Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mysha

jak zapomnieć o nim?

Polecane posty

desperate- duma jest ważna, poczucie własnej wartości, też zawsze trzeba mieć. Co z tego, jak serce ciągle KOCHA, jak tęsknisz???? Powiem Ci jednak, że nigdy swojego życia nie wiąż z człowiekiem, który powiedział Ci choć raz, że nie kocha. Z tego, co wywnioskowałam to jesteś jeszcze młoda i możesz związać sie na stałe z kimś innym...... rozejrzyj się dobrze a może miłość jest tuż koło Ciebie a Ty jej nie zauważasz. Pamiętaj nic na siłę i nie pozwól aby ktoś bawił się Twoimi uczuciami!!! Czas zrobi swoje..... przestaniesz cierpieć, lecz jeśli nie chcesz ponownie przechodzić przez to samo, to nie wracaj do Niego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SPE
POMOCY ;( ponad pol roku tamu poznalam chlopaka w swoim wieku niestety ma laske mlodsza o rok :( tu jest duzo do opowiedzenia ale postaram sie to skrocic... wiec: gdy poznalam tego chlopaka zaczelismy sie po kilku rozmowach spotykac przy ktoryms ze spotkan zaczelismy sie calowac i tak bylo do dzis ... ;( on mnie teraz zlewa .. a najgorsze jest to ze on ma laske a ze mna sie czesciej widywal niz z nia on jest naprawde kochany ale ja juz tyle lez przez niego wylalam ze mam dosyc wszystkiego ;( i jeszcze jest to ze myslalam ze jestem z nim w ciazy ale naszczescie nie... :( jeszcze wczoraj mowil ze nigdy nie znal takiej osoby jak ja ze niechce mnie stracic i takie tam a dzis... ;( ehh... a najgorsze jest to ze ja nigdy nie kochalam tak chlopaka , jak on moje zauroczenie trwalo max 3 tygodnie a to juz pol roku ;( Co ja mam zrobic ja nie umiem bez niego zyc :(( mam juz dosyc ;( pomozcie mi ;( ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość k-am-

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość k-a-m-a
Mysha wlasnie wczoraj wrocilam z Egiptu, tez jak i Ty nie mam co rozpamietywac przeszlosci-jestem po prostu szczesliwa......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja nadal kocham bylego, zranil mnie dwa razy, w to wchodzi odejscie bez slowa...to juz ponad rok a ja nadal cos czuje i nawet jak bylam w innym zwiazku to myslalam tylko o nim :O po tym wszystkim probowalam sobie wmowic ze to tylko zauroczenie, przejsciowa fascynacja...ale dzisiaj jestem pewna ze go kocham, kocham chociaz powinnam go nienawidziec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kamciu napisz mi maila, co u Ciebie. Nie chcę gadać na forum :) myshan@interia.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Click
widzę, że na tym forum są same złamane serducha... moje też:) i najgorsze jest to, że z facetem nie byłam, praktycznie w ogóle się nie psotykałam, i to co było między nami trwało tylko miesiąc... a tęsknię jak cholera, ciągle kasuję jego numer tel, ciągle kasuję jego numer gadu, a przy okazji ciągle o nim myślę. Absurdalne, wiem... Między mną, a nim tak naprawdę były praktycznie same sms-y i ewentualne spotkania w szkole jak w danum dniu pisał maturę. I było, jego zdaniem: "słodko". Boshe! ale jak można to nazwa czymś za czym mozna tęsknic? Za jego smsami? Nie ma za czym tęsknic, ale jednak tęsknie, nie wiem dlaczego, już szaleje z tej bezsensownosci, z tej tesknoty... Ale... Dlaczego ja tak tesknie? Nie moge tego pojac... Jedyne co mi dodaje otuchy to słowa pewnej osoby:"Dziewczyno jak można byc w pełni kobietą bez cierpienia?" I moze to jest prawda... Moze obecnie wszystkie teknimy, płaczemy, szalejemy z samotnosci... Ale moze kiedys znajdzie sie ten prawdziwy, ktory wynagrodzi nam wszystkie smutki i bedzie nasza najwspanialasza Druga Połówka... A facetowi trzeba wspołczuc... współczuc, że nie jest zdolny do uczuc wyzszych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja miałam najwspanialszego mężczyznę na świecie, który przez 2 lata był najwspanialszym ojcem dla moich dwóch synów.. Byłam taka szczęśliwa.. Zeszłej środy pocałował mnie w czoło ukochał dzieci i poszedł po tel który zostawił w pracy rzekomo. Gdy wróciliśmy do domu zastałam puste półki. Odszedł bez słowa, bez pożegnania. W sobotę zmienił numer tel. Moje życie legło w gruzach. Chłopcy czekają. bo nie rozumieją że mógł nas zostawić. czekają bo kochają go nad życie tak jak ja. Nie zdążyłam nawet powiedzieć tak naprawdę tego co chciałabym powiedzieć. Serce krwawi. Ból jest tak wielki że nie potrafię z nim żyć. żyję tylko nadzieją że wróci. Za rok może dziesięć..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julii79
Wiem że sposobem na ten ból jest tłumaczenie samej sobie że to nie było mnie warte, że skoro odszedł nie kochał, że nie czuł tego samego. Odszedł bo uważał że nie zasłużyłam na niego, że krzywdził mnie niepotrzebnie głupimi rzeczami, że tak będzi mi lepiej.. Co on wie o tym jak mi bez niego żle? I te dzieci płaczące w poduszki i pytania "mamo, Piotruś wróci??". Nie mam tyle szczęścia co wy drogie dziewczyny, nasz kontak urwał się definitywnie. Nie mam nawet numeru tel. Bolą mnie pytające spojrzenia, pytania w stylu "jak tam? Mąż w pracy?", badawcze spojrzenia sąsiadów które mówią "coś nie widzimy Piotra ostatnio.." W domu tylko smutek i łzy. nie ma radości, nie ma czekania aż wróci z pracy, nie ma planów, nie ma nic. Bóg tylko wie jak to boli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Click
kiedy spotyka Nas takie nieszczescie myslimy: dlaczego ja, dlaczego mnie sie to przytrafilo? a prawda jest taka, ze takich tragedii jest tysiace, jednak zastanawiajace jak i smutne jest to, ze mezczyzna potrafi odejsc bez pozegnania, bez slowa wyjasnienia, porzucic szczescie, ktore budowalo sie przez kilka, a nawet kilkanascie lat. "byc moze kobiety bardziej potrzebuja mezczyzn niz oni kobiet?" wlasnie.... i jak tu wierzyc w milosc, ktora przetrwa kazda burze, kazdy problem kiedy wokol nas tyle nieszczescia. Co za sens mowic: przestanie bolec, czas leczy rany, kiedy bol w sercu jest niesamowity i mimo wszystko kobieta dalej wierzy, ze ON zrozumie i powroci... Ale czy wtedy warto zyc z Nim pod ciaglym strachem, ze nastepnego dnia odejdzie, ze znowu bol i cierpienie powroca? Czy warto komus takiemu zaufac? Po prostu moze warto poplakac... Ba! to pomoze! Mamy prawo do tego by płakac, by wziasc urlop, by nic nie jesc, by nie usmiechac sie i nie udawac szczescia, ktorego brak, w koncu zostalysmy zranione. Zapomnimy? byc moze... w sumie... raczej tak, ale na to potrzeba nam czasu, nie wazne, tydzien, miesiac, rok, 10 lat... ale mamy do tego prawo, mamy prawo by pokazac, ze cierpimy, ze nas to boli... W koncu czlowiek z ktorym zylysmy nie byl mezczyzna z przypadku, lecz poznalysmy Go i pokochalysmy... Tylko warto sobie zadac pytanie: czy jak wroci jest sens budowac wszystko od nowa podczas gdy w glebi bedziemy kazdego ranka wstajac zastanawiac sie czy dzisiaj wieczorem On bedzie zasypial obok mnie czy wyjdzie i nie wroci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
JULKA79 naprawdę Ci współczuję, dobrze ze masz dzieci to musisz jakoś funkcjonować. A to ,że nie masz z nim żadnego kontaktu to jeszcze lepiej, szybciej zapomnisz...Teraz jeszcze za wczesnie , ale zrozumiesz kiedyś, że to nie był mężczyzna Twojego zycia, czy mężczyzna Twojego zycia zostawiłby tak Ciebie i Twoje dzieci z dnia na dzień.....czy odszedłby jak ostatni tchórz czyszcząc szafki pod Twoja nieobecność...teraz boli , bo żyjesz tym co było miłego.... Ale pomyśl o tym co było złe, o tym że pewnie niezły był z niego aktor, jesli odszedł z dnia na dzień musiał o tym mysleć juz wcześniej....Zobaczysz kiedyś ból minie, a ty znajdziesz prawdziwego faceta z jajami ....CZAS LECZY RANY i to jest prawda, tylko trochę mu pomóż, wyjdź gdzies z dziecmi, skup sie na nich , znjdź im zajecie a przy okazji i sobie. Ja wiem że to trudne jak diabli , po prostu zwyczajnie zmuś się, musisz dla siebie dla dzieci.............a tchórzom mówimy STOP!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pmk
....Nigdy, nigdy, nigdy GO już nie pocałuję, nie przytulę, nie będę czuć że jest blisko, że jest mój... Pomimo tego że widzę go codziennie, WIEM że nigdy już nie bedziemy razem. NIGDY. I nawet nie wiem jak bardzo bym się strała nigdy do tego nie dojdzie. Nawet już nie wiem czy on mnie jeszcze kocha, czasem mam nadzieje, hah..pwnie złudne. Czy Bóg istnieje, powiedzcie, Czy Bóg w ogóle istnieje? Nie, to niemożliwe... Bóg nie dałby mi tak bardzo cierpieć. _____ K***a! Tyle marzeń, planów i dlaczego musieliśmy to zburzyć? Jak ja mam teraz żyć? Jak ja mam dalej zyć.? Wszystko zburzyliśmy. Bóg miał nam dawać, a nie...zabierać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agi27
Olka4523, jak Twoje sprawy? Odezwij się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dobromilka112
eh...przypadkowo natrafilam no to forum ... Tak mi jakos smutno dzis cały dzien .. ogarneła mnie wielka handra...mineło juz 6 miesiecy od rozstania z moim ukochanym .. a ja nadal kocham i nadal pamietam ..eh.. bylo mi z nim najcudowniej na swiecie , ale mnie zdradzil trzy dni przed nasza rocznica ... myslalam ze oszaleje .. nigdy bym sie tego po nim nie spodziewala ..ale nie to bylo najgorsze .. nigdy tyle nie wycierpialam przez faceta .. a zdazało się przez nich płakać .. przez pierwszy miesiac naszego rozstania jak mu nie chciałam wybaczyć zmienił się w prawdziwego potwora .. w człowieka którego nigdy wcześniej nie znałam .. ubliżał mi drwił ze mnie .. pokazywał się z innymi dziewczynami ... nigdy tyle łez nie wylałam .. gdy już zapominałam szukałam ratunku w innych ramonach znowu wracał stary kochany on ... znowu mnie kochał przepraszał kupował kwiaty zabierał na kolacje i zaciągal do łóżka .. jak tylko się w nim na nowo zatopiłam chciałam zacząć od nowa on znowu zmieniał się w ostatniego chama ... byłam słaba .. wszystko mu wybaczam jak taka głupia .. wiem , że będę płakała , ale to jest silniejsze odemnie ..miałam dwóch chłopaków od tamtej pory , ale meczyłam się przy nich .. to nie było to .. nie kochałam ich ..przytulając sie do nich myślałam o nim ... w końcu udało mi się o nim zapomieć .. zdobyłam dobrą pracę i zczełam się spełniać zawodowo .. poznałam nowych ludzi i zaczełam być szczęśliwa .. do momętu .. pewnego dnia zadzwonil do mnie i powiedzial , ze zmarła mu mama .. eh .., to był wstrząs .. bardzo lubiłam jego mame .. nie zastanawiajac się ani chwili wsiadłam w samochód i do niego pojechałam .. wpadł mi w ramiona i płakał .. , a ja razem z nim .. Tak bardzo go kocham .. i sie znowu zaczeło ... spotykamy sie .. z tym , że on jest w związku od 2 miesięcy .. chciał do mnie wrócić .. niby chce odejsc od tamtej , ale ja już nie chce z nim być bo znam jego prawdziwe oblicze i wiem co by mnie czekało jak bym za niego wyszła ..heh... nie wiem po co o tym pisze , ale dobrze jest to z siebie wyrzucic .. wiem , że nikt z was nie jest mi w stanie pomoc , ale wiem tez ze nie jestem sama . Wierze , że będę jeszcze szczęśliwa tylko potrzebuje trochę czasu ... predzej czy poxniej stanie na mojej drodze meżczyzna który mnie będzie kochał i co najwarzniejsze ja go będę kochał .. wiem , że przezyje jeszcze raz tu cudowne uczucie nie wiem tylko kiedy .. ale jestem pełna wiary i czekam na ten dzień .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość necia92
Trafiłam tu przypadkiem..ale w sumie dobrze..mam się gdzie wyżalic..wkrótce minie rok od tego jak staram sie zapomniec o kimś kogo bardzo kochałam mimo ze to długo nie trwało to ja się zakochałam...a on nawet nie jest ładny .. ale na miłosc nie ma rady... -czy ktos juz zapomnial o kims kogo kochał.???? - Czy idzie zapomnieć??? Bardzo bym tego chciała... Seweryn bo tak miał na imie był i jest moją pierwsza prawdziwą miłoscią..przez niego nie potarfie się z nikim związać a on traktuje mnie jak znajomą a czasami w jego oczach widze taka obojetnośc że poprostu rozrywa mnie w środku!! To tak boli..chce móc zapomniec by móc się zakochac..niedawno zerwałaam z kimś przez niego bo nie potrafie nikogo pokochac bo moje serce juz oddałam komus kto go nie przyjął... Jak zapomniec??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość desperate
hmm wydaje mnie sie ze nie da sie zapomnieć trzeba sie poprostu z tym pogodzic. Opisałam tu pare postow wczensiej swoja sytuacje dzis jest juz dobrze (chyba moge tak napisac) W miedzy czasie zdazyłam do niego zagadac (no coz tymi smsami i telefonami robił mi mega nadzieje) odezwałam sie do niego pogadalismy ale nic to nie wniosło ustalilismy ze bedizmey utrzymaywac kontakt bo tak lepiej (on jest pewny ze ja jestem i nie mysli co ja robie i tak wg niego było by lepiej), zgdoizłam sie na to z nadzieja widomo mylałam pogadamy zrobi sie miło i wszytsko wroci i bedzie dobrze ale mijał nasteony dzien, a on w ogole nie whcdoizł na GG ja czekałam, czekałam (zwykle siedział kilka rayz dziennie nawet w czasie sesji) podejłam decyzje ze nie chce tak zyc, nie chce codziennie czekac i zyc nadzieja ze w koncu mnie pokocha znow. Podjełam decyzje zeby zamknac ten rozdział w moim zyciu, zmieniłam numer gg i mija dzis 10 dzien. On sie nie odezwał ja tez nie i nie mam zamairu tego zmieniac. Duzo mi pomogli moi starzy przyjaciele, ktorych mega zaniedbałam i zerwałam kontakt na 1,5roku i pomogła mi tez mama. Z pozcatku powiedziałam jej zdawkowo co sie stało ale w koncu nie wytrzymałam dzikei temu ze jej sie wyzaliłam nie musiałam juz udawac ze wsyztsko jest ok mogąlm sobie popłakac, switnie mnie rozumiała i bardzo mnie wsparła. Ze znajomymi pojechalismy na festiwal. Nie było czasu na łzy, duzo zajec poza ty zawsze z kims byłam przeciez nie mogłam płakac w takiej sytuacji i to chyba było dobre. Oczywscie nie było tak zbyem nie myslała o nim. U mnie najgorzej jest z rankiem i popołudniem no i kiedy jestem sama bo wteyd moge pozwolic sobie na płacz. Czesto jak sie budizłam to myslałam ze nie chce otworzyc oczu i nie chce wstawac ale tam na festiwalu MUSIAŁAM Mysle o nim cały czas ale chyba juz sie z tym godze, po co byc z kims kto mnie nie kocha? Kto nigdy nie był w stanie zawlczyc o mnie? Dzis tez całe popołudnie płakałam ale teraz mysle ze jest ok. Przezywam wzloty i upadki ale moze tych upadkow i dołow bedzie coraz mniej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość desperate
Poza tym po tym wsyztskim, po waszych historiach, po historiach moich znajomych i swoje nie wierze w szczesliwa miłosc niewierze, ze komus sie udaje. On był TYM jedynym był miłoscia mojego zycia. Moze znjade kiedys odpowiedniego kandydata na ojca moich dzieci ale miłosci nie. Niestety. :]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Desperate, nigdy nie mów nigdy... Nie znajdziesz, jeżeli nie będziesz chciała, jeżeli postawisz jego wspomnienie na ołtarzu i będziesz wspominać i żyć przeszlością.... Zobaczysz ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość desperate
wiem Mysha ze nie tedy droga. Ale nie chce suzkac nikogo na siłe nigdy tak nie robiłam i było ok, zawsze to oni mnie szukali, ja sie noigdy nie starałam o nikogo. To był moj pierwszy powazny zwiazek wczensiej moze jakis dorbne miłostki. Mam 20 lat i nie wiem na czym stoje i w ogole nie wiem co myśleć o tym wszystkim. W pewnym czasie stało sie w tym ziwazku tak ze on stał sie najwazniejszy, wszytsko krecilo sie wokoł niego nie spotykałam sie z nikim innym, wchdoziłam na komputer tlyko o to by z nim poagdac. Zdazało sie ze ktos o mnie zbaiegał ale po pewnym czasie on i tak widział ze jest najwanziejszy, ze ja nic nie zrobie 'złego' . I co teraz powinnam miec do siebie prtensje, ze tak sie stało? ze to przez to? Bo wydaje mnie sie ze jezeli sie kocha to nie musi sie grać, cos udawać zeby było ok. bezsens. To znaczy teraz ze nie potrafie utrzymac przy sobie faceta? nie wiem co myslec.. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AGAWA32
czesc dziewczyny! moja sytuacja przypomina nieco sprawe olki4523, dlatego tez postanowilam sie tu odezwac.Mam 32 lata, mza i dwoch synow i tez spotykam sie juz ponad pol roku z kolega meza. nie jest to jego przyjaciel, ale znajomy. Tez wydaje mi sie ze go bardzo kocham on mi mowi to samo. jestem osoba wierzaca i wiem ze robie zle, chwilami wydaje mi sie ze dostane cos w glowe przez to,ale rownoczesnie nie potrafie tego zakonczyc.Moja historia rozni sie jednak od olki4523. Jestem 10 lat po slubie, maz jest w zasadzie ciagle poza domem(delegacje), taki ma charakter pracy. Do tej pory jakos sie z tym godzilam, myslalam, ze tak juz musi byc i nie skarzylam sie. Jednak caly moj swiat zawalil sie rok temu, gdy maz przyznal sie do zdrady(kilka razy z jedna kobieta), dla mnie to byl taki szok, ze kilka miesiecy nie moglam dojsc do siebie.Maz na poczatku przepraszal, ale pozniej wcale nie zabiegal o to zebym mu zaufala na nowo. Wrecz przeciwnie byl czesto wulgarny i oschly. I wtedy pojawil sie on w moim zyciu. Jest zonaty, nie ma dzieci, choc bardzo tego pragnie, jednak jego zona nie chce miec dzieci. Dal mi wszystko czego potrzbowalam i potrzebuje:milosc, cieplo, zainteresowanie, podniosl moje poczucie wlasnej wartosci, ktore maz zniszczyl. Codziennie teraz bije sie sama ze soba czy zakonczyc to, nie wyobrazam sobie zycia bez niego, pomaga mi czesto w trudnych sytuacjach, jest prawdziwym przyjacielem. Jednak wiem , ze jestem nieuczciwa, czsami nie moge na siebie patrzec w lustrze. Nieraz nawet miewam mysli samobojcze, ale nie zabije sie nigdy bo mam moje dwa skarby. Czuje sie jak w potrzasku. Ani w jedna aniw druga strone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AGAWA32
to jeszcze raz ja przepraszam zle mi sie wpisalo oczywiscie moj mail to ala@interia.pl. Zapisalam sobie w okienku nazwe olki i zapomnialam usunac.Przepraszam Cie olka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gooolek
Ja też mam taki sam problem :( Byłam z Nim ponad rok lecz niestety usłyszałam te słowa :( których tak bardzo się bałam ;(( Nie kocham Cię! Nie chce z Tobą już być! Pamiętam wtedy nie uroniłam żadnej łzy. 2miesiące później zaczęłam dopiero cierpieć. Cierpienie męczy mnie do dziś ;(( Mimo tego że mam nowego chłopaka z którym jestem już prawie 2 miesiące dalej kocham Krystiana ;(( Ta miłość już mnie pomału wykańcza :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SPE
Nie tylko ty masz taki problem ja mam to samo tylko ze on mi caly czas robi nadzieje a ja jak glupia go kocham nie wiem co mam robic placze nocami a nieraz potrafie naulicy ;(;( ja juz tak nie umiem mam czasami dosyc zycia ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość potrzebuje rady....
hej.......odważyłam sie napisać bo mam pewien problem może ktoś bedzie wiedział jak mi pomóc.....znam swojego chłopaka od 3 lat jesteśmy ze sobą ponad dwa lata.....od 3 miesięcy zauważyłam że miedzy sie nie układa przeczuwałam najgorsze ale jak go pytała mówił że wszystko jest ok...wyjechał do pracy jakieś 100 km od miejsca gdzie mieszkamy mówił ze nie bedzie wracał na weekendy bo mają dużo pracy pisał 3 esy na tydzień przez 4 tygodnie pokazał sie dwa razy na godzine twierdził ze nie ma czasu pisać za dużo pracy. Wierzyłam mu....W tamtym tygodniu przyszła do mnie koleżanka i powiedziała ze widział go na mieście jak ją zobaczył uciekł...napisłałam mu dlaczego mnie oszukuje itp a on mi na to że nie chce już ze mną byc nie zabolało bo byłam psychicznie nastawiona zdziwiło mnie tylko to że pisał cały czas ja go zlewałam a on pisal. nie powiedział od razu że ma inną dopiero jak ja mu napisałam że nie jestem z chłopakiem którego poznalam jak go nie było.....ona ma 23 lata my po 20... Sytuacja potoczyła się tak poprosił o spotkanie ostatnie zgodziłam sie przyjechał w czwartek siedział rozmawiał normalnie w piątek pojechaliśmy razem nad wode na całą noc w sobote widział mnie z kolegami obraził się w niedziele widziałam ich razem nie skapneła mi nawet łza olałam to jestem silna napisał w niedzielę o 23 zebym wyszła żalił się że chce wrócić ze jest mu źle z tamtą że on nie wytrzyma psychicznie mówił że zrozumiał błąd i chce układać już sobie poważnie życie.....zerwał z tamtą wczoraj dziewczyna sie załamała chyba on dalej mówi że chce wrócić ale ja się boje mu zaufać boje się ze zrobi mi to samo chociaż zapewniał ze nie. bo on chce mnie spowrotem.....Proszę pomóżcie bo nie wiem co robić....z góry dziękuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczynki!!!!!! do Agi27. Jest lepiej niż mogłoby być. Właśnie wróciłam z mężem z wakacji,było tak super jak zaraz po ślubie. Po prostu dawno tak cudownie nie spędziłam z nim czasu. Ale pare dni przed wyjazdem, ten niby przyjaciel męża dzwonił do mnie i wysyłał sms prosząc o spotkanie. I zrobiłam to spotkałam sie z nim, ale tylko po to, zeby mu powiedzieć, ze to koniec. I było mi dużo łatwiej niż myslałam. wiem, ze w dużej częsci dzięki wam, dzięki waszym słowom i za to wam dziękuję!!!!!!! Wprawdzie po tym spotkaniu trochę sobie popłakałam, bo on jednak nie był mi obojetny, ale wiem, że dobrze zrobiłam. Jak długo będę silna, to czas pokaże, ale postaram się jak najdłużej!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie!mój przypadek jest niezwykle głupi i to przeze mnie. Nie potrafię zapomnieć o pewnym chłopaku. To trwa już ponad rok. Nie wiem czy go kochałam, ale tak mi się wydaje. Zakochałam się w nim, bo to po prostu najprzystojniejszy facet jakiego widziałam, jest cudowny! Tylko tyle. Nie znam go, wiem o nim trochę z opowiadań przyjaciół, ale to wszystko moja wina, bo on chciał mnie poznać, bo ja mu się też spodobałam. Kolega nas zapoznał. Akurat wyszło tak że wtedy nawet nie mieliśmy jak porozmawiać. potem ja tak bardzo się go wstydziłam ( robiłam się okropnie czerwona na jego widok, bałam się, ze nie powie mi \'cześć\' ) że udawałam że go nie widzę. I tak to trwało, w końcu on musiał poczuć się olany i też mnie zaczął olewać. Wiem, to moja wina! Nie potrafię sobie tego przebaczyć. Spróbowałam 3 miesiące temu, zadzwoniłam do niego, udając, ze koleżanka podała mi zły numer. Nie udało się, nie wykorzystał tego:( Wtedy uświadomiłam sobie że ma mnie \'gdzieś\' i dałam sobie spokój. Niestety, to wróciło, tak jak wracało już wiele razy. Wciąż o nim myślę i nie potrafię sobie wybaczyć tego, że sama zmarnowałam sobie szansę:( Co mam zrobić, żeby dać sobie spokój, żeby sobie wybaczyć i iść dalej???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czerwona papryka
A może znajdzie się ktoś mądry i mi powie,ile czasu potrzebuje facet, żeby zapomnieć o swojej byłej (i pierwszej ) dziewczynie, z którą był 5 lat??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na to chyba nie ma odpowiedzi:( tak samo jak kobiety nie wiedzą co zrobić. 5 lat to dużo, okropnie dużo, siła miłości :/ Miłość jest skrajnością. Może być wspaniała i okropna:( i mam jeszcze wiele innych porównań co do tego ale nie ważne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniołek2552
Hej-właśnie wczoraj wieczorem dowiedziałam się. że On nie chce ze mną być-historia jakich wiele,ale ponieważ moja, więc dla mnie bolesna. Najpierw usłyszałam,że jestem jego ideałem kobiety, że jestem kobietą jakiej szukał, ale...jednak koniec. Gdzie tu logika??? Może ktoś z obecnych tutaj osób pomoże mi to zrozumieć? Może jak zrozumiem to będzie mi łatwiej???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zebra888
może wydawać się to nieuprzejme ale strasznie się cieszę, że istnieją osoby, które również cierpią z powodu nieodwzajemnionej, nieudanej miłości. czytając wasze historie, czuję pewne wsparcie, dzięki któremu mam jeszcze jakąś siłę. wszystko zaczęło się w roku 2005, winę ponosi oczywiście internet, dzięki któremu się poznaliśmy. codzienne rozmowy trwały w nieskończoność, a wspólnych tematów mieliśmy multum. od samego początku wiedziałam, że to właśnie on jest tym jedynym, moją drugą połówką i to z nim chcę spędzić całe życie. początkowo dawał mi do zrozumienia, że mu na mnie zależy, spotkaliśmy się kilka razy jednak z racji odległości, jaka nas wtedy dzieliła (rozpoczął studia na drugim końcu Polski) wygodniej było nam do siebie pisać. cały czas miałam wrażenie, że "dusze nasze stanowiły kiedyś, przed wiekami jedną całość", gdyż porozumiewaliśmy się dosłownie telepatycznie ;). mieliśmy podobne zainteresowania, sluchaliśmy podobnej muzyki, chodziliśmy razem na koncerty i do kina (nawet nie wiem czemu piszę w czasie przeszłym) ale traktował mnie jak zwykłą znajomą, choć widzialam w jego oczach nieśmiałość, która nie pozwalała mu rozmawiać o uczuciach. stopniowo dostrzegałam wszystkie jego wady i wiedziałam, że nie jest idealny. był jednak moim odzwierciedleniem i dlatego po kilku miesiącach zrozumiałam, że go kocham. internet umożliwił nam poznanie się nawzajem, przez te 3 lata żyłam jego życiem, raz go kochałam, a raz nienawidziłam, kłóciliśmy się bardzo często, wyzywaliśmy się, byliśmy szczerzy w stosunku do siebie, opisywaliśmy wszystkie przeżycia, pomagaliśmy sobie. nie widziałam z jego strony jednak żadnego szczególnego zainteresowania moją osobą, tak jakby pisał z przyzwyczajenia. wiązałam się z innymi facetami, aby chociaż na jakiś czas o nim zapomnieć, jednak tylko ich w ten sposób raniłam. gdy między nami układało się znowu cudownie - zaczęłam się spotykać z jego sąsiadem, z którym byłam przez 3 miesiące i wtedy to ja zrobiłam mu świństwo. obiecywałam sobie, że więcej do niego nie napiszę, podróżowałam po świecie, zmieniałam miejsce zamieszkania, ograniczyłam czas spędzony przy komputrze, usunęłam go z listy, liczyłam dni, w których nie miałam z nim żadnego kontaktu i robiłam inne równie głupiutkie rzeczy, oczywiście na darmo. nie byłam w stanie zająć się obowiązkami, całkowicie olałam szkołę, tylko aby móc rozmawiać z nim dniami i nocami. stał się moją obsesją, narkotykiem, od którego byłam i jestem nadal całkiem uzależniona. nie zazdroszczę koleżankom do tej pory tego, że tak łatwo, bez żadnych starań mogą wiązać się z facetem i być z nim nawet kilka lat, wydaje mi się, że o miłość trzeba walczyć. mam pretensje do siebie, że jestem zbyt natrętna i nie mam żadnej godności ale wiem, że już nigdy nie pokocham nikogo, tak jak kocham jego. mamy rok 2008. tak, widzieliśmy się znowu kilka razy. we mnie oczywiście się gotowało, a on traktował mnie z jeszcze większą obojętnością niż dawniej. tego nie da się zapomnieć, trzeba się tylko z tym pogodzić i zbudować sobie nowe, sztuczne szczęście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×