Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mysha

jak zapomnieć o nim?

Polecane posty

Gość ewelinka cza cza cza
rikka:) minelo 2 tyg.odkad tu pisalam i powiem Ci,ze fakt iz on z nia pojechal na wakacje wiele mi dal.Zrozumialam ,ze ona zawsze bedzie najwaniejsza a ja w cieniu,to z nia pojedzie na kazda uroczystosc,urlop,spedzi Sylwestra,trwalam tak 3 lata z hakiem ale juz nie dalam rady,po prostu odcielam sie...on dzwoni a ja nie odbieram i pewnie odpusci,i poszuka sobie pociezycielki.Dla mnie ten fakt ze go dlugo nie widzialam wiele dal,taka obecnosc na codzien sprawila ze nie moglam odejsc...jest mi jeszcze ciezko bez niego ale musze wytrwac i zajac sie soba bez zastanawiania sie "co oni teraz robia',czuje ze wychodze na prosta i jestmi z tym o dziwo dobrze,nie doluje sie,nie mysle,choc czasem sa jeszcze takie dni,ze placze w poduszke,ale musze wytrwac,to nie ma sensu,i tak nic z tego nie bedzie a on korzysta trzymajac 2 sroki za ogon,jesli znajdziesz czas opisz w skrocie swoja historie i trzymaj sie cieplo pamietajac ze oni nie sa warci naszych lez:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rikkkka
ewelinka cza cza cza nic dodac nic odjac... obie jestesmy uwiklane w taka sama historie... tylko tyle, ze moj kolega zastanawia sie nad tym jak ulozyc sobie zycie... ale obawiam sie, ze skonczy sie to tak jak przez ostatnie kilka miesiecy czyli i tak i tak zostanie tak jak jest.Nie wiem co robic... to znaczy wiem ale chyba tego nie chce...tylko ze Ty jakos sobie z tym radzisz i mam nadzieje, ze sie Tobie uda bo ja to jeszcze nie wiem co zrobie... mam troszke dosc tego co sie dzieje ale z innej strony caly czas mam nadzieje, ze bedzie dobrze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutaseeek
pierdolic ich !!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeannie
Dziewczyny! Musicie uświadomić sobie pewną niepisana zasadę, sprawdźcie same, że tak jest. Zawsze jest tak, że im bardziej się komuś okazuje swoje uczucia, to ta druga strona zaczyna być ich zbyt pewna i przestaje je szanować, jeśli nie od razu, to napewno po jakimś czasie i to jest siła wyższa... Ale powiem Wam, że to działa w dwie strony i jak poczytacie troszkę tych postów to sie przekonacie, że mam rację. W momencie kiedy przestajecie zabiegać o względy faceta, kiedy udajecie obojętność, to on boi się, że Was straci i zaczyna walczyć. Same wiecie, jak to jest, kiedy facet Wam mówi non-stop, że Was kocha, uwielbia, podziwia, im częściej i więcej mówi takich rzeczy, tym bardziej staje się to zbyt powszednie, monotonne... I tak samo jest, kiedy Wy dajecie facetowi zbytnią pewność, kiedy tak mocno deklarujecie uczucia. Powiem jedno: największym błędem każdej dziewczyny jest to, że kiedy czuje, że traci chłopaka, czy faceta, to stara się mu na siłę udowodnić, jak bardzo go kocha... A to tylko go bardziej oddali, wierzcie mi... Wiem, że trudno jest się zdystansować, że trudno udawać obojętność, gdy serce się wyrywa z piersi... Ale gwarantuję Wam, że tylko taka jest droga do tego, żeby go odzyskać, chyba, że on naprawdę już nic nie czuje... Ale w 90 % to się sprawdza. Pamiętajcie, że będąc nawet w bardzo szczęśliwym związku, trzeba uczucia dozować, żeby zawsze pozostała ta odrobinka niepewności, to utrzyma związek o wiele dłużej... Nie myślcie sobie, że łatwo mi takie rady dawać, ja też się z tym borykam, bo jestem niecierpliwa i nie potrafię się powstrzymać od wyznań, ale wiem, że muszę się zawziąć bo inaczej nic nie osiągnę....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rudzielec87
Heej, czytam tą dyskusje od wczoraj i bardzo mi to pomaga... Ja ze swoja wielka miloscia nie jestem juz od prawie 1,5 roku, ale nadal go kocham i nie potrafie sie uwolnic do niego:( bylismy razem 16 miesiecy, zerwal prawie z dnia na dzien, 5 dni wczesniej mowil, ze kocha mnie z kazdym dniem coraz bardziej, a tu nagle: nie pasujemy do siebie, myslalem nad tym caly weekend i to nie ma sensu... ale badzmy przyjaciolmi... teraz traktuje mnie jak "podpore zyciowa" ,zwierza mi sie ze swoich klopotow sercowych tzn. ze 5 dziewczyn w tym roku dalo mu kosza i sie pyta" czy naprawde jestem taki c h u j o w y?" i co ja mam mu kurcze odpowiadac... nie rozumiem tego wszystkiego, z ukochanej dziewczyny stalam sie z dnia na dzien najlepsza przyjaciolka.... skoro uwaza ze do siebie nie pasujemy to chyba nie odbieramy wg. niego na tych samych falach a jak ludzie nie odbierajacy na tej samej fali moga sie przyjaznic? nie rozumiem i cierpie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rudzielec87
Dodam jeszcze, ze tyle juz razy chcialam z nim zerwac kontakt... ale jestem za slaba. Najpierw 3 miesiace po zerwaniu - bo dzien po zerwaniu powiedzial ze mnie nie skresla, ze jak sie zmienie to moze bedziemy znow razem ale nie obiecuje, ale gdy zapytalam co mam zmienic, to on - nie wiem co.... - zapytalam sie jak tam z jego uczuciami, powiedzialam ze nadal go kocham ipostawilam generalnie wszystko na jedna karte... ze jak nic nie bedzie znow, to nie odezwe sie do niego przez rok,bo musze ochlonac - on na to, ze chce byc moim kolega/przyjacielem, ze mu smutno, zebym nie zrywala z nim kontaktu... ze musimy od siebie odpoczac i przemyslec wszystko (co przemyslec??) i ja glupia zrobilam sobie nadzieje... oczywiscie po kolejnych 3 miesiacach oznajmil mi na gg ze szuka nowej dziewczyny i bedzie "wyrywac laski na imprezach" - to byl cios w serce.... prosilam go 3 razy w zwiazku z tym zeby do mnie nie pisal.... wytrzymal najdluzej 13 dni, chyba nie rozumial ,ze mnie to rani mimo ze mu to tyle razy mowilam, w koncu w listopadzie zdenerwowalam sie i powiedzialam ze MUSI przestac pisac, dopoki ja sama nie bede chciala znow z nim gadac.... ale po 2 miesiacach tak bardzo za nim tesknilam, ze napisalam do niego i znow sie zaczelo to co bylo... potem tak sie stalo ze na kolejne 2 miesiace o nim zapomnialam, bo zwiazalam sie z jego kolega(;/) z dawnej klasy z liceum, dziwnym trafem,on sie z nim zaczal wtedy przyjaznic, wc zesniej mial go gdzies...uznalam ze to moze syndrom psa ogrodnika, w dodatku zrobil mi swinstwo na samym wejsciu, bo prowadzilam wtedy bloga i prosilam go jak bylismy razem jeszcze zeby nikomu z kolegow nie dawal adresu, a on dal.... temu mojemu nowemu wowczas....byly tam zachwyty jaki to on fajny i w ogole, oraz duzo innych rzeczy bardzo prywatnych;/ ale tak mnie przepraszal ze i to mu wybaczylam ....potem kolejny raz chcialam urwac kontakt (jak juz nie bylam z tym jego kolega)- przed sesja,wytrzymalam 20 dni.... napisalam mu smsa, a potem znow sie zaczelo.... zaczal do mnie dzwonic po pijaku, gadac ze jestem jego podpora zyciowa i o tym ze nikt go nie chce, a on chce miec jakas dziewczyne, ze mu zle z samotnoscia, co z nim nie tak.... a mi sie krajalo serce:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rudzielec87
Dodam jeszcze, ze jestem tak bardzo do niego przyzwyczajona -znamy sie od 5 lat juz... on ostatnio napisal mi ze jestem jedna z 3 osob ktorym moze sie zwierzyc, ze do reszty nie ma zaufania... raz jak mialam opis na gadu"bardzo mi smutno" to dzwonil do mnie pol dnia, zmartwiony co sie stalo....wiec obchodze go w jakis sposob. Tyle ze ja wspominam wciaz jak nam razem bylo dobrze, to jak mi kiedys uroczyscie powiedzial "chce zebys byla matka moich dzieci" ,bardzo mi z tym wszystkim zle....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeannie
Rudzielec! To co wynika z tego Twojego opowiadania, to napewno mu na Tobie zależy, tylko, że on sobie z tego nie zdaje sprawy. Żeby to sobie uświadomił, musi poczuć, że Cie traci, ale tak dosłownie. Jeśli tak bardzo go kochasz i chcesz odzyskać, to musisz mu powiedzieć, że masz tego wszystkiego dość, że nie chcesz już go widywać i nie chcesz być jego przyjaciółką czy kumpelą. Że zamierzasz sobie ułożyć zycie i absolutnie mu nie mów, co czujesz do niego, bo on to wykorzysta przeciw Tobie. Udawaj obojętność i nie daj się namówić na głębsze rozmowy. Bądź twarda, a zobaczysz, że on sie w końcu przełamie i zrozumie, jak ważna dla niego jesteś. Życzę cierpliwości i powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rikkkka
Jeannie masz w 100% racje tylko jak sama napisalas jak to zrobic skoro tak bardzo zalezy na danej osobie? ajesli w taki wlasnie spsosb straci sie ta osobe na stale? wiem co mi odpiszesz to nie jest ciebie wart.... ale przeciez on moze wyjsc z takiego zalozenia, ze skoro ona tego tak bardzo chce to uszanuje jej zdanie i zostawie ja w spokoju a pozniej co??? zgrzyt i placz bo moglam inaczej to rozegrac a moze moglo byc inaczej? zgadzam sie z Toba we wszystkim choc kurcze jak wytlumaczyc to: gdy serce mowi jedno a rozum co innego? wiem, ze jedyne rozwizanie to przeczekac ten czas... pozwolic az samo odejdzie i bedzie mozna "normalnie" zyc choc tak ciezko to zrobic....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rudzielec87
Dziekuje za porade. Tylko wlasnie mi sie wydaje, ze skoro juz przerzucil sie z traktowania mnie jak "przyszla matke swoich dzieci' na "przyjaciolke" to tak zostanie... z 1 strony chcę go wspierać, a z drugiej naprawdę nie widzę nadzieji jak opowiada mi o swoim uczuciowym życiu i cierpieniach, że żadna z dziewczyn które mu się podobają go nie chce... kiedyś w końcu któraś go zechce, a mi się serducho złamie z zazdrości. Ale odzywa się do mnie od jakiegoś czasu zawsze pierwszy i to prawie codziennie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeannie
Rikkkka, jedno moge Ci zagwarantować, jeśli on uszanuje Twoja decyzję i zaakceptuje Twoja obojętność, to będzie oznaczało, że nic do Ciebie nie czuje. Uwierz mi, ze nie ma siły, jeśli on by coś czuł, jeśli by mu zależało, to w obliczu utraty Ciebie napewno by na to nie pozwolił, walczyłby... Przekonałam sie wielokrotnie. Kiedyś byłam w związku z kimś, mielismy już zaplanowanmy ślub, zamówiona sala, suknia gotowa... Nagle on na 2 m-ce przed ślubem powiedział, że koniec między nami... Wydzwaniałam, prosiłam, prowokowałam spotkania, rozmowy, przekonywałam że go kocham, że zrobię wszystko... A on jak mur chiński... Uciekłam wtedy w świat internetu, poznawałam ludzi, wchodziłam na czaty, na gg, szukałam kogoś, kto pomoże mi zapomnieć... Poznałam bardzo wielu cennych ludzi. Z niektórymi mam kontakt do dziś, a to już było 6 lat temu. Po pół roku od rozstania to on zaczął się ze mną kontaktować, chciał wrócić, powiedział, że teraz mnie docenił, że nigdy drugiej takiej nie znajdzie... Ale wtedy, to był mi już obojętny i oprócz satysfakcji, że to on mnie mieć nie będzie, nie odczułam zupełnie nic. Wyszłam za mąż za jednego z internautów, mam 2 letnia córkę i jestem 3 lata po ślubie. A on? Chciał sie odegrać, poznał pierwszą "z brzegu" dziewczyne przez internet i szybko sie ożenił... Tylko z tego co wiem, nie są idealną parą... Ale to już ich sprawa. W każdym razie warto się wstrzymać z wylewnością, warto zawalczyć w ten sposób, bo jeśli to nie pomoże, to i czekać i cierpieć też nie byłoby warto. Trzeba brać los we własne ręce, choć zapewniam Cię, że wiem, że łatwo nie jest. Dodam jeszcze, że żeby zacząć pozytywnie myśleć, warto kupić sobie w aptece Deprim. To ziołowe tabletki, absolutnie bezpieczne i nie uzalezniające, po 2 tyg.stosowania spojrzysz na świat wzrokiem innym, niż dotychczas, uwierzysz, że możesz być szczęśliwa. Sprawdziłam to tych 6 lat temu i teraz też się zaopatrze, bo znalazłam się w życiowym dołku, też chodzi o uczucia, i to nie do mojego męża...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rikkkka
Jeannie nie wiem czy czytalas moje wczesniejsze wypowiedzi i o co chodzi w mojej "milosnej" historii.... zakochalam sie w kims kto ma dziewczyne i choc caly czas bardzo dobrze nam jest ze soba on nie moze wybrac co chce... choc ze swoja dziewczyna spotyka sie bardzo malo... malo wazne dlaczego i tak dalej... caly czas sie zastanawia co zrobic... czy isc za glosem serca czy rozumu... to wsyztsko jest takie pokrecone ze nawet jak teraz o tym pisze to wiem co powinnam zrobic... zerwac znajomosc-choc on caly czas twierdzi, ze nie chce ze mna tracic kontaktu i tak dalej i tak dalej... tylko pytanie ile czasu to bedzie jeszcze trwalo? ile czasu bede czekala az sie zdecyduje na jakies kroki? albo w lewo albo w prawo innego wyjscia nie widze-choc wiem, ze jak zerwe juz ta znajomosc to nie raz jeszcze poplynie mi lza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rikkkka
moja historia jest taka sama jak ewelinki cza cza cza... nie bede juz pisala o co chodzi :) jak masz czas to przeczytaj na tej samej stronce wypowiedzi ewelinki . a co do rudzielca... powinnas zerwac z nim kontakt... tylko ze latwo to napisac a trudniej zrobic... niestety... ja nie wiem ile jeszcze wytrzymam ile dam rady udawac ze jest ok a plakac po katach... juz chyba nie mam na to ochoty i dociera to do mnie ze za duzo.... ze czemu caly czas mam cierpiec... tylko tyle ze teraz tak mysle i pisze a za chwile zrobi mi sie tak smutno ze bede dalej brnela w to cos-cos co nie ma sensu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeannie
Nie wiem, w jakim on jest wieku, bo to ma bardzo duże znaczenie, ale jeśli nie chce tracic kontaktu z Tobą, to napewno mu zależy na Tobie, nie wiem, może jest za bardzo uwikłany w tamten zwiazek z jakichś konkretnych przyczyn, może wbrew sobie nie może go skończyć... W każdym razie spróbuj zacząć mówić na poczatku tak sporadycznie, potem coraz częściej o tym, że zamierzasz sobie ułożyć życie, oszukaj go troszkę, że ktos nowy pojawił sie w Twoim życiu, że może cos z tego będzie, wywołaj w nim zazdrość, obserwuj jego reakcję, jeśli boisz sie radykalnie podejść, to rób podchody, sama zauważysz, co sie będzie działo. Jest naprawdę szeroki wachlarz "tricków", które dla dobra sprawy mozna zastosować. Masz szanse zawalczyć o swoje szczęście. Moja historia jest za bardzo skomplikowana, nawet nie staram sie jej naświetlać, bo musiałabym duuuzo pisać, a i tak wiem, ze nikt nie pomoże mi znależc wyjścia z tego błędnego koła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rudzielec87
Mam nadzieje ze u Was sie jakos ulozy i zapomnicie badz bedzie szczesliwy happy end :) Tego Wam zycze. Ja tymczasem chyba bede tu czestym gosciem.... poki nie zapomne. Narazie postanowilam sobie zajac czyms mysli w ramach "detoksu" od niego.... mam zamiar uczyc sie angielskiego i chodzic na aqua aerobic. Moze troche oderwie mysli ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rikkkka
mam podobne plany jak Ty Rudzielec... za jakis czas bedziemy sie z tego smialy :) JEANNIE oboje jestesmy kolo 30... ciesze sie ze znalazlam to forum... czesto bede tu zagladala... jak tu jestem i czytam to co piszecie to lepiej mi... to dziala.... dzieki Jeannie mysle, ze jestes bardzo madra i interligentna osoba :) konczylas moze psychologie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeannie
Nie, Rikkka, nie kończyłam psychologii, ale miałam w życiu bardzo wiele doświadczeń, spotykałam też ludzi z wieloma problemami, mam chyba skłonność do przyciągania do siebie ludzi, którzy maja jakieś dylematy czy kłopoty, zawsze mi mówią, że po rozmowie ze mna czują sie lepiej, czują sie przede wszystkim wysłuchani, a nie ignorowani. Jestem w podobnym wieku, co Ty, Rikkka, więc przypuszczam, że łatwo nam bedzie sie porozumieć. Najdziwniejsze jest to, że zazwyczaj potrafię znależć dla kogoś rozwiązanie w jego problemach, potrafie doradzić, często nawet trafnie, ale w momencie kiedy sama mam podobny problem, to szukam wsparcia u kogoś innego, a sama sobie nie radzę, nie potrafie pomóc sama sobie. Wiem napewno, że przy kłopotach sercowych, przy zawiedzionych uczuciach, warto szukać zmian, to co juz kilka osób na tym forum pisało. Jakiś nowy ciuszek, zmiana (radykalna) fryzury, choć na początku ciężko sie zmobilizować, a i napewno warto mieć kogoś koło siebie, kto wysłucha i nie powie: daj sobie z nim spokój, tylko: zobaczysz, on jeszcze się przekona, że to Ty jesteś jego drugą połową. Wiem że to pomaga, bo nie zabija w nas niczego tak gwałtownie, daje choćby małą nadzieję, pozwala zapominać stopniowo. Ja jak juz pisałam, szukałam zapomnienia poprzez nawiązywanie na siłę nowych znajomości, ja wtedy szukałam ich przez internet, na czatach, choć nie powiem, że byli i tacy, co juz w pierwszych słowach rozmowy sugerowali, że chodzi tylko o sex, takich skreślałam od razu, bo to mnie nie interesowało. Znajdowałam wielu takich, co tak samo jak ja, szukali kogoś, komu mogli sie wyżalić, szukali porady co maja zrobić. I to naprawdę pomagało, bo przekonywałam się wtedy, że ludzie mają o wiele wieksze problemy, niz ja, wtedy moje cierpienie słabło z dnia na dzień. A ilu cennych ludzi udało mi sie przez to poznać... W każdym razie to co zamierzacie zrobić, pójść na siłownie czy do klubu, to bardzo dobry pomysł, naprawdę dużo lepiej sie poczujecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rikkkka
Jeannie a co mi poradzisz znajac juz jego i moj wiek?czy powinnam dalej walczyc?prawda jest taka ze to chyba uczucie tylko z jednej strony moje do niego bo czy mozna kochac 2 osoby rownoczesnie?moimzdaniem nie... jedna mozna kochac a ta 2 chyba tylko bardzo lubic....nie wiem czy mam sile dalej brnac w to i nic z tego nie miec bo czas mi mija... moze to zle podejscie ale czuje jak dni mi uciekaja a nic nie mam procz czekania, ze moze bedzie lepiej....to chyba taki szczery rachunek sumienia-otwarcie mowie to juz sama przed soba... ale jeszcze czasem zapali mi sie zielone swiatelko i chce dalej walczyc-tylko czy warto walczyc o znajomosc? tylko o znajomosc skoro czlowiek chce czegos wiecej i czeka na to?chyba w taki sposob nigdy nie uloze sobie zycia bo caly czas bede na to czekala... nie wiem juz sama co myslec i co robic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeannie
Rikkka, z tego co napisałaś, to zakochałaś sie w nim, jak juz miał dziewczynę, nie wiem, czy on kiedykolwiek deklarował jakieś uczucia do Ciebie, czy było "coś" między Wami. Wydaje mi sie tak jak w przypadku Rudzielec87, że jemu bardzo zależy na Tobie, tylko nie zdaje sobie do końca z tego sprawy. Wydaje mi sie, ze gdyby miał szansę "zatęsknić" za Tobą, to pare spraw by do niego dotarło. Sama wiesz, że nie chciałby zrywać kontaktów z Toba, tyle tylko, że jemu jest wygodnie z taka sytuacją, bo wie, że ilekroć bedziesz mu potrzebna, to go nie zawiedziesz, zawsze kiedy sobie zamarzy, to ma tą pewność, że jesteś i będziesz. Dlatego nie musi o nic walczyć, nie ma szans, by zdał sobie sprawę, jak ważna dla niego jesteś. Nie wiem czemu, ale akurat w Twoim przypadku mam silne przeswiadczenie, że tak właśnie jest, że masz dla niego bardzo duże znaczenie. Nie wiem tylko, co tak naprawdę dzieje sie między nim, a ta jego dziewczyną, co go tak naprawdę trzyma z nia w zwiazku... Nie znam zbyt wielu szczegółów, ale może to być coś, co nie do końca jest od niego zależne, może wygoda, może obietnica... Kto wie? Może on tez nie dorzy jej miłością, może to tylko przyzwyczajenie, z którego jest mu ciężko zrezygnować... Wiem to z własnego doswiadczenia, kilka razy byłam w zwiazku, który nie miał szans na dalszy byt, a mimo wszystko nie potrafiłam temu komus powiedzieć : koniec, bo przyzwyczajenie mi na to nie pozwalało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutaasek
jesli komus na kims bardzo zalezy to najlepszym rozwiazaniem jest urwanie wszelkich kontaktow.. Moze w ten sposob kiedys sie w koncu zapomni.. ? Najtrudniej jest zapomniec, z dnia na dzien przestac myslec. Chcialabym miec gwarancje ze kiedy sie to wkoncu uda..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rudzielec87
Rikka, moim zdaniem nie da sie byc zakochanym w 2 osobach rownoczesnie... A o sama tylko znajomosc, jak w glebi duszy pragnie sie uczucia nie warto walczyc, bo potem moze to same rozczarowania przyniesc. To podswiadome czekanie jest okropne! Smutaasku, masz racje z tym najlepszym sposobem ale jest to strasznie trudne! Ja narazie nie odzywam sie do mojego bylego trzeci dzien... trudno jest! zmienilam nr gg, wylaczylam kom. - i mam zamiar jej przez miesiac nie wlaczac (uzalezniona od kom. nie jestem, wystarcza mi stacjonarny - na ktory On napewno nie zadzwoni..),na grono rowniez nie wchodze -bo on tam czesto siedzi... po miesiacu napewno mi cos napisze jakiegos smsa, wtedy mu pewnie odpisze, ze nie moge byc jego przyjaciolka... a moze lepiej nic nie odpisywac wtedy? Eh, sama juz nie wiem... i w dodatku strasznie mnie korci ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutaasek
jesli bedziesz mu odpisywac to nigdy sie nie uwolnisz od niego i tego uczucia.. Daj sobie z nim spokoj.. wiem jakie to trudne. Nie wiem jaki byl powod waszego rozstania. W moim przypadku zrozumialam jakim koles jest zerem i to co zrobil jest calkowicie niewybaczalane. Moja historia jest długa. Dodam ze kochałam na smierc i zycie.. i do tego wiele juz w zyciu przeszlam.. Jednak wiem ze sie do niego nigdy nie odezwę. Mam swóh honor, i chce miec faceta ktory mnie nie zawiedze i nie skrzywdzi a nie takiego skonczonego dupka ktory mysli tylko o sobie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewelinka cza cza cza
zakonczylam znajomosc z nim..pare dni temu ,postawilam wszystko na 1 karte i skonczylam choc bylo ciezko,zreszta on zawsze mowil,ze jak go zostawie to nie bedzie walczyl i bedzie tak jak zechce,zreszta nie sadze by mu kiedykolwiek na mnie naprawde zalezalo,bylo mu wygodnie ze mna,a ja mam pogruchotana psychike,ale zrozumialam ile moge jeszcze stracic i ile stracilam lat z nim,nic z tego nie mam,a on dalej z nia i nigdy jej nie zostawi,jest mi zle,ale staram sie tak organizowac czas by nie myslec,bedzie dobrze..:) Rikka-zakoncz to,dla wlasnego dobra,on nigdy nie bedzie z Toba,gdyby Cie kochal bylby z Toba,musisz sobie to uswiadomic,nie pisz nie dzwon,zmien numer i patrz na siebie....wiem ze to trudno,ale z kazdym dniem bedzie Ci w takim ukladzie gorzej,smutniej i nie uwolnisz sie od niegoa on bedzie mial satysfakcje,wiem co pisze,pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewelinka cza cza cza
a szale przewazylo to ze : - z nia spedza wszystkie urlopy -nie ma czasu w wekendy a jak ma to na chwile,bo ona:O -nie chce znow przezywac samotnych Sylwestrow,Swiat,wieczorow -nie chce byc cale zycie ta druga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rikkkka
juz sama nie wiem... z jednej strony chce wierzyc w to co pisze Jeannie ... jeszcze to jak napisalas,ze w moim przypadku czujesz, ze to cos wyjatkowego czy szczegolnego czy jakos tak to mam ochote jeszcze troszke powalczyc... ale z innej strony mam juz doscciaglego czekania na lepsze jutro... bo moze go nie byc wcale... i chyba tak bedzie... nie wiem czemu ale raz sie budze z pozytywnymi myslami i widze swiat w wsyztskich barwach-czuje, ze moge i ze bedzie dobrze bo mi tez sie od zycia cos nalezy ale sa dni kiedy budze sie zalamana, przybita i z takim dolkiem psychicznym,ze mam dosc wszystkiego-nie mam ochoty wychodzic z domu-tylko chce siedziec i uzalac sie nad soba jak to ja mam zle...choc wiem, ze sa ludzie ktorzy maja problemy i to duze problemy. i wiem,ze uzalanie sie nad soba nic nie da a tylko poglebi smutek... wiec, chyba ewelinka cza cza cza masz racje i musze zrobic to co Ty... choc nie jestem do konca przekonana... nie wiem... rozdarta jestem i to bardzo... ale nie chce juz cierpiec bo to strasznie boli... za bradzo... chyba tez mam prwo byc szczesliwa a na pewno juz na wlasne zyczenie nie sprawiac sobie bolu... bo chyba to wlasnie robie-sprawiam sobie bol ludzac sie, ze bedzie fajnie... sa chwile kiedy jest milo i fajnie ale choc dni kiedy mi jest smutno jest mniej to tak na prawde ich jest wiecej... rozumiecie o co mi chodzi??? postanowilam zrobic sie troszke bardziej obojetna i nabrac dystansu do tej calej sprawy... a co bedzie dalej to sie zobaczy... NIE WIEM CO ROBIC!!! :(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madzia_zdolowana
hej, czytal ktos moja historie? jest na poprzedniej stronie. :( zerwalam z nim, pojechalam do babci zeby zapomniec. pozniej po tyg odbyla sie impreza w jego miesice na ktorej bylam. widzielismy sie, gadalismy . iii... wypilam troche. pozniej poszlismy do niego do domu i zrobilismy TO. To byl moj pierwszy raz x( teraz czuje sie jak dziwka, szmata, jak najgorsza. :( nie wiem co mam ze soba zrobic :( ale i tak nie jestesmy razem... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutaasek
wspolczucia !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żyletka222555
j po wielu sprzeczkach (jak dla mnie drobnych) powiedzialam mojemu Sloncu, ze tego nie chce - ze chyba lepiej sie rozstac skoro ma miec do mnie pretensje opierdioly i takie tam... na co on powiedzial, ze mam racje, obrocil sie do mnie plecami i poszedl spac... od tego czasu minely 2 tygodnie, ja wpadalam w histerie na jego oczach, szlochalam pol nocy, chcialam sie ciac, on to caly czas widzial i nawet nie chcial mnie przytulic zebym nie zrobila sobie nadziei... ale ja go kocham - on mnie ponoc od pol roku juz nie... po rozstaniu kochalismy sie 2 razy - bylo cudownie, to bylo szalenstwo i to bardzo przyjemne... tylko ze on mi powiedzial, ze podoba mu sie ktos, ze nas laczy tylko seks... myslalam, ze potrafie to rozdzielic ale widze, ze jednak nie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madzia_zdolowana
żyletka to jest silniejsze prawda? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewelinka cza cza cza
Madzia---sama widzisz jak on Cie traktuje,wie ze za nim szalejesz i moze miec Cie na kadze zawolanie,wiem ze Ci ciezko,ale nie szukaj z nim kontaktu,bedzie jeszcze dlugo bolalo,ale uwierz,ten facet nie szanuje Cie i ma Cie gdzies,bedziesz mu tylko potrzebna jak bedzie chcial sie przespac z Toba,smutne ale prawdziwe,uswiadom to sobie i wiej byle daleko od niego,wiem co pisze,sama przechodzilam podobna sytuacje i nigdy wiecej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×