Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mobbing w szkole

Polecane posty

Gość gość

Dyrektor kontra nauczyciele. Dotychczas nie przypuszczałam, że to tak ogromny problem i że tak wielu nauczycieli się z nim boryka. Jestem młodą nauczycielką w prowincjonalnej szkole (liceum, technikum), pracuję od 5 lat i od tego czasu nie mogę uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Dyrektor w szkole czuje się jak pan i władca, ma za sobą szereg tzw. przydupasów, donosicieli, a resztę nauczycieli najzwyczajniej w świecie gnębi. Potrafi wejść na lekcję w trakcie jej prowadzenia, poniżać nauczyciela w obecności uczniów (nie nadaje się do pracy, powinien pomyśleć o zmianie zawodu, do tego straszenie zwolnieniem). Ponadto w wolnym czasie dyrektor umila go sobie wysyłając nauczycielom wiadomości z bezzasadnymi oskarżeniami, gdzie porównuje nauczycieli do sprzątaczek (bo do niczego innego się nie nadają), straszy zwolnieniami, obraża, poniża, upokarza. A więc nie boi się nawet wysyłać tego na piśmie. Tak jak wspomniałam, ma wokół siebie siatkę donosicieli (często są to "nauczyciele" bez odpowiedniego wykształcenia, przygotowania, którzy swoją "ścieżkę kariery" torują sobie poprzez bezwstydne donoszenie na innych, często są to donosy niezgodne z prawdą, wyssane z palca, a o zrzucaniu na innych swoich własnych błędów nawet nie wspominam). Co więcej, donosiciele są na tyle bezczelni, że potrafią donosić nawet w obecności osób trzecich. Dyrektor ich za to docenia, więc czują się zachęceni. Co do reszty nauczycieli - wśród gnębionych są ci, którzy nie donoszą, bo się tym brzydzą, wykonują sumiennie swoje obowiązki, ale nigdy za nic nie są doceniani. Są to nauczyciele lubiani i szanowani przez uczniów, często z wieloletnim doświadczeniem. Wracając do osoby wszechmogącego dyrektora... Że ubliża i poniża to jedno. Poza tym nagminnie nie płaci nauczycielom za zastępstwa (a sam odbiera ze starostwa nagrodę za "oszczędności"), posiedzenia rad pedagogicznych są dla wielu nauczycieli koszmarem - dyrektor personalnie obraża i poniża nauczycieli w obecności wszystkich. Na wywiadówkach dyrektor wręcz namawia rodziców, żeby przychodzili do jego gabinetu i donosili na nauczycieli, zamiast kierować sprawy do wychowawców i wszelkie konflikty czy nieporozumienia starać się załatwiać w sposób łagodny i mądry, z korzyścią dla obydwu stron. Do nauczycieli odnosi się w sposób lekceważący (tych, których nie lubi), robi problemy dosłownie ze wszystkim. Jest w tej szkole dyrektorem od wielu już lat i bazuje na tym, że udało mu się zastraszyć wszystkich. Nauczyciele mają domy, rodziny, kredyty, a więc boją się utraty pracy i godzą się na takie traktowanie, bo szanse na znalezienie pracy w okolicy są niewielkie. Wielu nauczycieli takie traktowanie, gnębienie przypłaciło już zdrowiem, ale pan dyrektor czuje się nietykalny. To co opisałam to tylko jedna setna tego, co się dzieje (nie wspominałam na przykład o tym, jak dyrektor wręcz chwali uczniów, którzy odnoszą się do poszczególnych nauczycieli z pogardą - bo przecież sobie zasłużyli). Pracując tu, jako młody nauczyciel, ani razu nie mogłam liczyć na wsparcie dyrektora ani na jakąkolwiek pomoc. Nadmienię jeszcze, że nie jestem osobą przez dyrektora lubianą, ale też nie ma odwagi gnębić mnie bezpośrednio. Mam dosyć silny charakter, potrafię się obronić, ale męczy mnie taka atmosfera w pracy, boli mnie, kiedy patrzę na kolegów i koleżanki - naprawdę świetnych nauczycieli, którzy codziennie przychodzą do pracy trzęsąc się ze stresu - bo nie znają dnia ani godziny. Czy coś takiego jest w ogóle możliwe? Jak to się dzieje, że nie da się niczego z tym zrobić, żeby przywrócić szkole normalność - przecież praca w przyjaznej atmosferze to korzyść nie tylko dla nauczycieli, ale przede wszystkim dla uczniów. Nikt nie ma odwagi, żeby powiedzieć cokolwiek głośno, bo wiadomo co za tym idzie. Atmosfera jest chora, odbiera chęć do pracy, a praca nie daje kompletnie żadnej satysfakcji. Gdzie szukać pomocy, ale tak, żeby się nie narazić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo trudna sytuacja. U mnie w pracy też coraz gorzej. Chociaż za dyrektorem, jeszcze do niedawna, poszłabym w ogień. Widzę jednak, że przestaje dawać sobie radę w kierowaniu szkołą. Gmina wymaga. Kuratorium. Rodzice. Jest mega dużo pracy. Ci, którzy wspomogą dyrektora w jego działaniu, albo z wielką pompą zrobią cos od siebie mają ,,moc", by wpływać na dyr, by dopominać się o swoje i to głównie kosztem innych. Wiele robi się rzeczy nie związanych tak naprawdę z uczeniem. Mega stres, bo mamy po kilka działań na raz i wciąż pojawiają się nowe i dodatkowe. Rywalizacja. Podłość. Zazdrość. Obozy. Jestem nauczycielem z długim stażem i jak się zatrudniałam to miałam szczęście pracować z uczniami i dla uczniów. Teraz szkoła ma się promować. Ma pozyskiwać pieniądze. Ma kamuflować niskie nakłady na oświatę /własny papier ksero, albo kserowanie sprawdzianów na mieście, praca na prywatnych komputerach, laptopach czy smartfonach itp./ Teczki biurokratycznych dokumentów. Stres i rozgoryczenie potrafią zabić radość i satysfakcję z nauczania i kontaktów z dziećmi. Nie widzę zbytnio szansy na zmianę. Jeśli w innych polskich szkołach też tak jest, to będzie coraz gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×