Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zdruzgotana hana

PRAWDA O WASZYCH MALZENSTWACH

Polecane posty

Gość zdruzgotana hana

dziewczyny ale tak szczerze! opowiedzcie mi jak wygladaja tak naprawde wasze malzenstwa? czy mezowie wam pomagaja? czy angazuja sie w opieke nad dzieckiem/dziecmi? czy staraja sie was czasem wyreczyc, czy dbaja o dom nie tylko w postacie przyniesienia wypłaty do domu!???ale tak szczerze?! bez wyzwisk i wymyslania. Jestem z mezem 10lat (z czego 7lat po slubie). na poczatku (jak to na poczatku) bylo super, smialismy sie ze jestesmy dla siebie stworzeni.para idealna. zamieszkalismy razem dopiero rok po slubie na swoim, wczesniej przez rok u moic rodziców zanim kupilismy mieszkanie. 3 lata pozniej urodzilo sie dziecko. Odtad wszystko powtarzam WSZYSTKO jest na mojej glowie, fakt maz duzo pracuje, dobrze zarabia, ale ja tez pracuje zawodowo odkad skonczylam szkole srednia, cale studia pracowalam. Nie jestem z tych co to maja katar albo okres i siedza na L4. cala ciaze tez pracowalam bo akurat u meza byla wtedy posucha w pracy,chcialam podniesc choc trosszke nasz standard. Caly dom prowadze ja - tzn sprzatam, piore, prasuje gotuje, zmywam(on czasem), chodze na zakupy(czasem ze mna idzie), zaprowadzam dziecko do przedszkola, opiekuje sie nim po pracy jak tylko wejde w drzwi az do 22ej o ktorej zasypia. jestem na pelnych obrotach od 6 rano do 22-23, bez chwili odpoczynku, moze raz-dwa w tyg zdarzy sie ze corka zajmie sie soba to na pol godzinki usiade na kanapie. choc w glowie i tak mam ciagle mysli co jeszcze musze zrobic, ile obowiazkow przede mna, oplaty rachunki - pilnuje ja!. Maz poproszony o jakakolwiek pomoc lub opieke nad dzieckiem abym mogla spokojnie posprzatac czy ugotowac zaraz wymawia sie zmeczeniem po pracy (czesto nie ma go po 15 godzin ale po powrocie z pracy nic nie robi), zaraz rzuca haslem ze on pracuje, ze przynosi wyplate ze jak bede 15 godzin w pracy tak jak on to zobacze.... nie rozumiem tych wymowek, bo nie siedze w domu na wychowawczym i nie zbijam bakow. wtsaje rano o 6, na 7 dziecko zaprowadzam do przedszkola, o 16 koncze prace, odbieram dziecko(czasem moja mama wczesniej), w domu jestem o 16.30-17ej. potem jak wspomnialam caly czas na nogach do 22-23. corka jest jedynaczka, bardzo absorbujaca, mega ze mną zwiazana, ciagle domaga sie mojej uwagi. Z jednej strony musze ja odstawiac na bok, czasem krzyknac zeby sie sama zabawila, z drugiej strony mam wyrzuty, bo nie widzi mnie caly dzien,nie dziwie sie ze domaga sie uwagi matki ktora kocha... i bledne kolo. Zabawa meza z nia to taki przymus, sam od siebie nic, jesli sie bawi to 10-15min i przestaje, mala widzi jego brak zaangazowania, zaraz przychodzi do mnie, a on nawet jej nie zawoła bo mu to na reke, ciagle tylko telewizor i telewizor, bo fakty, bo tvn turbo, bo film...rany boskie, ja nie mam czasu na obejrzenie tych wspomnianych wiadomosci... kiedy mowie mu ze prowadzenie domu to tez praca to mowi ze przesadzam... ciagle sie ostatnio klocimy, ja juz nie mam sily, czasem ogarnie lazienke po klotni i przymusowo), czasem rozwiesi pranie(bo mu kaze), wyjdzie z psem, wyrzuci smieci, tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdruzgotana hana
Najbardzioej boli mnie ze ciagle sie mnie czepia, zwraca o byle co uwage, a to ze wlos na umywalce lezy, ze papier nie powieszony w lazience, ze wszedzie zabawki malej. na boga a mam po pracy te 3-4 godziny ktore musze podzielic pomiedzy takie obowiazki a on sie czepia o wlos, Ostatnio w ogole odnosze wrazenie ze szuka dziury w calym...a najlepsze jak wypomina mi ze seksu ma za malo..a ja juz zwyczajnie nie mam sily, czasu ochoty, bo o 23ej to ja padam na twarz a mala zasypia tylko ze mna. jestem atrakcyjna kobieta ale zaniedbana tzn nie majaca czasu na fryzjera kosmetyczke. przestalo mi zalezec na fajnym makijazu, ladnych ciuchach, nie znaczy to ze chodze w dresie czy z rozczochranymi wlosami,nie, ale przestalo mi zalezec ...czas i brak sil robia swoje... on tego nie rozumie. chyba mu pasuje ze zona ktora kiedys byla zadbana i atrakcyjna i zwracala na siebie uwage plci przeciwnej teraz jest zwyczajna... moze kogos ma,nie wiem. kiedy on jest dlugo w pracy to nic od niego nie chce, nie wymagam,pozwalam aby sie drzemnal po pracy itd. kiedy ja jestem juz mega chora to nie mam kiedy sie polozyc i zregenerowac bo ciagle nad glowa wisi mi corka, a on sie nia nie zajmuje, kurde,nie wiem co sie dzieje w naszym malzenstwie.Z boku wygladamy na zgrany duet, no ale ja nie trabie na prawo i lewo ze nie jest rozowo, ale tez nie koloryzuję. nie mam sie przed kim wygadac. Moja mama jest po mojej stronie, tesciowa, roznie, czasem przyzna mi racje, w wiekszosci milczy bo ona z tych co to wola milczec. Kazde zwrocenie uwagi przez moja mame konczy sie awantura najpierw miedzy mezem i nia, potem miedzy nim a mną. Mam juz dosc, Maz przestal mnie szanowac. Jestem sluzaca. Niby madra wyksztalcona, zaradna, pracowitaa glupia jak but i niepewna siebie, stracilam poczucie wlasnej wartosci. potrafie wszytsko sama zrobic, wiele meskich rzeczy robie sama bo niczego sie doprosic nie mozna...staje sie takim egoista9albo zawsze byl!?) ze w glowie sie nie miesci. ciagle slysze :"ja/mnie/dla mnie" ja odmieniane przez wszystkie przypadki, nie chodzimy juz prawie nigdzie razem, kwiatow nie dostane jak rok dlugi. ale w d***e mam kwiaty, wystarczyloby zwykle slowo pelne ciepla zrozumienia, pokazujace ze docenia mnie i moj wysiłek. zeby sprzatnal tego zasranego wlosa nie oznajmiajac calemu swiatu swojego niezadowolenia. zeby powiedzial"idz odpocznij, a ja zajme sie małą". o to mi chodzi. Czy wasi mezowie tez tak maja? czy znacie pary ktore naprawde sie uzupelniaja? gdzie maz na serio daje w domu calego siebie? bo ja nie znam... ale to mnie nie pociesza. jestem rozczarowana malzenstwem, zemczona, bez wiary ze bedzie lepiej, coraz wiecej klotni, przepychanek,sprzeczek miedzy nami. Jestem zla na siebie ze dalam sie tak omotac,ze pokazalam ze chce i umiem zrobic sama...popelnilam blad! jest mi zle. gdyby nie dziecko chyba byl zrobila sobie "przerwe". ale jest corka, kredyt,wspolne mieszkanie. ja nie zarabiam tak dobrze by sie sama utrzymac... nie pamietam kiedy maz powiedzial kocham cie... ciagle tylko lazi i gmera w okolicach moich sfer intymnych zagadujac o seks...ale jak mowie:zajmij sie corka" to jest zmeczony...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Jesli maz pracuje, i jak piszesz duzo zarabia, to czy ty tez musisz pracowac zawodowo? Czy te pieniadze ktore zarabiasz sa tak bardzo potrzebne dla domowego budzetu, czy chcesz po prostu byc "niezalezna" od meza i miec "swoje" pieniadze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olal
Prosisz, żebyśmy napisały szczerze, bo jak rozumiem sądzisz, że musimy kłamać, żeby ? pocieszyć się? robić dobrą minę do złej gry? To jest anonimowe forum i nie mam powodu kłamać, nie mam powodu robić Ci przykrości, nie mam powodu sprawiać, żebyś zastanawiała się nad swoim małżeństwem. Napiszę jak jest - mamy po ok 35 lat, 6- letnie dziecko, w związku od 10 lat. Oboje pracujemy zawodowo. Na początku byliśmy dość niezależni i każdy dbał raczej o sobie. Jak urodziło się NAM dziecko, to wszystkie obowiązki z tym związane są NASZE. Wstawaliśmy do dziecka nie "na zmianę" - nikt nikogo nie rozliczał czyja kolej- tylko wstawała ta osoba, która się akurat obudziła i miała siłę. Także sprzątanie i gotowanie robi ta osoba, która jest wcześniej w domu, ma chwilę czasu itd. Uważam taki układ za normalny - oboje pracujemy zawodowo, więc i w domu powinniśmy pracować podobną ilość godzin. Jeśli masz pytania to również szczerze odpowiem. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My tez jestesmy razem 10 lat. Jezeli chodzi o obowiazki, to zalezy od dnia. Czasem maz wraca o 20 do domu z pracy, wtedy wiadomo ze wiekszosc jest na mojej glowie. Jak jest,w domu to jakos sie dzielimy, on np odkurzy bo ja tego nie lubię. Jezeli by podsumowac, to ja w domu robie zdecydowanie wiecej, ale mysle ze to normalne, bo to ja jestem wiecej czasu w domu. Dziecko ma juz 4 lata, i ojcem jest bardzo dobrym, poswieca dziecku czas, a ponadto jak mu akurat pasuje to chodzi na zebrania do przedszkola. Nie narzekam , bo nie mam na co. Czasem sie klocimy, ale rowniez szybko sie godzimy. Gdy stracilismy drugie dziecko, coreczke w 19 tc, stanął na wysokości zadania. Blyskawicznie zorganizowal opieke starszemu synowi, aby byl caly czas ze mna w szpitalu. Bardzo mnie wspieral, wszystko zorganizowal i o niczym przyziemnym nie musialam myśleć. Byl i jest dla mnie ogromnym wsparciem, i za to bardzo go cenię i zawsze będę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hmmmm od kilku miesięcy mam przerwę w pracy więc sprzątanie, gotowanie, prasowanie itd. są na mojej głowie, ale to dla mnie oczywiste w tej sytuacji.Mąż dużo pracuje, ale tez bardzo dobrze zarabia. Jednak: odprowadza dzieci do przedszkola, często robi zakupy, w weekendy właściwie tylko on gotuje,codziennie kąpie dzieci i w ogóle zajmuje sie nimi wieczorami jak wraca z pracy. Kiedy pracowałam rownież trochę sprzątał i wykonywał inne obowiązki domowe, szybko mieszkał sam i dla niego to norma, ze trzeba w domu pracować. Myśle, ze jesteśmy dla siebie partnerami jesli chodzi o obowiązki domowe, teraz głównie ja się tym zajmuję, ale razem to ustaliliśmy , natomiast wczesniej tez naturalnie sie dzieliliśmy pracą w domu i opieka nad dziecmi. Nie wyobrażam sobie zeby facet w domu palcem nie kiwnął, tym bardziej ze mieszkamy daleko od rodzinnych domów i musimy sobie radzić ze wszystkim sami. Mam natomiast koleżankę, ktora ma podobnie jak autorka i bardzo jej współczuję. Ona dawno by się rozwiodła, bo i tak musi sobie ze wszystki radzić sama, szkoda jej dziecka i jego ew. dorastania w rozbitej rodzinie oraz w grę wchodzą kwestie finansowe. Niestety i tak w życiu bywa, ja akurat miałam pod tym względem szczęście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My po ślubie 6 lat, dzieci jeszcze nie mamy, ale do tej pory muszę palcem pokazać, że mąż ma coś zrobić, mimo że na początku ustaliliśmy, kto się czym zajmuje. Był czas, że po stracie pracy siedział w domu, i było to samo. Oczywiście zdarza się, że się kłócimy o pierdoły, ale generalnie pilnujemy żeby udział był wspólny. Przy dziecku na bank będzie trudniej, ale oboje zakładamy, że nie ma opcji, żeby się obowiązkami nie dzielić. Nawet jak mąż pracuje po 15 godzin, to ty pracujesz 8, i proporcjonalnie powinien zajmować się dzieckiem czy domem. Musicie to ustalić między sobą, i radziłabym nie włączać w to mam - jesteście dorośli, to się dogadajcie. [sama też w chwilach desperacji skrzyłam się rodzicom i teściowej, i dlatego wiem, że to nie najlepszy pomysł]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przestalo ci zalezec, zeby ladnie wygladac ? No co Ty ? A dla kogo Ty ladnie wygladalas, tylkoo dla niego ? Zrob to dla siebie !! Dla wlasnego relaksu. Sorki ale wg mnie sama z siebie zrobilas kuchte i pomiataczke. Trzeba bylo jasno ustalic zasady. I zagon dziada do roboty jak ma wolne, no bez przesady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko mój mąż gdy mieszkaliśmy sami dzielił ze mną obowiązki na pół , gdy zamieszkaliśmy z teściami to teściowa tak mi męża nabuntowała tak w głowie mu namieszała że o mały włos a miałabym tak jak ty. Ale się nie dałam . Teraz jest tak : oboje pracujemy. Ja zawożę córkę do przedszkola i ją odbieram , ja się nią więcej zajmuję niż mąż , ma 3,5 roku i jest tak absorbująca jak twoja. Ja sprzątam , zmywam i piorę . Mąż gotuje , chodzi na zakupy, nosi opał , pali w piecu. tak to u nas wygląda. Ja dodatkowo jeszcze dorabiam i obecnie chodzę na kurs w niedzielę , wtedy mąż jest z córką. Nie narzekam cieszę się że tak mam ale jak pomyślę że niewiele brakowało a miałabym tak jak ty to ciarki mnie przechodzą. Sporo nerwów i czasu zajęło mi przekonanie męża , sporo kłótni ale udało się , teściowa przegrała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jestem atrakcyjna kobieta ale zaniedbana tzn nie majaca czasu na fryzjera kosmetyczke. przestalo mi zalezec na fajnym makijazu, ladnych ciuchach, nie znaczy to ze chodze w dresie czy z rozczochranymi wlosami,nie, ale przestalo mi zalezec ...czas i brak sil robia swoje... on tego nie rozumie. chyba mu pasuje ze zona ktora kiedys byla zadbana i atrakcyjna i zwracala na siebie uwage plci przeciwnej teraz jest zwyczajna... moze kogos ma,nie wiem. kiedy on jest dlugo w pracy to nic od niego nie chce, nie wymagam,pozwalam aby sie drzemnal po pracy itd. kiedy ja jestem juz mega chora to nie mam kiedy sie polozyc i zregenerowac bo ciagle nad glowa wisi mi corka, a on sie nia nie zajmuje, kurde,nie wiem co sie dzieje w naszym malzenstwie. xxx Usiądźcie razem i mu to powiedz. Zaproponuj inny układ. Powiedz, że potrzebujesz czasu na odpoczynek i zadbanie o siebie. Przypomnij mu, że jest ojcem. Niech zajmuje się córką tak jak lubi -nie oczekuj, że będzie się bawił tak jak ty. Może razem niech chodzą na basen czy inne sporty. Pozwól mu się wykazać. Podzielcie się na nowo obowiązkami. I nie ma, że boli. Nie jesteś jego służącą ani niańką do dziecka. Jesteś żoną - niech on będzie mężem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdruzgotana hana
to ja autorka maz zarabia duzo nie oznacza to ze na tyle bym ja mogla nie pracowac. poza tym nie wyobrazam sobie siedzenia w domu dla zasady. Najbardziej boli mnie to ze ja widzac jego zmeczenie/chorobe itp staram sie ulatwic mu zycie,nawet jesli czegos nie rozbi to staram sie jakos to zrozumiec. On mnie nie chce/nie umie zrozumiec wcale! po prostu ostatnio wszystko neguje, poddaje w watpliwosc, cepia se glupot, wszytsko jest na nie...nie wiem o co chodzi. kijem go do roboty w domu nie zagonie, a ciaglle klotnie niestety tylko pogarszaja sprawe. w tyg pracuje,ale weekendy ma wolne, na soborte zawsze cos wymysli i wiecej go nie ma jak jest , a w niedziele gdy prosze np by pozamiatal podloge(piachu duzo, pora roku, pies w domu), to slysze:"jest niedziela, musze odpoczac". kurde w moim grafiku nie ma ze niedziela, ze swieto.caly czas ja musze o wszystkim myslec, pamietac... czuje ze wysiadam, klocic mi sie juz nie chce. co do podobania sie-nigdy nie robilam czegos dla faceta wylacznie, chcialam sie podobac sobie przede wsyztskim. teraz juz na niczym mi nie zalezy. cy mam zarost na nogach czy nie, czy chodze 3 dzien w tych samych spodniach..niewazne. przestalam sie fajnie ubierac,nic mnie nie cieszy. Wiem ze podobam sie facetom i zawsze podobałam, ale trace poczucie wlasnej atrakcyjnosci. brak czasu i sil mnie zniewala....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co nie zagonisz ? Nie zrob mu obiadu, nie pierz mu gaci, i finito. Co ci zrobi ? W klotnie sie nie wdawaj, dla niego to woda na mlyn, badz opanowana i spokojna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To kwestia charakteru,przemeczenia lub kryzysu w Waszym zwiazku Ja z mezem jestesmy razem tez 10 lat, z czego 8 po slubie, mamy 2 dzieci w wieku przed i szkolnym. On pracuje po 8 godz, b.dobrze zarabia, ja nie pracuje juz od lat...czesto zmieniamy miejsca zamieszkania, wiec tak nam lepiej. Maz robi zrobi wszytsko, jesli trzeba. zadnych wymowek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko. Zrób coś dla siebie, bo inaczej zwariujesz. Wyjdź z domu popołudniu na kilka godzin. .. na basen, fitness, jakiś kurs, do kina. .. cokolwiek byle coś co sprawi Ci przyjemność. A jego postaw przed faktem dokonanym. Powiedz: skarbie, wychodzę i wrócę późno, posprzątaj po obiedzie, zrób pranie i połóż dziecko spać. Może terapia wstrząsowa się sprawdzi. Ty pomyślisz w końcu o sobie a on zobaczy ile pracy wymaga od Ciebie po godzinach. // ... my jesteśmy 5 lat po ślubie i mamy dwoje dzieci. Młodsze ma 1, 5 roku i jestem z nim w domu. Nie pracuję a mimo to wieczorami i w weekendy dzielimy się obowiązkami. Może dzięki temu ja mam w nocy siłę i ochotę na seks. .. A jeśli chodzi o miłość i czułość to nic się nie zmieniło od czasów narzeczeństwa. Widzę, słyszę i czuję, że za mną szaleje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja na Twoim miejscu gotowałbym obiad etc. do czasu aż mąż pojawi się w domu, a potem "nie ma, że boli" - jednego dnia mąż zajmuje się dzieckiem i domem a drugiego odpoczywa i tak na zmianę. Na dobry początek proponuję mu dziś "na dzień dobry" powiedzieć, jak tylko wróci z pracy, że w łazience papier nie powieszony i żeby sprzątnął zabawki małej a w sobotę wyjść cichutko nad ranem z domu, może o 6 - do mamy, do koleżanki - i zadzwonić do niego, że musisz odpocząć. Wrócisz o 17 i masz nadzieję, że w tym czasie dobrze zajmie się dzieckiem, trochę posprząta i ugotuje obiad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kijem go do roboty w domu nie zagonie, a ciaglle klotnie niestety tylko pogarszaja sprawe. w tyg pracuje,ale weekendy ma wolne, na soborte zawsze cos wymysli i wiecej go nie ma jak jest , a w niedziele gdy prosze np by pozamiatal podloge(piachu duzo, pora roku, pies w domu), to slysze:"jest niedziela, musze odpoczac". kurde w moim grafiku nie ma ze niedziela, ze swieto.caly czas ja musze o wszystkim myslec, pamietac... xxx No właśnie zmień sposób myślenia. To nie jest tak, że TY wszystko musisz. Zrób strajk. Zadbaj o siebie. Olej brud w mieszkaniu (włos na umywalce?! No proszę Cię...). Akurat jest weekend. To dobry czas. Najpierw rozmowa, a potem trzymaj się tego, co ustaliliście. Nie rób za niego. Uzbrój się w cierpliwość - w domu może być syf. Ale to wasz wspólny syf, który on tez będzie musiał sprzątać. Twój dochód jest dla waszego budżetu ważny, a Twoja praca dla Twojego samopoczucia. Możliwe, że on ucieka w pracę, i nie będę się znęcać mówiąc, że jak pracuje po tyle godzin, to powinien zarabiać więcej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czepianie sie glupot moze wskazywac na to, ze moze sam ma cos na sumieniu.. usiadzcie i porozmawiajcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdruzgotana hana
probpowalam z nim rozmawiac, ale jego glupie argumenty a w zasadzie ich brak mnie doprowadzaja do furii! zaraz sie klocimy. On sobie nie da nic powiedziec.nie ma sily na te przepychanki, wole czas poswiecic corce...nie wiem dokad to zaprowadzi. traktuje mnie jak pana do prania,sprzatania, gotowania i seksu, opiekunke, pomocnice... jezu, nie wiem co sie podzialo ze dalam sie tak zapedzic w kozi róg. wiem ze to nie powod by sie rozstawac, ale gdyby nie corka to bym odeszla przynajmniej na jakis czas. ale wiem ze dlugo tak nie pociagne. Powiedzialam mu ostatnio ze dopoki nie trzymam głowy pod pacha to nie mam przy nim prawa narzekac, bo mowi ze przesadzam. wiem ze popelnilam blad pokazujac swoja pracowitosc, zaradnosc. moim znajomi, czy kolezanki czy koledzy,nawet jego rodzina mowia mu ze ma w domu skarb, ze chyba nie docenia, ale on usmiecha sie pod nosem, mysle ze jemu sie wydaje ze to normalne,ze mu sie nalezy. mam dosc obrabiania mu d**y. od kilku dni, moze 2tyg zaczynam "madrzec" powiedzialam mu ze mam dosc jego glupich uwag, przytyków, komentarzy. ze jak sie z kosza na pranie wysypie to mam to gdzies. ze w tylku mam ze indukcja jest brudna, bo do cholery przed chwila zrobilam mu /nam obiad. ze nie bede niewolnikiem domu bo mam dosc, trace sily, trace blask bo zmeczenie wylewa mi sie na twarz... jest w lekkim szoku ale chyba jeszcze do niego nie dociera. dzis umowilam sie z kolega na kawe-dawno sie nie wiedzielismy, byl zdziwiony bo myslal ze skoro on idzie z kumplami na piwo ja znow bede w domu z corka, ale sie zbuntowalam, mam jest taka dobra i zostanie na te 2 godzinki z mala a ja wychodze, specjalnie odstrzele sie zeby widzial ze zaczynam myslec o sobie i bede to robic a nie mowic tylko jak dotad. przykro mi tylko ze on sie tak zachowuje, pomyslalam nawet ze moze kogos ma i robi wszystko zebym czula sie zle, winna, a wie ze jestem czula i nerwowa na tym punkcie to wybuchne znow i bedzie mial powod do mowienia ze ja sie czepiam a on biedny zapracowany i niedoceniony.nie wiem sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem 9 miesięcy po ślubie. W związku 5 lat. Nasz synek skończył dzisiaj 8 miesięcy. Jestem szczęśliwa. Mąż pomaga w domu. Sprząta,zajmuje się dzieckiem jak tylko może. W weekend całkowicie mnie wyręcza we wszystkim czyli ogarnia dom,robi obiad,rano zajmuje się synkiem zebym mogła sobie dłużej pospać. Gdy wraca z pracy często siedzimy wieczorem przy piwku,gramy na ps3 czy jakąś gre planszową. Dużo rozmawiamy. Chodzimy razem na zakupy,spacery,jeździmy na całodniowe wycieczki.Czasami się kłócimy ale to chyba jak wszyscy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skoro masz juz wszytsko przerobione, przegadane imasz dosc, bo nc z tego nie wynika wez go kopnij w tyłek!! wyjedz na kilka dni, zacznij s ie awanturowac, rzucac talerzami...lub w ciszy go ignoruj...daj m do myslenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jezu, nie wiem co sie podzialo ze dalam sie tak zapedzic w kozi róg. xxx Nieważne, co się podziało (przynajmniej na tym etapie), ważne, że jest to odwracalne. Po prostu zacznij dziś. Jak nie masz ochoty na rozmowę, to terapia szokowa - to zawsze następny krok. Przypomniał mi się dowcip: Rodzice i ich dziecko niemowa jedzą obiad. Nagle dziecko mówi: -A gdzie kompot? Na to zdezorientowana matka: -Synku! Przez całe życie nic nie powiedziałeś, czemu?! -Bo zawsze był kompot. Tak samo z Twoim mężem - przyzwyczaił się do dobrego, nie okazuje wdzięczności - to będzie musiał powiedzieć "A GDZIE KOMPOT"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przykro mi tylko ze on sie tak zachowuje, pomyslalam nawet ze moze kogos ma i robi wszystko zebym czula sie zle, winna, a wie ze jestem czula i nerwowa na tym punkcie to wybuchne znow i bedzie mial powod do mowienia ze ja sie czepiam a on biedny zapracowany i niedoceniony.nie wiem sama. xxx Zachowaj spokój. Jesteś na dobrej drodze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdruzgotana hana
dziewczyny dziekuje za madre i szczere odpowiedzi. jestem w szoku ... wiem ze sama jestem sobie winna, ale boli mnie ze inni obcy potrafia mnie doceniac, powiedziec wiele milych slow, a wlasny mąż nie, dlatego dzis wlasnie wychodze. o zostawieniu go na caly dzien z mala i nie odbieraniu telefonu tez myslalam, zreszta juz mu zapowiedzialam ze jak dalej tak bedzie to wyjade na dzien dwa nic mu nie mowiac gdzie i zostanie sam z mala. i chyba tak zrobie, bo oszaleje. zebym byla jakas leniwa kura domowa(bez urazy dla pań ktore chca/musza siedziec w domu) i nic by nie bylo zrobione-to slowem bym sie nie odezwala. ale staram sie jak moge, codziennie swiezy naprawde pyszny obiad, w miare posprzatane w tyg, co sobote sprzatam cale mieszkanie, dziecko zadbane. nie wiem czy tylko o mala ilosc seksu mu chodzi, jak mu mowie ze nie mam sily(nie wymyslona migrena czy cos tam) tylko sily to nie wierzy...spelniam ten malzenski obowiazek bo musze, ale seks z nim nie sprawia mi zadnej przyjemnosci, bo jak mam sie kochac z przyjemnoscia z kims kto na codzien ma mnie gdzies-to jak sie czuje, co mysle, jak mam udawac ze jest super jak nie jest. powiecie ze opn to czuje-i macie racje, ale ja nie umiem sie juz przelamac, wiecznie dawac siebie i udawac, ze jest cacy, sam na to zapracował i pracuje nadal. kilka rozmów bylo-bez rezultatu, nie wiem co dalej. ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My jesteśmy po slubie 10 lat + 3 dzieci. ja przed slubem pracowałam , po slubie zaszłam od razu w ciaze i rzuciłam prace. Teraz zajmuje się domem i dziecmi. Wszystko jest zrobione na tip-top. W weekend ciasto , codziennie 2 daniowy obiad, dom wysprzątany ja wypoczeta i zrelaksowana ;) mam czas na kosmetyczke i fryzjera , gimnastykę , basen , gotowanie fajnych rzeczy. Co sobote idziemy z mezem do restauracji albo ja robie cos fajnego do jedzenia co obydwoje lubimy. Nie mamy kredytow , mamy wlasny wybudowany dom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdruzgotana hana
hmmm to z tym komptem to kwintesencja tego co powinnam zrobic! tak to prawda, on sie przyzwyczail ze ma! widze ze od kilku dni dziwnie patrzy jak mu mowie ze mam w d***e to czy tamto/. ale nadal wykonuje swoje obowiazki(choc w mniejszym stopniu wiec chyba mysle ze mi przejdzie i bedzie jak dotad)... dzisiejszy wieczor jest dla mnie nawet mu sie powiem gdzie ide. w ogole czasem mu rzucam miedzy slowami ze jak mu sie nie podoba ze mna lub jesli kogos ma niech odejdzie, ja tez sobie kogos znajde, ...a on wtedy ze chyba zartuje, ze musialabym wiele telefonow wykonac aby tak bylo(oczywiscie przenosnia z tymi telefonami). ten idiota nawte nie wiem ze przez te 10 lat mialam wiele pokus ale nigdy z zadnej nie skorzystalam, bo go kochalam, bo bylam wierna, bo mi zalezalo nawte gdy nie bylo idealnie!). ,.. nie docenia mnie albo udaje chcac uciszyc moja pewnosc siebie(ewnetualna pewnosc). nie wiem jaka on grę prowadzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wiem czy tylko o mala ilosc seksu mu chodzi, jak mu mowie ze nie mam sily(nie wymyslona migrena czy cos tam) tylko sily to nie wierzy...spelniam ten malzenski obowiazek bo musze, ale seks z nim nie sprawia mi zadnej przyjemnosci, bo jak mam sie kochac z przyjemnoscia z kims kto na codzien ma mnie gdzies-to jak sie czuje, co mysle, jak mam udawac ze jest super jak nie jes xxx Kup "Sztukę kochania", przeczytaj sama, i zaznacz mu odpowiednie fragmenty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wiem jaka on grę prowadzi. xxx jaka by nie była, masz prawo ją przerwać i zaproponować inną :) Na odstresowanie polecam też fajną komedię: "Myśl jak facet" z 2012 r. Serio :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdruzgotana hana
12.43 zazdroszcze, serio. tez bym tak chciala. ale nie mam, moje zycie to ciagla gonitwa zeby bylo dobrze, staranie sie, myslenie, a jak o czyms zapomne to sajgon i awantura...ccialabym zeby maz mnie kochał miloscia bezwarunkowa, zeby przytulil, powiedzial mile slowo, a czasem wlasnie przemilczał...nie zasluzylam chyba mimo serca ktore mu ofiarowalam... wiem ze gdybym sie teraz wyprowadzila do mamy to dalabym mu wolna reke, wiem ze nic by to nie zmienilo, nie staralby sie wcale... mysle nad wyjazdem na dzien dwa. ale jest corka, dziecko na ktore tak dlugo czekalam, upragnione, kochane...mam serdecznego przyjaciela, ktory gdy czasem idziemy na kawe mowi mi zawsze ze dałby wiele zeby jego zona byla w polowie taka jak .. jak uslyszal ostatnio o mojej sytuacji to sie za glowe zlapal,nie wiedzial ze to tak wyglada,.... a c ja mam powiesic sobie na szyi kartke:"niedoceniana zona"???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"W dzisiejszych czasach niemożliwością jest sprawić, żeby facet zachowywał się w związku dokładnie tak jak chciałaby tego kobieta. Tak przynajmniej myślą cztery główne bohaterki, zanim nie odkryją cudownego poradnika Stevea Harveya. Zaczynają podążać za wskazówkami mistrza i wszystko układa się idealnie, aż do momentu, kiedy poradnik wpada w ręce ich mężczyzn." To opis tego filmu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiem ze gdybym sie teraz wyprowadzila do mamy to dalabym mu wolna reke, wiem ze nic by to nie zmienilo, nie staralby sie wcale... mysle nad wyjazdem na dzien dwa. ale jest corka, dziecko na ktore tak dlugo czekalam, upragnione, kochane...mam serdecznego przyjaciela, ktory gdy czasem idziemy na kawe mowi mi zawsze ze dałby wiele zeby jego zona byla w polowie taka jak .. jak uslyszal ostatnio o mojej sytuacji to sie za glowe zlapal,nie wiedzial ze to tak wyglada,.... a c ja mam powiesic sobie na szyi kartke:"niedoceniana zona"??? xxx Nie wyprowadzaj się do mamy. Nie wdawaj w romans z przyjacielem. Jeśli zależy Ci na małżeństwie i zmianie relacji na lepsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×