Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Dom na wsi chciałybyscie?

Polecane posty

Gość gość
ja na spacer mogę iść na swoją działkę bo mam jej 0,6ha. W tym mam lasek i sad . ale nie lubię tych ptaszków, sarenek i innych uroków. za 25zl za metr chce sprzedać jedna działkę budowlaną i za 175 tysięcy dom z drugą działką. mam nadzieję ze szybko trafi się kupiec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mieszkam obecnie w dużym mieście i kończymy budowę domu na wsi - działki szukaliśmy w lata Tak by miała widok, ostatnia linia zabudowy ale i dostęp do drogi, chodnik (bezpieczeństwo dzidci), autobusy i oczywiście dobra szkole! I Udał o się! Mamy 15 minut do miasta ale cisze i widoki jak na wakacjAch. Uważam że warto było tyle szukać i wydać się tyle kasy! Lokalizacja jest kluczowa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też z tych co z miasta wyprowadzili się na wieś. Na początku złość bo brakowało tych wypadów ze znajomymi na sklepy czy sushi. Ale szybko pojawili się nowi, zamiast sushi kiełbasa i ziemniaki z ogniska, galeria 20 min samochodem zamiast 15 min tramwajem no i w ogóle pokochałam to miejsce. Jest mi dużo lepiej. Tak jakoś spokojniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W życiu! Wszędzie daleko i wścibscy sąsiedzi, dla których zawsze będziesz obcą paniusią z miasta. Sasiedzi wynieśli się na wieś 15lat temu i do dziś mówią o nich "ci nowi". Jak to usłyszałam, to nie wiedziałam o kogo chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tak mieszkam. 13 km do miasta, dwa sklepy we wsi ale w sasiedniej juz sklepy z roznych branż a nawet male markety. We wsi mamy szkole o 10 min piechotą, sasiadow z kazdej strony. Mieszka mi sie super, dzieci mają swoje podworko a ja ogrod z warzywami i kwiatami. Fakt, pracy duzo, wciaz jest cos do zrobienia ale jesli sie to lubi nie ma problemu. Ja bym sie nie zamienila na mieszkanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za nic, ześwirowałabym. Świeże powietrze mam gdzieś, co mi po nim, skoro w domu byłabym po 18tej i nie miała czasu na nic? Odcięcie od świata to dla mnie sznur na szyję. Pies z kulawą nogą nie zajrzy w zimie (nie mam zwyczaju kumplować się z sąsiadami, raczej trzymam dystans), jakakolwiek sprawa do załatwienia to konieczność dojazdu, brak rozrywek, słowem - kicha. Las interesuje mnie wyłącznie w porze grzybobrania - i to raczej wyjazdowo, żeby oderwać się od domu. Zresztą - w poprzednim miejscu zamieszkania las miałam może kilometr od domu, a przez 10 lat byłam w nim może kilka razy rowerem na przejażdżce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ach, jak mi się marzy dom na wsi! To zostanie w marzeniach, chyba że bym wygrała w totolotka. Ale czy wytrzymałabym w takim miejscu dłużej. Znam tylko blokowiska. Teraz zostałam z córką sama. Mąż wyjechał. Siedzę sobie, dziecko śpi, a ja się zastanawiam czy wyjść do sklepu po pepsi, czy nie. :D Duży market znanej sieci mam o 5 minut drogi od domu. To dobre. Jak chcę, w 20 minut jestem na plaży. Wszędzie są ludzie. Czuję się bezpiecznie. Chyba to jest moje miejsce do życia. Chociaż... miałam w wózkarni rzeczy na zimę, i chyba korzystając z remontu, ktoś je zawinął. Poszukam w nocy. Ot, są plusy i minusy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moi rodzice zbudowali mały domek na wsi województwo lubelskie . To taki mały letniskowy domek 30 km od większego miasta. Jeździmy tam z rodzinami na wakacje lub na jakiś dłuższy weekend. Rodzice na zimę wracają do miasta na Śląsk. Są tam od maja do końca września. Powiem tak ma to swoje uroki bo natura, własny ogród , jemy sobie posiłki na tarasie jest super bo sami mieszkamy w bloku. Dzieci się bawią cały czas na dworze. Na dłuższą mete chyba nie mogłabym się zamknąć na takiej wsi. Dla mnie za daleko wszędzie. Dobre tylko na okres letni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Fakt... ja bym dodatkowo bała się, że dom ktoś okradnie, zdemoluje pod moją nieobecność. A tak cały czas na odludziu to też nie dla każdego. A, to ja pisałam o tej okradzionej piwnicy. No to znalazłam jednak rzeczy, tylko przestawione zupełnie gdzie indziej. Ależ się cieszę, dziewczyny! Jest i plecak, i kurtki, spodnie dziecka. Ufff...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mieszkałam może nie na wsi, ale na dppkoknuch przedmieściach. I... nie polecam. Owszem, dzieciństwo sielankowe, ciągle wloczenie się z siostrą i dziećmi sąsiadów po.łąkach, spacery nad rzekę, wspinanie się na drzewa i łapanie świetlików. Tyle że to raptem pierwsze parę lat. A podejrzewam że i dzieci z blokowisku wspominają ten czas sielankowo. Gorzej było kiedy do wyboru z zajęć dodatkowych miałam tylko lokalny, ubogi w ofertę Dom kultury, do liceum jeździłam z dwiema przesiadkami, do domu musiałam wracać ostatnim autobusem, kiedy weekend chciałam odwiedzić koleżankę- to była cała wyprawa. Rzadko były jakieś wycieczki, przecież świeżego powietrza dość na co dzień, po podwórku mogłam sobie pobiegać. Jeden sklepik, wcześnie zamykany, do kolejnego trzeba już było autobusem podjechać, albo iść pół godziny na piechotę. Autobus czasem po 5 min, a czasem po godzinie. Wszyscy wszystkich znają, starsze panie zwłaszcza robią za lokalny monitoring. Wiecznie koło domu jak nie koszenie trawy, to sprzątanie, grabienie, naprawy. W centrum miasta jest wygodniej i nie ma nawet o czym mówić. Jak chce więcej zieleni to idę do parku, często wycieczki za miasto i dziecko ciągle coś nowego poznaje, a nie kiszenie się we własnym grajdołku. Wyjazd do lekarza, na duże zakupy, do bilioteki, na zebranie szkolne, nie zamienia się w wyprawę na.pol dnia. Rodzice dalej mieszkają w tamtym miejscu i ciągle liczą na to że jeśli nie dzieci, to chociaż wnuki zajmą się nimi na starość. Bo do tego grabienia, odśnieżania i koszenia trawy coraz mniej sił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To zalezy od waszego nastawienia. Ja przeprowadzilam sie na wies. I to na podlasie,zmienilismy radykalnie swoje zycie. Nie przeszkadza mi,ze jest daleko,glucho,do najblizszej gminy mam 5 km. Dzieci chodza tam do szkoly ,na angielski,balet,pianino. Nie przeszkadza mi ze trzeba non stop cos robic na podworku(0,33ha),ze zima trzeba odsniezac. Mam sporo grabienia bo mam duzo drzewek owocowych,do tego wyrobilam sobie ziemie i mam truskawki,warzywa,borowki,teraz bede miala i maliny,jezyny itp. No i warzywa. Oddzielilam kawalek podworka i mam brojlery na mieso,na wiosne wezme nioski,gesi i indyki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My za 3 lata możemy sprzedać mieszkanie i się zastanawiamy nad przeprowadzką w góry, pod Babią górę. Jeździmy tam w lecie. Serce mi podpowiada że to będzie dobra decyzja, a rozsądek, że to mało praktyczne. Dzieci będą miały 9 i 10 lat. Są działki tuż obok szkoły. Jestem w kropce. Wcześniej mieszkaliśmy w fajnym miejscu, wszystko pod nosem, osiedle super. Ale mieszkanie małe. Przeprowadziliśmy się do miasta obok i tu jest przepaść. Nie ma placy zabaw, ludzie z pogranicza patologii, chłopcy nawet na dwór nie chcą wychodzić. Ogólnie nie ma źle, ale w porównaniu z poprzednim jest strasznie. Mieszkanie co prawda piękne, duże, w kamienicy z 85, jest winda, 4 pokoje, duży balkon. Trafiło się praktycznie za darmo więc nawet przez moment się nie zastanawialiśmy. Wyszliśmy z założenia że jakoś to będzie, ale jest średnio. Więc możemy je sprzedać, dobrać kredyt i wrócić na stare śmieci albo wyjechać w góry.. wszystko rozbija się o dzieci, nie wiem co będzie dla nich lepsze, choć serce matki podpowiada, że góry. Tu na zajęcia dodatkowe też w końcu muszę ich wozić, a tam też jeździ autobus..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sprawdź jak często jeżdżą te autobusy, bo może się okazać że poza sezonem to raz na pół dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie!!W ogóle wieś masakra. Miejsce gdzie blisko jest miasto albo przystanek tak. Blisko tzn.jestes w stanie dojść bez problemu na piechotę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mieszkam na wsi (do 1000mieszkańców). W bloku komunalnym. Na wiosce 2 place zabaw, dwa sklepy (mały asortyment, drogo, wcześnie zamykają, nieświeże warzywa, wędliny i mięso, chleba i bułek przed ósmą rano już często nie ma). Do szkoły ok 5 km, do miasta 15km. Zero rozrywek. Tylko świetlica wiejska dla dzieci, która i tak nic do zaoferowania nie ma (na 12 komputerów działają dwa - reszta dzieci czeka w kolejce, ping-pong, piłkarzyki). Busy co 2 godz do miasta, w sobotę tylko 2dziennie. Do domu z miasta musisz wrócić najpóźniej o 18.30, bo potem nie ma połączeń (gdybyś się zasiedział w piątek przy piwie w mieście, sobota odpada, nie wrócisz do domu, bo busa nie ma). Dziecka do kina samego nie wyślesz, bo dojazdu po seansie nie ma. Największy asortyment w sklepie to wybór piw. Wyprawa do miasta co tydzień na zakupy tygodniowe. Masakra. Dziecka piechotą do szkoły nie puścisz, bo droga przelotowa. Strach. Dlatego zdecydowanie nie dla wsi. Może nie muszę palić w piecu i mamy małe ogródki (w których srają bezdomne koty) żeby pranie powiesić. Wkoło drzewa i łąki, tyle że już wszystko pozwiedzane z tysiąc razy. Wścibscy sąsiedzi, z nudów tylko ploty i obmawianie, bo takie tu nudy na tej siedliskiem wsi. Chciałabym do miasta bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
*sielskiej wsi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja mieszkam na wsi 12 km od wojewódzkiego miasta. Dom mam 100m, działka 6 arów więc nie mam dużo roboty. Praktycznie jak w mieszkaniu A mam spokoj, Nie słucham sąsiada za ściany. Dzieci nie dra ryja pod blokiem I powietrze świeże:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przy tej dzialce 6 arow to ci z kazdej strony sasiedzi do taleza zagladaja :D Jak dom to z duza dzialka zeby rzeczywiscie miec spokoj i wolnosc, w przeciwnym razie nie widze sensu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzaa2

Moim marzeniem zawsze był domek na wsi. Całkiem niedawno udało nam się razem z mężem spełnić to marzenie;) A odkąd jesteśmy jeszcze zabezpieczeni agregatem na wypadek awarii prądu jest po prostu idealnie;)!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gghug

Jak ktoś nie zakosztować życia w domu jednorodzinnym i całe życie mieszkał w bloku to będzie wciska bajki że woli blok. Ja niestety jestem z tych co wyjechały z małej miejscowości do Krakowa na studia i tu na razie zostaje. Mieszkam w bloku. Dramat. Brakuje mi nawet tego żeby wyjść boso na ogród. Ostatnio chciała. Wyprać dywany, normalnie wyniosła bym je na zewnątrz, w bloku raczej tego nie zrobię. Okropne. Moim marzeniem jest powrót do domu, najlepiej na wies

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jkl

Oczywiście chciałabym własny dom z ogrodem ale ja nie wiem z czym to się wiąże. Znam tylko życie na blokowisku i sądzę że te środowisko jest mi jednak potrzebne. Lubię tę anonimowość. Lubię poczucie, że jestem sama, nikt niczego ode mnie nie chce ale jednocześnie wokół jest masa ludzi, jakby co. No i taki szczegół: niech mi coś jest potrzebne, np tabletki przeciwbólowe, to nawet w środku nocy mogę wyjść i je kupić bo w pobliżu mam na pewno jakiś nocny sklep czy stację benzynową.

No i dziecko ma zawsze towarzystwo, zawsze. Teraz jest gorąco, to plac zabaw aż huczy. Dla mnie to przyjemne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Nie. Gdybym miała dużo kasy to bym chciała apartament na Powiślu z ogrodem natarasie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ann

Na takiej wsi to nie ale teraz czatuje na jakiś dom na sprzedaż, który niby jest na wsi ale jak dla mnie to jest wieś tylko z nazwy, bo jest mocno zmodernizowana. W tej gminie jest prawie wszystko: markety różne, szkoła, 2 przedszkola publiczne i 1 prywatne, żłobek, banki, urzędy itp, 2 przychodnie: publiczna i prywatna, od kilku lat jest nawet galeria a do tego staw i lasy - jak dla mnie miejsce idealne, mam nadzieję że uda się coś znaleźć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oos

My już nie długo z tego brudnego Krakowa do pięknej wsi się przeprowadzamy.piekny mały domek,duży ogród,mało sąsiadów..do miasta 10 km,mamy 2 auta,jesteśmy mobilni,w czym widzicie problem by dzieci odwieźć/przywieźć? Gdybym prawa jazdy nie miała to bym się może i zastanawiala(chociaż ..) ,a takto nie ma się czym martwić.i nie wciskajcie mi kitu że miasto takie piękne,wspaniałe,ja w Krakowie miałam pracę oddalona o 6 km ,jeździłam autem ,uwaga! 1 godzinę,bo takie były korki.a tu ze wsi do miasta 10 minut bez jakichkolwiek korków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wsiowa

Na wsi możesz życ prawie za darmo.

Opakowanie nasion kalafiora za 2 zł starcza na 160 główek - taki przykład

Inwestujesz w 5 kur ( jedna 15 zł) i codziennie masz 4 -5 jajek taka 5 kur naje się tym co zostanie Ci z całego dnia a zazwyczaj wyrzucasz. 5 bio jajek kosztuje 8 zł.

8x 365 - 2920 - za tą cenę możesz jechać na 2 tyg na wakacje ;)

1 głowka kalafiora - 5zł  w biedronce

5x160= 800 zł ( a Twój wkład 2 zł)

mogła bym ta wymieniać

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
Dnia 29.03.2017 o 16:13, Gość gość napisał:

A co wy takiego robicie w mieście że na wsi tak się wam nudzi i nie macie co robić ? Nie wierzę że codziennie bieganie do teatru czy opery.

Nie, ale mam kolo domu wincyj niż jeden sklep, po pracy czasem pokrece sie po galerii, czasem pójdę z koleżanką na drinka, w weekend z dziećmi tez zaliczamy kilka atrakcji, czasem basen,,sala zabaw, do pracy mam blisko, syn do szkoly 5 minut. Czasem nas najdzie wieczorny spacer po starym mieście. Ogólnie w mieście wiecej sie dzieje, a ze wsi do miasta to wyprawa. 15 minut autem to nie daleko, więc nie jest źle. Ale sama pochodze ze wsi i im starsza byłam tym mniej mi sie podobalo bo tam nic nie ma rozrywki, a mnostwo roboty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oj tam
30 minut temu, Gość wsiowa napisał:

Na wsi możesz życ prawie za darmo.

Opakowanie nasion kalafiora za 2 zł starcza na 160 główek - taki przykład

Inwestujesz w 5 kur ( jedna 15 zł) i codziennie masz 4 -5 jajek taka 5 kur naje się tym co zostanie Ci z całego dnia a zazwyczaj wyrzucasz. 5 bio jajek kosztuje 8 zł.

8x 365 - 2920 - za tą cenę możesz jechać na 2 tyg na wakacje 😉

1 głowka kalafiora - 5zł  w biedronce

5x160= 800 zł ( a Twój wkład 2 zł)

mogła bym ta wymieniać

 

Nie policzyłas pracy na działce po etacie w pracy, bo ziemię trzeba przeorac, nawozic, później plewic regularnie i modlić się by ci robaki tego nie zazarly. Plus podlewanie. Przerabialam to u rodziców. Zyli "za darmo" bo wszystko swoje, tyljo zamiast na wakacje pojechac zaiwaniali w polu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość swoje warzywa

Praca na działce po etacie:

Ja po etacie przy komputerze i w papierzyskach naprawdę odpoczywam pieląc, pielenia wcale nie mam tak dużo. Mam dużą działkę a trochę więcej niż 1/4 hektara przeznaczyłam na warzywa. Pielę raz na dwa tygodnie przez jedno popołudnie. Czy to taki wysiłek wielki? Wieczorem zazwyczaj i zastaje mnie piękny zachód słońca nad lasem.

Przeorać:

Wynajmuję na wiosnę rolnika ze wsi. Za 50 zł przyjeżdża ciągnikiem i zaora mi całe pole. Jezu naprawdę pracy mam po samo czoło. Zajmuje mu to jakieś 3h nawet może nie.

Nawozić:

Pff teraz już nikt nie nawozi ;) bo każdy chce bio. Żeby moje warzywa miały więcej witamin i ew ochronę przed robakami robię nawóz z pokrzywy. Biorę wiaderko nalewam wody i wrzucam kilka garści pokrzyw. To stoi 2 tygodnie w folii tam gdzie mam pomidory aż zrobi się "gnój" i takim czymś podlewam. Dodam że nie cuchnie, bo to zioła a nie odchody ma woń nieprzyjemną no ale jak jestem na zewnątrz nie czuję.

Na wsi mam:

Warzywa -

pomidory , paprykę, kalafiory, brokuły, marchew, pietruszkę, kapustę, sałatę, buraki, jarmuż, szpinak, fasolę jaś, fasolkę szparagową, groch, bób, cebulę, czosnek, ogórki, ziemniaki, rzodkiewki, cebulę czosnkową, cukinię, dynię, pasternak

Zioła

lubczyk, oregano, bazylia, tymianek, majeranek, ziele angieslkie, koper

Owoce

maliny, jeżyny, borówki, truskawki, sad 60 drzewek ale młody kilka skrzynek owoców już jest, arbuzy

Kwiatów nie mam bo jakoś mi się nie chce ;)

Robaki zeżrą :

Otóż mieszkam na wsi już 3 lata, owszem zdarza się że coś tam podskubie ale nie ma tak że wszystko wpierdzielą, robimy też naturalne opryski właśnie z pokrzyw. Jedyne co to raz mi bób zjadła mszyca i to nie cały;) jeden garnek ugotowałam i jedliśmy go na tarasie. Ale na tyle warzyw to naprawdę wielkie halo.

Tego wszystkiego starcza nam na  cały rok!!!! Nie kupuję ww rzeczy w markecie

3 osobowa rodzina

Tyle mam warzyw i owoców że nie możemy tego przejeść a mieszkamy 3 lata na wsi.

Kosztuje mnie to tak jak już pisałam :

50 zł zaoranie przed sianiem na wiosnę, potem co dwa tygodnie 1 popołudnie na pielenie, i na jesieni jakieś 4 soboty na zrobienie przetworów. Część warzyw mrożę, mam lodówkę z czasów studenckich którą włączam na zamrażanie kupiłam ją 5 lat temu za 200 zł. Takie są koszty życia na wsi. na nasiona jeszcze wydaję około 50 zł. Bo część mam ze swoich warzyw i owoców a cześci mi się nie chce zbierać. Trawę kosi mąż raz na 2 tygodnie jedno popołudnie wtedy kiedy ja pielę warzywa mamy kosiarkę.

No i trzeba wyjść rano i sobie coś urwać przed pracą więc często biegniemy z moim dzieckiem po rosie rano i zbieramy.

Taka to orka na ugorze na wsi :)

Mam też 5 kur codziennie zbieram 4 jajka. Jedzą to co zostaje nam z obiadu. Codziennie na śniadanie jemy jajecznicę. Albo do obiadu jajko sadzone. Nie kupuję też jajek z marketu no chyba że nie uzbieram a są jakieś święta albo impreza

----------------------

policzyłam że miesiecznie na warzywach i owocach i jajkach oszczędzam 2000 zł.

KOSZT OSZCZĘDNOŚCI TO 24 TYS ROCZNIE.

 

Na dziecko na wsi czycha mniej zagrożeń, w mieście może się urwać na alkohol wieczorem czy papieroska z kumpelą na wsi raczej nie ma takiej możliwości ;) - mówię o nastolatku, ja też wspominam nastoletnie lata jako trochę takie nudne życie na wsi. Ale miałam psa w weekendy spacerowałam po lesie, chodziłam na jazdę konną obok, jeździłam rowerem, no i jadłam zdrowo, nie wiem czy to taka krzywda dla mnie była.

 

Mam małe dziecko jest zachwycone wsią, ma swojego pieska owczarka i kota, dużo jest wokół nas rodzin z dziećmi. Do przedszkola chodzi do miasta (5km od wsi)

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×