Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Kochać kogoś i go stracić

Polecane posty

Gość gość
oczywiście że tchórzostwem jest zniknąć bez wyjaśnień i próby rozwiązania problemu, nazwać to pięknie "odwagą" - zrezygnować dla czyjegoś dobra buahahahha...TCHÓRZE !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie, odejście to najłatwiejsze i najwygodniejsze rozwiązanie - spier@@@enie jak szczur !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
podniecajcie się dalej :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćść
jak dorośniecie i zaczniecie wypowiadać się na poziomie może zrozumiecie, że czasami lepiej odejść niż kogoś krzywdzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Łatwiej odejść niż walczyć i wziąć odpowiedzialność za tą drugą osobę. Wybacz, ale to dla mnie zwykły strach o siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
18:07 Jednemu się to perfekcyjnie udało. Teraz kocham go i nienawidzę jednocześnie. Pragnę go i wstydzę się przyznać, że tak jest. Wszystko przez to co usłyszałam z jego ust jeszcze jako nastolatka :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćść
gość dziś Nastolatki, zwłaszcza kobiety są bardzo rozchwiane emocjonalnie. Wdaje mi się, że tamte emocje nie powinny być traktowane poważnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do 18:29 Jak dorośniesz to może rozumiesz że inni mają uczucia, a Twoje postępowanie może zaważyć na ich dalszym losie, postrzeganiu siebie, związków itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Osoba która najpierw pozwala się do siebie zbliżyć potem rakiem wycofuje się tłumacząc że to dla dobra tej osoby której dała się zbliżyć jest tchurzliwą gnidą i tyle. Gwarantu szczęścia nie ma nigdy jeśli się o nie nie zawalczy tylko daje dyla jak szczur. Na szczęście trzeba pracować no ale zawsze łatwiej jest uciec jak TCHÓRZ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćść
marne Twe wysiłki, nie zdenerwujesz mnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja już od dawna nie jestem nastolatką a mimo to jego słowa wciąż tkwią w sercu jak zadra. :/ Dlatego znienawidziłam. Za ten ból, który mi sprawił. A kochałam do szaleństwa. :( Szkoda gadać. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jeśli nie było żadnego zbliżania,pozwalania,dawania nadziei,to co powiesz smutasie? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćść
gość dziś w mojej historii moja znajoma ma męża i dzieci jest teraz szczęśliwa :) dobrze się skończyło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pierdoły o niczym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W takim razie rezygnacja ze znajomości na etapie "jeszcze się nie poznaliśmy" dla dobra drugiej strony nie jest tchurzostwem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nigdy nie wiesz jak ktoś coś odczyta. Jeżeli się kogoś naprawdę kocha, to nie pozwala się na to by go ranić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
18:43 To jeszcze nie powód, żeby kogoś obrażać i ranić słowami. Może uczucia jednej osoby były skrywane w obawie przed reakcją tej drugiej osoby. Nie udzielam się tu więcej w tym wątku, bo znów zaczynam sobie przypominać to co zabolało najbardziej. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćść
czasami emocje nas przerastają tłamszony w siebie ból spowodowany bezradnością niekiedy eksploduje i nieuchronnie rani wszystkich w koło nawet tych których kochamy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, czasami emocje ponoszą, ale jest czas na przemyślenie i pozbycie się złych emocji. To co potem zrobimy jest miarą naszego człowieczeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćść
gość dziś ja potrzebowałem ładnych parę lat aby dojść do siebie nadal czasami mam złe dni, ale coraz rzadziej Ona ułożyła sobie życie z czego jestem bardzo rad nie ma powodów ani sensu burzyć ten stan rzeczy i wprowadzać niepokój

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćść
ponadto krzywdząc Ją znienawidziłem siebie zwalczałem w sobie uczucia, które dusiłem, a które ostatecznie eksplodowały, jako frustracja, ból, złość na cały świat po tych wszystkich latach nie chce do tego wracać po części to też strach przed tym co we mnie może jeszcze tkwić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
prawdziwej miłości nie zabijesz nigdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widzisz, tak naprawdę to skrzywdzileś nie tylko ją, ale i siebie. Karałeś się każdym dniem tęsknoty za nią. Nie wiesz jak by potoczyły się wasze losy, gdybyś dał szansę na rozwój tej znajomości. Może byłbyś szczęśliwy, a może przeklinał każdy dzień, ale widzę jedno, sam sobie zrobiłeś źle i nosisz gorycz w sercu jako wynik swojego postępowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćść
a skąd mogę być pewien, że jest prawdziwe? zacząłem powątpiewać sam w siebie może to co czułem nie było zdrowe, racjonalne, wartościowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja Jego nie znienawidzilam chociaz faktycznie udaję że go nie widzę. Nie dlatego że nie kocham ale zeby On myslal że juz nic nie czuję i że zapomnialam. A czy jestem szczesliwa? Nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćść
gość dziś Ona była zaręczona... szansy na coś więcej nigdy nie było. Były tylko moje wyimaginowane życzenia i wiara w to, że coś może ulec zmianie. Myliłem się. Krzywdziłem siebie i ją moimi złudzeniami. Tylko to się zgadza. Inaczej być nie mogło. gość dziś Na szczęście moja znajoma ma oparcie w mężu i rodzinie. Problem stanowiłem tylko ja. Przez tych kilka lat tylko raz Ją widziałem i to ja udałem, że nie widzę. Była na szczęście zajęta obsługą klienta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakie to było, już nigdy się nie dowiesz. Sam to odrzuciłeś. Teraz pozostaje tylko zapomnieć i żyć dalej. Ale czy potrafisz zbudować coś wartościowego, jeżeli ciągle uciekasz przed życiem rozpamiętując.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćść
gość dziś A co miałem zrobić? Do ślubu został niecały miesiąc. Wszystko przygotowane, a z Jej ust szereg deklaracji, że tego właśnie chce. Pozostało uszanować i usunąć się w cień, a swoim problemem Jej więcej nie obarczać. Więc jak niby mogło być? Sprawa była jasna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćść
gość dziś Co do tego czy ułożę sobie życie. Szczerze w to powątpiewam. Lata lecą, a moje doświadczenia i przypadłości nie są zbyt optymistyczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćść
ponadto nawet gdybym kogoś spotkał wartościowego to i tak zapewne życzył bym tej osobie wszystkiego co najlepsze a ja w tej kategorii się nie mieszczę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×