Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ewkaaa86

Brak seksu w małżeństwie

Polecane posty

Gość Ewkaaa86
Problem w tym, że to ja mieszkam w jego mieszkaniu, więc ja to najwyżej mogę się wyprowadzić ;) I nie bardzo mam gdzie iść, bo co prawda mogę się zatrzymać u rodziców, ale oni mi za bardzo w garach mieszają i moja matka nie stosuje się do tego jak ja chcę wychowywać syna np. ja unikam słodyczy jak ognia, ona go nimi pasie, ja kupuję bio i eko, ona daje co popadnie i na dłuższą metę zwariuję z nimi. Wizji własnego mieszkania nie mam, bo i nie mam oszczędności. Kto się zajmie dzieckiem gdy ja będę chora? Moja matka, bo on nawet urlopu nie dostanie. Takie buty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Halo! Autorko! Przestan tyle paplać i zajmij sie czytaniem o depresji. Maz moze ja miec. I mowi to ta, ktora miala depresje!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale pitolisz. co z tego ze jego mieszkanie? a on taki jest uczciwy i szczery we wszystkim z tobą? to ty masz się tulac z waszym dzieckiem? wywalic na mordę z domu niech sobie sprawę przemysli. przecież jestescie małżeństwem. albo jest mężem i ojcem albo nie jest. tak albo nie. na co ta zabawa? tak wiemy... kochasz go więc on robie robi z tobą co chce a ty sobie tylko możesz ponarzekać. on jest jakiś zakrecony z problemami psychologicznymi a ciezar tego jego brzemienia nosisz ty i wasze dziecko. on jest konsekwentny a tobie jego żal wiec jestes dobra żona. normalnie brawo ty!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a! i w zasadzie wszystko ci nie pasuje ale chcesz mieć z nim jeszcze jedno dziecko. normalnie masakra jakaś :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie dałabym z nim rady. Serio. Podziwiam Cię. Naprawdę całe swoje życie chcesz być Ty za wszystko odpowiedzialna? Wszelkie obowiązki itp? Tylko Ty? On sie nie nadaje ani na męża ani tym bardziej na ojca. Nie możesz na nim polegać. Ten człowiek powinien żyć sam. Odejdź i znajdź kogoś normalnego. Szkoda życia - masz tylko jedno. Zrób to dla dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewkaaa86
Depresje się leczy. Skoro ja ma, niech idzie do lekarza. Nie będę go dłużej prowadzić za raczke. A dziecka mi się już odechciało. I z nim i z kimkolwiek innym. Dotarło do mnie to co mi probujecie uświadomić. Koniec walki o coś co od dawna nie istnieje. Mam dziecko i to o nie powinnam dbać. Dość próśb, upokorzeń i czekania na wielką przemianę. Żałuję jednego - mogłam iść po rozum do głowy widząc jaki ma stosunek do własnego syna. Ludzie się nie zmieniają, a szkoda... Może dotrze do niego ile stracił. Tylko pytanie czego będzie brakować - wypranych gaci czy żony i dziecka. Nie będę go wyrzucać z jego mieszkania. Po 1 mam swój honor, po 2 nie chce słuchać od teściów, że przyszłam z niczym a teraz chce się dorobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewkaaa86
Gdyby przyszedł do mnie i powiedział, że ma jakikolwiek problem, to bym wysłuchała i wyciągnęła rękę. Nawet jeśli by to była choroba wymagająca leczenia w szpitalu psychiatrycznym. Kocham go i coś sobie kiedyś obiecywali smycz. Ale skoro dla niego jest dobrze i tak jak wczoraj powiedział "przyzwyczaił się że seksu już nie ma", to już jego broszka. Ja do tego nie przywyklam i nie przywykne. A jeśli mamy różne podejście do życia, to nasze drogi muszą się rozejść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aggggawkkka
Kochana Ewcio :-) Bardzo dużo przeszłaś. Ile - to Ty tylko wiesz. Pomijając problem z jakim początkowo tutaj pisałaś (brak seksu) jest coś o wiele wiele bardziej gorszego - wszystko inne! Zachowanie jego jako ojca Waszego dziecka jest skandaliczne! Nie mam dzieci, nie chcę i nie lubię ale gdyby tak wyło to nawet ja bym się nim zainteresowała i spróbowała pomóc!!! Brak słów na to. Marnujesz życie sobie oraz dziecku. Odejdź. Początkowo u rodziców potem powoli do góry i uwierz że znajdziesz kogoś lepszego kto da Ci szczęście i rodzinę bo na to zasługujesz. Postaraj sie też o unieważnienie tego czegoś co kiedyś było małżeństwem. Nie jest nim już i Ty to wiesz. Życzę Ci wszystkiego dobrego i dużo siły. Dasz radę. Inni dali Ty też dasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Bo jak mówi brak seksu go zniechęca żeby okazywać mi uczucia tak jak to robił dawniej" x Ja yebie, co za egoista :O Twój facet ma oschłe, chłodne, egoistyczne podejście, nie znoszę takich ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewkaaa86
Cóż... Czasem ktoś obcy musi uświadomić to co jest oczywiste :( Drugie dziecko byłoby jak strzelenie sobie w kolano. Dobrze, że nie chciał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aggggawkkka
Drugie dziecko tak ale z kimś kto będzie je chciał i je wychowywał razem z Tobą :-

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewkaaa86
Obiecałam sobie zanim zaczęliśmy się spotykać, że to ostatnia próba zbudowania z kimś związku. Zbyt wiele razy oberwalam by ryzykować kolejny raz. A najgorsze jest to, że choć nie jestem z nim od dawna szczęśliwa, to wciąż go kocham całą sobą i przed oczami mam wszystkie momenty gdy było między nami cudownie... A bylo. Bo jak chciał to potrafił sprawić, że unosilam się nad ziemią i to niekoniecznie zaraz na początku gdy namiętność bierze górę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość godść Zapominalska
Moglybysmy długo o tym rozmawiać. Jestem w takim związku od dawna. Teraz lepiej, ale to bez znaczenia. Odejdź póki jesteś młoda i masz 1 dziecko. Nie naciskać na 2, bo tego związku już nie ma, uwierz. Chciałabym napisać coś optymistycznego, ale niestety nie mogę. Nie rób sobie nadziei.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewkaaa86
Powiedziałam wszystko co mi na sercu leżało. Zaczęłam od tego, że zrezygnuje na jakiś czas ze starań o dziecko, że chce wypróbować innych pozycji. Myślałam, że będzie dobrze, znowu się zawiodłam. Pytałam czy sam wierzy w to, że nam się uda i się zaczęło. Że jak mi nie pasuje, to mam s*******ac, że skoro inni zajmują się dziećmi to mam iść do nich, że skoro inni mają chęć wyjść gdzieś z domu to trzeba było wyjść za mąż za nich a nie za niego. Ogólnie i w skrócie mam spadać w podskokach, bo mam wygórowane wymagania. Nie dał.jasnej odpowiedzi "tak, będę się starał", ciągle odpowiadał "no możnaby" tak jakbym proponowala co zjemy na deser a nie pytała czy zamierza razem ze mną ratować małżeństwo. Pozamiatane. A szkoda, bo chciałam dać ostatnią szansę. Teraz widzę na jakiego dupka trafiłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pomyliłaś sie nie Ty pierwsza i nie ostatnia. Ile Ty masz lat że już nie chcesz próbować? 99? Kobieto - świat leży u Twoich stop tylko w to uwierz Jeśli nawet Ty będziesz na nie ON na pewno Cie znajdzie i zobaczysz - będziesz kochać jak teraz lub mocniej i będziesz kochana i pożądaną. Tylko nie bądź na NIE jak teraz ten Twój.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W pierwszym poście autorka napisała ze ona i jej maz sa dla siebie pierwszymi partnerami i ze pierwszy seks w wieku 27 lat. Ileś tam postów pozniej dowiadujemy sie ze miała juz wcześniej jakiś związek a w jednym z niedawnych wpisów napisała ze była w związku ktory trwał 7 lat. Albo to jest debilne prowo albo cos tu nie trybi. I w dodatku to wiecznie przewijające sie przez kafe parcie mateczek poleczek na bachorstwo. Ciagle tylko dzieci i dzieci. Jak juz czytam o tych dzieciach to chcialabym zeby ludzie stali sie bezpłodni k***a no!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko. no tak czasem dobrze jak nam ktoś z zewnątrz coś uswiadomi. będąc w środku zwykle z czasem przywykamy i wrecz uznajemy za normalne. a nie jest mormalne to jak to wasze małżeństwo wygląda. była rozmowa, juz sie dowiedzialas co sie mialas dowiedzieć. wierze ze jest ci bardzo trudno pogodzic sie z prawda ale niestety tacy ludzie sa. moze wcześniej twoj malzonek sie staral a teraz po prostu jest soba bo skoro juz jestes jego zona to pewnie juz starac sie nie musi. mnie tez zbulwersowalo zachowanie i stosunek twojego meza nie tyle do ciebie co bardziej do waszego dziecka. twoj maz to nieczuly egoistyczny człowiek. nie rozumiem jak mozna nie zmienic dziecku pieluchy bo mu smierdzi czy nie nakarmic czy wychodzic z pokoju bo placz dziecka przeszkadza. oczywiście ze z racji bycia w domu robisz więcej obowiazkow ale to nie jest równe temu ze on ma sie czuc w domu jak gość czy jak kto? bo nie rozumiem... opowiem ci jedna sytuacje ze swojego życia na podtrzymanie ze to nie jest NORMALNE. bylam kiedyś zmuszona zostawić moje dziecko pod opieką mojego brata nastoletniego bo musialam leciec do lekarza. chlopak nie mial pojecia o dzieciach. typowy nastolatek oczywiście bardzo mu bylo nie na rękę ogolnie stoczylismy boj troche ale zrozumiał ze awaryjna sytuacja. troche mi zeszlo a jak wrocilam to sie okazało ze maly przebrany nakarmiony (tyle ile sie udało) buzia umyta i nawet na rekach noszony a mlody nieco wystraszony po moim powrocie - wszystkiego probowalem bo on tyle plakal. wiec skoro nastolatek potrafi w sobie znalezc takie umiejetnosci w okolicznosciach danych to jak ojciec dziecka może wychodzic do drugiego pokoju bo mu dziecko przeszkadza i zero zaangażowania. NIENORMALNE! i proszę was... co wy piszecie o depresji.... może on ma jakieś psychiczne problemy ale to zwyczajne wygodnictwo, cwaniactwo i raczej autorka ma tutaj depresyjne z trgo powodu dołki nie jej mąż ktory jak chorągiewka sam nie wie czego chce ale ma byc tak jak on chce. autorko wspolczuje ci ze musisz przez takie cos przechodzić. jezeli ci maz jasno powiedzial ze jemu sie nie odmieni bo on nie chce: sexu, dziecka, rodziny, bliskosci jakiejkolwiek itd... to masz dwa wyjścia. albo sie rozejsc albo trwac w tym małżeństwie na zasadzie ty żyjesz sobie po swojemu a on po swojemu. tylko bym po prostu w ogole przestala sie nim interesować za to skupila sie na sobie i dziecku. zadnych obiadkow, sprzatania czy prania po nim. sorry ale po 8h pracy nie jest taki ledwo zywy co by siebie chociaż pralki nie włączyć i kanapki nie zrobić. wyjdz gdzies. zapisz sie na jakieś zajecia (z dzieckiem np) poznaj jakies koleżanki. jezeli mama jest ci wsparciem to zostaw u niej małego i wyjdz do kina na jakas wystawę czy chociazby na ciastko do cukierni albo gdzies do parku poczytac w spokoju ksiazke lub na masaz - no cokolwiek. coz moze twoj maz jeszcze przejrzy na oczy... bo w sumie dlaczego masz sie wyprowadzać i zmieniac cale swoje zycia dlatego ze on jest taki a nie inny. trwaj w małżeństwie skoro go kochasz ale rob to mądrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hej. przeczytałam cały wątek i włos mi się zjezyl na głowie. bo moj mąż jest bardzo podobny. znaczy ogolnie taki charakter z domu też tak troche wychowany przez matkę. domem zajmuje sie ja, on głównie tylko trochę siebie ogarnia jak musi. zajmuje sie czasem jakimis meskimi sprawami typu auto jakies domowe naprawy ale w domu się raczej tak z siebie sam nie weźmie. sexu u nas tez za duzo nie ma. ja mam większy temperament i mi to czasem troche przeszkadza ale przyzwyczailam sie ze maz po prostu taki jest. tylko u nas jest duzo bliskosci. czesto maz mowi ze mnie kocha, buziaczki często i przytulaski są. co do zrobienia czegoś to sam nigdy nie wpadnie ale jak powiem to zrobi. kiedy byłam chora bardzo i uziemiona w łóżku to bardzo marnie ale jednak nieco trochę ogarnial. z odsieczą przybyla wtedy tesciowa na ratunek synkowi co mnie strasznie wtedy wkurzylo a teraz tylko śmieszy. dzieci nie planujemy. ja nie za bardzo chce a maz czesto sam mowi (trochę w zartach) ze by dziecko gdzies przypadkiem w sklepie zostawił. i niby taki smieszny zart ale czasem naprawde mysle sobie ze taki typ i mogloby tak byc naprawde. no ale coz... takiego sobie wybralam i dopoki nie zamieszkaliśmy razem bylo totalnie inaczej na początku bo oboje sie bardzo staralismy a poza tym zwykle byl sex bo spotkania czeste nie były. po przeczytaniu tego postu ciesze sie bardzo tylko z tego ze maz przynajmniej jest szczery wobec mnie. wcale nie ukrywa że probuje sie czegos nauczyc czy ze mu sie cos odmieni. często tez jest tak ze mowi ze czegoś nie zrobi i nie robi. tylko ze ja jestem inna i po prostu jak nie on to ja zwykle postawie na swoim. jak nie on to znajde inny sposób (nie o sexie mówię. mam sporo kolezanek, utrzymuje kontaktay z rodziną, duzo sama wychodzę itp...). ale... ni ukrywam. nie mam na to zgody we mnie i czasem mam gorsze dni i czuje sie oszukana i samotna w tym wszystkim bo mąż zawsze na pierwszym miejscu stawia siebie i to bardzo przykre jest. a co do pożycia to nie piore jego ubrań bo on moich stwierdzil że sie nie dotknie. bylam w szpitalu to co tydzien kupowal i przywozil mi nowa boelizne i pizame bo on prac nie umie :/ niby zabawne ale tak napeawde bardzo smutne i irutujace. sobie nauczyl się - ogarnia bo nie ma wyjscia. zrobilam to konsekwentnie. on sie nie tknie ja sie nie tkne. kiedy stwierdzil - kiedy zrobisz pranie bo nie mam juz bokserek to kupilam paczkę 4 szt i mu wręczyłam. zrozumial. bylo mi wpierw przykro ze tak powiedzial, bardzo bylam rozzalona ale skoro on tak to ja tak samo. sprzatam w domu ja bo mnie denerwuje jak jest syf ale wie ze nie moze mi syfic i dokładać roboty wiec nie jest na tyle bezczelny (w domu wszystko mamusia wiec 2 lewe rączki) i jak mu sie cos wyleje to zetrze. talerze wynosi do zlewu itp.... takie minimum szacunku. gotuję jak mam ochotę (z tym że ja tez pracuję). i no nie. nie tak wyobrazalam sobie zwiazek i malzenstwo ale nie zamierzam sie zaharowac być sprzataczka pomywaczka służąca bo moj maz taki nie ogarniety oraz uparty na nie. i on to też rozumie. czasem pomarudzi na coś ale wie że mnie też nie przeskoczy jak i ja jego. ani grozba ani prosba. poza tym przecież to czy piore jego gacie czy nie nie swiadczy o tym czy jestem dobrą żoną czy nie. ale nie jest łatwo. ja powzielam dewize - jezeli nie potrafisz czegos zmienic zaakceptuj to ale nie znaczy to że weź wszystko na swoją klate. ja tez potrafie powiedziec - nie chce mi sie. nie mam ochoty itd... u mnie to na tyle dziala ze maz czasem sam z siebie cos zaanicjuje bo widzi że się oddalamy. mam też zal ze nie pamieta o rocznicy, waznych datach czy urodzinach moich (a do mamy swojej leci z kwiatami zawsze) wiec zamiast próbować go zmusić żeby to robił to sama sobie zaczęłam robić prezenty na okazje i jemu też nic nie kupuje. albo mowie mu - kup mk te kolczyki czy torebke na urodziny co je mam za 2 tyg. jak jestesmy w sklepie gdzieś i coś sobie upatrze. bo wiem ze na "prezenty" nie mam co liczyx. nie robie tego wszystkiego ze złości czy zemsty tylko z logiki. skoro on uwaza ze to nie potrzebne to po co mam tracic czas i energię a potem sie jeszcze w dodatku zle z tym czuc. nie jest ok. ale jest uczciwie. czego i tobie autorko życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko poszukaj na kafeterii watku - samotnosc w zwiazku. dlugo tam pisalam z innymi dziewczynami. moze moj maz nie jest tak ekstremalny jak twoj ale uwoerz ze ten problem ma wiele z nas. i nie tylko kobiet. panowie tez sie niektorzy udzialali i skarzyli na brak sexu mimo ich starań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Psycholog drogie panie pomaga lub współpracuje z osobą która zgłasza problem czyli w tym przypadku z autorką. Żeby pomóc tej drugiej połówce - mężowi, musi on sam wyrazić taką chęć. Jesli przychodzi do mnie jedna osoba, to znaczy że właśnie ona ma problem. Jeśli druga strona nie chce, nie widzi potrzeby itd, to działamy częściowo po omacku. Cechy męża autorki możemy określić wyłącznie jednostronnie na podstawie jej własnych odczuć. Moja pomoc ogranicza się do tego żeby pomóc autorce zrozumieć jej rolę w tym małżeństwie, w relacji dwojga bliskich sobie ludzi z których jedno czuje się źle. Złotego środka nie będzie tak długo, jak długo druga strona nie zauważy lub nie będzie chciała zauważyć że źle się dzieje w tym związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie lubie dzieci, nie mam ale jak można sie brzydzić własnego dziecka? To nie jest normalna reakcja A jak byś była ciężko chora - czego Ci nie życzę - w agonii to by Cię nawet nie odwiedził bo by sie brzydził? Nie i jeszcze raz nie. On sie niw nadaje do związków niech siedzi sam. Uciekaj jak najdalej lub zostań i olej go jak radziło kilka osób. Liczysz sie tylko Ty i Twoje dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czasami - najzwyczajniej w świecie - ludziom brakuje kreatywności w łóżku. Nie mówię żeby od razu przerabiać całą kamasutrę, ale może warto spróbować to: http://www.menshealth.pl/pozycje-seksualne,1 ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może autorka to seksoholiczka:) facet ma dość bo ileż można,to tak jakby codziennie jeśc chleb ze smalcem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asia2387
Nie róbcie sobie jaj bo autorka ma naprawdę poważny problem nawet jeśli byłaby seksoholiczką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przecież to jest zmyślona historia, czuć to na kilometr, w sposobie pisania, tak się wymyśla, a nie opisuje przeżytą historię. to taka wprawka psychologiczno scenariuszowa 🖐️ ale dajecie się wkręcać :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo schudlas i juz go nie podniecasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
asia2387 dziś to może sama powinna iśc z tym problemem do lekarza a nie obwiniać faceta, bądz jego wysyłać na leczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobieta_50
Przed chwilą zaprosiłam męża do łazienki do mycia pleców. Podczas mycia powiedziałam, żaertem, że zaraz będę miała orgazm. Powiedziałam "szykuj się" w sensie że zaraz pokochamy się. Odpowiedział "nie mam do czego". Nie wiem co mam myśleć, twierdzi, że nie chciał zrobić mi przykrości. Odechciało mi się sexu :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Maz ne kocha Cię i jest z tobą z obowiązku. To koniec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×