Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mieszkam w bloku i chuj mnie strzela, to pieklo na ziemi.

Polecane posty

Gość gość
Aha - i w naszym bloku sąsiedzi nie zrzędzą - mieszkam w nowym bloku, w którym sporo jest rodzin z małymi dziećmi. Wcześniej mieszkałam w starym na tym samym osiedlu, gdzie była większość ludzi starszych, ale oni też nie zrzędzili. Jednak tamto mieszkanie było dla nas za ciasne i zmieniliśmy je na większe. Owszem, wchodziła w grę opcja domu pod miastem, bo to jest początkowo tańsze rozwiązanie, ale ostatecznie zdecydowaliśmy się na blok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10.45 wyobraź sobie, że od zawsze mieszkam na wsi miałam do wyboru albo kupno mieszkania albo budowa domu, bez zastanowienia wybraliśmy dom. Jakoś nigdy nie było problemu z wyjściem do kina, czy spotkać się z koleżankami. Takie właśnie pojęcie o życiu na wsi mają ludzie z miasta. Tak, bo mieszkając na wsi, siedzisz tylko w ogródku, na zakupy, do kina, do restauracji nie chodzisz, baaa nawet dzieci do szkoły nie chodzą, bo szkoła za daleko (akurat mamy 1km), samochodów, rowerów tutaj nie ma i autobusy też nie jeżdżą, no po prosu każda wioska jest odcięta od cywilizacji, a ubikacje są ta podwórku...:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11.15 ja też mieszkałam na wsi i szkoła była oddalona o 2 km i matka miała małe dziecko i jakoś człowiek dawał sobie radę a teraz mieszkam w bloku i totalnie żyć mi się nie chce. Na wsi człowiek miał swoje podwórko wyszedł kiedy chciał i oddychal powietrzem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli jesteś ze wsi, to jesteś przyzwyczajona do życia na wsi. Zresztą, jeśli mieszkasz w takiej wsi, gdzie domy są blisko siebie, jest w pobliżu szkoła, czy przychodnia, to nie ma o czym mówić. Teraz ludzie mają dziwne pomysły, że kupią dom na środku pola, nie myślą nawet o tym, jaka jest infrastruktura. Ja jestem typowym mieszczuchem, jedynie dwa tygodnie w roku spędzam w domku w lesie i po kilku dniach biorę auto i spadam do miasta chociaż na kilka godzin, bo nie mogę już wytrzymać. W moim bloku jest mi dobrze. Dziecko ma przedszkola (dokładnie 5 do wyboru) i szkoły w zasięgu kilkuset metrów, z przedszkola zazwyczaj wracamy większą grupą i dzieciaki sobie biegają. Moja znajoma wyprowadziła się na wieś i dzieciaki zgarnia do auta i tyle mają ze swoich przedszkolnych znajomości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja bylam mieszczuchem od urodzenia, wszystko sie zmienilo jak poznalam mojego meza :) wyprowadzilismy sie 5 lat temu na zabita dechami wies i to byla najlepsza decyzja w moim zyciu. Dzieci poki co tez nie narzekaja, ale syn ma dopiero 9 lat, a corka 5 wiec poki co im wystarczaja kontakty z dziecmi z okolicy, gorzej pewnie bedzie jak beda chcialy gdzies wyjsc na impreze czy cos. Do najblizszego miasta mamy 20 km, ale jezdzi pks 10 razy dziennie wiec nie jest zle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co to jest 20 km? Ja miałam 40 i było fajnie z dala od p********h sąsiadów i słuchania kiedy się ****aja jak konie w stajni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moi tesciowie maja dom na wsi. Masakra, do malego najblizszego miasta 15 km, do najblizszej apteki 6km, do kina 45 km i jak nie masz auta, to lipa, bo autobusy dwa, pociagiem tez nie ma jak, bo jak wlasnie chcesz do kina czy do szpitala, to czeka Cie przesiadka i to tez sterczysz na stacji, bo nie ma dogodnych polaczen. Na wiosce 2 sklepy spozywcze, ceny z kosmosu no i kosciol, na spacer jedynie do lasu, ale w sumie co to za przyjemnosc chodzic codziennie ta sama trasa? Tam jest fajnie w wakacje pojechac na kilka dni, oczywiscie auto musi byc, by dojechac nad jezioro, bo tez kawalek drogi. Mlodziez? Chleje za cmentarzem lub chowa sie na boisku. Malenkie przedszkole, doslownie sala zabaw, stolowka, szatnia i kuchnia, dzieci w jednej sali z roznych rocznikow. Szkola podstawowa razem z gimnazjum. Szkoly ponadpodstawowe? W promieniu 20 km jedno liceum i zawodowka, do innych szkol ok. 45 km. Mieszkamy w bloku, szkole widze z okna, jest park, wielki plac zabaw, do kina 5 minut piechota, na base 10, do muzeum 15,na bulwar 25 min, zreszta wszedzie dojezdza komunikacja miejska. Na osiedlu wiekszosc sklepow, 2 przychodnie, co rusz apteka, restauracje, szpital. Jest kilka szkol srednich do wyboru, jak nie pasuje, to w odleglosci 30 km miasto wojewodzkie, do ktorego jest dojazd idealny. Sasiedzi mi nie przeszkadzaja, czasem jak klade sie spac, to slychac jakies glosy, ale nawet zrozumiec nie mozna. Klatka schodowa czysta, zadbana, piwnica i wozkarnia tez, ale my mamy nadgorliwa "cieciowa", ktora o to dba. W d**e cieplo, woda ciepla na wyciagniecie reki. Nawet moja tesciowa stwierdzila, ze chetnie sprzedalaby dom na rzecz mieszkania w miescie, bo wygodnie i blisko wszedzie, a dom to studnia bez dna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak a ja mam też dosyć wycia sąsiadki jak ja rznie. Boże jak można tak mordę drzec jakby zabijali

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no wlasnie wszedzie dobrze gdzie nas nie ma,ja na wsi blisko miasta mieszkalam lata ,a teraz w bloku w miescie i za nic nie wrocilabym na wies

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wspolczuje, ciagle slyszec jeczenie przez sciany ach ,ach, ach, och och ,och i wkolko to samo a musza pewnie sie ru/ch/ac co drugi dzien.Ja mieszkam w domu jednorodzinnym blizniak i tez mam powalonych sasiadow .puszczaja muzyke taka ze sciany drza, kilka razy wzywalam policje o zaklocanie spokoju ciszy nocnej po godz 22.Autorko wiem co to jest, siedziec w halasie.Powidzialabym sasiadce ,ze ma ciszej seks uprawiac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ona nie robi oh ah tylko mordę drze jakby ja zazynali nie kumam jak tak można gdybym ja ją rznela to przestraszyła bym się że coś jej zrobiłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiedys wynajmowalam pokoj takiej dzi/w/ce i tez sie tak rżnęła ze az piszczalo .No wiec zwrocilam uwage ze jej wynajmuje pokoj a nie jej ruch/acz/om.Wyprowadzila sie bez dyskusji, kazdy chce miec spokoj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16;02Pewnie sama siebie nie słyszy jak sie rznie, przydałoby sie sasiadce filmik nagrac ,by mogla posuchac siebie jak morde wydziera ,jak cielaca sie krowa.Niektórzy to nie znają granic, ja nie wiem gdzie oni sie wychowywali, brak kultury, jakiegoś obyczaju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na najgorszych p****lach tak się nie dra jak ona. Ja rozumiem może naogladala się huj wie czego i testuje ale trzeba mieć jakieś granice

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja kiedyś mieszkałam w bloku co para bawiła się w konie. Najpierw było ihaha ihaha galopowanie po całym pokoju potem on rżał a ona oh ah itp to dopiero można było się uśmiac ale do czasu bo później zaczęło przeszkadzać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko świetnie Cię rozumiem, ja odliczam dni do przeprowadzki do domu. Nienawidzę tego hałasu zza ściany, odgłosów zmywania, kąpieli , dyskusji, nie chce słuchać jak sąsiadka dochodzi ani jak jej dzieci wrzeszczą ani jak tłucze kotlety. Duszę się na tym pożal się Boże balkoniki, gdzie wiosna i latem jest jeden smród papierosów i nawet się okna nie da otworzyć bo sąsiedzi wystawiają pyski przez okna i palą fajki dyskutują i erą ryje. Dzieci wrzeszcza pod blokiem, no moje akurat też, przyznaję, ale wrzask kilkunastu naraz już mi działa na nerwy. Chcę mieć swoją ziemię, swój ogródek, chce mieć możliwość zamknąć furtkę i nie być śledzona przez milion par oczu z każdej strony. Do kina i muzeum nie muszę chodzić codzień tak jak kafeterianki, mam auto i do miasta dojeżdżam średnio w 8 minut więc nie widzę powodu, dla którego mam nadal tkwić w bloku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to nie wiem w jakim ja bloku mieszkam nienajnowszy wielka płyta 10 pięter a słyszę tylko wodę w rurach chyba mam szczęście

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja też mieszkam w dużym bloku z tych starszych i nie słyszę sąsiadów sporadycznie raz na ruski coś tam może i stuknie ale ogólnie cisza jest, jedyne co mi doskwiera to brak własnego podwórka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja z 17.03. mieszkam w bloku z wielkiej płyty, 10 klatkowiec 10 pięter

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie irytuje jak ktoś opisuje że sąsiedzi za ścianą hałasują i w poście ścisła relacja co dokładnie robią 24 na dobe. Co wy sobie wyobrażacie że to działa tylko w jedną stronę ? Że tylko oni są obciachowi że ich słychać a was to już nie ? Logika nakazuje wnioskować że skoro wy słyszycie ich to oni słyszą was. Już to widzę jak wy beszelestnie sobie funkcjonujecie na co dzień. Tia.. pierdu.. pierdu. Pewnie ci z dołu słyszą jak oddajecie mocz a ci z boku jak sapiecie w nocy. Nie ma bata że nie. Wielcy narzekacze, oburzeni cierpiętnicy opisują jak to wielki skandal jak inni za ścianą żyją a jak sami puszczą bąka to myślą że słychać słowiczy śpiew z ich d**y.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie jest tak że mieszkam bloku od 8 lat i jeszcze nigdy nie słyszałam żadnych odgłosów seksu więc nie wiem o czym wy gadacie z tym seksem. Dla mnie to jakiś kosmos takie coś słyszeć zza ściany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale obłudnice tu siedzą. Wszystkie jak jeden mą wielce oburzone że zza ściany słychać czyiś seks, a na innym topiku (dodam na dziale macierzyńskim) się przechwalacie jakie to k***iszcza z was w łóżku jak to udany seks macie i jak to głośne jesteście a te co pisały że to obciach głośno jęczeć bo inni słyszą to były wyśmiewane że pewnie "pod kołdrą to robią przy zgaszonym świetle". Zastanówcie sie nad waszą hipokryzją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nienawidzę Oki w którym mieszkam nowy 3 lata zero wentylacji zanim zjade na dół to spocona bo na klatce goraco jak ktoś coś gotuje to 3 h na klatce czuc. Sąsiedzi nade mną prowadzą życie odwrotne do mojego długo śpią i długo w nocy gadają znajomi itp ja ode słać a oni muzyki słuchają teraz mamy zmieniać i zamienię ukochaną stolicę na wieś pod żeby moc Chociaż czuć się dobrze we własnym domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak mieszkasz w domu z ogrodem czy podworkiem itp. to po prostu powieksza ci sie przestrzen zyciowa i tyle :) Oprucz pokoi , kuchni itp. masz nie balkonik, nie trasik , ale iles tam metrow przestrzeni, na ktorej robisz co chcesz :) Wychodzisz na gaciach i rankiem pijesz sobie kawke, czy robisz sped z przyjaciolmi i grila, mozesz postawic sobie basen i pomoczyc sie jak masz chec ( nie tylko dzieci ), jak lubisz mozesz chodowac warzywka czy ziolka itp. Mozesz miec psa ! Kota ! Co w bloku jest czesto uciazliwe i niewygodne.. Wszystko zalezy od charakteru czlowieka i czego on potrzebuje do zycia.. Co lubi, a czego nie znosi, Czy ceni wolnosc, przestrzen , prywatnosc.. Czy woli mieszkac wsrod ludzi,w " betonowej dzungli ", bez prywatnosci, za to z szybkim dostepem do ulubionych rozrywek.. Cale zycie mieszkalam w bloku.. Odkad wyszlam za maz mieszkamy w domu i.. niestety dusze sie w mieszkanku rodzicow, znajomych.. Wszystko i wszystkich slysze i nie wazne czy to blok z lat 60 czy nowoczesne osiedle i tak odglosy zza sciany mnie draznia.. Nie mowiac o ruchu ulicznym, wewnatrz osiedla, szwendajacych sie udziach pod oknem, dzieciakach dracych buzie, samochodach itp. Przy domu nie ma wcale tak duzo pracy, jak tu dramatyzuja co niektorzy ;) Nic nie robie w zime w ogrodzie, nic nie robie w zime przy domu.. Snieg odgarnac ? Co za problem ? Mam piec na gaz i jak chce to sobie odpale kominek.. Dojazdy do pracy to 10 i 16 km :) Samochody mamy i nie ma problemu z podrzuceniem dzieci na zajecia po szkole.. Zreszta nie mieszkamy sami na swiecie i zawsze sie znajdzie inny rodzic , ktory wezmie ze soba nasze dziecko, a my w innym terminie bierzemy jego.Ze szkoly odwozi je bus szkolny. Dzieciaki znaja sie z dziecmi z podworka, z sasiednich domow, odwiedzaja sie i bawia na dworze.. Jak chca isc do kolegi ze szkoly to najczesciej ida od razu po szkole razem z jego rodzicami, a ja je odbieram o okreslonej porze. Nie mieszkamy na jakims kompletnym bezludziu, lecz w promieniu 20-50km mamy wieksze miasta. Zreszta ja moglabym mieszkac i w srodku lasu, ale jeden warunek : musi byc internet :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja wychowałam się w bloku, zachłysnęłam się przestrzenią na etapie oglądania działek i wybudowaliśmy z mężem dom na ścianie lasu, za miastem, w sumie kilka km od granic, ale akurat z takiej strony, że ani autobusu miejskiego, ani nic. Przez 12 lat mieszkaliśmy tam, było różnie, ale jak się dzieci pojawiły i zaczął się temat przedszkola, później szkoły okazało się nie być idealnie... Przeprowadziliśmy się do centrum, bo było wygodnie - przedszkole dosłownie pod oknem, szkoła może 300m, pod blokiem autobusy 6 linii... ale już się budujemy, mąż nie wytrzymuje w bloku, chociaż mi pasuje. Tym razem jednak dom w mieście, nie będzie takich krajobrazów za oknem, chociaż las jest, ale i domy są, ale jest też autobus miejski, blisko do centrum. Każdy ma inne spostrzeżenia, ale z perspektywy dzieci połączenie autobusem musi być, bo trudno żeby dziecko było wiecznie zależne od rodzica. Moja starsza ma już wiele zajęć dodatkowych, często wychodzi, na różne pory ma do szkoły i niestety nie damy rady jej wozić, bo trudno ciągle wyrywać się z pracy... Mój blok jest fajny, sami starsi, spokojnie, cichutko, 1 strefa, więc ścisłe centrum, wszystko tu jest. Nie ma tylko przestrzeni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wyobrażam sobie mieszkać na wsi, daleko od miasta, do szkoły, sklepu kilometry trzeba aby każdy miał swój samochód, a jak dzieci mniejsze to trzeba je wozić bo wszędzie daleko, wszystko tylko nie wieś. W bloku nie martwię się o nic, ogrzewanie, płot, cieknący dach, trawa na podórku którą trzeba co dwa tygodnei kosić, itp. Swój dom to zapieprz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ile na wsi na podwórku można siedzieć, np. teraz zima i za wuja nie usiedzi 2-3 godziny na podwórku bo zamarznąć można, u nas ci zimy w tym zimna wiosna i zimna jesień to mamy 8 miesięcy a jedynie ok. 4 miesięcy ciepła. Owszem gdyby co najmniej 2-3 miesiące zimy, wiosny jesieni to tak ale nie 3/4 roku zimno. Także dla tych kilku miesięcy nie chciałabym się męczyć na wsi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widać to wszystko zależy od człowieka. Dzieciństwo spędziłam w blokach - mieliśmy duże mieszkanie, ok. 80 m2, było bardzo spoko, rodzice prowadzili otwarty dom, mieliśmy zawsze u siebie jakichś znajomych. W liceum przeprowadziłam się z rodziną do szeregowca w centrum - ok. 210 m. Tam każde z nas pozamykało się w swoim pokoju, zaczęło nam wiecej rzeczy przeszkadzać, które kiedyś nie były problemem, np. Tv za głośno gra u rodziców na dole, brat puszcza wodę o 23:00 w łazience. Sprzątanie mojego pokoju albo odkurzanie schodów było upierdliwe. Teraz mieszkam znowu w bloku i jest super:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
By zyc w domku bym musiała napierw miec dużą rodzine. Dla mnie, męża i dziecka nie opłaca sie tyrać na dom ktory kosztuje dwa razy tyle, bawic sie w kredyty, tyrać zeby spacic, robić obok niego... Mam w mieszkaniu 60m2 i uwazam ze wystarczająco-sypialnia, pokoj córki, przedpokoj, łazienka, salon z kuchnią i jadalnią oraz balkon. Wsio. Oboje pracujemy, corka w przedszkolu. Mamy działkę rekreacyjną z altaną wiec jesli chce to pakujemy się i jedziemy pluskać w basenie. Patrze tak po ludziach mieszkających w domu to mam wrażenie ze nawet skorzystać z tego nie maja kiedy bo co wyjdą na podwórko to albo trawa do koszenie, drzewa czy krzewy do przycinania, grabienie, kwiaty etc. a tu jeszcze jakis pies po którym trzeba sprzątać. Okien do mycia X duzo, piec do palenia, trzeba o wszystkim myslec-śmieci itd. Orka na całego. Trzeba mierzyć siły na zamiary-pakować sie w dom i całe zycie na niego pracowac? Nieee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam dom.. Trawy nie kosze, mam specjalnie posianya odmiane lakowa z kwiatkami :) Ewentualnie od frontu przejedziemy raz na jakis czas kosiarka.. Nie przycinam krzewow i drzewek co tydzien, tylko RAZ w roku :) Piec mam na gaz , o nic sie nie martwie, jak mi sie chce to dla atmosfery napale w kominku : Mam grzadke na warzywa i ziola.. no zarasta sobie, jak mi sie chce to opdlubie w niej , a jak nie to swiat sie nie zawali :P Martwie sie o smieci ? Wystawiam pojemniki w okreslony dzien tygodnia i wsio :) Okna ? Nie mam manii co tygodniowego pucowania okien.. jak juz zawsze sie znajdzie chetny by dorobic :) Lub maz.. on lubi myc okna. Ile razy w roku naprawia sie dach ? Maluje elewacje ? Naprawia rynny ? Maluje, nie wiem.. ploty ? Jak sie chce miec kwiatki to sie przy nich pozniej robi .. lub sadzi sie nie wymagajace roslinki czy krzewy, by miec minimum pracy. Naprawde nie wiem o jakiej orce przy domu mowicie..Dzwonie i przychodzi pan/firma i robia.. Lub sami robimy z przyjemnoscia :) Z przyjemnoscia , bo nie ma nic wielkiego do roboty , a mozna zrobi kiedy sie ma na to chec :) W bloku o nic sie nie martwicie ? Placicie na fundusze remontowe by sie nie martwic .. Dzwonicie i przychodzi ktos i naprawia.. Nie wiem gdzie tu jakas roznica jest :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×