Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość P_

Skazany na samotność

Polecane posty

Gość P_

Brzmi to może trochę dramatycznie, ale trochę tak się czuję... Nie wiem czemu, ale chyba nie potrafię budować relacji z ludźmi... Już w dzieciństwie wychowywałem się na podwórku, gdzie wśród sąsiadów byli sami dorośli i ludzie starsi, tak więc po szkole i w wakacje nie miałem kolegów ani koleżanek. Cała klasa mieszkała w obrębie innego osiedla, wszyscy mieli do siebie blisko, a ja chcąc nie chcąc zostałem wyłączony z tego kręgu. W liceum i na studiach niby miałem znajomych, ale były to dość luźne znajomości. Potem zacząłem podróżować po świecie i poznałem sporo ludzi, ale tylko na chwilę bo trzeba było wracać albo jechać dalej i zostawić wszystko za sobą. W każdej kolejnej pracy mam w zespole ludzi starszych od siebie, fajnych, ale zajętych własnym życiem, z dziećmi, rodzinami itp. Także nawet tam nie mam za bardzo jak poznawać rówieśników, o związkach już nawet nie myśląc... A jak już kogoś poznam raz na jakiś czas kto w miarę pasowałby do mojej kategorii mentalno-wiekowej to się okazuje, że nie szuka związku, albo już kogoś ma, więc nawet zakumplować jest się ciężko, bo wiadomo, że w weekend woli spotkać się chłopakiem, a wspólny wyjazd w góry też raczej nie wypada ;) Nie wiem gdzie robie błąd, co jest nie tak, tym bardziej, że na sporo sytuacji nie mam wiekszego wpływu. Po klubach i imprezowniach nie chodzę, bo nie potrafię/nie lubię się tak bawić, zresztą tam nie ma warunków do poznawania ludzi... Cóż... no nic... poczułem potrzebę by to z siebie wydusić... nawet pomogło ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Głowa do góry....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wszystko zalezy od przeznaczenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim zdaniem jesteś wewnętrznie interesujący, tylko niepewny siebie, trafisz kogoś i ani się tego nie będziesz spodziewać 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moze kogos spotkasz.ile masz lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość P_
Ciężko mi przejść obojętnie nad radą "pewnie kogoś spotkasz", bo czekam już całe życie i jakoś nikogo nie spotkałem... Zawsze jakoś tak się zdarzenia układają, że nic nie wychodzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem ile masz lat, ale z własnego doświadczenia napiszę, że i mnie się tak wydawało. Praca jest dla mnie najważniejsza, tym bardziej, że dzięki niej podniosłam swoje kwalifikacje, a moje zarobki dzięki temu są niezłe. Różni nas tylko to, że ja nie szukałam , jak ty, nikogo na siłę, i nie bałam się swojego "skazania na samotność". Możliwe, że dzięki brakowi tych oczekiwań, spotykam na swojej drodze ludzi, z którymi czuję się dobrze, i, najważniejsze, to mnie "spotkano" i obdarzono uczuciem (które jest wzajemne). Nie oczekuj więc, że każda kobieta, którą widzisz może być kandydatką na związek, ale po prostu żyj, tak jak lubisz bez zbędnych oczekiwań. Ja swojego męża spotkałam przypadkiem, wspólnie lecieliśmy do różnych miejsc na świecie. On jest Szwedem, interesującym, inteligentnym człowiekiem bez nałogów (co rzadkie), i pomyśleć, że nasz związek trwa już 5 lat. Mamy dwu letniego syna. Mieszkamy w Szwecji. Tak więc nie "skazuj się na samotność", ale też i nie wymagaj by ta "samotność" przylepiła się do ciebie na stałe. Ludzi spotyka się różnych i różnie reagują na nas, ale to jest właśnie lekcja życia, których z nich zatrzymać przy sobie, a których puścić wolno bez możliwości ponownego spotkania. Życzę mądrych wyborów w życiu bo ono w pewnym sensie jest ciuciubabką :D 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ma ludzi skazanych na to czy tamto, sami sobie kreujemy swój los. Moim zdaniem jesteś po prostu introwertykiem, taki typ osobowości. Introwertycy są nieśmiali, stoją z boku, żyją we własnym świecie, boja się kontaktu z ludźmi, chowają się, izolują. To Ty wysyłasz taką aurę, że ludzie nie poświęcają Ci uwagi. Pewnie wielu jest takich którzy z ciekawości nawiązują z Tobą kontakt, ale rezygnują gdy widzą zamkniętą osobę, zamkniętą postawę, izolację. To Ty musisz wyjść do ludzi! Uśmiechać się, rozluźnić, rozmawiać, śmiać, wychodzić, tak ten świat jest zbudowany że nikt nie będzie Cię ciągnął za uszy z tego dołka w którym sobie sam siedzisz. Sam musisz z niego wyleźć. Zmień swoją postawę, polub ludzi, uśmiechaj się do nich, rozmawiaj a to zaprocentuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość P_
W pewnym sensie oczekujesz ode mnie, że zmienię swoją osobowość. Racja, jestem umarkowanym introwertykiem. Czy wszyscy na świecie muszą być od razu ekstrawertykami, być duszami towarzystwa, uśmiechać się itp. jeśli dla nich nie jest to naturalne? Tak się wychowałem, taki mam charakter, tak mi się trafiło w życiu, że od dziecka nie było wokół mnie zbyt wielu, ludzi, także jak miałem wytworzyć te mechanizmy, o których piszecie? Pierwszego kroku może nie robię, ale też jak już ktoś zaczyna mnie poznawać to się otwieram, lubię dużo rozmawiać, jestem wtedy otwartym i pozytywnie nastawionym do życia człowiekiem. I nie nastawiam się że każda kobieta/dziewczyna jaką poznaję ma być od razu moją miłością. Chodzi mi raczej o to, że ludzie starsi ode mnie i w związkach przeważnie nie mają czsu, mają swoje własne sprawy, rodziny, partnerów przez co nie jest łatwo z kimś takim budować relację, choćby koleżeńską, bo na to potrzeba czasu i chęci z obu stron. Jakoś zawsze w tematach relacji mam pod górkę. Nie dość, że moja osobowość nie sprzyja zawieraniu kontaktów tak łatwo jak innym, to jeszcze warunki zewnętrzne mi nie sprzyjają. Znam jakoś sporo ludzi, którzy są mrukami, małomównymi introwertykami gorszymi ode mnie, którzy potrafili znaleźć jakąś swoją przystań znajomych i związek, bo po prostu trafili na miejsce (studia, praca, osiedle itp), gdzie bez większego problemu mieli warunki by kogoś poznać. Ja ciągle w pracy trafiam na ludzi starszych od siebie albo zajętych... Nie będę chodził po mieście i zaczepiał obcych ludzi przecież, tym bardziej ,że nie leży to w mojej naturze. Po klubach też się nie szwendam bo to nie moja bajka. Czasem wydaje mi się, że ten świat poukładany jest wedle jednego wzoru i dla jednego typu ludzi, a reszta musi się dopasować albo pogodzić, że będzie na uboczu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Introwertycy nie powinni żyć na tym świecie. Sam jestem introwertykiem i chyba pomyliłem planety i światy, jak się tutaj wcielałem. To jest świat dla otwartych ekstrawertyków, a nie takich odludków jak ja. Introwertycy tylko cierpią w tym świecie, do którego nie pasują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdyby introwertyzm był zbędny lub szkodliwy, ewolucja po prostu by go wyeliminowała, więc najwidoczniej tak nie jest. Wielu genialnych ludzi nauki, artystów, etc. byli lub są introwertykami. Oni też nie powinni istnieć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sądzę, że jedni mogą się zmienić, inni nie. Bo po prostu przebywanie w swojej samotni jest częścią natury człowieka intro i czuje się on źle, gdy musi być w innym środowisku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×