam natomiast swoje życiowe potrzeby. Dziś widzę, że bez drugiego człowieka jestem samotna jak palec. A samotność we dwoje, to najgorsza odmiana samotności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×