Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mieszkam w bloku i chuj mnie strzela, to pieklo na ziemi.

Polecane posty

Gość gość
gość dziś smród w krakowie jak jeden chuy ze nie idzie okna otworzyc, siekiere moglby zawiesic a ty mi p*********z o domkach. a prosze bardzo, masz sprawe ulatwiona , dzwonisz z donosem do odpowiednich sluzb i niech przyjada i probke z pieca wezma. i po sprawie xxx Bardzo zabawne. Zgłaszasz do służb a one przyjadą albo nie. Mogą przyjechać na drugi czy trzeci dzień. I nie biorą próbek z pieca, bo taki delikwent może się jakoś wymigać, że to nie on palił tylko poprzednicy. żeby służby mogły coś zrobić muszą złapać na gorącym uczynku - muszą zobaczyć, że rzeczywiście akurat pali się w tym piecu jakieś świnstwo. Możesz mieć całą kotłownię zawaloną śmieciem, możesz mieć te śmieci nawet w piecu, ale jeśli one akurat się nie palą to służby mogą ci naskoczyć. Aha, i jeszcze w nocy możesz robić sobie co chcesz bo i tak nikt nie ma jak cię sprawdzić. Tak jest przynajmniej u nas we Wrocławiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wiem jak ty ale jak wyjezdzam z krk do domu rodzinnego oddalonego o 120 km to wlasnie delektuje sie powietrzem. spacery praca w ogrodzie, sama przyjemnosc. inaczej spie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jA MIESZKALAM W BLOKU 5 lat kiedy bylam singielka ;) i tez miałam wrazenie, ze jestem jak szczur w klatce. Teraz ma swój domek z ogrodem + duże podwórko. Robie co chce nawet na golasa mogę chodzic bo sąsiedzi daleko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katis
Ja wychowałam się w dużym domu za miastem. Niestety kiedy byłam mała bardzo brakowało mi towarzystwa, bo poza moją siostrą nie było tam żadnych innych dzieci- sami starsi ludzie i najzwyczajniej w świecie się nudziłam, a kiedy odwiedzałyśmy kuzynkę w bloku, to do woli bawiłam się z innymi dzieciakami, bo zawsze było ich pełno. Miałam swój wielki pokój, miałam ogródek, mogliśmy grillować, ale tak jak mówię brakowało mi tego towarzystwa i wszędzie miałam daleko. Teraz od 10 lat mieszkam w bloku i nie narzekam. Sąsiadów mamy ok, bo w większości przypadków są to albo starsi ludzie, albo małżeństwa z dziećmi i ściany są tak wyciszone, że jedynie wiercenie i głosy z klatki do nas dochodzą. Nie słyszymy jak sąsiadka rozbija kotlety, jak sąsiedzi uprawiają seks czy jest awantura. Mieszkam na parterze, klatki nikt nie zastawia, nie zostawia śmieci przed drzwiami i nikt nie pali na klatce papierosów. Wychodzę z mieszkania i mam pod nosem sklepy, placówkę banku, pocztę, park i mnóstwo innych przydatnych miejsc, do których miałam utrudniony dostęp mieszkając w domu za miastem. Kiedy wychodzę rano z bloku, jest odśnieżone, posypane, mam pod nosem przystanek autobusowy i swobodny dojazd do pracy- zaoszczędzam paliwo, bo nie muszę wszędzie jeździć autem. Oczywiście cieszyłabym się gdybym miała dom w mieście, bo wiadomo latem drażnią wrzaski dzieci bawiących się za blokiem, czy mnóstwo dymu papierosowego dobiegającego z pobliskich balkonów, ale nie narzekam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mieszkam w domu i nie przeszkadzają mu kosiarki sąsiadów jak kosza w lecie. Przeciez one nie są jakies głośne. W dodatku zapach świeżo skoszonej trawy no uwielbiam.wspomnienia z dzieciństwa jak jeździło sie na sianokosy do babci:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja do 28 roku życia mieszkałam w domu a potem zamieszkałam w bloku i tak powiem. Najwiekszym minusem mieszkania w domu było ciągłe jeżdżenie z każdą pierdołą do miasta i to że dużo powierzchni jest do ogarniania w domu. W bloku z kolei mam wszystko pod nosem ale dokucza straznie ciasnota takiego mieszkania, ale chyba nie chcę mieszkać już poza miastem, bo wiem że będę bardziej wyklinać na to wieczne dojeżdżanie niż na tą ciasnote tutaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"bardzo brakowało mi towarzystwa, bo poza moją siostrą nie było tam żadnych innych dzieci- sami starsi ludzie i najzwyczajniej w świecie się nudziłam, a kiedy odwiedzałyśmy kuzynkę w bloku, to do woli bawiłam się z innymi dzieciakami, bo zawsze było ich pełno." Ilość dzieci do towarzystwa to akurat nie zależy od lokalizacji ale od tego czy w jednym miejscu nagle powprowadzało się dużo młodych małżenstw naraz oraz lata w których to nastąpiło. Np. ja wprowadziłam się z rodzicami do domu który powstawał wraz z innymi domami jako nowe osiedle. Wtedy w podobnym czasie wprowadziło się całe mnóstwo rodzin z dziećmi w wieku szkolnym. Praktycznie w każdym domu byli jacyś rówieśnicy. To było jednak ćwierć wieku temu. Te dzieci podorastały i powyjeżdżały za granicę lub założyły rodziny w innych miejscach i teraz jeżeli tu w ogóle są jakieś dzieci to tylko wnuki które zajeżdżają do tych ludzi na niedzielę. Tak to generacja tych co się ostali się starzeje i ma syndrom pustego gniazda. Niemal identyczna sytuacja panuje u mnie w bloku w którym zamieszkałam 8 lat temu. Jeszcze jakieś 6 lat temu pod blokiem panował dziecięcy gwar bawiących się dzieci. Teraz od jakichś 4 lat kompletnie nic, cisza, pustka. Dzieci dorastają szybko i niepostrzeżenie i gdzieś znikają. Nagle człowiek ocknie sie i widzi że w bloku w 95 procentach mieszkają ludzie w wieku od 50 lat wzwyż.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dzis po 9, leze w lozku i slysze przez sciane - dobrze mi sie wydaje ze tam chyba jest lazienka - jak facet jak to sie mowi, zbiera charche :D czyli oblesnie odchrzakuje prawie ze na granicy wymiotow - taki to byl dzwiek. 5 minut tak charczal. stamtad tez jego steki slyszalam. czyli pewnie dup.czyli sie w lazience. i non stop caly dzien slychac tam dzieci, kobiete i faceta. ciekawe z czego zyja, wiem ze w tym bloku sa osoby prowadzace dzialalnosc gosp., hmm moze pracuja z domu :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam dom 240 metrów, nowoczesny, ale cóż z tego jak jestem sam. W sumie z tego powodu w nim nie przebywam. Pracuje, jako chirurg w w szpitalu, biorę dyżury, zarabiam w dwa lata na mieszkanie w Krakowie powiedzmy, ale coś za coś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiem, wszedzie sie mieszka lepiej kiedy jednak jest ktos oprocz ciebie na mieszkaniu. mysle ze jeszcze jak masz prace to pol biedy. ale nie wyobrazam sobie mieszkac samotnie czy to w bloku czy w domu. to juz wolalabym z kims wspolnie wynajmowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:21 lubię Kraków ;-) ile masz lat, jeśli mogę spytać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:21 to sciemniacz. Zaden chirurg. Juz go kiedy tu dziewczyny rozgryzly, jak maila podal. Takze nie macie sie czym jarac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiedyś mieszkałam w niskim bloku z jak to mówiłam papierowymi ścianami. Od sypialni mieliśmy jevnieta rodzinkę, cały dzień i noc telewizor, darcie mordy, telefony. WzyStko było słychać, nawet chrapanie, a walenie im po ścianie to codzienność. Od salonu stare małżeństwo, tv na cały regulator od 4 rano. 22-23 jakieś programy typu sprawa dla reportera. Na dole studenci, n*******lali jakby się meblami rzucali, raz była impreza w środku tygodnia to im korki wykręcilismy. W końcu się przeprowadziliśmy do 10pietrowca. Pod nami jakaś p******a rodzina, facet tak głośno gada, że słyszę o czym, dziecko ciągle płacze, a ta k***a o 6 rano n*******la z odkurzaczem. Obok jakiś frajer nauczyciel, 40 letni kawaler, codziennie do nocy na cały regulator ogląda jakieś angielskie programy. Nawet chuj drzwi nie otwiera. Tak mu po ścianie walimy, że za niedługo się przebijemy. Na przeciwko jakaś mloda parka się wprowadza, ciągle łażą po korytarzu i klepią mordami, zamiast wejść do mieszkania. Normlanie cyrk na kółkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ten sąsiad co ryczy jak żubr to pamiętam, że pisałaś, że tylko raz w miesiącu po wypłacie. Wytrzymasz....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:37 dzięki, tak myślałam, sposób pisania zalatuje kafeteryjnym szambem ale mogłyśmy dać mu pościemniać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, ale zanim dojdzie do mija godzina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A może podkłada głos pod p****le?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A może pan chirurg mógłby wrócić i nam troszeczkę poopowiadać, zaopowiadało się zabawnie :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Troll

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wychowałam się w domu. Mieszkamy w "bloku" (3 piętra, 6 mieszkań) plus dzierżawimy ogródek działkowy o jakieś 15 minut pieszo od nas. Minusem są sąsiedzi, ale niewielkim, bo izolacja bardzo dobra (odnawiając dodaliśmy własną pod sufitem i parkietem), a poza tym same plusy: kwadrans do centrum (2 przystanki ok. 200 m od domu), mieszkanie wielkościowo przyzwoite (75m2 na 3 osoby, plus balkon), ten ogródek bliziutko (a w razie czego zawsze można zrezygnować), blisko sklepy, apteka, przeszkole, podstawówka, wokół masa zieleni. Z takiego mieszkania zrezygnowałabym tylko na rzecz domu w takim samym położeniu, a to rzecz nierealna. Domy położone w najbliższym sensownym miejscu to ok. 40 minut dojazdu do mojej czy męża pracy (korków nie licząc, z korkami spokojnie dobija do godziny w jedną stronę). Obecnie ja mam do pracy 10 minut rowerem, mąż 20 autem albo komunikacją miejską.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też nienawidzę mieszkać w bloku mam małe dziecko które płacze i staram się by jak najmniej plakalo ale nie zawsze się da przez to nie czuje się komfortowo wiecznie jestem zmęczona bo czuwam cała noc jak tylko zaplacze to wstaje by nie robić hałasu i nie przeszkadzać innym. Za ścianą codziennie od 5 rano darcie ryja bo oni do roboty idą i nawet nie starają się być ciszej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdzie wy mieszkacie. :D Mieszkam w bloku, ale ma tylko dwa piętra. Po dwa mieszkania na piętrze. Klatki schodowe szerokie, mieszkania nowoczesne. Wokół las, trawa, place zabaw. Ptaszki śpiewają. Dla mnie moje osiedle to ideał. Domu nie chcę, bo nie będę wokół niego chodzić. A tak nawet gdy żarówka się na katce przepali, dzwonię i za chwilę mam światło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Domek pod miastem? To głupota - chyba ze macie blisko szkoły, przychodnie i sklepy. Jeśli nie, to psujecie życie swoim dzieciom przez swoje wiejskie marzenia o ogródkach i tarasikach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak dobrze, ze mam normalnych sasiadow. Mi sie dobrze mieszka w bloku a dom ciagle zapierdzielanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wolalabym z********ac przy domku niż siedzieć w bloku i słuchać ekscesow sąsiadów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To zabija życie intymne. Jak mam spędzić miły wieczór z mężem kiedy oboje słyszymy jak sąsiadka wali miarowo, chyba głową w łóżko czy co ? A za chwilę obleśne jęki jej faceta. Odliczam dni do wyprowadzki blok to koszmar i te smrody z klatki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś Domek pod miastem? To głupota - chyba ze macie blisko szkoły, przychodnie i sklepy. Jeśli nie, to psujecie życie swoim dzieciom przez swoje wiejskie marzenia o ogródkach i tarasikach. x A ty psujesz dzieciom życie, bo kiszą się w 4 ścianach i same nawet nie mogą wyjść pobiegać, pojeździć na rowerze, a jedyną rozrywką pod blokiem jest bieganie między śmietnikami i słuchanie zrzędzenia sąsiadów. A właśnie w takim ogródku i tarasiku dzieci mogą wyjść kiedy chcą, mogą biegać do woli, a w lato mają basen w którym mogą siedzieć cały dzień, mają swój plac zabaw, swoją piaskownicę. Wszystko swoje, rozumiesz...:P. Oj jakie to życie mają popsute :P, aha do szkoły mają 1,5 km. Tak właśnie wyobraź sobie, nie ma problemu by dojechać do szkoły :P. Nie wiem, może nie wiesz co to samochód, rower, że widzisz tak wielki problem i tak popsute życie...:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem gdzie wy mieszkacie. Serio. :O W życiu nie słyszałam seksu sąsiadów, nie słyszę ich w łazience, nie czuję co gotują. Żyjemy sobie normalnie. Owszem, zdarza się, że dwa razy w roku ktoś jest głośniej. I nikt nie robi z tego problemu. Dodatkowo osiedle mam piękne, w lesie, 700 metrów od plaży. Przy każdym bloku duży plac zabaw i dużo, naprawdę dużo zieleni. Olbrzymie trawniki, kilka miejsc z grillem, gdzie spontanicznie spotyka się nawet 1/3 osiedla latem. :D Impreza wtedy jest super. ;) Owszem, są pewne niedogodności, bo to osiedle bloków. Jednak żeby mieć trochę intymności trzeba mieć dom za miastem, duży teren i solidne ogrodzenie. Śmieszą mnie te segmentowe domy, gdzie sąsiad przy sąsiedztwie czy działki tak małe, że dom stoi przy domu. I tak wtedy widać co u sąsiadów. W naszym mieście trzeba kupić działkę pod miastem, w którejś z najbliższych wsi żeby było intymnie, żeby była duża i nie kosztowała 200 tys. A ja mam małe dziecko i nastolatka, więc wieś odpada. Chcę mieć blisko do kina, na plażę, do znajomych, dziadkoet, pracy i do sklepu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10.02 masz święta rację gdybym tylko mogła to nie siedziała bym w bloku ani minuty dłużej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś Domek pod miastem? To głupota - chyba ze macie blisko szkoły, przychodnie i sklepy. Jeśli nie, to psujecie życie swoim dzieciom przez swoje wiejskie marzenia o ogródkach i tarasikach. x A ty psujesz dzieciom życie, bo kiszą się w 4 ścianach i same nawet nie mogą wyjść pobiegać, pojeździć na rowerze, a jedyną rozrywką pod blokiem jest bieganie między śmietnikami i słuchanie zrzędzenia sąsiadów. A właśnie w takim ogródku i tarasiku dzieci mogą wyjść kiedy chcą, mogą biegać do woli, a w lato mają basen w którym mogą siedzieć cały dzień, mają swój plac zabaw, swoją piaskownicę. Wszystko swoje, rozumiesz...jezyk.gif . Oj jakie to życie mają popsute jezyk.gif , aha do szkoły mają 1,5 km. Tak właśnie wyobraź sobie, nie ma problemu by dojechać do szkoły jezyk.gif . Nie wiem, może nie wiesz co to samochód, rower, że widzisz tak wielki problem i tak popsute życie...Xxxx Xxxxxx Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, że dzieci niekoniecznie kiszą się w blokach. Moje dziecko zaprasza do siebie kolegów albo ich odwiedza, chodzi na plac zabaw, do jednego z kilku parków w okolicy. Zimą chodzimy na basen lub na łyżwy. Czasem spontanicznie zaprosimy kogoś do siebie, wyskoczę z mieszkania do cukierni i spozywczaka, kupię słodkie i winko. Nie muszę się martwić, że goście nie mają jak wrócić, albo że zapłacą krocie za taksówkę. Dzieci szybko dorastają - z czasem przestanie im wystarczać trampolina na ogródku, czy dmuchany basenik. Będą chciały wyjść do kina, spotkać się po szkole z kolegami i domek pod miastem przestanie być zabawny. Chyba że, jak wspominałam, macie blisko szkoły, itp. Samochód mam, ale uzywam sporadycznie - chodzi mi o to, żeby odczepić się od samochodu, wystarczająco dużo jest korków w naszym mieście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×