Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

wypalona milosc w malzenstwie CO ROBIC?

Polecane posty

Gość gość

Wiem że zaraz wylejecie na mnie wiadro pomyj, ale muszę sie gdzieś wygadać, licze na to ze znajde kilka bratnich dusz ktore zrozumieją co teraz czuje. Jestem z moim mezem 10lat, ponad polowe z tego jako malzenstwo. Ogolnie dobrze nam bylo razem, choc zdarzaly sie gorsze chwile. Niby dobrani fizycznie, psychicznie ale zawsze cos gdzie kulało, tzn caly ten kierat pchałam zawsze ja. mąż byl od zarabiania - ale zeby nie bylo-ja od zawsze pracuje, tyle ze mimo lepszego wyksztalcenia mniej zarabiam. ale nie o tym. Jako osoba aradna, pracowita, pomyslowa, oszczedna, z glowa na karku rpowadze dom tak ze mąż absolutnie nie ma mi nic do zarzucenia-tzn nie powinien miec ale od dlugiego juz czasu ciagle ma. Czepia sie byle czego, jakby szukał dziury w całym. W domu posprzatane, ugotowane(codziennie, swiezy dobry obiad), dziecko zadbane, ogolnie, wszystko ma. kiedy musi spac(pracuje na zmiany), czy chce odpoczac - ma to zagwarantowane. Niestety od dluzszego juz czasu sam z siebie nie daje nic, ciagle sie klocimy, on nie majac argumentow, albo mnie zakrzykuje albo wkurza glupimi hasłami i tak sie kończy, Po kilku dniach wszystko wraca na stare tory i tyle. Denerwuje mnie to jego czepianie sie, podcinanie, skrzydel, ciagle bycie na NIE juz mi bokiem wychodzi. sam nic nie zrobi bo wiecznie zaslania sie zmeczeniem, ciagle podkresla ze on pracuje (a ja leże chyba i pachnę...). od jakiegos roku jest zle. czuje sie zmeczona, wykorzystywana, w dodatku za moja ciezka prace i wysilek nie mam nawet milego słowa zaplaty.nic. ciagłe pyskowki i docinki. Po drodze, 2 a moze 3 razy dawalam mu szanse taka powazna - złapałam go jak flirtowal z jakas panna przez telefon. Zlapalam jak logowal sie na jakichs randkowych stronach. Oczywiscie standard-zaprzecal nawet majac dowody pod nosem... Mamy dziecko, postanowilam dac szanse.. poprawa trwala krotko, szybko wrocil do "normalnosci", a nawet bylo gorej. pojawilo sie wlasnie to czepianie, glupie docinki. Jjestem mloda, ladna zaradna, a przy nim od jakiegos czasu czuje sie jakas bezwartosciowa. Przestalo mi zalezec by ladnie wygladac, prawie nigdzie nie wychodze-z nim wclae. zapomnialam w tym wszystkim ze ja tez sie licze, a nie tylko dom i rodzina. Ostatni rok naprawde mnie zmeczyl, mam dosc, wiele razy wyciagalam reke na zgode, probowalam mowic tlumaczyc. nic. Pare tygodni temu pojawil sie ktos w moim zyciu. To moj dawny-wieloletni przyjaciel. nigdy miedzy nami nie bylo zadnych podtekstow, po prostu fajni kumple mimo sporej roznicy wieku. Ale kiedy spotkalismy sie miesiac temu po ponad rocznym niewidzeniu sie, cos wyraznie zaiskrzylo...z dwoch stron...Nie moge w to uwierzyc,nigdy nie zdradzilam meza. Owszem mialam pokusy,podobali mi sie faceci, i ja im rowniez ale nic poza wymiana komplementow nie bylo.teraz to jak strzała amora. tamten sprawil ze znow uwierzylam w siebie, w swoja kobiecosc, w swoja atrakcyjnosc. znow chce sie podobac nie tyle innym co sobie, zaczelam dostrzegac ze JA tez jestem wazna. On powiedzialm mi w ciagu mca tyle milych rzeczy ze moj maz przez 0alt nie okazal mi takiego docenienia....wiem wiem,zawsze tak jets na poczatku...Nie nie bylo nic wiecej miedzy nami,ot spotykamy sie czasem jak mozemy, gadamy gadamy gadamy.Ostatnio mnie pocalowal....tyle. On jest dojrzalym facetem a moj maz mimo ze niewiele mllodszy od niego zachowuje sie jak duze dziecko.Po ostatniej awanturze 1 raz wynioslam sie na tydzien do matki. teraz wrocilam bo prosil o szanse, a dziecko teskni..ale ja juz nie mam ochoty na szanse, na naprawianie..w glowie mam tamtego i to z jjednej strony mnie przeraza, z 2 ekscytuje. Z 1 strony mam ochote zaczac od nowa, z drugiej boje sie. male dziecko, kredyt na mieszkanie...trudne to... wiem ze nie ma tu zlotej rady.wiem ze albo pojde z tamtym do lozka i jeszcze to troche potrwa albo zostane z mezem ale juz nigdy nie bede szczesliwa.zadra jest za duza. A wiem ze tamto nie bedzie trwalo wiecznie nie wazne z jakim zaangazowaniem...co robic.jak podjac tta trudna dezyje???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ot życie gdzie nie ma wróża który ci powie którą drogą masz iść

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no wlasnie, szkoda :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
twojemu mężowi należny się potężny wstrzas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co masz na mysli przez wstrzas? ja nie wiem czy chce o to jeszcze walczyc? nie wiem?! sczzegolnie ze pojawil sie ktos nowy, a wiem ze zdrada tu nic nie pomoze, tym go nie zatrzymam a jesli sam ma nieczyste sumienie( a wiem ze ma) to wtedy zwali wine na mnie a on bedzie czysty....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miłość. Czym ona jest ? Zależy jaką kto ma jej definicję. Jeżeli jest to pogodzenie z rutyniarstwem i proste oczekiwania to może sie w tym dwoje ludzi odnajdzie, ale jeśli ktoś myśli o miłości jako o czymś wzniosłym, nie mającym nic wspólnego z domowymi kapciami (zaznaczam nie musi to być kobieta, ale może to być i mężczyzna i coraz częściej obserwuję że jest to mężczyzna) to prędzej czy później takie małżeństwo się skończy tak jak autorka opisuje. Ktoś zacznie być rozdrażniony i nie koniecznie musi to być osoba która wykonuje największą robotę. Generalnie po latach stwierdzam że od życia nie należy zbyt wiele oczekiwać, predzej czy później człowiek zjedzie do poziomu obierania ziemniaków i palenia w piecu i tutaj jest robota a nie miłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim zdaniem, jak on szukał atrakcji w necie, ciebie krytykuje i nie dba o twoje dobre samopoczucie to u niego tez już jest wypalone. Pogadaj z nim , zapytaj dokąd zmierzacie , szczerze. Nie mów mu o tamtym, mów mu ze chyba trzeba przestać uszczęśliwiać sie na sile. Zobaczysz co zrobi, co powie. Bywają kryzysy a potem zdarza sie ze człowiek cieszy sie ze nie doszło do ostateczności. Moze postaw otwarte pytania i czekaj na konkretne odpowiedzi przy czym sama tez możesz powiedzieć ze nie widzisz sensu w takim życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakbyś zamieszkała pod jednym dachem z dawnym przyjacielem to też byś mu spowszedniała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko oto masz odpowiedź dlaczego celebryci co kilka lat zmieniają partnera na inny model.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Doskonale Cie rozumie..jestem w podobnej sytuacji tylko mój mąż nie szuka wrażeń na portalach randkowych za to kiedys podniósł na mnie rękę i zdarza mu się mnie obrazić. Teraz jak widzi ze mi nie zależy i powiedziałam mu ze myślę o rozwodzie to nagle "kochajacy" mąż. Tylko ja już nie potrafie znaleźć w nim nic pozytywnego. Z resztą długo by pisać (może kiedyś też poproszę tutaj o rade). W glowie i sercu jeden metlik. Życzę Ci powodzenia i dużo szczęścia bo napewno na nie zaslugujesz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
N moj nigdy ręki nie podniósł ale jestem nim już zmęczona psychicznie. ...nie wiem co robić. .nie umiem podjąć decyzję. Jestem obojetną i to jest chyba najgorsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ma inna na boku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiesz co tez tak niestety czuje. albo stety tylko ze udowodnic nieumiem. wiem ze gdybym teraz odeszla do kogos to byloby ze to ja wymyslam, jestem ta zła, puscilam sie itd itd...a on by sobie kogos przygr***ał(choc pewnie dawno juz kogos ma) i byloby ze to dopiero po moim odejsciu...Tacy sa faceci. czuje ze ja go w ogole nie znam, albo sie tak bardzo zmienił.... Nawet bym z 2 strony chciala zeby kogos mial, zeby przyszedl i powiedzial:"mam kogos" skonczmy to...byloby mi latwiej...czuje ze nie wystarczy mi odwagi na podjecie decyzji o odejsciu a potem bede do końca zycia tego zalowac i nie bede szczesliwa :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ty sie może upewnik czy kogoś nie ma aby w razie czego mieć dowód

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no wasnie chcialabym znac prawde....ale to ciezko ustalic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×