Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nieszczesliwa w malzenstwie. Waszym zdaniem racje ma on czy ja?

Polecane posty

Gość gość
12:33 Ciagle mam nadzieje, choc coraz mniej :( Ja sie zmienilam? Ja tylko chce by troche sie zainteresowal barziej wlasnym synkiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9:31 meskimokiem- nie chodzi o to, że jesteś mężczyzną tylko o sam fakt siedzenia z dzieckiem non stop w domu, kobiety też tak czują jak ty, są uwiazane nigdzie nie mogą wyjść, nie mają od nikogo pomocy i to je męczy. Ale jesteś super facetem mimo wszystko ze podjąłes się takiej opieki na równi z żoną to naprawdę rzadkość, już chyba wiesz co czują kobiety na macierzyskim kiedy nie mają w nikim oparcia. A wracając do tematu to twój mąż to d**ek, ale to nie rzadkość bo tacy są,w większości faceci ale jak widać po tym wątku 80% kobiet to nie przeszkadza i godzą się na takie coś. One są bez ambicji i cieszą się że mąż w ogóle jest i przynosi pieniądze do domu i więcej nie oczekują. I swoich synów na takich samych dupkow wychowaja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko są tacy faceci którzy nie powinni się rozmnażać , ty na takiego trafiłaś . Piotruś Pan . Wiej od takiego póki czas , póki jesteś młoda i nie zmarnowałaś życia przy nim . Tyle w temacie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój mąż przy pierwszym dziecku yez częściej wieczorami na piwo wychodził. Ale dzieckiem tez dużo sie zajmowal. Potem się to zmienilo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko normalnie żal mi ciebie. nie dlatego że masz takiego męża nie innego (jak z 80% kobiet tutaj) tylko z twojej pielęgnacji żalu i rozpaczy. czy ty w ogóle czytasz co ludzie ci tutaj piszą? ciągle piszesz, że ty myślałas, że on powinien, że to i tamto... oczywiście że fajnie byłoby gdyby ludzie byli dla siebie mili, wspierali się, szanowali, nie robili sobie krzywdy, każdy by godnie zarabiał itd... itd... ALE TAK NIE JEST! moja droga - życie nie jest sprawiedliwe a twój przypadek jest nieosobny - tacy w większości są faceci i wszystkie ci tu piszemy że to walka z wiatrakami i tego nie zmienisz. więc albo zaakceptuj i zajmij się dzieckiem, sobą, życiem albo sobie siedź i płacz że nie jest tak jak byś chciała. albo się rozwiedz i żyj sobie sama. sama piszesz że nawet jeśli zmusisz męża to on niechętnie i z pretensja cokolwiek zrobi i też masz dość. niestety macie dziecko i któreś z was musi się nim zająć. skoro twój mąż jest taki nie inny to chyba oczywiste że ty. poza tym piszesz że chciałaś dzieci. więc w czym ty masz problem? ja mam dwójkę i też początkowy okres ich życia nie był łatwy i tak nie narzekalam jak ty. oczywiście było zmęczenie, złości itd... wiwksza pomoc mialam od mamy i teściowej. ale to jest właśnie życie. piszesz że twój mąż powinien mieć świadomość. kochana ja jak zaszłam w pierwsza ciążę to miałam takie piękne wyobrażenia a rzeczywistość dość szybko sprowadziła mnie twardo na ziemię wiec podejrzewam że nie. ze maz twój nie mial świadomości jak to jest miec dziecko i możliwe ze tak jak ktoś pisal wcześniej uwazal ze mając dziecko czymś się zajmiesz (w końcu sama chciałaś) a on wtedy będzie mógł zająć się muzyką. i źle odbierasz nasze wpisy. żadna z nas kobiet matek nie powie ci że to super jest że w większości wszystko robimy same gdzie mąż zwykle chodzi do pracy na 8h potem przychodzi zmęczony na gotowe wszystko i jeszcze nawet nie zapyta jak minal dzień. tak! w większości tak mamy. tyle że nie użalamy się nad sobą bo wiemy że na siłę się nie da nikogo zmienić a na odwal się to żadna radość. mnie super frajdę sprawia spedzanie czasu z dziećmi i jak nie ma z nami męża to cóż... jego strata. i prawdą jest że im wiecej bedziesz narzekać i ględzic tym bardziej twój mąż będzie uciekał. tych kilka lat pierwszych minie i zobaczysz że będzie ci lżej z dzieckiem czy wyjść, czy się pobawić czy w ogóle kontakt mieć. jak ktoś pisal - skoro tesciowa jest chętna widać do pomocy to dlaczego nie korzystasz? dlaczego nikogo nie poznasz koleżanek jakichś do pogadania, popisania chociażby? może tez matke z malym dzieckiem gdzie razem byście spacerowaly? tak wiemy! i same też tak uważamy ze maz powinien. ale co poradzić ze oni w większości nie chcą i nie robią tego co byśmy chciały??? czy mamy na tym cierpieć? czy dziecko ma być przez to poszkodowane? ogarnij się kobieto, pomysl i działaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja też się z tym zgadzam. autorko jesteś żałosna. oczywiście że mogłoby być inaczej i wszędzie dobrze gdzie nas nie ma i hello - witamy w prawdziwym świecie rozkapryszona księżniczko. nie licz na to że ktoś będzie cię głaskal po główce za to co robić powinnaś (przecież też twoje jest to dziecko) a faceci tacy byli są i będą i nie traktuj to jako obronę twojego męża. nie zamienisz słonia w kolibra sorry. nie wiemy czy to wina ustroju, polityki, genów, wychowania ale tacy w większości są właśnie faceci. czasem lepsi trochę niekiedy jeszcze gorsi ale różnimy się znacząco więc nie oczekuj tego samego po mężu czego oczekujesz po sobie. tak po prostu to nie działa. i chociażbys się zaplakala i zatupala nóżkami to tak to nie działa. i nieważne co gadacie. zycie weryfikuje różne sprawy. nie wazne czy za rok czy za dwa prawdopodobnie twoj maz taki jest i sie nie zmieni podobnie jak ty jestes niesamodzielna i rownie egoistyczna rozwscieczona i walczaca kosztem dziecka jak i on. chcialas sprawiedliwosci? bylo nie zachodzić w ciążę i nie rodzic. proste! mało jest matek które oddaja dzieci do domów dziecka albo je porzucaja? dziecko ci przeszkadza? oddaj. albo zamiast szarpac sie i licytować o iles tam godzin wez sie zajmij dzieckiem, poczytaj książkę, wyjdz, cokolwiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
brawo dla tego pana co tu się wypowiadał jak to mu ciężko było "wytrzymać" z dzieckiem małym w domu. brawo za odwagę. i ja się z tym zgadzam, również z tym że właśnie większość świeżo upieczonych matek czuje się tak samo. tylko widzicie. faceta nie zmusisz. on nie chce to się zmuszal nie będzie. nie będzie trwał, cierpiał, znosił. facet poszuka rozwiązania! a kobieta zniesie wszystko nawet wbrew sobie (sorry ale nie rodzimu się z instynktem macierzynskim) i będzie narzekać, jeczec, płakać ale trwać w swym cierpieniu. obecnie pracuję w dużej korporacji i tak większość rodziców ma nianki, opiekunki a nawet pomoce domowe. potem przedszkole, szkoła i jakoś to będzie. same matki mówią że nie muszą ale nie wysiedzialyby z małym dzieckiem bo by poszalaly. więc coś w tym chyba jest nie? a myślicie ze ludzie bogaci politycy, celebryci to tak od rana do wieczora sami nad swoimi pociechami skaczą? w imię czego? dziecko od 5lat dopiero coś pamięta więc nie róbcie z siebie meczennic i chrzancie obraz matki polki i robcie tak jak wam wygodnie. dziecku nic nie będzie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak właśnie jest: facet chce dziecka a kobieta jak idiotka jest przeszczeŚliwa ze pan to z NIĄ chce mieć 'potomka' wiec z tego szczęścia ze jakiś mężczyzna wybrał ja sobie na inkubator do przedłużenia jego genów, nie myśli o sobie tylko o nim. A facet chce mieć dziecko ale tylko pod warunkiem że to nie on będzie odwalał cała robotę. Głupie baby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale kiedyś też tak było. moi rodzice oboje pracowali i wraz z bratem byliśmy w żłobku, potem w przedszkolu, po szkole świetlica a potem długo długo z kluczem na szyi i czekalo się do tej 16tej 17tej aż mama z pracy wróci. czasem ciotka, babcia czy sąsiadka dogladla i jakoś wyszliśmy na ludzi żadna z nas patologia. teraz jest moda na samodzielne wychowywanie dzieci w domu az do pojscia do szkoły (ale też problem z przedszkolem i żłobkiem niestety) a okazuje się ze mamom jednak ciężko i zle i one wcale nie chcą albo na równo z mężczyzną. no to albo rybki albo akwarium drogie panie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Egoistka z ciebie autorko. Zrobiłaś dziecko z mężczyzną z którym nie powinnaś bo egoistyczne je chciałaś ale to te dziecko będzie potem latać na terapię bo będzie skrzywdżone brakiem uczuć od ojca i nieszczęśliwa matka. Nawet nie wiesz jak takie toksyki jak ty i twój mąż potrafią zniszczyć dziecko. Egoisci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:13 nie przesadzaj, ze ojciec nie kocha dziecka. Moj maz moze nie skacze kolo dziecka caly weekend, ale prawda jest taka ze czesto o syna pyta, nosi go jak wraca z pracy, czesto podkresla ze kocha dziecko i synek cieszy sie na jego widok. Tyle od praktycznej strony. To ja jako matka mialam pretensje ze za malo mi pomaga. Odpieprz sie ode mnie bo ja nieszczesliwa przy dziecku nigdy nie jestem, zawsze sie smiejemy i wesolo bawimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moze racje maja osoby ktore mi mowia ze powtarzam jak mantre jak to sobie wszystko inaczej wyobrazalam, ale troche za ostro reagujecie, piszecie "zalosna jestes, jak idiotka" albo "zal mi ciebie" no takie teksty nikomu nie pomoga, na pewno nie dzialaja pozytywnie ani nawet nie popychaja do dzialania. Jestescie subtelne jak Panzerfaust albo ruski czolg. Nie rozumiecie ze zwyczajnie sa rozne kobiety, ja z tych wrazliwszych i takie slowa niepotrzebnie rania? Tak, popelnilam pare bledow, np. bylam naiwna ale kocham swoje dziecko, moj maz jest jaki jest ale na ile daje rade na tyle sie stara, wczoraj widzialam jak staral sie nam wynagrodzic stracony weekend wiec moze cos do niego dociera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I troche zmienilam swoje podejscie - dotarlo do mnie to c wypieralam (czesciowo pomogla mi rozmowa z Wami) czyli dotarlo do mnie to, ze SAMA TEGO CHCIALAM, a ze bylam naiwna jak 80% kobiet to nie jest wina meza. Widze po nim ze stara sie nadrobic te ostatnie dni to moze nie bedzie tak zle, moze cos w nim ruszy...a i wczoraj powiedzial ze teraz jak synek ma wiecej miesiecy to on woli go takigo bo jak byl maly to "nie umial z nim przebywac", "nie wiedzial co robic z takim malcem" itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Te żałosne wytłumaczenia powiesz dziecku jak będzie miało 25 lat i zburzony obraz związku przez to ze twój mąż ma go w duszy a ty nie jesteś z nim szczęśliwa. No ale dziecko zrobiłaś wiec masz egoistko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A i dotarlo po raz kolejny do mnie, ze nie moge wymagac ze maz bedzie jak jego sp.dziadek i brat. On jest innym typem mezczyzny, pod wzgledem wychowania dzieci jest jak 80% mezczyzn i dam sobie rade. Wazne ze troche pomaga przynzajmniej, a to ze inni wiecej to juz trudno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O teraz i nagle mąż się interesuje:) juz go tłumaczysz bo boisz się tej odpowiedzialności ze to przez was będzie ono skrzywdzone

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:29 Nie, niczego sie nie boje, bo przeze mnie synek na pewno nie bedzie skrzywdzony, ja duzo serca wkladam w opieke nad nim. Chodzi mi tylko o to ze dociera do mnie ze moze rzeczywiscie ja za duzo wymagam i moglabym tego wymagac gdybym wiedziala ze maz jest typem tzw. rodzinnym, ale ja wiedzialam ze on ma swoje zajecia a mimo to oczekiwalam cudu. Tylko o to mi chodzi. W dodatku nie wiem czy otoczenie ma racje, ale i moja matka i tesciowa (a co, ma na synika gadac?) podkreslaja mi ze nie mam zle i narzekam na wyrost, bo wcale nie jest tak jak ja to przedstawiam i ze mam tendencje do tragizowania. Owszem maz nie chcialby takich sytuacji by cala soobte siedzial z malym a ja gdzies pojde, wolalby 3 h maks, ale w sumie to nie on mnie namawial na dziecko wiec moze ma racje nie wiem :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz racje sierotko nie wymagaj od biednego męża żeby zajmował się i kochał w całym wymiarze swoje dziecko. Nieważne zw skoro zgodził się je zrobić to już ma pełną odpowiedzialność za jego rozwój również emocjonalny. Masz rację weź wszytko na siebie i ciesz się ze spodnie są w domu. Baby są do zajechania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no nie godze sie na to ale co mam mu zrobic? wg kafeterianek powinnam brac juz teraz zycie jakie jest. na ile moge to rozmawiam z mezem i perswaduje mu pewne rzeczy. a twoim zdaniem co mam zrobic rozwiesc sie by dziecko w ogole ojca nie mialo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:59 umiesz czytac? prawie kazdy moj wpis az KRZYCZY o tym ze nie godze sie na to by maz robil cos na pol gwizdka. Ale skoro robi na pol to lepsze jest to, czy zeby nie robil nic wcale? Najpierw doradzacie spokoj i akceptacje rzeczywistosci a potem mi mowicie ze jestem nie do zajechania? otoz nie, nie jestem niezniszczalna o czym swiadczy chocby to ze nawet wczoraj robilam mezowi wymowki ze powinien bardziej sie emocjonalnie zangazowac skoro ma dziecko dobrowolnie. Wczoraj od godziny 15 do wieczora pomagal i zdawal sie z tego cieszyc...moze bedzie lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sierotka to chyba ty. ja wymagam od meza i czesto mu mowie czego oczekuje. A twoj zloty srodek i rada dla mnie to co? o wyrocznio delficka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teraz to już mleko rozlane i nie oczekuj zw ktoś ci czas cofnie nieodpowiedzialna dziewczyno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:59 Wkurzaja mnie takie babiszcza jak ty. Pisze wyraznie ze mi nie pasuje olewatorstwo rodzicielstwa, sadze o tym po 200 zdan w temacie, raz tylko pochwalilam meza ze byla wczoraj poprawa, napisalam ze zastosuje sie do porad by mniej zrzedzic a wiecej zachecac go, by czasem zaakceptowac tez i odpusic ze on orlem nie jest w tym temacie, a zaraz sie jakas znajdzie ktora mi bedzie jechac i cobym nie zrobilam bedzie zle. Wiesz co? Terapii to ty nawet w internecie ludziom nie prowadz bo nadajesz sie do tego jak swinia do baletu. Twoim zdaniem co robie niby zle? Ciosam mu kolki na glowie, pokazuje co czuje, nadal zle? Czy to oznacza ze wszystko maz robi zle i nie mozna go pochwalic zachecic i przestac sie uzalac??? typowe kafe, co nie zrobisz to zawsze cie jakas zgoi. Ale to juz nie moj problem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
*zgnoi. Tak, masz racje, nie myslalam o tym ze az tak nie bede dawac rady. Bylam pewna ze macierzynski rok to i tak za malo, a ja juz po 4 miesiacach sie meczylam. Masz racje, wiedzialam ze maz nie jest jak jego brat. Popelnilam blad ale myslalam ze jak ludzie sie kochaja to pewne rzeczy przezwycieza. I wlasnie staram sie przezwyciezyc a meza mobilizowac. Co jeszcze mam niby czynic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rzeczywiście nie twój problem. Wcale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to odpowiedz na moje pytanie. skoro taka madra jestes to moze uwazasz ze powinnam ciagle sie awanturowac i rozwalic nasz zwiazek? mowie mu o swoich uczuciach i co jeszcze moge zrobicZ? perswaduje i lajam, cos jeszcze?>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
też jestem zdania że właśnie powinnaś brać życie jakie jest bo nikogo do niczego zmusić nie zmusisz a na przestrzeni lat to może naprawdę różnie wyglądać. no ale też trochę wymagać, mieć trochę swojego życia, nie zajeżdżać się - wiesz... jakaś równowaga musi być. poza tym jak się okazuje nie taki potwor jednak z tego twojego męża? ty tutaj piszesz o dziecku a ja 8 lat temu wyszłam za mąż i mimo iż mieszkaliśmy wcześniej chwilę razem to nagle po ślubie mojemu mężowi odechciało się robić czegokolwiek. ot tak po prostu. bez przyczyny z dnia na dzień uznał że przecież on PRACUJE (jakoś ja również tyle że o kilka stów zarabiał więcej) to ja jestem od całej reszty. wymagał także obiadów czystego prania itd... w dodatku tak sprytnie manewrowal (a to mnie chwalił jaka ze mnie dobra zonka, a to ganil ze o męża nie dbam). bawet jego mamusia była w to zaangażowana. a ja jak głupia tak sobie dawałam i prawda... coraz bardziej się zacharowywalam (pierogi nawet lepilam by mu dogodzić bo jego mama domowe robi). ale wiesz co było najgorsze? że to właśnie kobiety wmawialy mi że czego ja chcę? ze przeciez porzadny facet, ze nie pije nie bije a nawet pracuje. wow! nie pisze tego zeby sie porownywac z toba bo w każdym małżeństwie jest inaczej a nasze znaczy moje życie odmieniło dziecko właśnie. dziecka chcieliśmy oboje ale wiedzialam ze to bedzie moja broszka zajmowanie sie nim a mąż będzie jako dziecko drugie. i usiadlam i na spokojnie pomyślałam jakbym chciala żeby to nasze małżenstwo wyglądało i zaczęłam realizować swoje postanowienia. obecnie dla nas obu najważniejszy jest synek i jego dobro. i z tym się zgadzamy. bo to jest małe zależne od nas dziecko. wszystko inne można ogarnąć. mąż nauczył sie prać, nawet troche gotować (a przynajmniej odgrzać), sprząta. oczywiście nie jest idealnie ale od kiedy traktuje męża jako niezależnego dorosłego człowieka i siebie podobnie to wszystko zmieniło się na lepsze. mąż czasem pomarudzi ale nic sobie z tego nie robie. dlaczego mam sobie wyprowac żyły dla kogokolwiek kto nie tylko nie doceni czy nie pochwali ale wrecz często uzna za normalne i ze mu sie należy. obiad dla sunka musi byc. mąż moze sobie cos zamówić albo zrobić kanapke i mu z tego powodu nie ubedzie jak raz na czas nie zje obiadu. wrocilam do pracy i zwyczajnie nie mam czasu stac pol dnia w garach wiec jak chce jesc golabki czy inne poerogi czy kotlety domowe to odwiedza czasem swoja mame i ja o to pretensji do niego nie mam ale on wie ze jak tylko uslysze ze sie zali ze czegoś nie robie to tez w ogole moze mi sie odechciec wszystkiego. wiec nie ryzykuje :p zmadrzalam i jestem przez to szczesliwsza. tez potrafie sie odszczeknac, powiedzieć ze nie ze tego czy tamtego nie zrobie albo ty zrob to i to ja zrobie tamto. nie znaczy ze nic nie robie bo wiadomo ze robie wszystko tyle ze maz stal sie mężem, doroslym człowiekiem a nie drugim dzieckiem. trwalo, ciężko było ale działa. i uważam ze dobry z niego ojciec mimo iż len kombinator i lawirant do potegi ntej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo faceci to się takie miękkie faje zrobiły teraz. im jestem starsza tym większa mam niechęć do tych osobników. i moim zdaniem autorko ok... można go czy też was usprawiedliwić co do braku świadomości "jak to jest" - ale oboje po równo. ale skoro się powiedziało a to i trzeba powiedzieć b. też jestem zdania, że łaski nie zrobił że się ożenił czy że się rozmnozyl. pasja pasją bo mu nie umniejszam ale bez przeginki. jak się ma rodzinę i się jest mężem i ojcem to z tego tytułu jakieś obowiązki się ma. bo jakoś kobieta takowe od razu dostaje jako dobra żona, pani domu, matka - a facet to co? wieczny chłopiec? lelum polelum i jakoś to będzie? przecież go autorka nie zmusiła a jak zmusiła to że tak powiem dostała co chciała pomijając że takie małżeństwo to nie ważne jest. i oczywiście nie chodzi o to że wszystko musi być po równo ale liczą się chęci, zaangażowanie, empatia drugiej osoby a chociażby towarzystwo. np. mąż jednej z moich koleżanek zakomunikowal jej po porodzie że on się takiego malucha nie dotknie ale we wszystkim uczestniczy, wszystko podaje, podkłada, przygotowuje, dba o czystość i komfort matki i dziecka chociaż wiadome ze wszystkiego musiał sie nauczyć, wszystko mu trzeba było powiedzieć. ale jednak chce. nawet już raz razem zmieniali pieluche - a więc można. do tego obfotografuje bez przerwy dziecko i matkę wiec mimo iz niby nie robi niby nie umie to mimo wszystko nie można powiedzieć ze ma gdzies albo nie kocha. i zgadzam się z ostatnim wpisem. autorko traktuj męża jak męża nie jak drugie dziecko. możliwe że jesteś nieszczęśliwa gdyż jesteś po prostu zmęczona/przemęczona. do tego rozdrażniona i dlatego nieszczęśliwa. dzieci szybko rosną. a mąż nie będzie wiecznie płyty nagrywał. rób to co ci sprawia radość. myśl pozytywnie. nie bierz wszystkiego do siebie. taka jest moja recepta. rób co konieczne nie co jest czyimś widzimisię. nic na si6le. pisałaś o teściowej - skoro nie masz innych znajomych może warto trochę z nią pospedzac czasu dla ciebie i dla niej jako babci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
może cię pociesze że faktycznie nie masz tak jeszcze najgorzej. byłam niedawno u "koleżanki" która poznałam na placu zabaw. ja mam jedno dziecko ona dwójkę. zaprosiła nas do domu zeby się dzieciaki pobawily a my miałyśmy wypić kawę i pogadać. w domu byl rowniez jej maz ktory to dorywczo pracuje od czasu do czasu obecnie mial wolne. ledwie się ze mną przywitał tyle o ile, zero zainteresowania dziecmi i żona bo gral na xboxie i nie mogl sie oderwać. byliśmy tam 4h i głównie przesiedzielismy wszyscy w malutkiej kuchni bo "tatuś" gral w salonie, przeklinal i wolał o piwo. kolezanka w miedzyczasie gotowala i kilka razy mąż pytal wolal - za ile obiad? najlepsze w tym wszystkim jest to że ta jego zona w ogóle jakby nigdy nic. ja bylam w szoku. więcej tam nie pojdziemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tam uważa ze autorka jest wartosciowa kobieta ale zawsze znajda sie jakies trole kafeteryjne co maja jeszcze górze od autorki i będą chciały jej udowodnić jakim jest dnem i musi brać to co los jej dal.i żeby na nic więcej nie liczyła bo lepiej nie bedzie:p Autorko trzymaj tak dalej a bedzie coraz lepiej:) Wcale nie trzeba się godzić na to ze ojciec dziecka na je i ha gdzies. Zadna kobieta nie powinna tego akceptować. Jakby mój się tak zachowywal.jak ten burak co w grę gral to bym z nim nie wytrzymala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×