Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zdruzgotana hana

PRAWDA O WASZYCH MALZENSTWACH

Polecane posty

Gość gość
To po chui za takiego lenia wychodzilas ?? No przepraszam nie uwierzę, ze nagle sie misiaczek zmienil na gorsze. Baby same sie pakuja w zwiazki, w ktorych sa niewolnicami, naloznicami i sprzątaczkami w jednym. I jeszcze robia sobie z panem i wladca dziecko, przy którym on oczywiscie nie kiwnie palcem. Nagle po kilku latach harowki sie budza i szukaja porad na forach. No tak to wyglada niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziecko nic nie jest winne, ale to prawda ze zazwyczaj maz olewa zone po narodzinach dziecka.sa pary co zupelnie ze soba nie rozmawiaja a jak jest dwoje dzieci to kazde skupia sie na "swoim przydziale".tak natura dziala, ze jest zainteresowanie do czasu.jeden ankietowany kiedys wypowiedzial sie w prasie w artykule o milosci ze najbardziej kocha syna, potem nienarodzone jescze dziecko a potem po dlugiej przerwie inne sprawy na rowni: prace, auto, psa, samochod, zone i pilke nozna.chyba tak ma kazdy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja znam faceta, który zanim wróci do domu z pracy siedzi w samochodzie dwie godziny i czyta książki, żeby tylko do domu nie wracać. Robi tak od kiedy urodziło mu się drugie dziecko. Twierdzi, że tylko wtedy może sobie odpocząć po pracy bo jak wraca do domu zaczyna się "PIEKŁO" (to jego słowa).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a nie mozecie w sobote lub w niedziele isc na obiad do resteuracjiposiedziec ,pogadac zrelaksowac sie ,istnieja tez zmywarki ulatwiaja bardzo zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas wygląda to odwrotnie... to ja jestem po 12-13h poza domem. maz pracuje zdalnie z domu. to on: -zaprowadza i odbiera dziecko ze szkoły -pierze -laduje zmywarke-wcześniej wszystko plucze -pali w piecu -robi naprawy i drobne remonty -odrabia lekcje z naszym pierwszoklasista ja: -gotuje -czasem odrabiam lekcje z synem -karmię i sprzątam po psie, kocie i rybkach maz to mi zarzuca ze ja nic nie robię :( ale on zawodowo pracuje 3-4h dziennie a ja 8-9. I jeszcze 4h dojazd ... autorko rozumiem Twojego męża ze jest zmęczony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Bawi się z dzieckiem z przymusu? Taka prawda o malzenstwach: mężczyźni chcą być szczęśliwi a kobiety chcą dzieci. xxx Dobre ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Maz poproszony o jakakolwiek pomoc lub opieke nad dzieckiem abym mogla spokojnie posprzatac czy ugotowac zaraz wymawia sie zmeczeniem po pracy (czesto nie ma go po 15 godzin ale po powrocie z pracy nic nie robi)" Błagam napisz że to żart. Przypominam ci że normalny człowiek żeby funkcjonować potrzebuje 8 godz snu, więc skoro ten pracoholik twój mąż decyduje sie na taki wariacki tryb życia to żeby nie paść na zawał to prócz tych 8 godz snu zostaje mu jedna godzina. Jedna godzina na co ? Może na wyjazd i przyjazd z pracy, zjedzenie kolacji i wzięcie prysznica o ile sie zmieści w tej jednej godzinie. Ty też nie lepsza skoro szczycisz sie że robiłaś w ciąży, żeby cyt "polepszyć standard życia". Ten tzw. "standard życia" to pewnie grubo, grubo powyżej 10 tys miesięcznie. Podsumowując oboje jesteście pracoholikami i widać tu chorobliwą pogoń za pieniądzem. Jedyne co ciebie stopuje by odchylić sie nieco od wariactwa męża to to dziecko które się okazuje nie tak łatwo wkomponować w we wariacki tryb życia. 15 godz dziennie w pracy ja piernicze. Przecież to jest chore. Jeżeli mieszkasz na totalnym zadupiu to jeszcze to zrozumiem że na wsi zabitek dechami trzeba sie chwytać to co jest ale jeśli żyjecie w mieście to nie ma usprawiedliwienie na takie wariactwo i tylko pogoń za kasą sie wyłania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co to dziecko nie może się same sobą zająć w tym wieku, tylko jaj mamicycuś należy każdy kwadrans wypełniać mu rozrywką zamiast po prostu wyrzucić zabawki na dywan albo kredki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja sie zastanawiam po co takim ludziom jeszcze pies i jak on sie załatwia kiedy oboje w pracy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też mnie to zastnawia. Będac w domu i mamą otrzymywałam za dzieciaka zabawki i sama się bawiłam. Nikt mi nie aranżował zabawy z dorosłych, co najwyżej mama pochwaliła, że zbudowałam ładny zamek, coś namalowałam. I jakoś żyje. Przewrażliwione mamuśki-Poleczki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Nie jestem z tych co to maja katar albo okres i siedza na L4. " Tylko babsko któremu nic sie nie dzieje i doskonale znosi ciąże może wymyślić sobie taką że tak delikatnie ujmę "konstrukcję zdania"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
o psie pisałam ja-mój maz pracuje ZDALNIE W DOMU. A gdzie pies się załatwią? A no na podwórku bo nie każdy mieszka w bloku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" kurde,nie wiem co sie dzieje w naszym malzenstwie.Z boku wygladamy na zgrany duet" Hehe.. To samo się dzieje co u wszystkich. Hehehe.. Konieczność codziennego z****************,a,n,i,a od rana do nocy to okoliczności które prędzej czy później doprowadzą do tego że dwie osoby zaczną sobie skakać do gardeł. A miłość ? Cóż.. Hehe Kiedy poznajesz kogoś i sie zakochujesz to jest jakbyś pierwszy raz w życiu usłyszała super piosenkę. Wpierw sie chce jej ciągle słuchać. Jednak kiedy ją usłyszysz po raz tysięczny to już nie robi na tobie wrażenia a nawet masz jej dość. Tak działa mózg ludzki i w przypadku dobierania sobie wybranka życia nic nie jest inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Też mnie to zastnawia. Będac w domu i mamą otrzymywałam za dzieciaka zabawki i sama się bawiłam. Nikt mi nie aranżował zabawy z dorosłych, co najwyżej mama pochwaliła, że zbudowałam ładny zamek, coś namalowałam. I jakoś żyje. Przewrażliwione mamuśki-Poleczki Święta racja. Nie podoba mi się co sie odwaliło ludziom w temacie macierzyństwa w ostatniej dekadzie. Co ciekawe nie tylko naszej generacji odwaliło ale udzieliło się jeszcze naszym dziadkom. Teściu by chyba zabił jakby zięć przylał w dupę swojemu synowi za cokolwiek ale ten sam teściu jak był ojcem 30 lat wcześniej to lał swoje dzieciaki po nerach aż miło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poprawka, odwaliło nie naszym dziadkom tylko rodzicom miało być. Podałam oczywiście skrajny przypadek ale ukazujący jak bardzo zmieniły sie czasy w ciągu ostatnich 30 lat. Dziś matki ślęczą nieustannie nad dzieckiem wymyślając mu zabawy i sami sie bawią w dzieciece zabawy aż kota do głowy dostaną, a roboty domowe kuleją. Nie dziwota że kobiety są dzisiaj takie sfrustrowane. Żadna normalna matka z lat 80-tych nie zdurniała tak jak obecne pokolenie matek zdurniało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja z dzisiaj 13:01, z trójką dzieci ;) nie przekreśliłam męża, tylko jestem nim rozczarowana, ot co. U nas nie ma braku szacunku, tylko uważam, że mógłby więcej od siebie dawać dzieciom. Gdzieś ktoś tu ładnie zauważył, że takiego sobie kobieta wzięła na męża, to takiego ma. Mój jest pracowity, zawsze był. Ja nie twierdzę, że on nic nie robi, bo ma dużo na głowie i fizycznie też robi. Ale to on nalegał na dzieci. Najlepiej zaraz po ślubie. Dzieci w rodzinie zawsze go lubiły, on się z nimi bawił. Tyle wiedziałam i tyle wiedziałam. A potem, to już było potem :P Wiedział od początku, że nie chcę siedzieć z dziećmi w domu i żeby wszystko było na mojej głowie. Zapewniał, że będzie pomagał. Przy pierwszym pomagał. W nocy wstawał. Zajmował się (tak, tak, od narodzin jak to tak ładnie któraś tutaj zauważyła, że powinien). Drugie chcieliśmy oboje, bo nie chciałam jedynka. Większość obowiązków już spadła na mnie. A na trzecim jemu zależało. Obiecywał, trochę pomagał, a potem się zmęczył. I już mu się nie chce. Więc jestem rozczarowana. PS Z trójką z niezbyt dużą różnicą wieku jest lepiej niż z jedynaczką wymagającą ciągłej uwagi i zainteresowania. Dzieci mają swoje towarzystwo. Mam w tym momencie więcej luzu niż autorka z jednym. Taka prawda. Ale i tak uważam, że mój mąż powinien dawać im od siebie więcej, niż w tym momencie daje. I tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakoś tak jest, że wszystko psują dzieci. Nie zauważyłam nigdy takich problemów u par bezdzietnych (z wyboru, bo te nie z wyboru mają zgoła inne problemy).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja 18:16 gość 18:22 - zgadzam się z Tobą ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorce szczerze współczuję i też radzę wyjść,zostawić dziecko i niczym się nie przejmować. Chyba ojciec dziecku krzywdy nie zrobi,tak? On ma prawo być zmęczony, a ty nie? Chore. Dodatkowo bardzo dziwią mnie wypowiedzi broniące mężusia - autorka sama napisała,że nieraz pracuje po 15 godzin,czasem po 8,a czasem po 5...czyli ma nieregularny tryb pracy. Ona też nie leży tyłkiem do góry. A co do dzisiejszego macierzyństwa,to macie rację. Matki zdurniały przez tą całą pro-mamusiową propagandę w tv i w internecie; wszystko musi być na tip top, zabawki edykacyjne,wymyślanie kreatywnych i rozwijających zabaw, codziennie spacery minimum 2-godzinne, zdrowe odżywianie,zero cukru, dom posprzątny,dziecko stymulowane od urodzenia (nie wiem po jaki chuj...), ataki paniki,bo 8-miesięczniak jeszcze nie siedzi,a roczniak nie mówi.... Strasznie dużo wymaga się od dzisiejszych matek i tak naprawdę nie dziwię się,że tyle kobiet jest sfrustrowanych i nieszczęśliwych. Zawsze powiedzą "Kocham moje dziecko,uśmiech mi wszystko wynagradza", ale wszystkie wiemy,że to g****o prawda,bo nikt nie jest cyborgiem,każdemu prędzej czy później "pada bateria"...bo ileż można? A takiego chłopa jak ma autorka starałabym się postawić szybciutko do pionu..Brak rezultatów skutkowałby rozwodem. Nie wobrażam sobie takiego układu,takiego braku szacunku do własnej żony i jej pracy zarówno zawodowej,jak i tej w domu. Ale on nie jest odosobnionym przypadkiem,takich pajaców jest mnóstwo; uważają,że im się wszystko należy z "urzędu",bo mają penisa w spodniach i chodzą do pracy,co jest ich zasranym obowiązkiem i żadnym wielkim wyczynem,skoro zdecydowali się założyć rodzinę. Dzisiejszym mężczyznom kompletnie brakuje odpowiedzialności i dojrzałości; to zazwyczaj kobiety są zmuszone szybciej dojrzeć i brać odpowiedzialność za swoje czyny nawet,jeśli nie są na to gotowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość ja z 12 43
chłop 90 dziś Bosze... Napiszę tylko i wyłącznie raz jak może to wyglądać z perspektywy chłopa, żeby do Twojej mózgownicy to dotarło. Bo ja osobiście nie chciałbym się męczyć z taką toksyczną osobą jak autorka. "W pracy znów problemy - nie dość, że robota fizyczna w zależności od pory roku a to zimno, a to skwar, że udaru można dostać - to jeszcze niestabilna bo albo robi się 5 h albo 15 h, nigdy nie przewidzisz kiedy wrócisz do chałupy. A bądź tu na najwyższych obrotach dla szefa/klienta/kontrahentów przy oraniu 15 h pod rząd. Wykańcza mnie to psychicznie, dawno bym to rzucił, ale jest żona i córka, więc minimum odpowiedzialności musi być, szczególnie że pensja żony to na waciki nawet nie starcza. No właśnie dom, dopiero co wejdę już mnie wita żona ze skrzywioną gębą, z wiecznie przyklejonym do siebie terrorystą - dzieciakiem, bo tak nauczyła córkę przez co nie może się z niczym wyrobić. Teraz ciężko odzwyczaić nawet małą żeby zasypiała samodzielnie abyśmy mieli wieczór wyłącznie dla siebie z czułościami. To wele by zrekompensowało, ale baba już zrzędzi, że ona zmęczona bo ogarnęła dom, ugotowała tak jakby należała jej się za to koronacja jak mi za wyjście do roboty. Jako, że wyolbrzymia swoje zasługi pragnę jej uświadomić wymiar głupoty konsekwentnie przypominając np. o włosach na umywalce. Jak sobie to interpretuje nawet nie pytam, bo wiecznie skoncentrowana na małej. Chyba jednak negatywnie, bo mimo że jesteśmy dorosłymi ludźmi jak dzieciak notorycznie powołuje się na wątpliwy autorytet swej matki i jeszcze moją stara się do tego zaangażować. Farsa, czasem nie wiem czy tworzymy ten związek w dwie osoby czy w trzy z jej mamusią w tle, której właściwie nic nie ślubowałem. Mam dosyć, brakuje mi sexu, chyba czas iść do Ukrainki. Dobrze, że chociaż w sobotę mam niezależność w paczce długoletnich znajomych, chociaż ona i na to chce urządzić zamach szantażem" Przemyśl to X Jestem kobieta i mysle identycznie. Autorka jest ewidentnie p.i.erd.ol.nieta Maz czuje się niedoceniony. Ktos wyżej pisal o tym ze u nich jest pogon pieniadza. Tez tak mysle. Mam nawet kolezanke która tez tak zaiwania jak autorka . Co z tego ze jeździ terenowym samochodem za 300tys skoro jest padnieta , tak samo jak jej maz. Tylko dzieci najbardziej szkoda bo matke widza tylko od swieta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziecko to trzeba nauczyc, ze matka nie cyborg, ze jak sie zle czuje czy jest zajeta to bawi sie samo. Co do meza, to sie nie dziwie, bo skoro ogarnialas zawsze, to on od razu nie zrozumie, dlaczego nagle jie masz sily. Druga rzecz, to ja mu sie nie dziwie, ze po 15 godz w pracy koles nie ma sily. Szkalujesz ten seks, a dajesz jak wierna suka. Powiedz, ze nie masz ochoty, powiedz mu dlaczego. Wiekszosc facetow moze sie pozrec z kobieta w ciagu dnia, a wieczorem chca seksu, to im nie robi. Nie rozumiem jak mozna sie zmuszac. Nie dosc ze uslugujesz wszystkim, to jeszcze dajesz mezowi wbrew sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W jeden dzień leniem mąż się nie stał, w jeden dzień się nie zmieni na lepsze. Przed autorką trudna praca. Ja bym zaczęła od prostych rozmów i komunikatów-"chciałabym żebyś zajął się praniem na stałe", "przeszkadza Ci włos na umywalce? To go sprzątnij". Jeśli to by nie podziałało, to: 1) przestałabym mu prać/gotować itp, 2) zostawiła bym go na weekend z córką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzisiejszym mężczyznom kompletnie brakuje odpowiedzialności i dojrzałości; to zazwyczaj kobiety są zmuszone szybciej dojrzeć i brać odpowiedzialność za swoje czyny nawet,jeśli nie są na to gotowe. xxx A to bardzo ciekawe co piszesz. To jakich czasów mężczyźni byli bardziej odpowiedzialni i dojrzali? Kiedy mężczyźni zajmowali się dziećmi i "pomagali" w pracach domowych (bo o tym głównie mowa w tym wątku)? I wreszcie, kto tych mężczyzn wychowuje i uczy ich, że niczego nie muszą robić w domu bo to obowiązek kobiety? Czasami nie nadopiekuńcze, zakochane w synkach mamusie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie wiem po co niektóre kobiety robia z siebie meczennice. Ja olewam codzienne sprzatanie. Gotuję na kilka dni, nic sie nie dzieje jak zjemy czasem pierogi ze sklepu lub pojdzoemy do knajpy. Zakupy robimy razem. Pranie akurat jak jest potrzeba. Dzieckiem zajmujemy się oboje. Jakby moj mąż zarzucił mi że jest brudna plyta indukcyjna lub podłoga to usłyszałby tylko: to umyj. Nie rób z siebie służby to nie będziesz tak traktowana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przecież wszyscy wiemy, że autorka nie zostawi dzieciaka ojcu, bo w głębi serca dostaje ataku histerii z trzęsącymi się rękami, że stary nie będzie się rozczulać nad małym terrorystą - rzuci jej klocki, lalki, domek dla lalek na dywan, da kredki i kartkę z przykazem że ma się bawić samodzielnie i nie zawracać d.py. I pewnie jeszcze bydlak nie stanie na głowie, jak córunia zrobi podkówkę, och nie co za nieczuły człek!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, kilka uwag z mojej strony: - mąż po 15 godz. pracy owszem, JEST ZMĘCZONY. Zakładam że pracuje tyle, bo musi, bo macie kredyt na głowie czy inne zobowiązania, albo tak kiepsko u was z pracą. I naprawdę dziwne by było jakby po tylu godzinach miał czas, energię i chęci żeby ogarniać dom albo zabawiać dziecko. - wprawdzie u nas bywało róznie z ogólnie pojętym prowadzeniem domu, ale generalnie dzieliliśmy się tym adekwatnie do możliwości i wolnego czasu. Do głowy mi nie przyszło zrzucać to na męża w okresie kiedy on pracował po 13 godz. dziennie- bo tyle najwięcej robił. Najwyżej robił zakupy, bo on jeździ samochodem, ale starałam się zamawiać raczej. I nie wmówisz mi że te codzienne obowiązki to praca na pełen etat. Ani nawet na pół etatu. Chyba że masz hektar podwórka do ogarniania, stado psów w mieszkaniu i nie wiem co jeszcze. Podejrzewam że jesteś trochę jak moja matka- wymyśliłaś sobie na jakim poziomie ma być prowadzony dom, uznałaś to za normę i do głowy ci nie przyjdzie patrzeć na to jaka jest rzeczywista potrzeba. Bo obiady mogą być jednodaniowe (zwłaszcza jak dziecko je w przedszkolu), niektóre można zamrozić (choćby bazę pod zupę, bigos czy pierogi), wiele można zrobić na dwa dni. Ubrania, jeśli są porządnie wyprostowane i równo powieszone, w dużej mierze nie wymagają prasowania. No i nie wierzę że pranie trzeba robić codziennie. Do zmywania polecam zmywarkę. Dziecko naucz po sobie sprzątać, większość dnia nie ma was w domu, męża praktycznie całymi dniami, więc nie bardzo ma kto brudzić i również nie wierzę że całymi godzinami się temu poświęcasz. - dziecko naucz że ma się samo sobą zajmować. Bo to naprawdę nie mieści się w głowie żebyś prosiła wykończonego pracą męża o zajmowanie się trzylatką (co najmniej, skoro chodzi do przedszkola) bo chcesz spokojnie pozmywać- jakby mała była niemowlęciem z kolkami. To raczej córeczka może pomóc ci nastawiać pranie, pomóc przy obiedzie- macie wspólne spędzanie razem czasu, naukę czegoś pożytecznego, zabawę motoryczną, wdrażanie obowiązków- wszystko w jednym, a potem bez wyrzutów sumienia możesz usiąść z kawą. I zaznaczyć że chcesz mieć spokój. Skoro głównie ty spędzasz z nią czas, to tylko i wyłącznie twoja wina że mała domaga się stale uwagi. Usiądź z książką czy gazetą, a ona niech obok przy stole lepi czy rysuje, wystarczy raz na jakiś czas zerknąć czy pochwalić. Weź ją do wanny i zróbcie sobie długą, pachnącą kąpiel. Najwyraźniej ustawiłaś funkcjonowanie całej rodziny tak że na pierwszym miejscu dziecko i jego rozrywki, na drugim- obowiązki domowe, swoje potrzeby najwyraźniej świadomie olewasz, a mąż? Jak on ma się z tym czuć? Dziwisz się że marudzi,jest niechętny? A co ma mieć w tym domu atrakcyjnego? Żonę która zamiast usiąść przy nim i obejrzeć ten film myśli raczej o tym że trzeba wyprasować firanki, i córkę która nie da odpocząć we dwójkę nawet moment, bo będzie zazdrosna? To że nawet w wolnym czasie zamartwiasz się obowiązkami i wymyślasz nowe nie jest w żadnej mierze jego winą i sama sobie musisz z tym radzić. Ciągle piszesz że wszystko na twojej głowie, że ty się musisz wszystkim zająć... nie, nie musisz. Świat się nie zawali jak w jedną sobotę odpuścisz sobie mycie luster, jak na obiad zamówisz pizzę, jak nie wyprasujesz mu dźinsów, jak nie zrobisz zakupów i dojecie resztki z lodówki. Ba, myślę nawet że twój mąż woli żonę która wydzie na kawę z kolegą, w makijażu i ładnie ubrana, niż taką która w brudnych ciuchach, z jęczącym dzieckiem u nogi wita go w progu wyrzutami, jęczeniem i obrzydza mu każde wyjście. Nie powiem że mam męża idealnego, są sprawy o które walczyłam bo nei miał żadnych dobrych nawyków z domu rodzinnego, ale ja z kolei z tego domu rodzinnego miałam różne skrzywienia. I nauczyłam się że trzeba wybierać które bitwy warto stoczyć. Czy na pewno okna muszę myć dwa razy w miesiącu, czy robię to bo moja matka całe życie wmawiała mi że jak tego nie zrobimy to zarośniemy brudem. Czy coś się stanie jak na wieczór nie umyję po sobie wanny mleczkiem, czy to również był bzik mojej rodzicielki... A z dzieckiem szybko się nauczyłam że jak wychowam, tak będę miała. Albo będę po nim sprzątać, albo zacisnę zęby i nauczę że sam ma odkładać buty na półkę, odwieszać kurtkę, brudne ubrania wrzucać do kosza kiedy się rozbiera po kąpieli, posprzątać pokój jeśli chce dobranockę obejrzeć, odnosić po sobie naczynia, sprzątać blat po robieniu kanapek. Ułatwiam mu maksymalnie samodzielność, ma swoje własne rzeczy uporządkowane, możliwie proste w obsłudze i łatwo dostępne (np w kuchni swoją, niską szafkę z plastikowymi naczyniami i własnymi sztućcami), ale i nie robię za niego prawie nic co może zrobić sam, od wycierania pupy, po nalewanie wody do kubeczka. Dzisiaj ma przygotowywać sobie ubranko do przedszkola wieczorem, za rok czy dwa będzie je sam prasował w razie potrzeby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj W jeden dzień leniem mąż się nie stał, w jeden dzień się nie zmieni na lepsze. Przed autorką trudna praca. Ja bym zaczęła od prostych rozmów i komunikatów-"chciałabym żebyś zajął się praniem na stałe", "przeszkadza Ci włos na umywalce? To go sprzątnij". Jeśli to by nie podziałało, to: 1) przestałabym mu prać/gotować itp, 2) zostawiła bym go na weekend z córką. " X Gosciu zaiwania 15h/dobe a Ty go leniem nazywasz :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćewa
Wiesz Autorka a ja Cię poniekąd rozumiem. Kiedy ja nie pracowałam i chciałam żeby mąż mi coś pomógł to słyszałam tylko, że przecież on pracuje, a ja siedzę w domu wiec on ma prawo odpocząć po pracy. Teraz gdy oboje pracujemy to słyszę, że przecież on pracuje fizycznie, a ja za biurkiem wiec po czym jestem zmęczona. Często też słyszę, że przecież ja jemu na podwórku nie pomagam wiec czemu oczekuje pomocy w domu... męczy mnie takie życie, ale jeszcze trochę musze wytrzymać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
prawda o moim malzenstwie jest taka ze jak sie spotkalismy to bylismy doroslymi ludzmi , ja 33 lata maz 39 i wiedzielismy jak chcemy zeby wygladal nasz zwiazek ( moj maz wychowal sie w rodzinie gdzie tesc z tesciowa do dzisiaj tworza swietny zwiazek partnerski ) razem prowadzimy dom i wychowujemy dzieci ktora sa w wieku wczesmo szkolnym i calkiem niezle nam to wychodzi , nikt z nas nie musi zaiwaniac po 15 godz na szczescie nauczylismy sie tez ze sa sprawy wazne i mniej wazne , ze czasem mozna zamowic pizze jak nie mamy czasu obiadu zrobic jestesmy malzenstwem 13 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"mam serdecznego przyjaciela, ktory gdy czasem idziemy na kawe mowi mi zawsze ze dałby wiele zeby jego zona byla w polowie taka jak .." Jakie to typowe. I ty mu oczywiście wierzysz. Że jego żona jest nie wystarczająco dobra. A nie widzisz że to jest ten sam schemat co w twoim małżeństwie. Nie myśl sobie że ten mega miły i doceniający przyjaciel którego widzisz od święta to w zyciu na co dzień by był równie fantastyczny i zawsze doceniający. Nie bądź naiwna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×